piątek, 17 kwietnia 2015

Pergale mleczna z karmelem

Zastanawialiście się kiedyś, jak świat rzeczywiście wygląda, a jak go postrzegacie? Jak nasze myśli, charakter wpływają na ogólny jego odbiór? 
Myślicie, że często zdarza się człowiekowi widzieć to, co chce widzieć, a nie to, jak jest naprawdę? Dręczy mnie to ostatnio szczególnie. Zwłaszcza, gdy pochylam się nad zakupioną ostatnio na Litwie czekoladą. Mleczna z karmelem. Sądząc po wyglądzie i cenie, odpowiednik litewski Wedla. Zapytacie pewnie: "dlaczego?". Otóż, gdy kupowałam tę czekoladę, byłam święcie przekonana, że tam jest napisane "solony karmel", a nie po prostu "karmel". Dałabym sobie rękę uciąć! Dobrze jednak, że o nic takiego się nie zakładałam, bo bez ręki ciężko byłoby recenzję pisać, a siedzę, piszę i jestem zażenowana swoją nieuwagą.

Czekolada Pergale milk caramel to jak już wspomniałam, nic innego, jak zwykła mleczna czekolada z karmelem w środku. Opakowanie sugeruje, że to płynny karmel. Świetnie. Nie cierpię płynnego nadzienia, zawsze wszystko obkleja i się wylewa. Trudno, co mnie nie zabije, to mnie wzmocni.
Rozerwałam plastikowe opakowanie, powąchałam. Zapach poinformował mnie, że na nic dobrego się nie zanosi. Kojarzycie te wszystkie czekoladopodobne figurki? To był właśnie ten zapach. 
Kostki mają niecodzienny kształt, takie owalno-kwadratowe i wypukłe. Z odpustowym zdobieniem na każdej kostce. Eh, trzeba było patrzeć, co się kupuje.


Wreszcie przyszedł czas rozkrojenia i pojawiło się malutkie światełko w tunelu. Nadzienie nie było płynne. Gęste, jednak nie całkiem zbite. W smaku maślane i bardzo, bardzo słodkie. Nie było tu jednak nic strasznie obrzydliwego, tylko mocna słodycz. Owszem, szło rozpoznać, że to karmel, jak się człowiek postarał, ale taki... przesłodzony. Po wyłuskaniu tego nadzienia i stwierdzenia, że nie umrę od niego, oddzieliłam i kawałek czekolady.

Słodka, tłusta, mleczna, słodka i trochę taka plastikowa. Taka zwykła czekolada nie najwyższych lotów. Kakao brak, chociaż w 30 %-owych czekoladach już tak bywa. Skład nieciekawy. W połączeniu mamy silnie słodki twór, który pozostawia po sobie na języku lekką tłustawość i posmak cukru. Czekolady jest za dużo, przez co nadzienia prawie nie czuć. Albo... czuć, tylko, że w jednym i drugim tematem przewodnim jest cukier. Jakość takiej lepszej taniej czekolady.

Ogólnie, czekolada jest zjadliwa dla osób lubiących słodkie rzeczy. Dla mnie? Zaprosiłam rodzinkę do skonsumowania czekolady, bo nie miałam na nią ochoty. Zwykła, raczej kiepskiej niż dobrej, jakości czekolada z przesadną ilością cukru. Nigdy bym jej nie kupiła, gdyby nie to, że przewidziało mi się, że to solony karmel. 


ocena: 3/10
kupiłam: Maxima (na Litwie)
cena: 0.92 euro
kaloryczność: 490 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

18 komentarzy:

