czwartek, 15 lipca 2021

masło orzechowe Sante Go On Peanut Butter Smooth 100 % Peanuts

Jakiś czas temu poczułam, że zaraz szlag mnie trafi, bo... dosłownie każdy kolejny dzień przynosił wieść o wycofaniu któregoś z moich produktów. Albo przynajmniej pogorszeniu. Najpierw chleb Schustland i jego odpowiednik z Biedronki, potem czekolada z Aldiego Fair Dunkle Schweizer Bio-Schokolade 70 %, pogorszenie czekolad z Auchana, a w końcu zniknięcie z Lidlów ulubionego masła orzechowego. Ok, tego ostatniego bym nie zauważyła, gdyby nie to, że Mama jadła je codziennie na śniadanie. Ja wprawdzie bardzo rzadko, bo nie mam do czego jadać masła orzechowego, ale lubiłam mieć możliwość zjedzenia tak pysznego jak Mister Choc kremowe. I co? W Lidlu dowiedziałam się, że zamiast niego sklep wprowadził to (aczkolwiek obecnie epizodycznie się pojawia... w różnych wersjach, o różnych składach). Co proszę? 100 % z fistaszków? Bez soli, bez niczego? Nie lubię takich, bo uważam, że masło orzechowe ma specyficzny smaczek uzyskany dzięki odrobinie dodatków. Że masło orzechowe to nie tylko zmielone fistaszki (kremy 100 % z orzechów są świetne, ale "typowe peanut butter" to co innego). To jedno. Za to wręcz nienawidzę, jak próbuje mi się coś narzucać, np. właśnie masło orzechowe bez soli, produkty bio. Owszem, świetnie móc po nie sięgać, ale z własnej woli. Masło orzechowe bez soli? Nie solę, w produktach jej obecność mi nie przeszkadza (gdy nie przesolą). Stąd czasem po prostu chcę kupić masło orzechowe z solą (solenie to nie to samo). Chcę mieć taką możliwość, a czuję, że wszystkiego mnie tak ostatnio sklepy pozbawiają. I poczułam aż złośliwą chęć spróbowania tego, odkrycia jak dużo gorsze jest. Dodam w dodatku, że nie przepadam za marką Sante (więc podmienienie maseł zabolało mnie jeszcze bardziej). Już nie wspomnę, że dla osób, które nie mają dużych rodzin pół kilo masła orzechowego to trochę dużo... Wolę mniejsze słoiki i po prostu mieć cały czas świeże, a nie bać się, że "już za długo otwarte". Tak na marginesie to nie rozumiem, co sklep ma z wycofania produktu marki własnej na rzecz marki ewidentnie zewnętrznej. 

Sante Go On Peanut Butter Smooth 100 % Peanuts to "krem orzechowy gładki" ze 100 % orzechów arachidowych; słoik zawiera 500 g.

Po odkręceniu słoika poczułam łagodny zapach fistaszków lekko podprażonych. Był przyjemny, zadowalająco masłoorzechowy i nawet sugestywnie słonawy, a jednocześnie nie tak zabójczo smakowity, jak masła orzechowe potrafią być.

Konsystencję widać już w słoiku, przed ruszeniem jej łyżką. Obrzydza mnie olej wydzielający się na wierzchu naturalnych maseł orzechowych 100 % (zawsze zlewam go, co mnie też obrzydza), więc w tym przypadku "na pierwszy ogień"... uprosiłam Mamę, by to ona zaczęła słój. No i potem uprzejmie mi doniosła, że było strasznie oleiście-rzadkie, ale nie tylko na wierzchu, a tak przemieszane, że nie miała jak zlać samego oleju, więc "podzióbała trochę nożem, by to przemieszać, ale i tak zostało lejące, choć wiadomo, nie aż tak".

Miazga z orzeszków odznaczała się... no właśnie w sumie nawet nie "miazgowością". Była gładka i półpłynna, rzadka. Lała się w ciągnąco-oleisty sposób. Wyszła oleiście całościowo (przez cały słoik), więc nie sposób z niej zlać oleju. Było więc nieprzyjemnie, odpychająco tłuste. Z chleba dosłownie spływało.
Jedząc, tłustość odebrałam jeszcze gorzej. Otóż bardzo oleiste masło okazało się niemal zupełnie gładkie i zlepiające usta dosłownie jak klej. To aż tłusto-lepko przytykało w gardle. Wzięcie łyżeczki do ust to koszmar (jakbym jadła krem z oleju), a z chlebem dało efekt zalania go klejo-olejem. Wyszło tak obrzydliwie, że myślałam, że aż trudno będzie skupić się na smaku.

Sante po lewej
Tymczasem nie chodziło o to, że trudno się na nim skupić. Po prostu trudno tu o wyrazistszy smak. W smaku bowiem od początku czułam fistaszki, owszem, ale w wersji bardzo delikatnej. Wydały mi się niemal słodkawe. Niewątpliwie je podprażono, ale leciuteńko, minimalnie. Nie dość, że okazały się niemal bazowe, mdłe... to jeszcze jakby wodniste w smaku. Aż mnie tym zaskoczyły, dosłownie jakby fistaszki i woda w proporcjach 1:1. Z czasem pojawiła się też nijaka, smakowa oleistość.

