wtorek, 14 kwietnia 2015

Heidi SummerVenture Casablanca biała z figami, mandarynkami i migdałami

Macie tak, że np. wyjeżdżacie gdzieś, a po powrocie dowiadujecie się, że ominęła Was jakaś rewelacyjna edycja limitowana? Ja miałam coś takiego z letnią serią od Heidi. Całe miesiące dręczyło mnie przeświadczenie, że ominęły mnie najwspanialsze czekolady, jakie kiedykolwiek leżały na półkach wszelkich marketów tego świata.

Nie chodzi o to, że jestem wielką fanką Heidi, uważam, że te czekolady są w porządku, a z racji, że jadłam dosłownie jedną lub dwie, to nie powinnam się konkretniej wypowiadać. W moim przypadku zadziałał efekt "zakazanego owocu", albo po prostu czegoś niedostępnego i nie do zdobycia. 

Będąc ostatnio w Piotrze i Pawle poszłam do działu z czekoladami z czystej ciekawości. Coś błysnęło między stosami para-ekskluzywnymi wedlami. Przykucnęłam i delikatnie rozgarnęłam tabliczki. Na samym dnie, zakopana i trochę pognieciona, leżała Heidi SummerVenture Casablanca, czyli biała czekolada z figami, mandarynkami i migdałami. Wiedziałam, że to przeznaczenie.

Lekko zniszczone opakowanie zostało przeze mnie rozerwane dość szybko. Nad sreberkiem posiedziałam nieco dłużej, ale też w końcu odpuściło.
Moim oczom ukazała się... (kompletnie zgnieciona) 80-gramowa biała czekolada, najeżona całą masą kawałków migdałów. A zapach? Cóż to był za zapach... Czysty orient. Bardzo silny, co trochę budzi podejrzliwość. Czyżby same aromaty?

Wyłuskałam wreszcie większą (prawie całą) kostkę i spróbowałam. Śmietankowo-mleczna biała czekolada. Rozpuszczała się delikatnie i gładko, odsłaniając liczne odrobinki, niczym fale morskie odsłaniają co mniejsze skały podczas odpływu. Kawałki były różnej wielkości, rozmieszczone, niczym ludzie w Tokio, czyli bardzo gęsto. Cień wanilii towarzyszył temu wszystkiemu, ale jakby przyglądając się z daleka. Nie wiem, czy większa jej ilość miała by jakiś konkretniejszy wpływ na odbiór czekolady, ale jej (prawie) brak nie przeszkadzał mi szczególnie. Dlaczego? Słodka śmietankowość była podkreślona przez słodycz fig.

Czekolady nie można jednak pod żadnym pozorem nazwać przesłodzoną. Już od pierwszych chwil napotkałam ten rzadko spotykany smak w czekoladach. Drobniutkie pestki fig też były, tylko napędzając smak owoców. Byłabym heretyczką, gdybym nie wspomniała o mandarynkach. Te co jakiś czas podkręcają cytrusową kwaskowatość, niczym nagłe zjazdy w dół na rollercoaster. A kawałki migdałów? Chrupiące, ale ani trochę nie twarde, czy ostre. Doskonałe, po prostu czyste migdały.

Całość jest naprawdę cudowna, jednak lepiej by było, gdyby trochę zrezygnować z tych aromatów, a dołożyć samych fig i mandarynek. Tych mogłoby być więcej, chociaż takich pysznych dodatków dla mnie zawsze będzie za mało.


ocena: 9/10
kupiłam: Piotr i Paweł
cena: 7.99 zł
kaloryczność: 570 kcal / 100 g
czy znów kupię: jeśli kiedyś ta edycja znów się pojawi, to tak

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, migdały 8%, odtłuszczone mleko w proszku, figi [1,7%(sacharoza, figi 25%)], mandarynki [1,7% (sacharoza, mandarynki 10%, fruktoza, kwas cytrynowy, naturalny aromat owoców cytrusowych)], lecytyna sojowa, naturalny ekstrakt z wanilii i fig

22 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc nie przepadam za białą czekoladą, ale chyba na takie połączenie smakowe bym się skusiła, brzmi dość nietypowo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda pysznie. Twoja recenzja brzmi równie zachęcająco.. Ale to w koncu biała czekolada :<

    Gdybym dostała.. Zapewne i tak bym spróbowała. Żarłok ze mnie, wiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do białej podchodzę bardzo ostrożnie, a trzeba przyznać, że ta jest smaczna. ;)

