niedziela, 26 kwietnia 2015

Milka choqsplash Minze mleczna z nadzieniem miętowym

Jeśli chodzi o połączenie "mięta i czekolada" - ze mną bywa różnie. W smacznej, deserowej mi pasuje, w mlecznej... unikam, ale nie twierdzę, że nie da się takiej czekolady dobrze wykonać. To, że uganiam się za nowościami - wiecie. To, że mam słabość do Milki - wiecie. A przynajmniej wie ten, kto mojego bloga już trochę czyta. 

To z Milką, jak i z nowościami, odziedziczyłam po mojej mamie i właśnie jej zawdzięczacie tę recenzję. To ona kupiła sobie tabliczkę Milki choqsplash Minze, a ja, jako dobra córka zrobiłam dobry uczynek i spróbowałam, ekhem, kostkę jako pierwsza, czy aby nie zatruta (wiecie, taki tester jedzenia, jak dawniej na dworach, albo i dzisiaj u Putina). Przy tym oczywiście musiałam obcykać zdjęcia i tak właśnie zdobyłam materiał do recenzji. Historia życia normalnie.


O co chodzi z tym "ekhem"? No tak... Po otwarciu zdziwiłam się trochę, bo czekolada jest dość dziwnie podzielona, ni to kostki, ni to nie wiadomo co. Nie jest do końca symetryczna (jak niektóre tabliczki Lindt'a), ani asymetryczna (jak Milka Bubbly). Warto wspomnieć, że ma tylko 90 g, bo w końcu tak ciężko do tych 100 g dociągnąć... 
Ogólnie dla mnie coś takiego średnio się podoba, przejdę jednak do opisu smaku.


Czekolada słodka, tłustawa i mleczna. Wydaje mi się (ba! jestem pewna), że jest lepsza jakościowo od tych dostępnych w Polsce. Nie jest taka przecukrzona, chociaż wciąż bardzo, bardzo słodka. Kakao jak nigdy w Milce nie było, tak wciąż brak. Uczciwie mogę jednak przyznać, że mi smakowała. Podczas próbowania, czy to przy rozdzielaniu nożem, czy przy pozwoleniu kostce się rozpuszczać w ustach (a rozpuszcza się błyskawicznie) w końcu trafia się na nadzienie. Nieco lejące, ale wciąż gęstawe. W kolorze zielono-szare, wpadające w żółć. Pachnie miętą i miętą również smakuje. Intensywną i przesłodzoną. Takie... tik taki w formie kremu. Niby nie takie złe, ale w połączeniu z i tak już słodką czekoladą, jakoś to wszystko nie gra. 

Dla osób lubiących miętę i rzeczy bardzo słodkie, może smakować. Mojej mamie smakowała. Dla mnie... tak sobie. Gdyby było czuć kakao, może byłoby lepiej. 


ocena: 5/10
kupiłam: moja mama kupiła w sklepie z niemiecką żywnością
cena: chyba 3.50 zł
kaloryczność: 495 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Z tego, co znalazłam w internecie, jest też wersja z orzechowym kremem, którą z chęcią bym przygarnęła. Może kiedyś się za nią rozejrzę, ale to w odleeegłej przyszłości.

40 komentarzy:

  1. Fajnie wygląda :) a ja lubię takie połączenie to bym kupiła chętnie:) . Pisałam Ci ostatnio o Milce truflowej z migdałami więc jest ona słaba serio ja dałam za nią 13zł nie jest tego warta to nadzienie truflowe takie jakieś starocią zalatujące :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię miętę i czekoladę, ale tutaj to wyszło za bardzo cukrowe.

      Co do tej czekolady truflowej, szkoda, że taki niewypał...

      Usuń
  2. Forma czekolady mi się wybitnie nie podoba :< Jak to równo podzielić?
    Widziałam gdzieś zapowiedź tej czekolady i już wtedy pomyślałam, że to będzie albo bardzo dobre, albo bardzo złe. Mięta i czekolada to trudne połączenie i z opisu wynika, że Milce średnio się to udało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby dali mniej cukru, mogło coś z tego być... Dla mnie mięta to chyba tylko z deserową czekoladą.