Po zjedzeniu został posmak oleju i wody, jakby popłuczyn fistaszkowych i... oczywiście trochę arachidowy. Raczej jak nijaki krem orzeszkowy, niż masło orzechowe. Usta miałam pokryte olejem.

Konsystencja była obrzydliwa, a smak... pasował do niej, oddawał ją. Podołałam... może niecałej łyżce - trochę tak o próbując, trochę z pumperniklem, ale kromki nawet nie skończyłam. To było za okropne. Dosłownie "czyste" smakowo, ale wodniście-oleiste, a nie że naturalne. Najgorsze masło orzechowe, z jakim się spotkałam.
Mama miała to samo zdanie - ją też obrzydzała konsystencja, a o smaku: "no, jak jadłam na tostach z serem i dżemem... to starałam się na smaku tego nie skupiać". Więcej na pewno tego nie kupimy.
W dodatku ja, masochistka, miałam jeszcze trochę tego lidlowego i pozwoliłam sobie na kanapce je porównać i... to już w ogóle była porażka. Lidlowe w moich oczach jeszcze zyskało, a to? Mogę podsumować nerwowym chichotem hieny. Śmiech przez łzy.


ocena: 2/10
kupiłam: Lidl
cena: 12,99 zł (za 500g)
kaloryczność: 596 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: prażone orzechy ziemne (arachidowe / fistaszki)

20 komentarzy:

  1. To było jedno z pierwszych maseł orzechowych jakie jadłam :p nie pamiętam aż takiej obrzydliwości, bo gdyby tak było to pewnie bym się zraziła do masła orzechowego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że to nowość (znaczy, że jakoś góra rok temu się pojawiło). Tak niedawno poznałaś masło orzechowe?

      Usuń
    2. Niee, na bank nie rok temu, ono jest już od kilku lat ale w innym opakowaniu kiedyś było (plastik)

      Usuń
    3. Teraz też plastik, ale kiedyś był biały, nieprzezroczysty plastik na całości;) Niestety wraz ze zmianą opakowania zmienił się też smak i obecnie jest naprawdę niejadalne - tak, jak piszesz tłusto - nijakie:(

      Usuń
    4. I wszystko jasne! Przeważnie zmiany opakowań wiążą się ze zmianami samego produktu. A tu pewnie doszła kwestia utrzymywania niskiej ceny za wszelką cenę, a że wszystko drożeje... to pojechali po jakości. Smutne.

      Usuń
  2. "Bez soli, bez niczego?" - Co byś jeszcze chciała oprócz soli? I czy mogłabyś wytłumaczyć sens zdania "kremy 100 % z orzechów są świetne, ale "typowe peanut butter" to co innego"? Ja względem wstępu mam dokładnie odwrotne zdanie. Po pierwsze wolę czystą pastę, po drugie preferuję duży słoik, bo wychodzi taniej i nie trzeba zasuwać szybko po nowy. Trudno mi się czyta tę recenzję. Nic mnie w maśle nie obrzydza. Olej to zwykła rzecz. Mieszasz i nie ma. Wylanie nie sprawi, że z reszty pasty zniknie, poza tym masz gęstszą konsystencję, a mnie potrzebna jest rzadsza, oryginalna. Jestem wproste pewna, że to masło miałoby u mnie 6 chi. Może nawet kupię, jak wykończę obecne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to, co bym chciała? Typowe masła orzechowe, jak wymyślili je Amerykanie, robi się z solą i z cukrem trzcinowym. To jest te takie ich typowe "peanut butter".
      Pasty, a więc miazgi z orzechów 100 % to świetna sprawa, ale to nie są amerykańskie smarowidła o specyficznym smaku, a właśnie dobre, uniwersalne pasty, z którymi możesz zrobić, co chcesz.

      Tak wielkie słoje w przypadku naturalnych produktów? A w życiu! Po otwarciu się dziadowi zbyt szybko, jest presja, że się zepsuje czy coś, nie przemieszasz... Cenowo taniej, ale ja już się nauczyłam, że wielkie paki się nie opłacają, gdy chodzi o jakość i świeżość. Często też w większych pakach jest produkt gorszy jakościowo (piszę na podstawie doświadczenia; odnosi się to nawet do płatków owsianych).

      "Olej to zwykła rzecz". Nie tu. Tu nie chodzi, że wydzielił się olej. On się w masłach / pastach wydziela. Zleję, wymieszam - ot. To masło orzechowe było oszukańcze, bo ono częściowo jakby było olejem. Jakby ten właśnie wydzielony w dużej mierze zajął miejsce samej miazgi fistaszkowej. Jak bym chciała olej arachidowy, to bym go w butelce kupiła. Nie wiem, jak mam pisać, byś przeczytała i odczytała, co piszę. Nie to, że było zbyt oleiste, bo się olej wydzielił. Było olejem, a nie masłem orzechowym. Oleisty smak w czekoladach Ci przeszkadza, gdy są olejowe, a nie czekoladowe. Przenieś to sobie na masło orzechowe, które smakuje nie tyle orzechami, co olejem.

