czwartek, 16 kwietnia 2015

Tago Delicious Cookies ciastka korzenne

Co może być lepszego od duetu gorąca kawa / herbata i ciasteczka korzenne w zimne, bądź tylko chłodne wieczory? Dla mnie brzmi to jak opis przepięknego, zimowego schyłku dnia. Pogoda jednak zaskakuje i tak spędziłam wieczór parę dni temu, kiedy to za oknem padał śnieg, a kalendarz pokazywał początek kwietnia. 
Ciasteczka korzenne kocham od dziecka. W pamięci, jako najlepsze, zapisały mi się takie dość spore ciastka w kształcie dziadków z brodami i fajeczkami, kupowane niegdyś przez moich rodziców w markecie Plus (który chyba już nie istnieje). Pamięta go ktoś w ogóle? Do dziś szukam ciastek, które chociaż dorównają tamtym. Czy porywam się z motyką na słońce? A może ciastka korzenne Delicious Cookies od Tago dadzą radę? 

Paczka jest pełna średniej wielkości, grubawych ciastek o różnych kształtach i wzorach. Są one dość twarde, jednak po wejściu w konflikt z zębami szybko kapitulują, oraz trochę suche i kruche, ale nie na tyle, żeby okruchy leciały na wszystkie strony. Właściwie, to prawie się nie kruszą. 
Nie są ani trochę maślane, co w tym przypadku działa bardzo na plus. W ustach, ku mojemu zaskoczeniu, nieco się rozpuszczają. 
Spotkałam się tutaj z bardzo aromatycznymi herbatnikami, co jest raczej normą dla przypraw korzennych. 
Dominuje tu goździkowo-cynamonowy smak, który jest podkreślony przez nieznaczny dodatek imbiru. Te nuty dają delikatnie, minimalnie piekący efekt, co odrobinę minimalizuje nadmierną słodycz. 
A no właśnie: słodycz. Cukier jest tu bardzo mocnym dodatkiem. To w dość dużym stopniu psuje korzenność ciastek. Niby nie są strasznie przesłodzone, ale mniejsza ilość słodyczy wyszłaby im na plus. 
Próbowałam maczać je w kawie, jednak przez nią ciastka tracą całą swoją "ozdobę", czyli korzenne nuty. Cukier natomiast zostaje wydobyty. To był zdecydowanie zły pomysł. 

"Wiosenna mieszanka korzenna", jak opisał ciastka producent. Ja sprostuję to nieco. Do pochrupania, ot tak, całkiem przyjemne. Szału nie ma, ale wielkiego rozczarowania też nie. Zwykłe ciasteczka, można zjeść.


ocena: 8/10
kupiłam: Tesco
cena: nie pamiętam
kaloryczność: nie podana (albo nie znalazłam na opakowaniu)
czy znów kupię: raczej nie

32 komentarze:

  1. Masz rację, nie ma nic lepszego ! :)
    Nie wiem co ciastka korzenne w sobie mają (może jest to ta cynamonowa nutka?), bo mimo iż są to najzwyklejsze w świecie chrupaki ma się ochotę wziąć kolejnego i kolejnego.. I kolejnego :)

    Podczas świąt z choinką (:D) mieliśmy w domu paczkę lidlowskich.. I prawie całą zjadłam ja! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię takie ciasteczka jak tylko się pojawiają na święta Bożego Narodzenia w Lidlu to kupuję i się objadam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo lubię ciasteczka korzenne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja! nie lubię! a na zapach imbiru umieram :) za to jadłam z tago ciastka francuskie ( wytrawne smaki) i to jest coś dziwnego, końiecznie musisz spróbować! były u mnie w polo, z ziołami prowansalskimi, z ziołami, z cebulką? i czymś jescze chyba... ale na te ciastka jednak się nie skuszę :)

      Usuń
    2. Ciastka francuskie są nie w moim stylu. :P

      Usuń
    3. ale to takie mini, coś jak większy groszek ptysiowy :) ale no nic każdy je to co lubi ^^

      Usuń
    4. Właśnie takich nie lubię. Ciasto francuskie - ok, ptysiowe coś - nie. :P