      Usuń
  3. Najbardziej w tej czekoladzie podoba mi się tylko jej wygląd...:D
    Szczególnie ten środek mnie nie zachęca. Jak miętowy to chyba powinien być zielony, prawda? Nawet nie wiem, czy miałabym ochotę ją spróbować ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Widuję je na Insta, podobno i do Polski idą. Tę z kremem orzechowym mam na liście do kupienia, więc i u mnie w odległym czasie (i przestrzeni :P) pojawi się recenzja.

    Co do połączenia mięty z czekoladą, kiedyś bardzo nie lubiłam, a ostatnio jadłam Ritterkę. Czy zdanie zmieniłam? To niebawem, bo recenzja napisana, ino kolejka coraz dłuźsza, bo ciągle wpadają nadprogramowe treści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orzechową to bym z chęcią zjadła, ale cieszę się z tego, co dostałam. :P

      Czyżby Ci smakowała? :P Już nie mogę się doczekać!

      Usuń
    2. Własnie zmienił mi się grafik wpisów, bo Kopalnia Słodyczy będzie odtąd co dwa tygodnie, a nie co tydzień. Rittera dostaniesz więc w sobotę :) A wcześniej Karmellove (btw, doszły mnie słuchy, że wafelkowa i orzeszkowa wróciły).

      Usuń
    3. Yeah! :D I to podwójne! Ze względu na recenzję i powrotu Karmellove, bo wcześniej się nie załapałam ani na wafelkową, ani z orzechami. Oby to była prawda.

      Usuń
    4. To prawda, wróciły. Wczoraj widziałam w Carrefourze :)

      Usuń
    5. Szkoda, że nie mam Carrefour'a w pobliżu... jutro zajrzę do paru innych sklepów, chociaż w moim mieście to pewnie sobie jeszcze trochę poczekam.

      Usuń
  5. Gdy gdzieś w sieci zauważyłam po raz pierwszy tą nowość, to aż mnie skrzywiło... Mięta w czekoladzie to rzeczywiście bardzo specyficzny dodatek, trzeba bardzo przy nim uważać - a umieszczenie jej w Milce i to jeszcze w półpłynnym nadzieniu wydaje mi się z miejsca czymś paskudnym... Bałabym się tego spróbować, autentycznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie jest się czego bać (radioaktywnie żółty kolor, haha), ale jadłam o wiele gorsze rzeczy. :P

      Usuń
  6. Forma czekolady to kolejny chwyt marketingowy zachęcający kupujących bo to takie fajne i nowe rozwiązanie! Dla mnie trafili jak kulą w płot... nie cierpię takich kostek bo jak to równo podzielić, jak jeść? Pewnie normalni ludzie byliby zachwyceni, no ja niestety mam swoje fanaberie i lubię duże, równe kostki, najlepiej w rządkach po trzy bo już jak są cztery to są za małe haha. Czekolada z miętą? Dla mnie to gorsze połączenie niż z solą, a to też nie należy do moich ulubionych. Z ciekawości kostkę zjadłabym oczywiście, bo nie darowałabym sobie gdybym nie spróbowała ale więcej bym nie zjadła nie ma mowy. :D Na Instagramie widziałam też tę tabliczkę z nadzieniem orzechowym, no tą to chętniej znacznie bym zjadła chociaż znowu te kostki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pisałam w tym wpisie też o orzechowej i mam to samo co Ty, w sensie, wolałabym orzechową. ;)

      Usuń
    2. No właśnie. Liczę więc, że i do nas trafi druga wersja, ta atrakcyjniejsza!

      Usuń
    3. Właściwie... do Polski jeszcze żadna nie trafiła.

      Usuń
    4. a widziałaś też te drugie nowości? Milka choco break? Są na niemieckiej stronie Milki. Oprócz tego chyba jakieś cukierki z nadzieniem też nowe są w opakowaniach. https://www.milka.de/

      Usuń
    5. Na stronie widziałam nowości.

      A czy widziałam w sklepie, to odsyłam do przeczytania wstępu wpisu ze zrozumieniem. :P

      Usuń
    6. Nie no tak tak ja czytałam wcześniej, że tę zawdzięczasz swojej mamie i była w sklepie z niemiecką żywnością. :D Chodziło mi o to czy na stronie widziałaś.

      Usuń
    7. A, no to na stronie to tak. :P Pewnie nie ma co liczyć, że zawita to też do polskich sklepów...