      Usuń
  3. Podzielam zdanie Twoje Kimiko w 1 mld % . Plułam tym masłem dalej niż można.... fuuuuuuu. Tyle w temacie
    Dla mnie nie ma lepszych maseł niż te crunchy i koniecznie z solą :)
    Od lat kupuje Basię Basię, nutlove lub terrasane :) polecam
    Ostatnio mam fazę na nerkowcowe bo ono jest słodkie samo w sobie ;) wczoraj także spróbowałam nowinek od wiewiórki i przepadłam. Mix z postacją to cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah, wreszcie! Już zwątpiłam, że wszyscy uważają to coś za dobre masło orzechowe...

      Basie znam nieklasyczne, nie kupiły mnie, ale klasyczne fistaszkowe może kiedyś kupię. Na inne wspomniane też zerkałam, ale ja nie jadam za wiele masła orzechowego, więc jak kupię, to... pewnie trochę minie.

      Nerkowcowym też może się zainteresuję, bo jak wróciłam do Primaviki, to... jednak ten ich 1% soli obecnie dla mnie to za dużo. Nie, że jest złe, o nie! Po prostu tolerancja na sól mi spadła, zwłaszcza w zestawieniu z nerkowcami.
      Ja jestem trochę sceptyczna do tych nowinek, bo jak pisałam, inne ich wymyślne mnie nie kupiły. Pistacjolada w sensie? Patrzyłam w internecie, patrzyłam, ale na razie nie mam ochoty na kremy.

      Usuń
    2. Kupuj. Warto :) masło orzechowe z nerkowcow które ha kupuje tzn terasana nie ma soli. Ja mam tak samo nerkowce z solą nie chcą mi przejść przez gardło :( w ubiegłym roku była Basia Basia z nerkowcow i dodatkiem soli no nie mogłam... mama ledwo zjadła

      Usuń
    3. Wiem, o której piszesz. U mnie będzie 8/10 - uważam ten krem za jeden z lepszych próbowanych tej marki. Mamy więc chyba nieco inne spojrzenie na kremy z nerkowców i soli w nich, mimo wszystko.
      Ciekawostka: kremy to jeszcze jak widać, ale nerkowce-orzechy to tylko same, same. Czyściutkie, bez niczego - moje ulubione orzechy i same za bardzo uwielbiam, by np. zhańbić je i kupić jakieś z solą czy coś, brr.

      Usuń
  4. Masło orzechowa powinno stać do góry nogami na zakretce. Wtedy po drugiej stronie słoika, zbiera się olej a po odkręceniu jak ktoś nie lubi nadmiaru oleju ma bez oleju. Zawsze można wszystko wymieszać i jest cacy. Pozdrawiam 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest cacy, bo jak pisałam. Nie chodziło o to, że olej zebrał się na wierzchu. Jak piszesz, można wymieszać albo nawet zlać. To masło całe, od góry do dołu, było olejem. Stąd pewnie niska cena etc.

      PS O tym, że powinno stać na zakrętce, pierwsze słyszę. Nigdy żadnego tak nie trzymałam; nie było potrzeby. Olej wydzielający się na wierzchu nie jest problemem. Problemem jest oszukańczy produkt, gdzie oprócz oleju, coś podejrzanie mało miazgi z orzeszków czuć.

      Również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Patent ze stawianiem masła orzechowego do góry dnem to dobry pomysł bo łatwiej będzie wymieszać jeśli warstwa oleju będzie na spodzie :)

      Usuń
    3. Ja bym tak za nic nie zrobiła z np. już otwartym masłem orzechowym. Za nic nie chciałabym, by choćby odrobina oleju pociekła mi w lodówce... Nie doczyściłabym tego.
      A zamknięte fabrycznie... w sumie też bym się bała, że jakieś zruszone czy coś.
      Poza tym, ja zawsze wolę część zlać, a tylko część wymieszać.

      Usuń
  5. Ja nie trzymam masła orzechowego w lodówce 😅 też tak najczęściej robię że zlewam ale z Basi Basi nie jeśli to mix :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trzymam tylko, gdy słoik już otworzę. Otwarte takie produkty po prostu trafiają u mnie do lodówki, bo nie chcę, by się zepsuły. Powinno tak się robić.

      Usuń
  6. A ja dla odmiany bardzo lubię to masło. No nie dala3bym mu 10 punktów, ale między 6,5 a 7. Wracam do niego. Ale Twojemu blogowi daję 10 na 10 i czytam codziennie! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby nie patrzeć, dobrze, że gusta są różne. Przynajmniej nie wykupujemy sobie nawzajem produktów. ;)
      Bardzo dziękuję; miło mi to czytać.
      Również pozdrawiam.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.