czwartek, 12 sierpnia 2021

Zotter Marzipan and Almonds mleczna 50 % z marcepanem i nugatem migdałowym (2020)

Dawno już straciłam serce do marcepanu, ale akurat te Zottera w połączeniu z innymi warstwami, potrafią się w moich oczach obronić. Tę wybrałam bez przekonania, ale jednak. Śmiesznie się złożyło, bo akurat jakiś czas przed zdecydowaniem o jej zjedzeniu pomyślałam, że kiedyś tam zjadłabym jakąś nadziewaną kremem migdałowym - i kupiłam (i zjadłam niestety szybciej niż myślałam) Sarotti Feine Edelbitter Marzipan. I... cóż, już prawie miało być małe zestawienie, ale jednak Zotter poczekał. W dniu pisania wstępu, przepisywania składu dotarło do mnie jeszcze coś. Jadłam już taką! Przecież to Marzipan Angel / Almond Nougat and Marzipan (2019). Dobra, zmieniona kolejność w nazwie, szata graficzna, ale już skład / proporcje / kalorie ani trochę (no ok, miazga kakaowa zamieniła się na miejsca z migdałami). Znów przez "kosmetyczne zmiany" Zottera władowałam się w "nowostarość", do której wracać (nawet w minimalnie zmienionej formie) nie planowałam. Niestety musiała poczekać, aż zjem orzechowolaskowo-marcepanowe (Hazelnut i nowa Hazelnut Marzipan) i... po nich zwątpiłam w tę. Bałam się, co też Zotter napchał - zwłaszcza przerażała mnie wizja, że znowu trafię na "cienkie warstwy białej czekolady".


Zotter Marzipan and Almonds to mleczna czekolada o zawartości 50 % kakao nadziewana marcepanem (30%) oraz migdałowym nugatem / praliną (30%) na bazie prażonych migdałów i białej czekolady.

Po otwarciu poczułam zapach kojarzący się z mocno wypieczonym chlebem i kremem z migdałów, przy których nie brakowało słodyczy delikatnego karmelu i mleczności. Kompozycja wydała mi się nieco maślana, przez co skojarzeniowy chleb z czasem zmienił się w "słodką bułeczkę". Przewodziły migdały prażone, podkreślone cynamonem, które były wyczuwalne mocniej, gdy nachylałam się nad spodem. Wierzch szedł nieco bardziej w kierunku "nugatu marcepanowego"; a po przełamaniu dodatkowo poczułam dosłownie "delikatny marcepanik" z białą czekoladą, więc ogółem było to wszystko łagodne.

Łamiąc, tabliczkę odebrałam jako tylko trochę konkretną, bo warstwa czekolady była średnio gruba, a nadzienia odznaczały się delikatnością. Marcepan był po prostu miękki i łatwo się rolował w kulki, nugat z kolei wykazywał zbitą zwartość, acz do twardości mu daleko. Wyglądał na lekko kruszący się, ale nie suchy.
W ustach czekolada rozpływała się w umiarkowanym tempie, gęsto i kremowo tłusto. Nadzienia rozpływały się mniej więcej równocześnie, z tym że nugat był bardziej spójny z czekoladą, a marcepan zostawał w ustach najdłużej. Nugat był podobnie do czekolady gęsty, acz tłustszy i minimalnie bardziej miękko-plastyczny. W tej cesze w ustach ujawniał się element gumowatości (gum rozpuszczalnych).
Marcepan wyciskał się z tego szybko, rozpływał się bez problemu z racji rzadkości po czym zalegał pod postacią soczystych grudek, które kulkowały się, a podsysane / gryzione okazały się soczyście-skrzypiące. Wydawał się dziwnie świeżo migdałowy.
Przegryzając się przez całość, pozwalając się temu spokojnie rozpływać, jak i kawałek dzieląc na warstwy, miałam wrażenie, że nugat (na dole)... jako warstwa był niespójny: jakby przechodził od nugato-białej czekolady na spodzie do kremu migdałowego. Nie sposób ich oddzielić, ale... warstwa, im bliżej środka, była jakby coraz bardziej miękka (nie wiem, może przesiąkła od marcepanu?).

W smaku czekolada przywitała mnie wysoką słodyczą palonego i jednocześnie maślanego karmelu oraz subtelną gorzkawością o orzechowo-chlebowym charakterze. Mleko łagodziło to wszystko, kładąc nacisk na słodko-maślaną nutę, co podtrzymało skojarzenie ze słodką bułeczką z zapachu.

Nadzienia trochę podtrzymały i umocniły maślany wątek, ale i odrobinę charakteru podrasowały. Marcepan podbił bułeczkowo-chlebowe skojarzenia. Dołożył od siebie migdałów właśnie trochę marcepanowych, jednak wydał mi się delikatny, świeżo-migdałowy. Zaraz podwyższył też słodycz, niosącą rześkość kwiatów i jakby soczystość (kwiatów? migdałową? spróbowany osobno wydał mi się bardzo czysty, aż mdławy).

Słodycz jeszcze wyraźniej umacniał nugat. Wyraźnie smakował także migdałami, ale bardziej takimi „orzechowawymi” i podprażonymi. To podkreślił cynamon i karmelowy aspekt słodyczy. Był jednak także dość maślano-mleczny i coraz bardziej białoczekoladowy, aż nieco waniliowy.

