W 2016 roku, kiedy to poznałam markę Haagen Dazs, marzeniem było zdobycie smaku cookies&cream. Przemawia on do mnie, zwłaszcza w lodach. Niestety, minęłam się z tym smakiem w dużym (dawnym) opakowaniu. Zniknął ze sklepów, a tam, gdzie wtedy mieszkałam... HD w ogóle trudno było znaleźć. U taty udało mi się jednak dorwać miniaturkę - Haagen-Dazs Cookies and Cream. Wiadomo jednak, że to nie to samo. Proporcje, ogólny odbiór... nie mniej, był to dobry substytut. Zachwycił mnie, acz nie lubię małych opakowań, opakowań zbiorczych itp., więc nie wracałam do niego. Nie rozpaczałam jednak, bo znalazłam godny zamiennik - Gelatelli Premium Kruche Ciasteczko Cookie. Wraz z nowymi opakowaniami HD w 2019, ciasteczka powróciły. Wreszcie mogłam zakupić pełnoprawną wersję! Bardzo mnie to ucieszyło, acz zakładałam, że pewnie receptura / skład się trochę zmieniły. Było mi to jednak obojętne, bo dawnych dużych nie jadłam. (A żeby było ciekawiej, Gelatelli też zdążyły zmienić opakowania i też dla porównania takowe zakupiłam - ale ono sobie jeszcze poczekają.)
Haagen-Dazs Cookies & Cream to lody waniliowe z kakaowymi ciasteczkami (6%).
Zaraz po otwarciu poczułam mleczno-śmietankowy, bardzo słodki zapach. Może i był lekko przesłodzony, ale nie w cukrowy, a nieco ambitniejszy sposób - jakby lekko waniliowa słodycz poniekąd splatała się z tą naturalnie płynącą z mleczności. Gdy lody nieco odtajały, już w zapachu o swojej obecności przypomniały kakaowe ciastka.
Lody cechowała twardość, aczkolwiek taka do przyjęcia. Wynikała z gęstości, ale też trochę z racji dodatku. Niektóre zatopione kawałki ciastek były całkiem spore. Całą masę wypełniały także mikroskopijne drobinki oraz kawałki małe i średnie. Były to same kakaowe herbatniki (bez kremu).
W trakcie jedzenia masa lodowa dała się poznać jako cudownie kremowa, gładka i tłusta jedynie w sposób śmietankowy. Nie była więc ciężka, a puszysta - do tego stopnia, że chwilami kojarzyła się nawet trochę z... niespecjalnie napowietrzoną bitą śmietanką.
Ciastka miały boską strukturę: zwarte i dość konkretne, nie przypominały rozmiękłych kapciochów. Ale! Trochę zawilgotniały, dzięki czemu wykazały się miękkawością - jakby je trochę zamoczyć w mleku. Początkowo zachowywały zwartość, by następnie rozpłynąć się w ustach na ciastowe drobinki. Zakochałam się w skojarzeniu z herbatnikami maczanymi w mleku.
W smaku lody od samego początku przedstawiły się jako bardzo, bardzo słodkie. Na szczęście słodyczy wtórowało mleko i śmietanka, w zasadzie nie odłączając się od niej ani na krok. Słodycz poniekąd to z nich płynęła - taka łagodna i naturalnie mleczna. Na myśl przyszła mi bita, sowicie dosłodzona na waniliową nutę, bita śmietanka.
W miarę jedzenia utwierdzałam się w przekonaniu, że masa lodowa, mimo iż wyraźnie czuć śmietankowo-mleczną bazę, nie smakowała czysto śmietankowo. Słodycz, cały czas rosnąca, nie nazwałabym jej czysto cukrową, a głębszą i ambitniejszą, o charakterze waniliowym. Nie była to jednak czysta, prawdziwa wanilia. Czuć po prostu motyw waniliowy - odległą nutę aromatu waniliowego, ale wydaje mi się, że też całość nieco też ciastkami przesiąkła i to też dołożyło się do szlachetniejszego wydźwięku.
Te niewątpliwie były bowiem słodkie, lecz także mocno gorzkie. Właściwie... sprawiały wrażenie przede wszystkim takich przez kontrast z masą. Na gorzkość składały się idące łeb w łeb kakao i gorzko-przypalona nuta ciemnych herbatników. Smaki te były idealnie wyważone.
Powiedziałabym, że to Oreo o nieprzesadzonej ilości cukru (i bez kremu).
Lody wraz z ciastkami utworzyły świetne połączenie. Błogo śmietankowo-mleczna masa o wysokiej słodyczy (aspirującej do waniliowej) wyszła przystępnie z dużą ilością przełamujących słodycz ciastek. Cudowna konsystencja i gorzki smak kakaowo-przypalonych ciastek zachwycił mnie. Wprawdzie wszystko to i tak było mi za słodko, ale cieszę się, że przynajmniej była to słodycz głębsza (a nie cukrowa).
Zacny smak: słodki, ale przełamany. Może nie czysto waniliowy, ale też nie przearomatyzowany, dzięki czemu wyszło bardzo naturalnie. To pozytywny przykład "lodów o smaku waniliowym", przy czym aromatu (nie mylić z waniliną) dodano w punkt, by zabarwił słodycz i nie przeszkadzał. Konsystencja też wysokiej ilości, a kwestia dodatku? Super! Nie miałam wrażenia, że ciastek poskąpiono czy np. jest "za mało lodów w lodach". Same ciastka też zacne, bo czuć, że to gorzkie herbatniki, a nie kawałki ciasta czy np. ciemne ciastka, ale o smaku nieokreślonym.
