Tym razem dowiedziałam się z opakowania, że bekon dodawany do czekolad Vosges wędzony jest w New Hampshire przez rodzinną kompanię, która w biznesie tym ma ponad 100 letnie doświadczenie. Pokoleniami wędzili boczek - pozazdrościć. W każdym razie, już nasi czekoladnicy, w tym założycielka Katrina, pieką to mięso, a dopiero potem dodają do czekolady.
Vosges Uncured Bacon 45 % Mo's Milk Bar to mleczna czekolada o zawartości 45 % kakao z wędzonym bekonem oraz wędzonym bekonem z syropem klonowym (na drewnie owocowym, nieprzetworzonym) z solą wędzoną na drewnie olchowym.
Rudawa, dość tłusta w dotyku tabliczka zachęcająco lekko trzaskała, pokazując przekrój ze sporą ilością dodatków: średnich i mniejszych kawałków bekonu. Sól przebijała się z wierzchu - miała ciekawy, ciemny kolor, a wielkość jej kryształków określiłabym jako odpowiednią, bo raczej drobną.
W ustach czekolada rozpływała się powoli, ale z ochotą. Za sprawą kremowej tłustości miękła i zalepiała usta zupełnie, tworząc błogą gęstwinę, z której wyłaniały się kawałki dodatku.
Mocny karmel spotkał intensywny syrop klonowy; coś mi się tu z drapiącym w gardle miodem skojarzyło... A zaraz nadeszła kontrastowa do tego sól. Przecięła słodycz, wprowadziła mięcho. Przede wszystkim mięso wędzone. Bekon łączył się z dymnymi nutami i był po prostu sobą. Soczystym, wyrazistym i bardzo słonym. Raz po raz po prostu poczułam taki... tłuszcz skwarek, skórek wieprzowych. Przeważnie występował w parze z syropem klonowym / karmelem i solą, które splatały się z jego soczystością.
Sól rozchodziła się nie tylko od mięsa. Była oczywiście słona, ale też na stałe związana z wędzeniem.
Po wszystkim został posmak słonych skwarek, bekonu, wędzenia, ale też słodkiej i mlecznej czekolady, o porządnie zaznaczonym kakao. Czułam tłuszczowość, wędzenie i słodycz, co wyszło dziwnie harmonijnie za sprawą tłusto-mlecznego, wiejskiego klimatu.
To pyszna, acz oczywiście dziwna czekolada. Jestem pewna, że poprawili dawną wersję. Chyba bardziej skupili się na dodatku, bo jego smak wyszedł wielopłaszczyznowo. Ta była też zdecydowanie bardziej, szlachetnie wędzona. Właśnie wędzenie i syrop klonowy genialnie osadziły wysoką słoność w tych czekoladowych realiach.
Nie ukrywam jednak, że tak bardzo subiektywnie, wolałabym odrobinę mniej soli, ale to pewnie dlatego, że w ogóle nic nie solę.
Dosłownie 1/4 kostki dałam Mamie, by pokazać jej "co to za dziwo". Zdziwiła się: "Wow, ona była... słodka! I to tak dobrze, dobra... tylko to co na koniec zostało mi nie pasowało. Mięso, tak?". Ech... I zdziwiła się, jak jej powiedziałam, że to mleczna...
ocena: 9/10
kupiłam: vosgeschocolate.com za czyimś pośrednictwem (wpadła do zamówienia przypadkiem - nie planowałam)
cena: 8 $
kaloryczność: 512 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: mleczna czekolada (cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, suszone pełne mleko w proszku, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii), kawałki niepeklowanego* bekonu (wędzona wieprzowina, woda, sól morska, surowy brązowy cukier turbinado, sproszkowany sok z selera, syrop klonowy), kawałki ugotowanego bekonu (wieprzowina, sól morska, surowy cukier, przyprawy), cukier, sól wędzona na drewnie olchowym
*"uncured fully cooked bacon" - nieprzetworzony? że bez azotanów? tak to rozumiem
Szlachetna mleczna z bekonem i syropem klonowym? Aż mam ochotę się w tym aromacie wytarzać. O ile mięsa z reguły nie jem - zwłaszcza boczku - o tyle jego zapach uważam za cudowny. Sklep z wędlinami to fiesta nut zapachowych (piszę poważnie). Mocno palony karmel w smaku mlecznej czekolady może być, przynajmniej łagodzi jej przesadnie plebejskie zapędy, np. do bycia przecukrzoną. Sól jestem tutaj w stanie zaakceptować, bo jak najbardziej pasuje. Wolałabym ciemną wersję, acz przygarnęłabym obie.
OdpowiedzUsuńBoczek w klasycznym rozumieniu i u mnie nie przejdzie, ale uwielbiam na śniadania takie cuś: https://www.auchandirect.pl/auchan-warszawa/pl/zmb-bekon-z-wedzarni-plastry/p-94900579 Jak dla mnie bekon i boczek to prawie to samo, więc takie lubię. Boczek jako skwarki - o nie. Zapach boczku cudowny? Smażonego w życiu. Zapachów sklepów z wędlinami nie lubię, ale lubię zapachy stoisk z jakimiś takimi dobrymi, wymyślnymi wędlinami / mięsami. Pojawiają się w związku z różnymi okazjami i pachną tak... szlachetnie. Lubię te dobre, wędzone zapachy.
UsuńTak, tutaj wyjątkowo ten palony karmel świetnie pasował, bo mimo że mlecznej normalnej nie krytykowałabym np. za uroczy wydźwięk, tak tu... wiadomo. Wszystko musiało pasować.
Obie fajnie zwłaszcza w celu porównawczym, bo to ciekawe doświadczenie.
A co byś powiedziała na Zottera nadziewanego boczkiem? Od lat scrolluję obok niego z lekkim wstrętem i ja nie mam zamiaru próbować.