wtorek, 6 września 2016

Ragusa Noir 60 % ciemna z nugatem i całymi orzechami laskowymi

Pewnie już nie raz o tym pisałam, ale lubię sobie wszystko planować i łatwo się irytuję, gdy moje plany nie wychodzą. Najbardziej męczą mnie sytuacje, jak ta, w której znalazłam się pod koniec lipca: z USA przyleciała I. i ruszyłyśmy w Tatry Wysokie, bo w końcu rezerwacja w schronisku była już dawno zrobiona - żeby wszystko się udało. Niestety... na miejscu okazało się, że pada, a widoczność jest zerowa. Typowe, ja i moje "szczęście". Zmieniłyśmy przez to kolejność szlaków, na początek wybierając coś łagodniejszego, czyli Wołowiec przez Grzesia i Rakoń. Tego szlaku nie mogłam darować przez nazwę "Grześ" - I. musiała mieć tam zdjęcie! ;) Jednak gdy dotarłyśmy na Rakoń, zaczęły jej doskwierać pewne problemy, a że zamglony klimat tego miejsca mi przypadł do gustu (w końcu mimo wszystko było tam całkiem przyjemnie ciepło), wyjęłyśmy z plecaków jedzonko (ja oczywiście czekoladę).
Czym się sugerowałam podczas wyboru? To proste. Ragusę jadłam już białą karmelową i niezbyt mnie zachwyciła, ale liczyłam, że ciemna czekolada i orzechy zagrają lepiej, bo to dość klasyczne połączenie, a gdyby miało coś nie wyjść... w górach i tak lepiej znoszę gorszą czekoladę. No dobra, nie ukrywam, że byłam ciekawa, jak wyjdzie taki zwykły nugat z ciemną czekoladą i bałam się trochę o to, w jakim stanie będzie po otwarciu.

Ragusa Noir 60 % to ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao z nugatem z orzechów laskowych i całymi orzechami laskowymi.

Po otwarciu zobaczyłam znane mi już dwa czekoladowe paluchy-batony pokryte lekkim nalotem i nieco połamane, co mi jednak nie przeszkadzało.
Przy próbie odłamania kostki zdziwiła mnie jej twardość i lekkie chrupnięcie, bo... szczerze? Spodziewałam się, że wyjdzie trochę ulepkowato przez nugat.

Czekolada miała dość zwyczajny zapach; wyraźnie czułam ciemną czekoladę i prażone orzechy laskowe. Wydawały się one pochodzić zarówno z samej czekolady, jak i z nugatu oraz tak jakby "same sobie" - wiecie, zwykłe prażone orzechy.

Ta tabliczka (batony?) to głównie nadzienie i średnia ilość całych orzechów, ale warstwa ciemnej czekolady także była solidna, chociaż poskąpili i nie dali jej po bokach, czego szczerze nie rozumiem.
W zasadzie dało się ją oddzielić, ale nie uważam, by była warta dokładnej uwagi. Zarówno osobno, jak i z całością, smakowała podobnie.

Poczynając od czekolady, było tłusto. Może nie przeraźliwie, bo czuć, że to tłuszcz kakaowy, ale jednak. Czekolada przez to rozpuszczała się dość szybko, odsłaniając jeszcze tłustsze nadzienie. Ono z kolei było tłuste w typowy dla gładkiego nugatu sposób. Bez ładu nawtykano do środka orzechy laskowe, przez co nie przypadły one na wszystkie kostki (dziwnym trafem I. trafiły się dwie pozbawione orzechów).

Czekolada okazała się głównie słodka, ale też dość głęboka, na pewno głębsza niż Lindt. Przez silną słodycz smak nie powalił, mimo lekko kawowej nuty, obok której było coś, co skojarzyło mi się z "wywarem" z domowej wiśniowej konfitury zalanej wrzątkiem robionym przez moją Babcię.
Do moich kubków smakowych szybko zaczęły docierać orzechy laskowe - coraz wyraźniej i wyraźniej. Pojawiła się przy nich delikatna mleczność, śmietankowość.
Zrobiło się też bardziej słodko i tłusto - już bardziej w po prostu maślany sposób. Nie było tu żadnej obrzydliwości, ale gdyby nie porządne, chrupiące całe orzechy napędzające smak właśnie orzechów laskowych, byłoby za słodko i może nawet ulepkowato. Nugat wydał mi się smaczny, ale za mało wyrazisty przez słodycz, którą to raz po raz (niestety nie cały czas, a tylko w momencie ich chrupania) przełamywały orzechy.