      Usuń
  3. Łee, produkt nie dla mnie, Nie cierpię dodatków przyrośniętych do czekolady, na taką Heidi szkoda by mi było nawet złotówki.U siebie opisywałam białą ze standardowej linii, a to i tak dlatego, że ją dostałam. Dam jeszcze szanse wariantowi z kremem, ale jeśli on nie da mi przyjemności, to z marką pożegnam się na zawsze.

    http://livingonmyown.pl/2015/01/06/heidi-gourmette-orange-seeds/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te dodatki są wtopione w czekoladę. :P Z dołu aż wystają, ale to tylko ze względu na ilość.
      Nie strasz tą recenzją! Też mam tę czekoladę i liczyłam na to, że będzie dobra... Oby mi posmakowała!

      Usuń
    2. Ja ta Ci smakowała, to i tamta posmakuje. Ja uznaję tylko czekolady z kremami, oczywiście z wyjątkami, ale napraaaaawdę nielicznymi.

      Usuń
  4. Zawsze się czaję na te czekolady bo kojarzą mi się z czymś niewyobrażalnie dobrym i z wyższej półki. Niestety tutaj odstrasza cena, która zawsze jest dosyć wysoka, a jak na osobę, która je parę kostek i szybko się po czekoladzie nudzi i ją oddaje to dla mnie słaby interes niestety. :D Niemniej jednak biała czekolada z takimi ciekawymi dodatkami? Oj chyba się ugnę i kupię!
    Zapraszam serdecznie, własnie zaczęłam hoho :D http://madamevela.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja średnimi czekoladami szybko się nudzę, ewentualnie dużymi. Jednak jak trafię na coś smacznego, to 100 g jakoś szybko znika. :P

      Usuń
  5. Tej nie próbowałam. Na początku mnie nie ciągnęło, a potem nie mogłam już znaleźć, ale płakać nie mam zamiaru.
    Tego, biorąc pod uwagę jej stan to się dziwię, że jej nieco nie przecenili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle byłam zdziwiona jak mało kiedy, gdy zobaczyłam, że ta tabliczka nie jest złamana w jednym miejscu, a w... setkach miejsc. :P

      Usuń
  6. No nie wiemy czy jeszcze kiedyś na Heidi damy się skusić. Jadłyśmy to ślicznie czekoladowe jajeczko, które wcześniej Ci pokazywałyśmy (nie wiemy czy pamiętasz) i powiemy szczerze, że za te 17zł, które dałyśmy mogłyśmy kupić mega Merci lub coś w tym stylu :/ Naszym zdaniem czekolada była przeciętnej jakości i niczym nie różniła się w smaku od czekoladowego zająca nieznanej firmy, którego jadłyśmy w tym samym czasie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie nie trafiłam na nic, co by mnie do Heidi zraziło, ale możliwe, że miałam szczęście (dwie całkiem w porządku czekolady i ta wyżej zrecenzowana).
      Jajeczko pamiętam... kurczę, szkoda, że coś tak ładnego tak rozczarowało.

      Usuń
  7. Czytając ten opis zaczynam ci naprawdę mocno zazdrościć tej czekolady. Za białymi zbytnio nie przepadam, ale te mandarynki, figi, migdały... To dla mnie bajka!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodatek mandarynek do mnie nie przemawia. To zdecydowanie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieprzesłodzona biała czekolada? No tego to chyba jeszcze nie było ..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie często na takie trafiam, ale się zdarzają. ;) To chyba ilość dodatków minimalizuje słodycz.

      Usuń
  10. nigdy jakoś wrażenia nie robiła na mnie ta czekolada, ale teraz widzę dopiero jaka byłam głupia xDD ale nietypowe połączenie smaków- trochę mnie przytłacza... może się boję że jak zacznę to nie skończę xD no nic tylko pooozadrościc :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham letnie edycje Heidi, co roku mnie zaskakują :). Doskonale pamiętam smak tej czekolady... Przypasowała mi bardzo, choć rzeczywiście aromat ma potwornie intensywny.

    OdpowiedzUsuń
  12. (Ale Maroko właśnie takie intensywne jest... ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze powiedziane! Swoją drogą, ciekawe, czy w tym roku będą te same, czy dadzą jeszcze ciekawsze. ;)

      Usuń
    2. Jestem pewna, że dadzą coś nowego! Od trzech lat już mnie zaskakują ;). Wczoraj zostalam zaskoczona w Carrefourze - zastalam tam jeszcze całą trójkę z tej limitki.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.