      Usuń
  7. Od kiedy odstawiłam cukier wszystkie mleczne czekolady wydają mi się stanowczo za słodkie... nie mówiąc o tych z jakimś chemicznym nadzieniem :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie używałam cukru do czegokolwiek innego, niż słodkie wypieki, a słodkie czekolady bardzo lubię, a ta i dla mnie jest za słodka. :P

      Usuń
  8. Super mama :D moja mamcia też ma słabość do mięty z czekoladą, zawsze nad morzem kupuje tylko tylko gałki lodów w takim smaku i jeszcze tiramisu ;) ale osobiście sama nie przepadam i nie wiem czy bym się skusiła na tą czekoladę :> nooo ale jakbym ją od kogoś dostała, to bym nie pogardziła :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ma naprawdę intrygujący wygląd ale unikamy połączenia mięty z czekoladą (obojętnie jaką) jak ognia i na pewno nawet na kostkę byśmy się nie skusiły :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam to połączenie, ale zarówno czekolada jak i samo nadzienie wizualnie mnie nie zachęcają. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez Twojego bloga ostatnio ciągle mam ochotę na próbowanie czekolad :D Marzę o tym, żeby pewnego dnia ktoś zrobił taką, w której każda kostka będzie miała inny smak.
    A powyższej milki, mimo, że nie przepadam za tą marką, z chęcią bym spróbowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie kostki, ale ciekawe "niespodzianki" - http://www.zotter.at/en/choco-shop/hand-scooped-filled-chocolates/hand-scooped/detail/product/upcycling-with-flavour-bombs.html :P Osobiście mam zamiar kiedyś spróbować.

      Usuń
  12. Apogeum! Nie dość że Milka to jeszcze w połączeniu z miętą. Chrystusie Jezusie niech ktoś mnie pokroi i zamrozi:) Ktoś musiałby nieźle sypnąć groszem bym to tknęła :D

    Tabliczka, jej kształt.. Jest nieco dziwna. ABSTRAKCYJNA :) Nie jestem przekonana czy mi się podoba. Lubię nowości, innowacje.. Ale to chyba mnie nieco przerosło!

    I .. Kochaną masz Mamę! Koniecznie pozdrów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha. :D
      Ta czekolada ogólnie jest tak abstrakcyjna, że ciężko ją pojąć. :P

      Usuń
    2. Nie na moją głowę, to zbyt wiele :D Zbyt wiele rzeczy na raz. :D

      Usuń
  13. Moja mama też by chętnie przygarnęła taką Milkę. Wciąga wszystko co miętowe, czego nie mogę zrozumieć o_O Im dłużej przeglądam słodyczowe blogi tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jestem bardzo do tyłu w słodkościach :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Mięta nie, nie, ale ta druga wersja brzmi kusząco. I mnie się osobiście podoba ten kształt :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Stanowcze nie dla mięty w czekoladzie. Serio, odtrąca mnie sama myśl.

    After Eight, Magnum, teraz Milka - jak zepsuć dobrą czekoladę, wrzucając do niej miętę ;)

    Pokręcona, ale jak fantastyczna pod względem wizualnym. Widzę delikatne nacięcia na bokach, co mogłoby ułatwiać dzielenie. Mogłoby, bo te punkciki nie łączą mi się linią prostą. No za nic ;)

    Czekolada, jako pokaz nowości, fajna. Gdybyś wstawiła orzechową wersję, pewnie wiele czytających Cię osób walnęłaby w monitor ze złości. Dobrze, że mój biedak miał szczęście ocaleć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ After Eight to jedne z najlepszych czekoladek na świecie! Nikt mi nie wmówi, że są niesmaczne. :P

      Wersja orzechowa chyba ciekawi wszystkich... oprócz mojej mamy, która musiała wybrać miętę, eh...
      A te punkciki w sumie nic nie dają, tylko tyle, że są.

      Usuń
  16. Mięta to okropność, nie, nie i jeszcze raz nie! Ale za tą orzechową wersję dałabym się pokroić! Ta tabliczka jest przecież taaaaka urocza! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niepotrzebnie tak kombinują z kostkami, ja tam wolę mieć klasyczną tabliczkę niż takie coś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja w ogóle preferuję także rozwiązanie Zottera na całą tabliczkę, bez podziału. ;)

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.