  1. dość często widzę co chcę zobaczyć, szczególnie na zakupach, a potem się dziwię, że mam nagle rękaw do pieczenia a nie folie aluminiową, precelki a nie talarki, itp :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem to nawet dobrze,że nie przepadam za czekoladami z nadzieniem, jak już to milka oreo, a tak poza tym to wolę zwykłe, ewentualnie z orzeszkami .. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię nadzienia w czekoladach bardziej niż chrupiące dodatki ale też nie znoszę kiedy wylewają się i sprawiają, że mam obklejone całe palce i buzie, brrr. Dobrze, że tutaj tak nie było i nadzienie jakoś trzymało się kostki. Same kostki chociaż obrazek faktycznie jakiś taki odpustowy to jednak są całkiem spore i to na plus bo tego nadzienia nie wyszło jakoś bardzo skromnie. Co jednak z tego skoro nie powala? Faktycznie solony karmel to byłoby coś. *_* Przynajmniej coś by się zadziało bo czekolad z karmelem na rynku jest przecież tyle, że już można się zanudzić. Tym bardziej szkoda, że tak słabo wyszło z czekoladą, którą kupiłaś poza granicami kraju bo od takich oczekuje się, że trafi się na jakąś perełkę, a tu strzał w kolano.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładna to ona jest (i opakowanie, i sama tabliczka), więc też mogłabym kupić. Inna rzecz, że ta firma - byłam pewna, że skądś ją znam, aż dotarłam do fragmentu o Litwie - zbyt dobrych słodyczy nie robi. To znaczy, hmm, może nie tyle tworzy niesmaczne produkty, co kompletnie nieodpowiadające swojej nazwie. Ja testowałam kawowego batona, który miał z kawą tyle wspólnego, co krowa pansa Stanisława z moim laptopem. Połowę oddałam przyjaciółce, choć i tak był mały.

    Do poczytania: http://livingonmyown.pl/2014/11/23/slodycze-z-dalekiego-swiata-litwa/

    Co do rzeczywistego i postrzeganego świata, powiem tylko tyle, że nie ma żadnego "rzeczywistego obrazu", bo wszystko jest kulturowe. Człowiek nie umie nie patrzeć czy nie myśleć kulturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, ten batonik "kawowy" też kupiłam i już wiem, że sobie poczeka na swoją kolej. :P

      Mnie zawsze intrygował taki obraz świata, widziany bez uczuć, myśli, kultury. Zawsze ubolewałam nad tym, że tak się nie da.

      Usuń
  5. Fuj. Nie cierpię takich przesłodzonych, sztucznych, zbyt karmelowych czekolad. Kojarzą mi się... Sama nie wiem z czym, ale na pewno z niczym dobrym :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby ona chociaż karmelowa była... a tu cukier i cukier.

      Usuń
  6. Czyli rozumiemy, że nie musimy płakać z tego powodu, że nie jest ta tabliczka dostępna w Polsce? :P Solony karmel mógłby być ciekawym pomysłem... szkoda tylko, że to był tylko efekt halucynacji xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało, że nie ma co płakać, to jeszcze należy się cieszyć, bo nikt się nie natnie tak jak ja, haha. ;P

      Usuń
  7. Pierwszy raz to widzę na oczy :o
    Recenzja z jednej strony nieco zachęca, nieco zaś też zniechęca. Nie wiem co począć :)
    Wygląda ładnie, to napewno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie w sumie kręcą niedostępne w Polsce słodycze, smaczne i te mniej... Co do tej czekolady, nie polecam jej. Chyba że na stan wkur... ktoś potrzebuje czegoś straszliwie słodkiego "by się zapchać i uspokoić", wtedy może pomóc. :P

      Usuń
  8. Kupowanie produktów, bo coś mi się przywidziało lub też nie doczytałam czegoś zdarza mi się notorycznie, znam t4en ból.
    Nazwa wydawała mi się znajoma, w końcu wpadłam: trufle. Widziałam trufle tej marki.Ale samej czekolady nie jadłam i wygląda na to, ze dobrze. Szkoda życia na przeciętne/słabe czekolady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, rzeczywiście. Trufle! Też je widziałam i zastanawiam się jak smakują. Pewnie nie ma na co liczyć, skoro czekolady są takie kiepskie, to pewnie trufle okazałyby się zwykłymi czekoladkami.

      Usuń
  9. Wygląd opakowania przypomina mi jakieś tanie czekolady ale tabliczka jest niczego sobie. Szkoda, że często coś wygląda a smakuje jak...no nie dobrze w każdym razie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet wizja solonego karmelu by mnie nie skusila mając przed sobą perspektywe wylewajacego sie nadzienia i slabej czekolady. Wole krysztalki karmelu i soli wtopione w tafle czekolady. Ekspolacji litewskich czekolad ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam problem taki, że solony karmel w każdej postaci zawsze mnie skusi... Gorzej, jak taki karmel okazuje się zwykłym karmelem, haha.

      Usuń
  11. Może leżała na półce obok tej: https://ssl.leclerc.com.pl/ssl/p.php?id=99483 ? Kupiłam ją ostatnio i powiem, że dawno mi żadna czekolada tak nie smakowała. Nie mogłam się oderwać.... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojęcia nie mam, zobacz, że to recenzja z 2015. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.