Tę czekoladę kupiłam jeszcze zanim znudziły mnie wafle Loacker (Chocolate i Dark Chocolate). Była mi obojętna (nie pamiętam już, czy przed zakupem wiedziałam o jej istnieniu), lecz gdy dostrzegłam ją na półce, pomyślałam, że fajnie byłoby zestawić dwie podobne waflowe tabliczki (bo czekała mnie jedna, co do której miałam bardzo mieszane uczucia). I po za suchych, cienkich waflach straciłam pewność - może jednak czekoladowa papka, czyli tabliczka Napolitaner, była lepsza?
Loacker Chocolate Cream to czekolada mlecza o 38% zawartości kakao nadziewana kakaowym kremem (28%) i chrupiącym waflem (4%).
Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach mlecznej czekolady o delikatnym charakterze z wyłaniającym się spod niej prostym, ale smakowitym kakao w proszku. Odnotowałam też lekko paloną nutę, podkreśloną motywem solidnie wypieczonego wafelka. Słodycz wydała mi się przyjemnie niska, a mleko pełne.
W dotyku tłusta tabliczka łamała się z łatwością, nie wydając dźwięku. Wydała mi się delikatna, jakby już-już chciała zmięknąć. Przy robieniu kęsa natomiast słychać było chrupanie wafelka. Kostka lekko uginała się, bo gruba warstwa dość tłustej czekolady zapadała się w cienką warstwę mięciutkiego kremu. Wafelek był chrupki, delikatny i napowietrzony, a mimo to na tyle gruby, że aż w pewien sposób konkretny.
W ustach czekolada natychmiast miękła, zalepiając usta. Stawała się kremowo-tłustą, gęstą masą, szybko ujawniającą krem zdecydowanie od niej tłustszy i bardziej miękki, ale zalepiający podobnie.
Już po chwili rozeszła się od niego pylista trzeszcząca proszkowość kakao, trochę podsuszająca "tłustości".
Pasowało to do wafla, który albo był zacnie krucho-chrupiący, gdy się go szybko pogryzło, ale rozpływający się na gęstą masę-papkę i mieszający się z czekoladą, gdy pozwoliło się na to. Okazał się, w obu wariantach suchy, co pasowało jako przeciwwaga dla reszty.
W smaku czekolada przywitała mnie oceanem mleka. Była mleczna do potęgi i urocza w tym, nie za mocno słodka. Wyraźnie zaznaczyło się w niej gorzkawe kakao o orzechowo-palonym wydźwięku, które z mlekiem cudnie splotła wanilia. Sprawiła, że pomyślałam o kakao posłodzonym wanilią i zrobionym na pełnym mleku.
Kakaową, ciepłą nutę nasilił krem. W nim była pewna mleczność, może bardziej tłuszczowość, ale podkreślił lekką goryczkę i cierpkość kakao... zupełnie jak z murzynka, zakalcowego murzynko-brownie. Tylko że trochę nazbyt oleistego, w którym też zaplątała się palono-pieczona nutka. Jak tłusty murzynek popijany mlekiem, o! Pewna rozgrzewająco-palona nutka przypomniała o gorącym kakao, a ja w tle doszukałam się czegoś jeszcze.
Mniej więcej w połowie kęsa ujawnił się wafel, wpisujący się w ten motyw, podkreślając orzechowość i paloność dzięki temu, że był mocno wypieczony. Wyraźnie tchnął świeżo wafelkowy, pszeniczny smak. Nie był słodki, ale wydobył coś, czego przy orzechowym smaczku najpierw nie umiałam nazwać... coś głęboko słodkiego, może trochę daktylowego... Jak trochę drapiący w gardle daktylowy baton budzący skojarzenie z murzynkiem? Ależ to pokręcone!
Pod koniec wanilia i mleczność otuliły wafelka, obok zaś zagrały orzechy, kakao i złudna daktylowość. Było słodko w naturalny sposób, ale i goryczkowato, suchawo w smaku.
W posmaku pozostał sam wyrazisty wafelek i mnóstwo ciepłego, naturalnego mleka, gorące kakao na nim zrobione, co razem przełożyło się na myśl o lekko przyprawionym... kakaowo-ciastowym raw barze. Na ustach czułam tłuszcz, ale w ustach... kakaowo-wafelkową suchawość.
Z jednej strony to bardzo waflowa, tłusto-miękka papka, która ogólnie trochę odbiega od pojęcia "czekolada", więc tej czułam niedosyt, z drugiej... to ciekawy i dobrze zrobiony twór. To trochę... lepsza jakościowo, mleczna i zdecydowanie bardziej waflowa, mocno chrupka wersja wafelka Eti Dare to Enjoy. Jak na tabliczkę czekolady, wafel zdawał się zajmować przesadnie nadrzędną rolę - wolałabym, by kremu w takim razie było więcej. Gdybym miała obstawiać, z którego wafelka Loacker wzięli ten krem, padłoby na nudny Chocolate. Trochę to jednak nie w moim guście wyszło, bo połączyło i miękkość, i chrupkość. Całość budziła skojarzenie z kakao na mleku, potem zaś z kakaowo-ciastowym tworem, wciąż w towarzystwie mleka.
Dwie kostki powędrowały do Mamy. Co usłyszałam? "Najpierw byłam sceptyczna, bo czekolada dość gorzka, krem jakiś ciemny, ale potem tak szybko czekolada zmiękła i zniknęła, że obok tej gorzkości i słodko fajnie się zrobiło, ale tak obok, się nie mieszały. Najpierw mocno chrupała, tak świeżo, jak trzeba, lubię tak właśnie, a potem wszystko rozpłynęło się szybko na miękko. No, czuć, że dobra, taka... no poprawna bardzo, mimo że jakaś ciemnawa". Zgadła też, że ja bym pewnie wolała, gdyby nacisk był położony na czekoladę. Oj, zna mnie dobrze.
ocena: 7/10
kupiłam: Żabka
cena: 4,99 zł (za 55g)
kaloryczność: 538 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku 11%, odtłuszczone mleko w proszku 9%, olej kokosowy, mąka pszenna, kakao odtłuszczone 3%, syrop glukozowy, słodka serwatka w proszku, dekstroza, mąka sojowa, ekstrakt ze słodu jęczmiennego, lecytyna sojowa, substancje spulchniające (wodorowęglan sodu, difosforan disodowy), sól, ziarna wanilii Bourbon, przyprawy
Odleciałam przy akapicie o konsystencji. Tak bardzo moja tabliczka <3 Zresztą smak nie wypada gorzej. Przemleczność, brownie, słodycz, gorzkawość, orzechy w tle, mocne wypieczenie wafla. Nie może być lepiej. Kruchy wafel i papka, mów do mnie jeszcze. Wylizałam monitor.
OdpowiedzUsuńTo oznacza tylko jedno: musisz ją zdobyć. :D
Usuń