Czekolady marki własnej Drogerii DM zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Zwłaszcza DM Bio Schokolade Single Origin 72 % Kakao Sierra Leone Feine Bitter uznałam za przepyszną, więc bardzo cieszyła mnie perspektywa porównania jej z opcją o zbliżonej zawartości kakao, zwyklejszą. Obstawiałam mniejszy zachwyt, niemniej zachwyt na pewno. Na stronie sklepu znalazłam informację o pochodzeniu kakao, bo po zewnętrznej stronie opakowania akurat o tym chyba nic nie było, a dokładnie opisano cały proces ekologicznego podejścia do składników (albo ja tak "uważnie" czytałam tekst po niemiecku).
DM Bio Feine Bitter Schokolade 70 % Kakao to ciemna czekolada o zawartości 70% kakao z Republiki Dominikany, marki własnej Drogerii DM.
Po otwarciu poczułam intensywny zapach palonego karmelu, mieszający się z soczystością wiśni i owoców leśnych. Borówko-jagody i wiśnie przełożyły się na cierpkość, która zgrała się z lekką gorzkością ciemnej czekolady, przywołując z oddali wizję ciemnych czekoladek z wiśniami w alkoholu. Ich słodycz miała w sobie coś... pikantnego? Co przywołało jeszcze ciastka korzenne. Z czasem doszukałam się jeszcze jakby... cytryny, niechcącej się ujawnić?
Tabliczka była twarda, co potwierdzały głośne, chrupkie trzaski, jakie wydawała podczas łamania.
W ustach rozpływała się gładko i powoli. Była kremowo-miękka, a także średnio tłusta. Zachowywała luźny kształt i raczyła mnie wysoką gęstością.
W smaku pierwszą poczułam słodycz karmelu, rosnącą szybko i znacząco. Był to karmel palony, o ciepłym charakterze, który po chwili umocniły jeszcze ciastka korzenne. W ciastkach ulokowało się trochę maślaności. Karmel w asyście ciastek korzennych wyprzedził i zostawił w tyle leciutko dającą o sobie znać gorzkość.
W tle, też w słodyczy, polała się za to soczysta cierpkość. Odnotowałam owoce leśne. Ciemne jagody i inne, drobne leśne wzmocniła słodko-cierpka, mięciutka wiśnia. Wybiła się ponad resztę owoców. Choć wątek owocowy był wyraźny, miał spokojny, delikatny charakter i nie próbował zawojować reszty.
Słodycz karmelowo-ciastkowa w tym czasie osiągnęła już wysoki poziom i zatrzymała się. Była wiodąca, ale nie sprawiała wrażenia przesadzonej. Dołączył do niej akcent mleka, podanego do konkretnych, twardych ciastek korzennych.
Gorzkość pojawiła się z ociąganiem. Zamknęła wiśnie i owoce leśne w czekoladkową formę. Pomyślałam o czekoladkach z wiśniami w alkoholu, w których jest też krucha warstwa "szkiełka" z cukru. Soczystość wydała mi się mocno osłodzona, ale w lekko pikantnawy sposób. A wtedy gorzkość jeszcze wzrosła. Oczami wyobraźni zobaczyłam palone drewno, a potem jeszcze do głowy przyszedł mi konkretnie mahoń.
Cierpkość palonego drewna w harmonii mieszała się z sowicie wypieczonymi ciastkami korzennymi, a mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa gorzkość zrównała się z silną słodyczą. Wzmocnił ją dym, acz nie palona nuta. Paloność jako taka jawiła się jako tylko dodatek.
Ciastka z mlekiem kontrastowo złagodniały. Przemknęły mleczne krówki (przy czym w głowie pojawiło mi się konkretnie słowo: "pomadki"), a potem... już krówki mniej mleczne? Podkradła się do nich maślaność. Ugłaskała słodycz i spróbowała tego samego z gorzkością...
Ta jednak się nie dała. Przybyło więcej dymu. Lekka cierpkość wróciła za to do soczystości i też jakby grała w drużynie gorzkości. Z dymu powoli wyłonił się słodki kompot śliwkowy... Z wkrojoną cytryną dla przełamania? Który nagle rozkręcił soczystość, a śliwki wyrwały się z niego, pokazując jako świeższe i charakterniejsze. Także zwalczały słodycz i przeciwstawiły się łagodnieniu.
Kompozycję zamknęła cierpkość dymu, palone drewno, podsycone nutą śliwek i mniej jednoznacznych owoców leśnych, ale i palonemu karmelowi udało się wyłonić - charakterem lepiej się odnalazł w tych realiach, niż zagubiona w końcu krówka.
Po zjedzeniu został posmak palonego karmelu, nieco złagodzonego delikatniejszą krówką i gorzkość dymu. Ogólnie wybiła bardziej palona nuta, acz tylko podkreśliła dym i drewno. Czułam też owoce leśne cierpkie i słodkie, a do tego śliwki i echo plastra cytryny, wkrojonego do czegoś.
Czekolada bardzo mi smakowała. Wyszła ryzykownie słodko, bo słodycz karmelu, krówek i ciastek korzennych miała wiele do powiedzenia, długo wydawała się wręcz wiodąca, lecz gorzkość dymu i drewno dobrze sobie z nią poradziły. Soczyste owoce leśne, wiśnie i śliwki stanowiły zacne, wyraziste wtrącenia, kierujące uwagę na gorzkość i cierpkość.
Jej nieprzesadzona paloność trochę przypominała DM Bio Schokolade Single Origin 72 % Kakao Sierra Leone Feine Bitter, ale miały zupełnie inne profile smakowe. Wspomniana bardziej połączyła słodycz z owocami. Obie przepyszne, acz osobiście żałuję, że dziś przedstawiana nie była odrobinkę mniej słodka i obeszło by się bez prób maślanego łagodzenia.
Skład: miazga kakaowa, nierafinowany cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.