Zawsze, gdy dostanę paczkę od Beskid Chocolate, tabliczki muszą odleżeć swoje w komodzie, a ja dokładnie planuję, które kiedy zjeść. Przyjemności trzeba sobie dozować! Tym razem jednak szybko zabrałam się za jedną z otrzymanych. Powodem była chęć zestawienia jej w dość krótkim odstępie czasowym z Beskid Chocolate Indonezja Borneo Berau Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 %, którą to otrzymałam w poprzedniej przesyłce. A w dodatku jeszcze po Beskid Chocolate Indonezja Borneo Berau Czekolada Rzemieślnicza Mleczna 50 % nie mogłam przestać myśleć o dzisiaj przedstawianej czekoladzie. Uwielbiam robić różne zestawienia, a szczególnie porównywać, jak mają się do siebie poszczególne regiony danego kraju. Tym razem chodziło w ogóle o jeden z bardziej lubianych przeze mnie regionów pochodzenia kakao i o moją ukochaną markę - byłam więc w niebie!
Beskid Chocolate Indonezja Bali Jembrana Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % Kakao to ciemna czekolada o zawartości 70% kakao z Indonezji, z wyspy Bali, z regionu Jembrana.
Po otwarciu poczułam kwaskawy zapach jogurtu, mieszającego się z wysoką słodyczą karmelu, kwiatów i miodu; a dokładniej karmelu z miodu i kwiatowego miodu z leśnych kwiatów. Karmel wprowadził palony wątek, który z czasem przytoczył trochę palącego się drewna. Kwiaty mieszały się z rześką egzotyką i słodkimi owocami: bananem, liczi i winogronami czerwonymi / różowymi. Te splatały się z nadającym im lekkości kwaskiem niedookreślonych cytrusów i czerwonych owoców w oddali. Wszystko to podbiła wyrazista, wilgotna ziemia i konary, korzenie drzew ją porastające.
Tabliczka o wysokiej twardości trzaskała spodziewanie głośno i masywnie.
W ustach rozpływała się kremowo i gęsto. Robiła to powoli, wykazując maślaność oraz narastającą soczystość. W pewnym momencie to dosłownie czysta soczystość. Znikała rzadko.
W smaku przywitało mnie mleczne tsunami, na które po chwili naciągnął lekki kwasek jogurtu.
Jogurtu, którego kwasek próbowano wyciszyć miodem? Poniekąd udanie, choć podwaliny pod więcej kwasku zostały.
Mleczność zaserwowała mi ciepłą owsiankę z bananami i gruszkami. Mleczną, słodką i bardzo owocową, przykrywającą trochę gorzkość, budującą w tym czasie fundament kompozycji. Owoce jednak też nie miały początkowo imperatywnych zapędów. Wydały mi się wręcz lekko hamowane mlekiem i... kwiatami? W gruszce ulokowała się odrobina kwasku, przywodząc na myśl gruszkę deserową.
W tle przemknęła nieoczywista nuta prażenia - prażonych orzechów? Karmelizowanych...? W miodzie?
Słodycz wzrosłą za sprawą karmelu i miodu. Miód dosłodził owsiankę, zajmując miejsce obok owoców, fundujących coraz więcej kwaskawych przebłysków. Czułam palony wątek, ale też kwiatowość miodu, a jednak nie wydawały się mieć tego samego pochodzenia. Najpierw wyraźnie czułam i karmel, i miód. Dopiero z czasem zaczęły się łączyć się w karmelizowany miód, karmel z miodu. Wszystko to miało ciepły klimat.
Gorzkość zawitała porządnie po tym debiucie słodyczy. Udało jej się już utworzyć mocny, stabilny grunt, po czym bardziej wyszła na przód, acz nie dominując, a kręcąc się wśród innych nut. Poczułam ziemię czarną i wilgotną. Może trochę coś bardziej drzewnego... Herbatę?
Banan i gruszka nieco odłączyły się od słodyczy i mleczno-jogurtowego wątku, który przycichł. Wydały mi się niezbyt dojrzałe, cierpkawe. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa doleciała do nich soczysta kwaśność. Kwiaty starały się wciąż trochę je ukrywać, ale gdy zbierało się coraz więcej owoców czerwonych i owocowej egzotyki, poniekąd odpuściły.