      Usuń
    5. co jedna blogowiczka, to bardziej wybredna :D

      Usuń
  4. Tak jak lubię korzenne smaki to ciastka mi rzado podchodzą. Zazwyczaj są zbyt słodkie, albo zamiast bukietu przypraw korzennych czuć tylko cynamon i przypalony cukier.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za pierwszy akapit przybijam piątkę bo nie ma lepszego połączenia niż kawa i ciastko! :D Ciastek korzennych akurat sama osobiście nie kupuje ale często są takie u moich dziadków i bardzo mi smakują. Tych akurat nie próbowałam, wyglądają bardzo niepozornie. Szkoda, że mało w nich przypraw bo chociaż nie lubię mocno aromatycznych rzeczy i takich mocno orientalnych przypraw to jednak skoro już kupujemy taki produkt to oczekujemy właśnie takiego smaku, a tu niestety go brak. :D Tago znowu rozczarowało, a szkoda bo lubiłam raczej jego produkty. :< W ogóle to zauważyłam, że mamy bardzo podobny gust jeżeli chodzi o słodycze, prawie wszystkie produkty które recenzujesz jadłam lub planuje kupić i oceniam je zawsze w bardzo zbliżony sposób jak Ty. Do tego często recenzujesz moje ukochane słodkości i te mi się najlepiej komentuje. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, będę pisała komentarz na bieżąco, czytając, bo zaraz połowę pozapominam.

    Pierwsza rzecz: mam nadzieje że pytanie ze wstępu (co może być lepszego niż duet...) nie było czcze i puszczone na wiatr, bo naprawdę zaczęłam się zastanawiać nad odpowiedzią, pewnie dlatego, że ciastka korzenne jem raz na kilka lat i wcale mi sie jesiennie ani zimowo nie kojarzą. To znaczy tak ogólnie z owymi porami roku kojarzą, ale nie z moimi sposobami na spędzanie wieczoru. Tu bym raczej wymieniła gorącą herbatę ze zwykłymi kruchymi ciastkami, gorącą czekoladę, wino grzane (najbardziej!!!) i pierniki w czekoladzie - te duże, najlepiej w kształcie precli.

    Ciastka korzenne lubię najbardziej te płaskie w kształcie serc, te zresztą wspominam najlepiej. Parę lat temu kupiłam w Boże Narodzenie podobne do recenzowanych przez Ciebie w Lidlu, w zielonym opakowaniu (chyba pół kilo) i były tak obleśne, że wszystkie oddałam. Fuj, fuj, fuj. Innym razem próbowałam Floretki czy Florentynki, też z Lidla (stała oferta) i były równie niezjadliwe, bo mały dziwną strukturę i całe kryształki cukru.

    Nie chcę już kombinować, żeby się nie zrazuić, więc z korzennych albo serca, albo żadne. Mimo iż Tago porządna firma, a za Kardynałki Gołębiewskiego dałabym sobie odciąć obie ręce.

    Ostatnia rzecz: ile jesz ciastek i czekolady naraz? Wybacz, że tak wypytuję, ale szukam drugiego takiego dziwaka jak ja, co je więcej niż kostkę dziennie ;) Muszę wybadać, czy to Ty, czy przyjdzie mi szukać dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadłam te z kryształkami cukru, ale u kogoś i nie wiem, gdzie były kupione. Fu, cukier, a nie korzenność!

      To pytanie napisałam, bo naprawdę liczyłam, że ktoś napisze, co mu kojarzy się właśnie z np. z chłodnymi wieczorami. (Oprócz Ciebie nikt się nie wypowiedział. :( ) Pierniki w czekoladzie! Jeju, w tym roku zjadłam tylko jedną sztukę, bo niestety przespałam (chora byłam) moment otworzenia wielkiej paki i dla mnie tylko tyle zostało..

      Co do ciastek to nie umiem odpowiedzieć... Znaczy, bywa tak, że zjem sobie z rana przed śniadaniem jedno czy dwa, a jak zostawię np. pakę Hit'ów przed komputerem, przy którym siedzę, to nic nie zostaje.
      A co do czekolady to czasami 100 g mam na dwa dni, czasami (jak wybitnie smaczna) to idzie na raz. Co do takich przeciętnych czekolad to bardzo różnie, ale np. każda próba zostawienia Zottera "na potem" kończyła się tak, że to "potem" nadchodziło za jakąś minutę. :P Czasami próbuję stosować zasadę "jednego paska", ale chyba musiałby być to ten podłużny.

