Coraz rzadziej nachodzi mnie na słodycze inne niż czekolady... W zasadzie ostatnimi czasy już wcale. Zdarza się jednak, że pomyślę, iż warto choć jedną taką rzecz w domu mieć, na wypadek gdyby akurat jednak mnie kiedyś naszło. Właśnie tak kupiłam kiedyś obiekt dzisiejszej recenzji. Bo pistacje lubię, a mordęgą jest wyłuskiwanie ich, bo... dobra chałwa to w sumie (teoretycznie) dobra rzeczy, ot... Przyszły upały, włożyłam ją do lodówki, po czym w sumie zapomniałam o jej istnieniu. Przypomniałam sobie w dniu, kiedy to pakując do siatek zakupy w Biedronce z Mamą znalazłam na stoliku... chałwę waniliową. Oczywiście ją wzięłyśmy dla Mamy, mimo że miała opory ("w końcu ktoś kupił i chyba zapomniał"). A ja? No cóż. I wtedy sobie o mojej chałwie przypominałam.
Sultan Chałwa sezamowa pistacjowa / Sesame Halvah to chałwa sezamowa z pistacjami; wyprodukowana w Polsce przez "ELIS" Ali Eski.
Do zdjęć przygotowałam cały sprzęt: chusteczki, foliówkę na opakowanie, by odsączyć batona z.... I tu czekało mnie pierwsze zaskoczenie. Chałwy w zasadzie nie było z czego odsączać. Wprawdzie na chusteczce zostawiła trochę plan, a na dotyk była wilgotna, ale to tyle.
Jadłam ją widelczykiem z talerzyka, co się w jej przypadku sprawdziło w miarę nieźle.
Chałwa okazała się dość twarda i zwarta, ale współpracująca dlatego, że rozchodziła się na długie, nieco zbyt ciągnące się włókna. Wśród nich niestety zaplątało się kilka kamiennie-cukrowych, ale da się to przeżyć. Łatwo ją podzielić, przy czym łamała się, a dokładniej rwała w strzępy / włókna. Łatwo ją też przekroić, o ile nie trafiło się na pistację. Te nasiliły ogólną kruchość, jednak mimo sporej ich ilości, nie rozlatywała się.
Podczas jedzenia dała się poznać jako jedynie tłustawa, jedynie w sposób zrozumiały dla chałwy. Chwilami wydała mi się nawet zaskakująco sucha (co dla mnie było miłym zaskoczeniem). Rozpuszczała się, na chwilę tworzyła wokół siebie cukrowo-gęstą zawiesinę, po czym gęstniała i zbrylała się. Podgryzana trzeszczała / skrzypiała za sprawą... typowej dla chałw struktury. Natłuszczenie odpowiednie, a pistacje dodatkowo odciągały od tłustości uwagę. Były chrupiąco-twardawe, miałam wrażenie, że... wręcz kruchą suchawość też przejawiają - żadnego zawilgocenia. Bardzo porządne sztuki. Wystąpiły jako kilka całych, jak i kawałki różnej wielkości (od średnich po mikroskopijne); także brązowe skórki.
W pierwszej chwili zaskoczyła mnie jej delikatność smakowa. Od początku czułam wyrównaną sezamowość i słodycz. Obie szybko nabierały intensywności, przy czym cukrowość szybciej się rozchodziła, osiągając poziom wysoki. Sporadycznie odnotowywałam w niej akcent... orzechowo-słodki?
Nawet cale pistacje jakoś średnio się wyróżniały. By je poczuć, musiałam przynajmniej nadgryźć. Wtedy okazały się całkiem zadowalające w smaku, acz średnio wyraziste; raczej średnio prażone. Rozbijały słodycz i przytulały się do sezamu, wcale jakoś mocno się z nim nie mieszając. To był zacnie dobrany duet chałwowo goryczkowato-słodkiego sezamu raz po raz urozmaicony delikatną pistacją.
Bliżej końca, przy przełykaniu śliny, chałwa niestety robiła się mi nieco za słodka, trochę przypiekając w gardle cukrem. To jednak było takie... w chałwowym klimacie. Chwilami czułam też mdławo-mydlany posmak, ale wyszedł neutralnie, o dziwo tak bardzo nie przeszkadzał. Gdy to pistacja została na koniec - wiadomo, posmak należał do niej.
Sama nie wiem, czy wolę dzisiaj prezentowaną, czy Koska Tahin Helva Fistikli Pistachio. Wiem, że gdybym miała którąś kupić, sięgnęłabym po Sultana ze względu na niższą tłustość i gramaturę.
Całość uważam za bardzo zacną. Podobało mi się, że wyszła tak czysto sezamowo chałwowo, a pistacje były dodatkiem. Oba smaki czuć wyraźnie, ale nie przeszkadzały sobie, żaden żadnego nie zagłuszał. Pistacje... mogłyby być co prawda wyrazistsze, ale i tak było dobrze. Naturalnie pasowały; były tylko one - bez np. wanilii, która w tym wariancie byłaby zbędna . Słodycz, mimo iż z czasem nieco za wysoka, wydawała się uzasadniona. Podobała mi się nietłustość, aczkolwiek nie obraziłabym się, gdyby była bardziej puszysto-krucha, niż krucho-twardawa.
ocena: 8/10
kupiłam: Lewiatan
cena: 5 zł (za 100 g)
kaloryczność: 537 kcal / 100 g
kaloryczność: 537 kcal / 100 g
czy kupię znów: raczej nie
Skład: miazga sezamowa 52%, cukier, pistacje 8%, emulgator: E471; korzeń mydlnicy, regulator kwasowości: E330
Zestaw do udrożniania chałwy przed spożyciem :D U mnie wjeżdża tylko papier kuchenny. Miło, że jednak nie było z czego. Do bardzo słodkich chałw jestem przyzwyczajona, więc poziom słodyczy określam jako minus bądź neutral w zależności od smaku. Tę bym zjadła, choć preferuję prażone fistaszki.
OdpowiedzUsuńOstatnio mam taką ochotę na chałwę że szok :D a taka z pistacjami to w ogóle brzmi super <3 wysoka słodycz w chalwie to w sumie standard, więc raczej by mi nie przeszkadzała ^^
OdpowiedzUsuńChyba bezpiecznie możesz się rozejrzeć za tą marką.
Usuń