Poczułam czerwone / różowe winogrona z subtelnym kwaskiem, a w oddali trochę cytrusów. Po tym jednak kwaśność zaczęła ulegać słodyczy na powrót już zacnie dojrzałych bananów, gruszek, liczi i świeżych fig. W te owoce wpisały się kwiaty i rozgościły się tam na dobre.
...Acz nie tylko tam. Miód też je w sobie krył. Pomyślałam o miodzie z leśnych kwiatów i o samym lesie. Ziemię podbiły te słodkie, mleczne kontrastowe wątki. Oczami wyobraźni patrzyłam na masywne konary i korzenie porastające ziemię oraz trochę się z niej wyłaniające. Herbaciane, niejednoznaczne akcenty zmieniły się w drzewa i drewno palone. Cała paloność nagle osiadła w drewnie.
Słodkie i czerwone owoce przeszły w mocno owocowe, czerwone wino. Niby ciężkawe, wręcz pikantnawe, ale o lekkich nutach. Zniknęły cytrusy, a wróciła za to cierpkość owoców, lecz już nie wiadomo, których. Mieszała się z cierpką ziemią. Ziemią... leśną, kojarzącą się z leśną polanką z ostrawymi kwiatami? Chyba poczułam też pikanterię cynamonu.
Po zjedzeniu został posmak drewna, leśnych kwiatów i leśnej ziemi, osłodzonych leśnym, wręcz pikantnawym miodem. W tle utrzymywały się czerwone, owocowe wino oraz czerwone / różowe winogrona z lekkim kwaskiem, a także niejasny splot drzewno-jakiś. Herbaciano-orzechowy? Czułam wysoką, ryzykowną słodycz miodu, karmelu i miodo-karmelu, ale nie przesłodzenie.
Całość była smaczna i ciekawa, choć dla mnie za słodka i za mało gorzka. Na plus jednak wyrazista ziemistość. Podobały mi się palono-drzewne i palono-karmelowe wtrącenia, jak również dynamika owoców. Banan i gruszka z owsianką z miodem, potem bardziej owoce same w sobie i to rozmaite (banany, czerwone winogrona i inne czerwone, liczi, świeże figi, cytrusy) zmieniały się adekwatnie do nut a to mleka i jogurtu, a to potem korzeni i ziemi. Końcówka owocowego wina przyjemnie to zwieńczyła, dodając powagi. Słodkiej, bo słodkiej, ale z pazurem.
Nuty karmelowo-kajmakowe, banoffee, migdały, kwiaty, liczi i egzotyka, a także gorzki dym, zielona herbata i zioła, końcowe piwo Beskid Chocolate Indonezja Borneo Berau Czekolada Rzemieślnicza Gorzka 70 % w zasadzie poniekąd przypominały w pewnym stopniu dzisiaj przedstawianą, ale czuć, że to inne regiony. Dzisiaj przedstawiana jawiła się jako bardziej leśno-mleczna i słodka za sprawą miodu. Była też bardziej kwaśna, ale nie bardziej gorzka.
Końcówka dzisiaj przedstawianej - pewna cierpkość i chyba cynamon od razu przypomniały mi cierpką i cynamonową końcówkę Beskid Chocolate Indonezja Borneo Berau Czekolada Rzemieślnicza Mleczna 50 %, acz ogółem nie zawierały zbyt wielu podobnych nut.
Bardzo miodowo-karmelowa i też trochę mleczno-orzechowa, o nutach bananów, winogron, wiśni z lekką cierpkością Prime Indonesia West Bali 70% miała w sobie coś podobnego do dziś przedstawianej. I też w niej gorzkości mi trochę brakowało.
ocena: 9/10
kupiłam: Beskid Chocolate (dostałam)
cena: 25 zł (za 70 g; ja dostałam)
kaloryczność: 464 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym do niej wrócić
Skład: ziarno kakaowca, cukier trzcinowy nierafinowany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.