      Usuń
  7. No i szlag, wiedziałam, że o czymś zapomnę :/ Miałam napisać o Plusie, który przez długie lata stał u mnie na osiedlu, po czym został przerobiony na Biedronkę. Do dziś pojawia mi się uśmiech na twarzy, gdy widzę jakiegoś starszego człowieka ze sfatygowaną reklamówką albo nawet płócienną torbą z charakterystyczną pomarańczową jedynką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! A ja już czasami miałam myśli, że sobie ten sklep i moje ciastka korzenne w kształcie dziadków (ciekawe w ogóle, jak ktoś kto projektował ich wygląd na to wpadł?) wymyśliłam.

      Usuń
  8. Ciasteczka korzenne są przepyszne! Szkoda,że cukier dominuje, wolałabym, żeby to przyprawy było czuć najbardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zbyt słodkie ciasteczka korzenne, to nie są prawdziwe ciasteczka korzenne! A jeśli nie za bardzo można je w czymś maczać, to już w ogóle do bani :c

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja bym żałowała braku "maślaności". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie maślane mają być "ciastka maślane", a korzenne mają być twarde, do maczania i piekąco korzenne. :P

      Usuń
  11. To są zdecydowanie nasze smaki :D Ale tych ciastek nie widziałyśmy jeszcze. Bardzo tęsknimy za tymi z Lidla pojawiającymi się zawsze na zimę :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyglądają zachęcająco, a to już plus. Drugim plusem jest ich twardość, oczywiście połączona z jakimś tam (po)sypaniem się.

    Niestety - nie wierzę w to, co mówię - szkoda cukru. Zapewne nie są to herbatniki maślane (które i tak b. lubię), ale decydując się na korzenną drogę, powinno być jej więcej :) Idealnie pasują mi (po połamaniu) wyglądem pod wiaderko lodów waniliowych. Może... kto wie? :D

    Od tego producenta jadłem tylko pierniczki. Tfu, wróć. Obżerałem się jak świnia. Są... boskie. Inne od Katarzynek, ale równie obłędne. Także, jeśli sprawdził się produkt A, zerknę (na 100%) czym ugości produkt B :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piernikami po prostu nie da się nimi nie obżerać. :P Szczególnie tymi w czekoladzie, mm... teraz będą za mną chodzić przez kilka dni pewnie!

      Usuń
  13. Errata (patrz: Olga): Kardynałki! Jak mogłem o nich zapomnieć. Nie są to korzenne wyroby, ale... jeśli pierniczki o one pochodzą z jednej fabryki, to opisywane przez Ciebie teraz kruchości MUSZĄ znaleźć się w moim posiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja uwielbiam ciastka korzenne! W okresie zimowym zawsze robie w Lidlu zapasy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Awesome issues here. I am very happy to see your post.

    Thank you a lot and I am taking a look forward to contact you.

    Will you kindly drop me a mail?

    Visit my blog post - horny women new york - ,

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham korzenne ciasteczka! Maczane w kawie <3 Ale nic nie pobije tych z Lidla. Dobrze, że mam jeszcze zapas :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Rzadko jadam ciastka, ale z sympatii do korzennych przypraw z chęcią siegnelabym po takie, gdzie korzenie mooocno dominuja. No ale zyjemy w czasach, gdzie to cukier jest najbardziej pożądany wsrod ogolu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ostatnimi czasy sama próbuję jakieś ciasteczka zrobić i wtedy ta korzenność jest na odpowiednim poziomie. Chociaż nie zawsze mam czas i chęci, niestety.

      Usuń
    2. A ja z tego powodu nie mam piekarnika - gdybym napiekla takich idealnych korzennnych ciasteczek, to nie miescilabym się w drzwiach :P

      Usuń
    3. Haha, moja biodra mają to szczęście, że ciasteczka nie zawsze mi wychodzą. :D

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.