poniedziałek, 16 września 2024

DM Bio Schokolade Single Origin 72 % Kakao Sierra Leone Feine Bitter ciemna

Mimo że już zjadłam DM Bio Edelbitter Schokolade 90 % Kakao, nie miałam wyrobionego zdania o czekoladach marki tej drogerii. Po kolejną sięgnęłam bez emocji, ale przeczuwając, że może być niezła. Zwyczajna, ale niezła. Zaraz jednak mnie tknęło, czy aby na pewno bez emocji. Dotarło do mnie, że w zasadzie nie bardzo wiedziałam, gdzie kraj Sierra Leone leży. Zrobiło mi się aż trochę wstyd. Jak szybko sprawdziłam, okazało się, że w zachodniej Afryce, w sumie nie tak daleko od Ghany. Ta z kolei kojarzy mi się z prostym (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) kakao. I smacznym. Czy czekała mnie właśnie prosta i smaczna kompozycja? A może... nie taka prosta? Zrobiono ją z kakao kupionego od dwóch kooperatyw: Kasiyatama i Salmed. Obie zajmują się bio uprawą w dytrykcie Kono.

DM Bio Schokolade Single Origin 72 % Kakao Sierra Leone Feine Bitter to ciemna czekolada o zawartości 72% kakao z Sierra Leone, z dystryktu Kono, marki własnej Drogerii DM.

Po otwarciu poczułam gorzką, czarną kawę i sporo aromatycznego miodu z pazurem, ale i tak ustanawiającego słodycz na wysokim poziomie. Obok pojawiły się bardzo słodkie, suszone morele, które dodały całości soczystość i sczerniałe, miękkie banany. Za nimi zaplątała się odrobinka kwasku owoców... czerwonych? Z kawą zaś mieszały się drzewa i palona nuta. Palona dosadnie, ale nie przesadnie. W oddali kryły się jeszcze orzechy - jakby orzechy w ciemnej czekoladzie?

Twarda tabliczka trzaskała głośno i chrupko, jakby w pełny sposób, obiecując gęstą zbitość. 
W ustach rozpływała się powoli, ale bardzo ochoczo. Pokrywała podniebienie gładką, kremową mazią. Była średnio tłusta i coraz bardziej miękka. Niby trzymała kształt, dając się poznać jako gęsta, ale nie była zbyt zbita.

W smaku przywitała mnie wysoka, lekko soczysta słodycz ze śmietankowym echem. Do głowy przyszedł mi bardzo dojrzały banan, za którym podążał roślinny akcent. Śmietanka niby zaczęła rosnąć, ale była jakby niepewna siebie. Banany wycofały się trochę.

Po sekundzie czy dwóch wkroczyła gorzkość. Nie cackała się i szybko się nasiliła. Palony motyw przeszedł na jej stronę i właśnie osiadł w gorzkości. Zaobfitowało to w czarną kawę zaparzoną na gorzkich ziarnach, ale też same palone ziarna.

Śmietanka wystraszyła się i prawie zniknęła. Banany lekko pobrzmiewały, a do ich słodyczy dołączył miód, który dodał im odwagi. Miód z pazurem, słodki, ale z pewną ostrością. Miód dziki? Na myśl przyszedł mi też miód wymieszany z kakao. Pomyślałam o jakimś bananowym deserze z miodem i kakao.

Rosnąca słodycz spowodowała jeszcze większy wzrost gorzkości. Obok niej zaznaczyły się jednak też drzewa z zielonymi liśćmi i palone drewno... Trochę węgla roślinnego? Jakby leciutka, łagodząca mgiełka... która jednak zamiast złagodzić, jeszcze zmotywowała kawę.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa kawa pokazała się jako ziarna kawy w ciemnej czekoladzie. Ta w udany sposób połączyła wysoką słodycz z gorzkością.

W słodyczy soczystość trochę wzrosła. Do bananów dołączyły suszone morele. Były to morele czysto słodkie, bez cienia kwasku. Zdawały się mieszać z bananami i razem z nimi tonąć w miodzie. Ten jednak trafił na... śmietankę? Pomyślałam o śmietance z miodem albo... o śmietankowym jogurto-deserze z miodem, morelami i bananami? Ale pozbawionym kwasku i oprószonym kakao.

Gorzkość nieco zwolniła... Już nie rosła, a dopuściła do siebie te łagodzące wątki. Drzewa mieszały się z miodem - pomyślałam o ulu na drzewie gdzieś w lesie, a ich sojusz, przemieszanie, a więc i pewne zawahanie co do jednoznaczności wykorzystały orzechy laskowe. Też nie jakoś szczególnie wyraziste, bo oblane ciemną czekoladą.

Na koniec było, jakbym jedząc mieszankę orzechów i ziaren kawy w czekoladzie, trafiła właśnie na kawę. Paloną i cierpką.

Po zjedzeniu został posmak cierpkiej, czarnej kawy oraz wyraźnie ziaren kawy w czekoladzie, wymieszanych z orzechami laskowymi w czekoladzie. Jedne i drugie w ciemnej. Do tego czułam wysoką słodycz wonnego, dzikiego miodu, suszonych moreli i banana - ale dziwnie, jakbym właśnie przegryzła się zębami przez cierpką  skórkę, by go obrać.

Czekolada bardzo mi smakowała. Mimo wysokiej i odważnej słodyczy miodu i bananów, nie zasładzała. Miód wydawał się dziki. Zarówno banany, jak i on wprowadzały roślinne akcenty. potem dołączyło do niego trochę słodkich, suszonych moreli. W udany sposób słodycz połączyła się z gorzkością poprzez wizję ciemnej czekolady otulającej laskowce i ziarna kawy. A samej kawy, i jako ziarna, i jako czarny napój na nich zaparzony, czułam bardzo dużo. Gorzkość ogólnie była wysoka i odważna. Trochę palona, z paroma drzewnymi akcentami. Nie imały się jej łagodzące akcenty, które też wystąpiły jako śmietanka. Końcowo zajęły się jednak raczej słodyczą.


ocena: 9/10
kupiłam: www.dm.pl
cena: 5,95 zł (za 80g)
kaloryczność: 550 kcal / 100 g
czy znów kupię: tak

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.