Nie wiem czy o tym wspominałam, ale pewnie zauważyliście, że ostatnio pojawia się tu więcej produktów "zwykłych", ale jest to spowodowane operacją na szyję / gardło, jaką przeszłam w połowie listopada, a po której jedzenie przez jakiś miesiąc sprawiało mi ogromny ból. Czegoś słodkiego się jednak chciało, a ja... za nic w świecie nie chciałam próbować degustować niczego lepszego bojąc się, że będę za bardzo skupiona na bólu i nie wyłapię tego, co normalnie, a czekolada nie sprawi mi przez to przyjemności. Szkoda tylko, że te "budżetowe degustacje" też za wiele przyjemności mi nie sprawiały...
Pryncypałki z kremem o smaku o smaku Cappuccino to wafelki, w których krem stanowi 42%, są oblane czekoladą ciemną i dekorowane mleczną.
Po powąchaniu paczki otwartej już jakiś jeden dzień, poczułam zapach czekoladowo-wafelkowy z wyraźnym akcentem kawy. Mimo to był średni, niczym mnie nie ujął.
Wreszcie, zamiast oglądać pały wafelki, spróbowałam.
Bez specjalnego rozdzielania na warstwy (bo i raczej się nie da), wywnioskowałam, że czekoladę przesłodzili i to bardzo. Sama ciemna by wystarczyła zdecydowanie, bo wzorek z mlecznej mlecznego smaku nie dodał, a na pewno dosładził.
Poszczególne rozdzielały tłusty krem, w którym nie czaiło się nic obrzydliwego. Był jednak bardzo słodki i dość mdły. Przypominał typowy bardzo słodki krem tego typu o smaku "kakaowo"-czekoladowym, w dodatku takim podchodzącym pod te tzw. mleczne (czyt. białe) kremy. Lekki posmak kawy pojawiał się dopiero na sam koniec i był ledwo wyczuwalny w całej słodyczy.
Ogółem nie miałam wrażenia, że jem coś kawowego; czułam się, jakbym jadła najzwyklejsze przesłodzone czekoladowe wafelki. Przeraża mnie, że już jeden mnie zasłodził i po drugim nie miałam ochoty na nic słodkiego więcej.
Rozumiem, że cappuccino to mleczna kawa, ale zazwyczaj w słodyczach ten smak i tak jest bardziej kawowy i, skoro są też zwykłe pryncypałki czekoladowe, to te powinny być o wiele bardziej kawowe. Po co dublować czekoladowy smak i jeszcze określać go mianem cappuccino?
Nie aż takie niesmaczne, jak na taki skład, ale i niewarte polecenia przeciętniaki.
ocena: 5/10
kupiłam: moja Mama kupiła
cena: -
kaloryczność: 539 kcal / 100 g; 2 sztuki, czyli 21g - 113 kcal
czy kupię znów: nie (ja bym nawet tych nie kupiła)
czy kupię znów: nie (ja bym nawet tych nie kupiła)
Skład: krem o smaku cappuccino 42 % [cukier, tłuszcze roślinne (palmowy, shea), serwatka w proszku, mleko w proszku odtłuszczone, pasta kawowa 3,2%, mąka pszenna, lecytyna sojowa, aromaty, sól], czekolada 37 % [cukier, miazga kakaowa, tłuszcze roślinne (palmowy, shea), tłuszcz mleczny, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, E476, aromat], wafel 18 % [mąka pszenna, olej słonecznikowy, skrobia ziemniaczana, mleko w proszku odtłuszczone, zółtko jaja w proszku, ecytyna sojowa, sól, substancje spulchniające (E500, E503) barwnik (karoteny)], czekolada mleczna 3 % [cukier, mleko pełne w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, lecytyna sojowa, aromat]
Moja siostra bardzo lubi te wafelki ale w wersji czekoladowej - kawowych nie jadła, gdyż pozostaje wierna wersji tradycyjnej ;) Dla mnie takie wafelki w czekoladzie zawsze były za słodkie, chociaż kiedyś mój brat kupił takie na wagę (grube, szerokie i chyba w mlecznej bo jaśniejszej od ciemnej polewie) i te o dziwo były smaczne :P Kawa to nie jest mój smak, chociaż w niektórych słodyczach wypada całkiem dobrze i potrafi miło zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńPrzy takich produktach to rzeczywiście, jak się trafi na nieprzesłodzone, to aż nie można uwierzyć, że to nie sen. ;P
UsuńDobrze, że w ogóle jest kawa w składzie, chociaż... nie wiadomo, czym właściwie jest "pasta kawowa" ;)
OdpowiedzUsuńPewnie jakieś papu z kawy rozpuszczanej. xD
UsuńJadłam jednego, wzięłam z ciekawości, ale był tak nudny, że zjadłam i w sekundę o nim zapomniałam. Wafelek kruchy, ale bez właściwie jakiegoś konkretnego smaku, po prostu: słodki.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńMam nadzieję, że już się zagoiło, dużo zdrowia i dobrych czekolad :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście już tak, więc dziękuję! Trzymaj kciuki, oby powrót do zdrowia nie zakończył się przedawkowaniem czekolady w styczniu / lutym (trzeba teraz sobie odbić). :P
UsuńMój tata takie uwielbia, a ja - nie ukrywam - także jestem wielką fanką, choć wersji typowo czekoladowej. Dawno tych klasycznych nie jadłam, ale jak spróbowałam Pryncytorcik (?), to potwierdzam opinię o mocnym przesłodzeniu ;) Za kawą nie przepadam, co wielokrotnie podkreślałam, więc brak jej wyraźnej nuty w niczym by mi nie przeszkadzał :)
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale skoro cappuccino... :P Tak swoją drogą, zawsze jak słyszę, że ktoś nie przepada za kawą, to i tak nie mogę się nadziwić, jak to możliwe. ;)
UsuńU mnie w domu słodyczy o smaku kawy się nie kupuje, ale te ciasta chyba tata kiedyś przyniósł w wersji kokosowej.
OdpowiedzUsuńMam i kokosową wersję, ale nie oczekuję zbyt wiele. ;>
UsuńOczekuj margarynowego posmaku ;)
UsuńTak, mocne średniaki jednak z klasykami nic wygrać nie może :P Jadłyśmy je kiedyś u babci :P
OdpowiedzUsuńJa tam klasyków nie jadłam, więc porównania nie mam. :P
UsuńMi smakowały, ale jadłam je w okresie największego głodu cukrowego, więc łatwo mnie było wtedy zadowolić. Szczególnie, że ostatecznie kawą smakowały.
OdpowiedzUsuńRozdwajałaś przełyk, żeby Ci pasował do smoka na plecach? ;>
OdpowiedzUsuńMając w pamięci złe doświadczenia z kawowymi miniaturami Princessy, Twoim Pryncypałkom nie wróżę niczego dobrego w moim domu, więc na wszelki wypadek ich nie kupię.
Nie, łuskami od środka go sobie obiłam, jak ćwiekami.
UsuńNie kupuj!