Warstwy napędzały się wzajemnie – cynamonowy nugat podkreślił marcepanowość, dodał odrobinę charakteru, chwilami aż jakąś cukrowo-alkoholową (bez procentów) mgiełkę sugerując. Łagodne migdały splatały się z mlekiem, co całościowo pod koniec stało się słodko-rozgrzewające w "uroczo-korzenny" sposób.
Czekolada mleczno-maślana, raczej biało-mleczna i maślano-neutralne nuty ze środka bliżej końca wydały mi się wręcz rozmyte w swej łagodności i słodyczy. Może nie było to cukrowe, ale trochę mdławe.

Migdały bliżej końca wyszły na przód i jakby przypomniały o czekoladzie mlecznej, która to rozpływała się jeszcze trochę. Jej drobna gorzkawa cierpkość kakao niemal zupełnie schowała się pod wysoką, karmelowo-nugatową słodyczą i migdałami. Marcepan rozpływał się najdłużej, toteż to marcepanowe migdały i ciepła słodycz w gardle zakończyły to wszystko.

W posmaku pozostały przede wszystkim migdały i słodycz mleczno-białoczekoladowa. Było maślano, orzechowo, i korzennie i… aż uroczo w tym. Trochę, jakby wypić ciepłe, przyprawione cynamonem, zasłodzone mleko.

Całość wydała mi się nudna w swej łagodności i słodyczy. Może nie była za wysoka, ale oprócz niej czegoś mi brakowało. Maślano-cynamonowe nadzienia i splot migdałów wprawdzie były smaczne, ale z tak delikatną, karmelową czekoladą nie dały mi tego, na co można by liczyć.
Chyba nie zmieniono jej bardzo od Almond Nougat and Marzipan, może jakoś wykonanie warstw... Nie wiem, wtedy już uznałam, że smaczna, ale raz, a nie żeby wracać, a teraz mnie nudziła... bo to powrót. Coś znanego - niby wciąż na rynku czekolad wyróżniająca się, ale np. nie wiem, po co tam ta biała czekolada w nugacie, ta z wierzchu mogłaby być charakterniejsza... No, trochę bym pozmieniała, żeby nie było przede wszystkim słodko. Dobra, ale coś w niej było, że tym razem za nic nie mogę jej choćby o połówkę oceny podciągnąć. Była tak daleko od tego, czego obecnie szukam w czekoladach, że 1/3 oddałam Mamie, bo nudno i słodko i... tyle. Dojadła bez emocji, stwierdzając, że: "ot, najzwyklejsza czekolada, wrażenia nie robi; nawet nie taka gorzka, marcepan, krem... taka, co to można zjeść, można nie zjeść". No właśnie...


ocena: 8/10
kupiłam: FoodieShop24
cena: 16 zł (za 70 g)
kaloryczność: 537 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: marcepan (migdały, cukier, syrop cukru inwertowanego), surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, migdały, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, syrop skrobiowy, odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, masło, pełny cukier trzcinowy, lecytyna sojowa, sól, sproszkowana wanilia, płatki róż, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), cynamon

8 komentarzy:

  1. Jak tylko zaczęłam czytać pierwsze zdanie recenzji, pomyślałam, że zjadłabym fajny, mięsisty, niecukrowy chlebek marcepanowy. Coś tu poszło nie tak: "kojarzący się z mocno wypieczonym chlebem i migdałów". Po zgłębieniu opisu konsystencji jeszcze bardziej mam ochotę na kawał marcepanu. Jeśli zostanie ze mną do wieczora, spoko, wszak w puszce mieszka tabliczka unicornowej rossmannówki. Twoją tabliczkę przytuliłabym z ogromną chęcią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawione (oczywiście w wyobraźni miałam obraz chleba posmarowanego migdałowym kremem).
      Widzisz, jak miło mieć w zapasie, co się bardzo, bardzo lubi? :D

      Usuń
  2. Jest opcja byśmy uświadczali więcej opinii Twojej mamy? Uwielbiam jej komentarze, które czasem zamieszczasz na koniec. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło, ale nie, nie ma takiej opcji. Jej opinie pojawiają się wtedy, gdy dany produkt trafia do niej.

      Usuń
  3. Kimiko,
    chciałabym zapytać o coś, co nie jest związane z czekoladą - czy lubisz szczególnie jakieś perfumy? (gdybym miała wytypować, może byłby to Angel...?...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, zdaje się, że to Ty na drugim blogu zadałaś pytanie? Nie wiedziałam, że tam ktoś zagląda, stąd dopiero zauważyłam, tam też odpisałam.
      Oj, zupełnie mnie źle odbierasz. Odczuwam potrzebę popryskania się czymś, ale prędzej wydrapałabym sobie oczy niż kupiła coś powyżej 20 zł. Naprawdę żyję oszczędnie, wręcz ascetycznie, wyłączając czekolady. Nie mam potrzeb odnośnie perfum, ubrań itp.

      Usuń
    2. Tak, ja pytałam o perfumy i tu i tam :)
      Rozumiem, myślałam jednak, że skoro prowadzisz również bloga o zapachach (zaglądam tam czasem, choć sama nie kupuję wosków, kadzideł, świec), to prawdopodobnie masz swoje pasujące do Twojej osobowości perfumy. Ja kiedyś lubiłam i kupowałam, obecnie mi przeszło, choć nadal mam swoje 2, 3 takie, które lubię i których od czasu do czasu potrzebuję na sobie :)
      Dziękuję za odpowiedź.

      Usuń
    3. Zbankrutowałabym; wydawanie pieniędzy na perfumy to dla mnie marnotrawstwo, nie rozumiem tego.
      Poza tym, dobrymi perfumami pewnie mogłabym walić cały dzień, a nie toleruję zapachów "obcych" jak coś jem. A na woski / kadzidła / świece jest określona pora wieczorem, już po kolacji.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.