wtorek, 23 lutego 2021

baton Roshen TidBit Milk Chocolate & Cherry Brownie

Kiedy dostrzegłam trzy nowości na półce (o istnieniu jeszcze jednego smaku nie wiedziałam albo wszedł później), z których napis "brownie" aż do mnie krzyczał, a grafika przyciągała wzrok żywą czerwienią, seledynem czy żółcią, wiedziałam, że kupię choć jedną "małą tabliczkę". Gdy sięgnęłam po nie... okazały się nie do końca tym, za co je wzięłam. Nie wiem, dlaczego leżały w czekoladach - wprawdzie nalepka z tłumaczeniem informuje, że to czekolada, ale... ja bym raczej powiedziała, że bliżej temu do batona albo miniciasta. Było jednak już za późno, bo wizja plebejskiego tworu a'la nadziewańce Zottera w wariancie brownie z sosem wiśniowym do mnie przemówiła. I... jakoś umknął mojej uwadze fakt, że to bardzo, bardzo nielubiany Roshen (nie wiem, jak to możliwe! - może mi się jakoś papierek zagiął?). Na szczęście, w sklepie nie straciłam głowy na tyle, by nie zerknąć na skład i cenę. Po nich stwierdziłam, że nie ma co ryzykować i wzięłam tylko jeden smak, potencjalnie najbardziej w moim guście. Chociaż... też nie wiem, czy dobrze wybrałam, bo mimo że wiśnie to zdecydowanie jedne z moich ulubionych świeżych surowych owoców, to słodycze wiśniowe często przegrywają z cytrusowymi - mam na myśli efekt. Mało tego! Byłam pewna, że to czekolada ciemna, nie mleczna - ta druga ni jak mi do brownie nie pasuje.


Roshen TidBit Milk Chocolate & Cherry Brownie to oblany mleczną czekoladą (o zawartości 34% kakao) baton z biszkoptem kakaowym (13,8%) i galaretką o smaku wiśniowym (40%), stylizowany na wiśniowe brownie.

Od razu po otwarciu poczułam cukrowo-słodki zapach kojarzący się z ciastkami typu Delicje, a należący do galaretki wiśniowej i słodkiego, pszenicznego biszkoptu. Była to bombonierkowa kompozycja, skąpana w taniej, mlecznoczekoladowej polewie. Mimo że przesłodzone jak tylko się da, nie było to sztuczne czy odpychające.

Czekolada na tworze wydała mi się plastikowo-polewowa, ale nie miękka. Nawet lekko pykała i pękała przy łamaniu. Cechowała ją pewna miękkawość, wychodząca na jaw zwłaszcza przy podziale, kiedy lekko wgniatała się w miękką galaretkę. Jej spora ilość (pokaźna zwłaszcza na wierzchu) skrywała trochę kruszący się, suchawy biszkopt i zwarto-miękką galaretkę.
W trakcie jedzenia okazało się, że czekolada była tłusta i plastikowo-polewowa, ulepkowata. Rozpływała się w miarę szybko, a jednocześnie bez polotu, nieco opornie i niezbyt przyjemnie. Grubsza warstwa wierzchu zalegała przylepiona do galaretki dość długo. Maziście-tłusta, wydała się lekko i niepozytywnie proszkowo-szorstka. Suchy biszkopt miękł i nasiąkał, zmieniając się w gęsto-miękką, zapychającą papkę, która jednak znikała dość prędko. Galaretka z kolei okazała się tworem gęstym i początkowo twardawym, ale głównie gibkim i rozpuszczającym się bardzo powoli, choć jakby raczej łatwo. Całość bardzo kojarzyła się z ciastkami typu Delicje. Tylko że cierpiącymi na brak konsekwentności.

Czekolada w smaku to ogrom cukru, ale też wyraziste mleko. Niestety nie obyło się bez sztucznie-polewowej naleciałości, ale ta w całokształcie aż tak nie przeszkadzała. Maślano-mleczny smak wyszedł więc całkiem wyraziście i nie aż tak tanio. Dość długo dominował.

