wtorek, 26 kwietnia 2016

Domori Apurimac Peru 70 % ciemna

Odległa i egzotyczna Ameryka Południowa zawsze mnie na swój sposób pociągała. W różnych kwestiach... a konkretniej w dwóch. Regiony uprawy kakao i malownicze, zupełnie nieodkryte jeszcze przeze mnie, Andy - obie te rzeczy odnajdziemy w Peru, a być może, załapiemy się jeszcze na jakąś rozmowę z Bogiem? W końcu dysponuję malutką tabliczką prosto z regionu Apurimac, którego nazwa oznacza "ziemię Boga, który mówi", a o którym parę ciekawych rzeczy przeczytać można tutaj.

Domori Apurimac Peru 70 % to czekolada o zawartości kakao równej 70 %. Do jej produkcji użyto peruwiańskich ziaren Trinitario. Na opakowaniu widnieje obietnica nut karmelu, śmietanki i kwiatów.

Po rozerwaniu czerwonego papierka, poczułam zdecydowany zapach będący mieszaniną czysto gorzkiego kakao i lasu iglastego, sosen. Oprócz tego, nad bardzo ciemną i elegancko połyskującą piękna tafla  (której kolor później, po spróbowaniu, skojarzył mi się z octem winnym balsamicznym) uniósł się zapach kwiatowych perfum i.. czegoś jeszcze. Swoistego kwasku.

Czekolada chrupnęła, zamiast głośno trzasnąć, kiedy ją przełamałam. Kawałek spoczął w ustach i od razu poczułam głęboką goryczkę z drzewnym, suchym zatarciem. Czekolada rozpuszczała się w gładki i kremowy sposób, ale sprawiała wrażenie suchej, a poczucie to nasilała lekka cierpkość.
Z drzewnych klimatów wyłoniła się goryczkowata surowa słodycz niektórych miodów (np. kasztanowego - jest gorzkawy). Miodu, albo raczej karmelu... palonego. I to bardzo mocno palonego, już lekko gorzkawego. Towarzyszyła temu słodkawa śmietanka z duszno-ciężkim, jakby perfumowanym, smaczkiem.
Czekolada zaczęła coraz bardziej ściągać i zalepiać usta. Pojawił się tu kwasek... octu. Zaskoczył mnie zupełnie, bo był to akcent dość jednoznaczny.
Cierpkość przeniosła go w słodowo-piwne klimaty, ale wtedy nadeszło więcej słodyczy. Początkowo była ściągająco-orzeźwiająca, kojarząca się z miodowym melonem (tym żółtym).

Później wolno weszło to w klimaty jagodowe-wiśniowo-jeżynowe, ale nagle zrobiło się bardzo karmelowo-kajmakowo, a dla równowagi pojawiła się goryczka... skórek orzechów.
Ta czekolada rzeczywiście miała w sobie nuty obiecane przez producenta, ale miały one zupełnie inny wydźwięk,  niż się spodziewałam.

Myślałam, że czekolada będzie łagodna,  a jest gorzko-ściągająca, zdecydowana i intensywna, z charakterną słodyczą. Zupełnie nie spodziewałam się tu octowego motywu, ale muszę przyznać, że patrząc na to z perspektywy czasu, nie jest to aż tak szokujące. To tak jakby połączenie dwóch próbowanych przeze mnie peruwiańskich tabliczek: mocnego, kwasowatego Zottera 100 % i kajmakowo-śmietankowego Morina.

Basia porównała tę czekoladę do kobiety, a jako, że napisałam tę recenzję jeszcze zanim opublikowała swoją (zwlekałam chcąc opędzić gorsze czekolady, by potem zająć się prawie tylko prawdziwymi), sprostuję jedynie, że ja widzę Domori Apurimac jako groźną tajną agentkę wciśniętą w elegancką suknię na potrzeby misji, która przy pasku od pończoch cały czas skrywa pistolet.


ocena: 10/10
kupiłam: wybrałam sobie na prezent od kogoś
cena: -
kaloryczność: 577,5 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym!

Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy

25 komentarzy:

  1. charlottemadness26 kwietnia 2016 06:41

    Ta czekolada jest świetna w każdym detalu,a najciekawsze jest to,że czekoladę można porównać do osobistości,cech charakteru. :>,co rzadko można doświadczyć w innych tabliczkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, wiele czekolad z wyższej półki ma pewien charakter. Popatrz na Labooko i postacie z opakowań. Przecież one wyrażają osobowość tych tabliczek i założę się, że ktoś je tworzył w oparciu o smak właśnie.

