piątek, 9 lipca 2021

piwo Manufaktura Piwna Piwo na miodzie gryczanym [18 LAT+]

Lubię dobre piwo rzemieślnicze, ale nie pijam go zbyt często, bo... rzadko ogólnie pijam smakowe rzeczy i szkoda mi na nie pieniędzy. Jako jednak że i miód gryczany lubię, temu nie zamierzałam darować, choć w jego "rzemieślnicze dobro" nieco wątpiłam. Miód to jeden z wielu produktów, których po prostu nie jem, bo nie mam kiedy i z czym. A lubię! Piwo na miodzie było więc idealne na zachciankę jednorazową. Chociaż mając ogląd na to, co "marka potrafi" po Piwie na miodzie z maliną Manufaktury Piwnej musiało trochę czasu minąć, bym sięgnęła po swoje. I jeszcze niestety jestem zmuszona swoją stałą śpiewkę z tego typu wpisów przytoczyć:
Jest to wpis przeznaczony wyłącznie dla osób pełnoletnich,  dorosłych (+18). 

Manufaktura Piwna Piwo na miodzie gryczanym to ciemny lager (piwo ciemne, niefiltrowane, pasteryzowane) z dodatkiem miodu gryczanego i gryki browaru Jabłonowo, zawierające 5,2% alkoholu.

Nienawidzę zimnego jedzenia i picia, więc większość wypiłam w temperaturze pokojowej, acz najpierw schłodziłam, wystawiłam na godzinę poza lodówkę i początkowo spróbowałam takie lekko-leciutko schłodzone. Przyznam, że minimalne schłodzenie w moim odczuciu jest gorsze od temperatury pokojowej - ona wydaje się wręcz doskonała dla tego piwa.

Po otwarciu rozniósł się bardzo słodki zapach miodu, jedynie z piwnym tłem. Czuć drobną goryczkę, to fakt, więc nie jakieś tam popłuczyny, ale ogół nie nastroił mnie pozytywnie. Mimo że w dodatku byłam w stanie sprecyzować, że to miód gryczany (albo wbiłam sobie do głowy, że mam czuć gryczany), bałam się, że wyjdzie za słodko.

Piwo przelane do szklanki ucieszyło szybko tworzącą się wysoką pianką, ale... czar zaraz prysł niczym mydlana bańka, bo niestety częściowo bardzo szybko znikała. Sama ciecz o kolorze bardzo ciemnym (ale wciąż brązowym, chwilami - pod światło - aż z miodowym przebłyskiem) wydała mi się lepko-gęstawa, acz nie oleista czy ciężka. Ogół był leciutko, odpowiednio do wariantu nagazowany.

W smaku od samego początku wyraźnie czuć miód. Wystartował wysoką słodyczą, wręcz słodziuteńkością, a potem nagle... przybrał na głębi, nie zaś na wysokości słodyczy samej w sobie. Poczułam smak naturalnego miodu gryczanego. Słodycz błyskawicznie uszlachetniła się, rozeszła, ustępując część miejsca goryczce. Ta skojarzyła mi się z karmelem z miodu, mocno opalanego i bez dwóch zdań gryczanego.
Samo piwo wyszło dzięki temu ciemnawo-poważniej. Jego alkoholowość przyjemnie zeszła się z cierpkością, drapaniem miodu. To tak... leciutko ogrzało gardło. Owszem, w słodkawym stylu, ale wcale nie "słodziaśnie".
Po przełknięciu w ustach znów dominował goryczkowaty, szlachetny miód gryczany i gryka podkreślone słodem, jakby większość "piwności" nieco spychając.
Po wypiciu czułam posmak miodu gryczanego, goryczki i piwa... goryczkowato-charakternego.

Całość zaskoczyła mnie pozytywnie. Mimo pierwszego, słodziaśnego wrażenia, wcale nie było tak słodko, za to bogato w grykę i miód gryczany (nie czuć "kaszy gryczanej" - to moja ulubiona, ale nie pasowałaby w tej butelce). W ciemno powiedziałabym, że to naprawdę niezłe rzemieślnicze. A że nabyte w markecie - ciii.
Mamie dałam trochę spróbować i była w szoku, jak wyraźnie czuć miód gryczany (uwielbia go, jada na śniadanie bardzo często), ale ogół jej nie podszedł, bo: "no, oprócz tego pyszniutkiego miodu to to takie piwsko mocne jest, a ja wolę swoje Reddsy-soczki". Jej opinia jak dla mnie potwierdza to, jak zacnie wyszło. Miodowo i z charakterem.


 ocena: 9/10
kupiłam: Kaufland
cena: 4,49 zł (za 500 ml)
czy kupię znów: tak

Skład: woda, słody jęczmienne, gryka, miód gryczany 4%, chmiel, aromat, drożdże browarnicze