Ogólnie czekolada była niezła. Bardzo słodka, choć wciąż z wyraźnie wyczuwalnym kakao, podwójnie orzechowa (bo i nugat i orzechy) i... w zasadzie to tyle. Na szczęście nie była taka mdła jak biała, ale konsystencja nadawała jej pewnej nijakości. Tłusty i słodki nugat po prostu nie bardzo mi pasuje do ciemnej czekolady. Tak czy inaczej, na szlaku zjadłam ze smakiem, jak zwykle uświadamiając sobie, jak wiele odgrywają w takich czekoladach całe dobre orzechy.


ocena: 8/10
kupiłam: Scrummy
cena: 11.24 zł (dostałam rabat)
kaloryczność: 489 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, orzechy laskowe (w tym 11 % całych), miazga kakaowa, tłuszcz kokosowy, pełne mleko w proszku, kakao w proszku, mąka sojowa, tłuszcz kakaowy, roztopione masło (?), lecytyna sojowa, czysty ekstrakt z wanilii

15 komentarzy:

  1. charlottemadness6 września 2016 06:30

    Widzę,że ciemna wersja wyszła o niebo lepiej.W górach,zazwyczaj otwiera się taki "instynkt",że 99% czekolad tam smakuje i nie ma się do nich głębszych zastrzeżeń ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to.
      Czy o niebo lepiej to jednak nie wiem. :P Tamta była po prostu "żadna", więc nawet nie "zła", tylko no... :>

      Usuń
    2. charlottemadness6 września 2016 13:37

      ...mniej przystępna niż ciemna wersja :>

      Usuń
  2. Ciekawe jakbyś odebrała tą czekoladę w domowych warunkach. przypuszczam, że ocena byłaby znacznie surowsza. Ale dodatek dobrych orzechów zawsze nieco zwiększa walory produktu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, musiałabym się jakoś odnieść do białej, bo tamta była strasznie nijaka, a ta już po prostu jakaś jest, więc ocena musiałaby być wyższa. :>

      Usuń
  3. Jako czekolada w góry to ok, ja np. kupiłem mlecznego Rittera z orzechami i dał radę :) Z pogodą to też w tym roku tak miałem, musiałem wychodzić ze schroniska o 5.30 żeby złapać trochę słońca, bo koło południa było załamanie pogody i już lało (i tak pierwszego dnia przemokłem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. charlottemadness6 września 2016 13:45

      U mnie Ritter Macadamia nie dał rady nawet i w malowniczych krajobrazach,po intensywnym wysiłku.Sama margaryna i cukier,chociaż nie było palmowego.;/ Sama bym nie kupiła ale dostałam z Niemiec od wujka.2 kosteczki tylko zjadłam z wielką biedą.

      Usuń
    2. Nie było palmowego i czuć margarynę? To co oni tam jeszcze napchali nowego?

      Usuń
  4. Znów wstęp o mnie. No, nie o górach, ale o planowaniu. A czekoladę bym zjadła, tak jak wspomnianą karmelową. Boże, jak ja kocham nugat i orzechy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie powaliła mnie na kolana ta czekolada:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takiego połączenia to rzeczywiście można by o wiele więcej wycisnąć.

      Usuń
  6. Porządne orzechy i nugat <3 Dla nas już by to było cudo :D Możliwe, że odebrałybyśmy ją nawet lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak bym czytała ten wstęp o sobie! Nie znoszę jak ktoś mi plany zmienia, krzyżuje czy coś po prostu innego wypada. Jak coś sobie zaplanuję to tak ma być! A czekolada ta jest w planach. Mam nadzieję, że na święta dostanę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym wolała jakiś lepszy prezent (Zotter!). :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.