      Usuń
    2. Dokładnie tak! Praktycznie do każdej Prawdziwej Czekolady można dopasować osobowość.

      Usuń
    3. charlottemadness26 kwietnia 2016 20:14

      Miałam na myśli pomijając Zottera,bo ich okładka wszystko oddaje ;)

      Usuń
  2. Nie wiem czy by mi zasmakowała przez ten wyraźny akcent octu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach te Domori,wszyscy je chwala!Tez bym zjadła ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Magia prawdziwej czekolady - bogactwo smaków zawarte w samym kakao. Przez to porównanie do agentki zachciało mi się po raz kolejny obejrzeć film Avengers :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale sklad! Lepsza polowka Inspektora Gadgeta. Albo zona Colombo z jednym okiem. Poniewaz nadal tkwie w stanie niecheci do czekolady, napisze tylko, z calej recenzji polaczylabym piwo z miodem i wypila (Lomza, mmm).

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, posmak miodu, karmelu, jeżynowych owoców, wydaje się, że naprawdę jest bogata w smaku. :-) Chociaż ja pewnie bym czuła tylko cierpkość, ale co ja się tam znam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę się, że nie. :P Nawet ktoś z porażeniem kubków smakowych wyczuł by tę głębię i bogactwo smaku.

      Usuń
  7. Nie wiem, jak Domori to robi, ale potrafi upchać w swoich tabliczkach cała masę smaków, oni chyba nie robią "prostych" czekolad. Próbowałaś już Guasare? Jedna z dwóch ich najlepszych tabliczek 70, niektórzy uważają, że jest lepsza od ich Porcelany, ja niestety Guasare jeszcze nie próbowałem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2016/02/domori-guasare-cacao-criollo-70-ciemna.html

      Ja zauważyłam, że mam zupełnie inny gust niż spora część osób pisząca recenzje Prawdziwej Czekolady. Tak samo jeśli np. chodzi o mleczne, które zdobywają nagrody - dla mnie zazwyczaj są za łagodne, za płaskie, a właśnie wszyscy chwalą je za harmonijność.

      Usuń
    2. Rzeczywiście, czytałem ją, ale zapomniałem, bo nie zrobiła aż takiego wrażenia. Ja też lubię harmonijne czekolady, ale przeciez wszyscy nie mogą lubić tego samego, bo by było nudno :)

      Usuń
    3. Ja oczywiście też je bardzo lubię, ale nie zawsze i nie aż tak. :P Całe szczęście, że jest taki wybór czekolad na świecie! :D

      Usuń
  8. Jak kiedyś będziemy miały okazję sięgnąć po Domori to na pewno to będzie biała a potem będziemy wybierać z ciemnych wersji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biała? Ja namyśliłam się na nią dopiero po recenzji Basi, ale mimo to nigdy nie miałaby u mnie pierwszeństwa przed ciemnymi. :P

      Usuń
    2. U mnie też biała absolutnie nie ma pierwszeństwa, choć tak bardzo mi smakowała.

      Usuń
    3. Jak chcecie coś łagodnego, ale niesamowitego, od Domori to bierzcie owcze mleko, świetne, lepsze niż Zotter.

      Usuń
    4. Podpisuję się pod tym, co napisał Yaros. Owcza czekolada Domori to po prostu... synonim łagodności, ją po prostu trzeba spróbować!

      Usuń
  9. Jak zwykle przy Domori - opis na pudełku nijak się ma do moich odczuć :D Spodziewałam się łagodnej i słodkiej tabliczki, a dostałam czekoladę intensywną, o jednoznacznych nutach skórki od chleba i melasy/słodu oraz malinowym finiszu. Co ciekawe też wyczułam ocet(przed przeczytaniem recenzji), był on dla mnie obecny przede wszystkim w zapachu, obok czarnej herbaty i oliwek. Do tego piękne opakowanie (aktualnie folia otaczająca tabliczkę też ma śliczny, zielony kolor). Koniecznie do powtórki. Hm, dochodzę do wniosku, że najłatwiej jest mnie kupić chlebowymi klimatami, najlepiej jeszcze z jakimiś owocami dla urozmaicenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te ich wpisywane nuty są takie... toffi-słodziusiaśne i bardzo niemoje, a czekolady... Idealne wykorzystanie elementu zaskoczenia.
      O, wszelkie jakieś razowe, owocowe nuty po prostu dobrze się komponują, to nie dziwię się. A ja też czasami lubię albo szatańskie siekiery ALBO owocowe bomby. A właśnie razem... ostrożnie, muszą być umiejętnie połączone (w Domori, jak widać po ocenie...).

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.