Siła słodyczy okazała się podobna do Gelatelli z Lidla, ale o ile w Haagenach "waniliowatą nutę czuć", tak w lidlowych na pewno posmak wanilii (prawdziwej, nie aromatu!) był. Zdziwiłam się, że Gelatelli wyszły... po prostu lepiej - i jakościowo, i smakowo.
Wszystko czuć jak w miniaturce, ale przy większej ilości i przy większym zdobytym doświadczeniu, aż takiego wrażenia te nie zrobiły. To jednak mimo wszystko bardzo dobre lody.
ocena: 9/10
kupiłam: Auchan
cena: 24,99 zł za 386 g / 460
kaloryczność: 262 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym (ale tylko w dużej promocji, gdyby nie Gelatelli)
Skład: świeża śmietana (37%), mleko zagęszczone odtłuszczone, cukier, żółtka jaj, mąka pszenna, olej kokosowy, odtłuszczone kakao w proszku, sól, substancja spulchniająca: wodorowęglan sodu, naturalny aromat waniliowy
Żadnych HD nigdy nie jadłam i to byłby jeden ze smaków, które rozwazalabym kupić na początek, ale raczej się wstrzymam po Twojej recenzji :p owszem, lody z lekkim smakiem wanilii przypominające smakiem bitą śmietankę oraz idealne, kakaowe ciasteczka brzmią smakowicie, ale po pierwsze to brzmi dla mnie zupełnie jak lody Oreo, a po drugie skoro Lidl zrobił to lepiej, to po co przepłacać? :D wybiorę inny, może bardziej nietypowy smak HD na spróbowanie ^^
OdpowiedzUsuńTo od razu sprostuję: lody Oreo są zupełnie inne (http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2016/07/lody-oreo-480-ml.html), ale jeśli ogólnie chodzi o wariant to... raczej racja. Dalej: tych "lepszych" z Lidla już nie kupisz. W tym sezonie je pogorszyli. Czekają grzecznie na publikację z oceną 8/10. Zdecydowanie polecam HD na promocji, w normalniej cenie nie. Jakbym miała wybierać zmienione Gelatelli a HD bez promocji... chyba mimo wszystko wolałabym nowe Gelatelli. Są tłustsze od starych - Tobie może by to aż tak nie przeszkadzało.
UsuńMuszę przyznać, że nawet jako dla fanki Oreo, nie polecam jako pierwsze Haageny, bo nie są zbyt charakterystyczne.
Tyle lat czekania. Gdyby okazałoby się, że zamieszali w składzie albo procesie produkcji na niekorzyść, byłby śmiech przez łzy. Czy same łzy? Jednak 25 zł na krzaku nie rośnie. Lubię tylko trochę zwilgotniałe, ale zwarte i zbite ciastka w lodach. To najlepsze wydanie. Ambitna słodycz, miło. Uwielbiam mocno mleczne słodycze. Wanilia i śmietanka też na plus. Na koniec zaskoczenie wynikiem zestawienia z lidlusami.
OdpowiedzUsuńPS Tajemnica Miseczki ;>
Taak, śmiech, ale taki jokerowy.
UsuńAle... starymi lidlowymi! Po zmianach są gorsze, bo tłustsze (mają 8/10, recenzja czeka). Przyznam, że i ja się zdziwiłam.
Swoją drogą, co do ceny lodów tak sobie ostatnimi czasy pomyślałam, że i tak w porównaniu do ludzi wydaję na nie znacznie mniej, haha. Jem je tak rzadko... a niektórzy w sezonie letnim codziennie. I w ogóle śmieszne jest, że ja latem praktycznie nie mam ochoty na lody. :>
PS Użyłaś wewnętrznego trzeciego oka?!
Gdybym jadła lody to bym się skusiła ale podziękuje ;)
OdpowiedzUsuńNa zakup lodów HD skusiłam się tylko raz, wybrałam właśnie smak cookies&cream i przyznaję, że były to jedne z najlepszych lodów, jakie jadłam. Pamiętam, że ich smak odebrałam jako bardzo naturalny w porównaniu z resztą sklepowych lodów, które często mnie odrzucają ze względu na swoją sztuczność. Rzeczywiście czułam mleko, śmietankę i wanilię. Do tego ciasteczka wypadły rewelacyjnie, ale ja generalnie jestem fanką czarnych jak moja dusza, kakaowych herbatników. Gdyby w sklepach były dostępne same herbatniki Oreo bez kremu, pewnie kupowałabym je regularnie. Chętnie wróciłabym do tych lodów ale w wersji miniaturowej. Wiem, że mogłyby stracić trochę swojego uroku, ale zanim sama podołałabym pełnowymiarowemu opakowaniu minęłoby kilka dni lub tygodni (bo słodyczy nie jem codziennie), a mam śmiesznie małą zamrażarkę i irytuje mnie, gdy coś w niej za długo zalega.
OdpowiedzUsuńJa nie mogę znieść świadomości, że otwarte lody za długo leżą w zamrażarce, więc jem ich więcej, a rzadziej. Od razu czuję się, jakby nasiąkały i lodówką, i wszystkim innym, co mam w zamrażarce (to pewnie psychologiczne, ale irytujące).
UsuńTeż bym chciała, by herbatniki Oreo występowały w wersji bez kremu. Może nie jadam ciastek, ale chciałabym mieć możliwość raz na jakiś czas kupić, jakby właśnie akurat mnie naszło.