Aktualizacja z marca 2021: Od napisania recenzji (wpis czekał w kolejce do publikacji), piwo zmienili. I to niestety na gorsze. Może nieznacznie, ale obecna wersja wydała mi się słodsza w prosty sposób, a mniej charakternie gryczana. W składzie jak widzę "gryka" zmieniona została na "płatki gryczane" - czyżby o to chodziło? Nie wiem więc, pod jaką postacią dodawali ją wcześniej, faktycznie jednak jak kiedyś jadłam płatki gryczane to w porównaniu np. do kaszy gryczanej były jakieś "mało gryczane" (prawie jak płatki owsiane górskie zestawione z mdłymi otrębami).
A może to mój gust...? Może już taka gazowaność i jednak słodycz nawet w przypadku piwa mi nie odpowiada? Nie wykluczam.
Słyszałam też głosy, że na Biedrę idą gorsze partie - nie wiem, ile w tym prawdy, więc to raczej pytanie do Was. Ktoś coś wie na ten temat?

ocena: 7/10
kupiłam: Biedronka
cena: 3,49 zł (za 500 ml)
czy kupię znów: wątpię

Skład: woda, słody jęczmienne, płatki gryczane, miód gryczany 4%, chmiel, aromat, drożdże browarnicze

4 komentarze:

  1. Mnie to piwo nie smakowało, ale piłem je bardzo dawno temu. Może dlatego, że nie smakuje mi miód gryczany. Grykę ogólnie lubię - kaszę gryczaną zarówno białą (uwielbiam czekoladową gryczankę od Marty Dymek), jak i paloną (chociaż lidlowa palona wali pleśnią), z mąki gryczanej robiłem naleśniki, bliny i chleb, ale miód gryczany mi nie podchodzi. Kiedyś bardzo lubiłem piwa miodowe i za najlepsze uznawałem Ciechana Miodowego. Z czasem obniżyła się moja tolerancja na słodycz, więc nie wiem jaka byłaby moja opinia teraz. Nawet mleczne stouty są dla mnie za słodkie i zawsze na laktozę w piwach patrzę z niechęcią (mimo, ze jest 5 razy mniej słodka niż cukier). Z miodowych piw chętnie spróbowałbym jakiegoś braggota, zwłaszcza dojrzewanego, bo wysoka zawartość alkoholu może się ładnie połączyć ze słodyczą miodu, ale takie piwa słono kosztują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego właśnie, że nie lubisz miodu gryczanego. Ja go uwielbiam, jak i grykę. Białej gryczanej nie znam.

      Za nic nie zjadłabym żadnej czekoladowej -anki (gryczanki, jaglanki, owsianki etc.). Czekoladowość mi do takich rzeczy nie pasuje.

      Przy moim spadku tolerancji na słodycz obecnie nawet nie myślę o próbowaniu jakichkolwiek słodkich piw. Nawet zaczęłam się zastanawiać, czy... w ogóle jeszcze piwa lubię. Bo i jakoś z czymkolwiek do picia, co jest bardziej nasycone smakowo, że tak powiem mi ostatnio jakoś tak... Oprócz wody to herbaty / kawa czasem, ale tak to nie.

      Usuń
  2. Mnie brzydzi ciepłe piwo, a temp. pokojową w odniesieniu do alko traktuję jako ciepło. Wino też piję z lodówki, "pokojowe" jest fchuuuj gorsze. Co do zaprezentowanego przez Ciebie, moja mama bardzo je lubiła parę lat temu (może nadal lubi, nie wiem). Ja miodowe kupowałam innych marek, głównie Łomży, bo było łatwe do upolowania, potem też Perły. Ostatnio w beach barze piłam jakieś rzemieślnicze, acz nie pamiętam marki.

    Ciekawostka: Ja też mam trzy piwa do recenzji. Upolowałam jedno, tak dla samej siebie. Jeszcze nie piłam, ale wariant ciekawy, zrecenzuję.

    Zmiana piwa smutna. Co do jakości, wg mnie to mit, zwłaszcza gdy produkt jest dostępny jako on, a nie marka własna. Po to promuje się w popularnym markecie, żeby zdobyć klientów, a nie stracić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciepłe piwo brzydzi także i mnie. Plebsiki i lekko chłodzone w przeszłości u mnie przechodziły, ale teraz już ich nie pijam. Zacukrzały i bez sensu. Więcej wykręcania się niż picia.

      Perła ble, Łomża... yy. Klasyka nigdy mnie nie chwyciła, miodowych ich nie znam.

      Ciekawostka - jestem ciekawa. Ja mam jeszcze jedno rzemieślniczo-zwyklejsze, żeby sprawdzić, czy w ogóle jeszcze piwo potrafi mnie chwycić. Bo aż zaczęłam się zastanawiać.

      Tylko że tu jeszcze dochodzi kwestia ceny. Ogólnie mogli pogorszyć wraz z obniżaniem albo dla marketu robią i taniej, i gorzej? Albo jakieś nieudane partie? Na pewno myślisz, że to takie bez sensu?

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.