Będąc w Almie oczywiście musiałam się zaopatrzyć w czekolady dostępne tylko tam. Dolfin zwróciły moją uwagę, bo ich opakowanie skojarzyło mi się, sama nie wiem dlaczego, z opakowanie cygar. Nie chodzi mi o te drewniane skrzyneczki, a taką folię, w którą czasem są pakowane. Nieważne. Wzięłam kilka tabliczek, które na dłuższy czas zostawiłam w mojej szufladzie. Po prostu nie mogłam się zdecydować, od której zacząć. Ostatnio, przy herbatce naszła mnie ochota na czekoladę. I którą wybrać? A niech już te chwile będą herbaciane w 100 %.
Dolfin Noir au the Earl Grey, czyli czekolada deserowa (52 % kakao) z herbatą Earl Grey ukrywa się w uroczej kopercie, z której z ochotą ją wydobyłam. Uderzył mnie zapach herbaty! Mieszał się on z czekoladą, która jednak znikała gdzieś w tle. Ciekawe doświadczenie przy obcowaniu z czekoladą. Kolor ma ciemny (niestety nie widać tego zbyt dobrze na zdjęciach), co w sumie mnie zaskoczyło (w końcu to czekolada deserowa, a nie gorzka 80 % czy coś). Pozytywnie oczywiście. Podzielona jest na prostokąty, czyli tak, jak lubię.
Pierwszy kawałek ułamał się z trzaskiem. Już wiem, że będzie dobrze.
Pierwszy kęs. Kawałek zaczął powoli się rozpuszczać. Czekolada nie jest tłusta, ale mazistości występującej w tych gorzkich, także tutaj się nie znajdzie. Czuć tutaj cierpkość kakao z elementem słodkości. Wyczułam tutaj także jakby wanilię, ale bardzo, bardzo minimalnie. Po pewnym czasie poczułam na języku coś jeszcze.
Malutkie, twarde cząsteczki. Bardzo malutkie. Wtedy też pojawił się smak herbaty, który wcześniej był gdzieś jakby za mgłą. Teraz to on zawładnął kubkami smakowymi.
Czarna herbata z goryczką, która teraz nieco złagodniała, kakao. Wszystko rozpuszczało się powoli, co chwila na prowadzenie wysuwała się inna nuta smakowa. Raz kakao, raz herbata, raz słodkość... To ostatnie bardzo minimalne. Goryczka kakao i herbata (właśnie w tej kolejności) ją zdominowały, ku mojej uciesze. Dobra herbata, to niesłodzona herbata.
Ta czekolada mniej więcej taka była. Jedząc ją, poczułam się jak w dobrej herbaciarni. Smak i zapach earl grey był tak silny i charakterystyczny, że o mojej zaparzonej i czekającej na mnie w kuchni herbacie, kompletnie zapomniałam.
Malutkie, twarde cząsteczki. Bardzo malutkie. Wtedy też pojawił się smak herbaty, który wcześniej był gdzieś jakby za mgłą. Teraz to on zawładnął kubkami smakowymi.
Czarna herbata z goryczką, która teraz nieco złagodniała, kakao. Wszystko rozpuszczało się powoli, co chwila na prowadzenie wysuwała się inna nuta smakowa. Raz kakao, raz herbata, raz słodkość... To ostatnie bardzo minimalne. Goryczka kakao i herbata (właśnie w tej kolejności) ją zdominowały, ku mojej uciesze. Dobra herbata, to niesłodzona herbata.
Ta czekolada mniej więcej taka była. Jedząc ją, poczułam się jak w dobrej herbaciarni. Smak i zapach earl grey był tak silny i charakterystyczny, że o mojej zaparzonej i czekającej na mnie w kuchni herbacie, kompletnie zapomniałam.
Wszystko jest tak, jak powinno być, ale te twarde, wręcz ostre, drobinki jakoś tak... Sama nie wiem. Dobrze, że zapach i smak herbaty nie pochodzi z samego aromatu.
Nad oceną trochę się zastanawiałam. Była smaczna, ale nieprzyjemnie się ją jadło z powodu wyżej opisanego. Myślę, że z powodu 8 czekolada nie poczuje się urażona.
Nad oceną trochę się zastanawiałam. Była smaczna, ale nieprzyjemnie się ją jadło z powodu wyżej opisanego. Myślę, że z powodu 8 czekolada nie poczuje się urażona.
ocena: 8/10
kupiłam: Alma
cena: 9.99 zł
kaloryczność: 520 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, herbata earl grey, wanilia, lecytyna sojowa
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, herbata earl grey, wanilia, lecytyna sojowa
Czytając Twój opis nabrałam ogromnej ochoty na czekoladę :D
OdpowiedzUsuńZastanawiają mnie tylko te drobinki... Jak myślisz, co to mogło być? :)
zapraszam:
http://grapefruitjuicesour.blogspot.com
:)
Herbata. ;)
UsuńTwoje recenzje są tak cudownie pisane,że zawsze mam ochotę zjeść polecany produkt :(
OdpowiedzUsuńTo ciesz się, że na razie nie trafiłaś na recenzję czegoś, co było tak ohydne, że aż mnie mdliło! :P
UsuńOpakowanie rewelacyjne, czekolada już nie (paski kojarzą mi się z tanimi dyskontowymi tabliczkami, fe). z firmą się spotkałam, bo sama mam w zbiorach jedno cudo od niej, miejmy nadzieję że smaczne. Termin do ho ho i jeszcze dłużej, więc recenzja dopiero po wakacjach. Studenckich.
