poniedziałek, 23 września 2024

Moser Roth Prażone Orzechy Laskowe ciemna 52 % z kawałkami orzechów laskowych

Choć wyprawa w Beskidy pod koniec kwietnia nie była wymagająca, i tak zaplanowałam na nią dwie czekolady. Wiedziałam, że część Schogetten Limited Freeze Me Dark Chocolate Hazelnut wróci, by posiedzieć trochę w lodówce, a po dziś prezentowanej nie spodziewałam się niczego zachwycającego. Pomijając formę, wyszło, że ta sobota była pod patronatem orzecha laskowego. Szkoda że w przypadku dziś prezentowanej w formie siekanej, no ale cóż. Otworzyłam ją na szczycie Wielkiej Rycerzowej, a zdjęcia dokończyłam nieco dalej, skąd było widać schronisko bacówka Rycerzowa. Dojście było dość parszywe - topniejący śnieg, błoto i liście to bardzo niepewny grunt. Gdy zobaczyłam tabliczkę (a w zasadzie 1,5 tabliczki, bo była też ułamana słowacka), ucieszyłam się. Choć bez widoków, po krótkiej wspinaczce, jakoś mi się tu spodobało - zwłaszcza, gdy jedyni spotkani na szlaku ludzie sobie poszli. Po ostatniej wyprawie na 3 wieże widokowe jednego dnia utwierdziłam się w tym, że nie mam nic do zalesionych szczytów, gdy np. na podejściu czy zejściu są ładne widoki. Wieże często odbierają im klimat, dobrze więc, że na Rycerzowej żadnej nie walnęli. Widoki miałam potem, gdy szłam przez Halę Rycerzową i potem na szlaku czerwonym do Rycerki Dolnej, z którego przeszłam na niebieski, by jakoś tam wyjść na asfalt i parking.

Moser Roth Prażone Orzechy Laskowe to ciemna czekolada o zawartości 52% kakao z siekanymi prażonymi orzechami laskowymi.

Po otwarciu uderzył zapach prażonych orzechów laskowych, zrównanych z cierpko-gorzkawą czekoladą o średnio wysokiej słodyczy. Miała nieco cukrowy charakter, ale nie wydawała się zbyt ciężka.

Mini tabliczki w dotyku obiecywały kremowość, która równie dobrze mogła pójść w trochę ulepkowatym kierunku. Były twarde i przy łamaniu trzaskały średnio głośno w kruchy sposób. W przekroju widać mnóstwo średnich i drobnych kawałków orzechów.
W ustach czekolada rozpływała się ochoczo, w tempie umiarkowanym. Miękła, wykazując gibkość i plastyczność. Wyszła kremowo, acz trochę ulepkowato, a kawałki dodatku wyłaniały się z niej po pewnym czasie, bez pośpiechu. Im wyraźniej jednak, tym czekolada bardziej zmierzała w stronę ulepkowatej. Okazała się ich zlepem. Zdecydowanie przesadzono z ilością kawałków.
Orzechy zostawiałam sobie na koniec, aż czekolada się rozpłynęła. Tylko nieliczne sporadycznie podgryzałam obok niej.
Zarówno podgryzane wcześniej, jak i te gryzione na koniec kawałki orzechów dały się poznać jako chrupkawo-delikatne. Większość bardziej miękka, inne nieznacznie twardsze. W zasadzie były pozbawione skórek - może pojawiła się odrobinka na pojedynczych kawałkach. 

W smaku przywitała mnie delikatna gorzkość, do której błyskawicznie dołączyła słodycz o trochę zbyt napastliwym charakterze. Za cukrem podążała wanilia, ale to ten pierwszy się rządził. W dodatku jeszcze dalej coś pobrzmiewało... Coś, czego nie mogłam uchwycić. 

Gorzkość rozeszła się leniwie, przywodząc na myśl przesłodzony, ale jednak cierpki kakaowo-ciemno czekoladowy syrop w palonym klimacie. 

Zza niego przebijał się orzech laskowy. Zgrał się z palonym wątkiem i wprowadził wyraźnie prażoną nutę. 

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa słodycz zaczęła drapać w gardle, jawiąc się jako bardzo ciężka. Jednocześnie motyw orzechów laskowych nasilał się. 

Od kawałków ewidentnie odchodził ich smak, acz chyba i cała czekolada przesiąkła lekko ich chwilami przeprażoną nutą - wydaje mi się, że to ten dziwny posmak. Prażenie jakby chciało wpisać się w gorzkość czekolady, jednak ta kakaowa była na tyle słaba, że wyszło to trochę topornie. Kawałki orzechów niespecjalnie przełamywały słodycz. Nawet podgryzane obok po prosty pojawiały się za przesadzoną słodyczą.

Z czasem cukier, coraz więcej wanilii i orzechy zahaczyły o jakiś syrop orzechowy. Gdy czekolada znikała, czułam się już mocno zasłodzona. 

Kawałki orzechów gryzione na koniec okazały się średnio intensywne, ale jednoznaczne. Czuć, że to laskowe, acz jakby trochę onieśmielone przesłodzeniem i przerażone. Raz czy dwa przewinęła mi się lekka goryczka właśnie przerażenia, bo skórek na nich nie było. 

Po zjedzeniu został posmak przeprażonych, a od tego lekko gorzkawych orzechów laskowych oraz przesłodzenie cukrem i wanilią. Kakaowa cierpkość przypominała raczej taką przesłodzonego kakaowego syropu z echem orzechów.

Czekolada w zasadzie była tym, czym miała być, bez drastycznych wad, acz wydała mi się pójściem po najmniejszej linii oporu. Przeciętna, przesłodzona czekolada z przeprażonymi  i siekanymi orzechami - brak jej... Finezji? Lepszego wykonania na pewno. Taka, co to na szlaku można zjeść dlatego, że się kupiło. Odczucia zweryfikowałam w domu i miałam skończyć, ale jakoś zmęczyła mnie ilość siekanych dodatków, robiących z tabliczki słodkiego zlepa.
Cóż, utwierdziłam się już w przekonaniu, że Moser Roth raczej przedstawia półkę mocno średnią, a po prostu zdarzają jej się zacne czekolady, jak np. Moser Roth Chocolat Compose Dark Almond.

Jedna mini tabliczka powędrowała do Mamy, ale nie zjadła całej: "Taka mocno przeciętna, słodka i no... z orzechami za mocno posiekanymi. Nie wiem, po co je tak podrobili. Nawet niezła, zwykła, ale większe kawałki wyszłyby o wiele lepiej. Tak to nie w moim typie".


ocena: 6/10
kupiłam: Aldi
cena: 6,99 zł (za 125g)
kaloryczność: 572 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, orzechy laskowe, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, wyciąg z wanilii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.