Galaretka odezwała się bardzo szybko, dołączając do czekolady bombonierkowo-słodziaśny, wiśniowy smak. Podbiła cukier i galaretkową cukierkowość. Wyszła sztucznie, ale nienapastliwie. Z czasem wprowadziła lekki "czerwony kwasek" i jeszcze więcej cukru. Smakowała przede wszystkim przesłodzoną galaretką wiśniową, ale też kojarzyła się z tanią bombonierką wiśniową. Bardzo słodziutką i "złudnie alkoholową za sprawą słodyczy" (wzięłam w cudzysłów, bo mimo że tak to odebrałam, w składzie alkohol autentycznie jest).

Taniość podkreślił biszkopt, ogólnie niewiele wnoszący. Sam w sobie był słodki, ale nie jakoś wyjątkowo. Nie powiedziałabym, że był specjalnie kakaowy, może delikatnie... Głównie zwyczajnie biszkoptowo-pszeniczny. Wydał mi się dość w tym mdławy, a im wilgotniejszy tym bardziej wpisujący się w czekoladę.

Po przebiciu się środka mleczna czekolada wyszła jeszcze bardziej tandetnie, jak figurka czekoladopodobna.

W posmaku zaś została cukierkowa sztuczność wiśni, ogólna cukrowość i posmak jak po jaffa cakes, czyli po prostu galaretkowo-biszkoptowy. Miałam też poczucie zatłuszczenia i zalepienia, a jednocześnie przypchania suchawą papką.

To tani, delicjowaty baton i tyle. Brownie? Nie powiedziałabym, chyba że na wygląd.
Resztę oddałam Mamie, sama zjadwszy... niewiele. Ponoć od początku do końca się zastanawiała, czy w ogóle jeść, ale w końcu zjadła, bo "taka ciekawostka, fajne to na raz, takie inne. I ta wiśnia słodka dobra, no biszkopt... ciekawe, tylko że galaretka jakaś dziwnie twarda, a czekolada mogłaby być lepsza, bo tak to między czekoladą, a polewą, no ale fajne. Na pewno lepsze niż Delicje Wedla, ale że brownie to nie powiedziałabym".


ocena: 4/10
kupiłam: Carrefour
cena: 1,99 zł (za 70g)
kaloryczność: 430 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: czekolada mleczna 45,6% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku 17%, miazga kakaowa, emulgatory: lecytyny sojowe, E476; aromat: wanilina), cukier, syrop glukozowy, pasteryzowana masa jajowa, mąka pszenna, substancja żelująca: pektyna, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 0,8%, substancje utrzymujące wilgoć (sorbitol, glicerol), olej palmowy, zagęszczony sok wiśniowy 0,4%, regulatory kwasowości (kwas mlekowy, kwas cytrynowy), alkohol etylowy, mieszanka emulgująca (skrobia pszenna, serwatka w proszku, emulgator E475, sól, substancje spulchniające: E450i, proszek do pieczenia), aromaty, barwnik (antocyjany), sól, proszek do pieczenia

8 komentarzy:

  1. Szkoda że dali zwykły biszkopt a nie faktycznie kawałek brownie, mogłoby być wtedy ciekawie ^^ w sumie to połączenie brzmi całkiem przyjemnie, galaretka mogłaby być tylko bardziej miękka i mniej sztuczna, choć dobrze że nie narzucała się aż tak bardzo. A czekoladę z tych batonów lubię więc ona by mi nie przeszkadzała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kawałek brownie" - jak to sobie wyobrażasz? Nie sądzę, że dałoby się zrobić takie cieniutkie brownie, bo żeby i wierzch przypiec i środek mokry zachować, musi być większe. A tu jeszcze elementy wokół... Zgadzam się, że byłoby ciekawie, ale chyba niestety to niemożliwe.

      Usuń
  2. Na szczęście ja wychwyciłam producenta, a ponieważ go nie lubię, uniknęłam wpadnięcia w pułapkę. Taniego biszkoptu i galaretki się nie obawiałam. To ta czekolada... meh.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm i teraz po recenzji Olgi będę się zastanawiała, czy delicje Wedla czy Wedlove ;) ( no taki żart, nic serio) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, taak, zgrałyśmy się. Żart załapałam, ale zauważ, że ja po prostu Mamę zacytowałam. :P Ona nie googluje producentów itp.

      Usuń
    2. Tak, rozumiem :) Ja w kwestii delicji i tych wszystkich producentów dopiero po Oldze jestem oświecona Pozdrowienia!!!!!

      Usuń
  4. Ale batonik wygląda strasznie apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.