OdpowiedzUsuńA zdradzisz jaką masz? Ja mam jeszcze ze trzy, ale mają termin do lutego 2016, to sobie poczekają.
UsuńJa paski dzielę na dwie grupy: urocze, albo jak z tanich czekolad, bo paski mogą być różne! :P
Jak do konca wrzesnia nie napisze recenzji, to zdradze :D
UsuńI jeszcze trzecie paski: u niegrzecznych dzieci na dupsku!
To czekam niecierpliwie.
UsuńA no właśnie, o tych zapomniałam, haha. :D
Kolejny ciekawy dodatek czekolada z herbatą, to brzmi interesująco. Szkoda tylko, że to deserowa jednak nie dziwię się bo do herbaty zdecydowanie taka bardziej pasuje. Czekolad od Dolfin nigdy nie jadłam ale zawsze przykuwają skutecznie mój wzrok w Almie bo tak pięknie się prezentują. Muszę się skusić kiedyś na którąś żeby wyrobić sobie opinię o producencie. :-) Wydaje mi się jednak, że ich czekolady są naprawdę smaczne.
OdpowiedzUsuńNa razie jadłam tylko tę jedną, ale była naprawdę ciekawa, tak więc polecam się kiedyś skusić. Dla Ciebie idealnym rozwiązaniem pewnie będą te takie malutkie czekoladki też Dolfina. ;)
UsuńTak, dokładnie tak dobrze, że mi przypomniałaś o ich istnieniu, dziękuję!
UsuńCzekolada z herbatą, to dopiero połączenie. Jako miłośniczka earl grey, ne mogę tego nie spróbować :) Herbat o zapachu bergamoty mogę pić baaardzo dużo, najbardziej smakuje mi z tego sklepiku kawa-czy-herbata.pl
OdpowiedzUsuńJestem zła, że żeby dostać czekoladę Dolfin musiałabym specjalnie jechać do Warszawy, bo jak już wielokrotnie się żaliłam, nie mam Almy. Szczególnie pamiętam, że smakowała mi wersja Hot Masala, jeżeli na nią trafisz bierz.
OdpowiedzUsuńMam ją, ale sobie trochę poczeka na degustację, bo ma długi termin.
UsuńTaa, znam ten ból. Zawsze jak już w Warszawie jestem, to przywożę ze sobą z hurtowo słodycze, których u siebie dostać nie mogę.
Jeszcze czekolady o smaku herbaty nigdy nie spotkałam widać nie bywa tam gdzie trzeba:) chcę ją mieć a w Almie będę dopiero pod koniec maja:(
OdpowiedzUsuńWiem, że w Auchan też są czekolady o smaku earl grey, ale marki własnej. Z tego co kojarzę, to były nawet w porządku, chyba, że mi się coś pomyliło.
UsuńTo ciesz się, że pod koniec maja, a nie np. pod koniec czerwca. ;)
Wygląda niesamowicie pięknie, opakowanie w ogóle wchodzi w głowę.. Ale nie do konca to chyba są moje smaki niestety :) Cieszę się więc że moge o nich chociaż poczytać :)
OdpowiedzUsuńCiekawa. Gdybym jadła słodycze i miała Almę bliżej siebie, pewnie bym skosztowała. :)
OdpowiedzUsuńJa strasznie żałuję, że w okolicy nie mam żadnej Almy. Takie ciekawe słodycze tam są, a tak rzadko mam okazję "pozwiedzać" sklep.
UsuńZazdroszczę Ci tych wszystkich czekolad kupowanych w Almie. Najbliższy sklep jest oddalony ode mnie ok. 1,5 h jazdy, ugh. A z chęcią bym spróbowała czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńCo do samej czekolady, podoba mi się tylko opakowanie. Herbaciane smaki w słodyczach to nie dla mnie :/
Właściwie, to jak kupuję coś w Almie to hurtowo, bo ode mnie jest dobre kilka godzin jazdy. :P Ale jak zapas już poczyniony... ^^
Usuńhttp://theobrominum-overdose.blogspot.com/2014/04/dolfin-ciemna-z-herbata-earl-grey.html No ej :D. Ja szukałam tu herbaty ze świecą! :D
OdpowiedzUsuńMoże Ci się felerna trafiła? :P
UsuńWątpię. Przy wersji z zieloną herbata mialam identyczne odczucia. Pojawialy się ciekawe nuty smakowe, ale nie dałabym sobie ręki uciac, ze dodano tam herbate. Bardziej traktowalam to jak nuty smakowe typu suszone kwiaty w ostatnim opisywanym u mnie Morinie, plynace z samej czekolady.
UsuńW Almie jestem raz na ruski rok, ale te czekolady widziałam. Jakoś mnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńNas też właśnie ta tabliczka na pewno by zainteresowała :D Ma ciekawe nuty, tylko szkoda, że Almy nie ma w pobliżu :/
OdpowiedzUsuń