Po batonach firmy Zmiany Zmiany, które udowodniły mi, że tego typu przekąski mogą być naprawdę pyszne, odważnie sięgnęłam po inne takie łakoci, dostępne na "zdrowym rynku" i padło tu na Lubs, którego marcepan co prawda kiedyś trochę mnie rozczarował, ale... chyba każdemu należy się druga szansa. Zwłaszcza, że oferuje tak rzadko spotykane smaki, jak chociażby uwielbiana przeze mnie aronia.
Lubs Aronia Fruchtriegel to aroniowy baton zrobiony na bazie daktyli i migdałów ważący 30 g.
Składniki pochodzą z upraw ekologicznych, baton nie zawiera glutenu.
Po otwarciu poczułam bardzo delikatny zapach. Właściwie, prawie brak zapachu, ale coś tam się czuło. Wiśnie i marcepan - bardzo naturalne i nie wzmocnione chemią.
Wyjęłam batona, który... miał paskudną konsystencję. Lepiący i bardzo miękki, wręcz plastyczno-gumiasty.
Przerwałam go na pół i zobaczyłam poszczególne drobinki migdałów i strzępki wiśni.
Spróbowałam. Paskudnie miękki, skojarzył mi się z gumą rozpuszczalną, ale zaskoczył smakiem.
Na przód wyszedł mocny kwasek wiśni i nutka marcepanu. Wraz z przeżuwaniem marcepanowy smak migdałów się nasilił, ale wciąż to wiśnie wiodły prym. To było niezwykle soczyste i naturalne. Kiedy w dodatku rozgryzałam kawałki wiśni... z jędrnych owoców wypływało jeszcze więcej kwaskowatego soku. Jednoznacznie skojarzyło mi się to z marcepanowo-wiśniową warstwą z Zotter Grey Poppy with Cherries.
Co więcej, bardzo prędko dochodził tu lekko goryczkowaty posmak i minimalnie ściągający efekt. Wciąż owocowy - aroniowy. Dopełniał kompozycji, ale było to coś, co schodziło na dalszy plan.
Tym, co mnie ogromnie zaskoczyło było to, że... baton jest mało słodki, właściwie prawie wcale, mimo daktyli na pierwszym miejscu w składzie. Wiśnie i sok z aronii naprawdę wiele robią.
Co więcej, bardzo prędko dochodził tu lekko goryczkowaty posmak i minimalnie ściągający efekt. Wciąż owocowy - aroniowy. Dopełniał kompozycji, ale było to coś, co schodziło na dalszy plan.
Tym, co mnie ogromnie zaskoczyło było to, że... baton jest mało słodki, właściwie prawie wcale, mimo daktyli na pierwszym miejscu w składzie. Wiśnie i sok z aronii naprawdę wiele robią.
Tutaj zaczynają się moje problemy z tym batonem. Dostałam smakowity wiśniowy marcepan o gumiastej konsystencji z lekką nutką aronii, a tymczasem... miał to być baton aroniowy. Właśnie dla aronii go kupiłam, a jej akurat mało tu czuć. Za to obniżam ocenę, bo za sam smak dałabym 9.
ocena: 7/10
kupiłam: sklep ze zdrową żywnością w Krakowie
cena: 4.69 zł (za 30 g)
kaloryczność: 443 kcal / 100 g, 133 kcal / batonik
czy kupię znów: nie
Skład: daktyle, migdały, wiśnie, koncentrat soku z aronii (9%)
zawartość owoców: 62,5 %
Po otwarciu poczułam rodzynkowo-migdałowy zapach z delikatnym akcentem mango. Całkiem przyjemny, tylko szkoda, że marchew prawie w ogóle w tym zniknęła.
Po dobrym miesiącu (jak nie lepiej) sięgnęłam po kolejny smak, ale i tak tylko dlatego, że termin ważności gonił.
Lubs Karotte Riegel to baton marchewkowy mający w składzie także migdały, rodzynki i mango, tak jak powyższy, waży 30 g.
Lubs Karotte Riegel to baton marchewkowy mający w składzie także migdały, rodzynki i mango, tak jak powyższy, waży 30 g.
Batonik był bardziej sucho-tłusty, na pewno nie gumowaty, chociaż w sumie... jadłam go tak trochę przeżuwając i robił się wtedy nieco bardziej soczysty i lepiący. Chociaż i tak nazwałabym to suchą soczystością. Myślę, że zawdzięcza to migdałom, które w smaku aż tak wiele nie działają.
Początkowo baton był bowiem dość neutralny, migdałowy, ale tak... słabo migdałowy, jak nieprażone migdały. Dopiero potem doszła do mnie słodycz rodzynek i mango, a więc taka owocowa, pomieszana z kwaskiem.
Z czasem ta słodycz zrobiła się dziwnie mocna, a mając na uwadze lepiącą konsystencję stwierdzam, że to pewnie sprawka syropu z agawy.
Z czasem ta słodycz zrobiła się dziwnie mocna, a mając na uwadze lepiącą konsystencję stwierdzam, że to pewnie sprawka syropu z agawy.
Na samym końcu pojawiała się i słodka marchewka, także nieco soczysta. Momentami czułam ją wyraźnie jak w surówce ze starkowanej marchwi i jabłka.
Szczerze? Liczyłam na coś lepszego. Tytułowa marchew wcale nie była tu smakiem przewodnim. Skrycie liczyłam na coś przypominającego ciasto marchewkowe, a dostałam... tłustawą batonikową surówkę.
ocena: 7/10
kupiłam: sklep ze zdrową żywnością w Krakowie
cena: 4.69 zł (za 30 g)
kaloryczność: 443 kcal / 100 g, 133 kcal / batonik
czy kupię znów: nie
Skład: migdały, rodzynki, marchew w proszku (10%), mango, syrop z agawy, granulat marchwiowy (8%), dynia, koncentrat soku marchwiowego (2,5%), słonecznik, len
Sięgając po ostatni posiadany wariant miałam nadzieję, że trafi mi się coś podobnego do bananowego Urwisa od Zmiany Zmiany.
Lubs Classic Banane-Mandel to baton bananowo-migdałowy, którego 65 % stanowią owoce. Oprócz bananów są to rodzynki i figi. Ten, w odróżnieniu od wyżej opisanych waży już 40 g.
Po otwarciu poczułam zapach, który określiłabym jako "fermentujący banan", migdały i nutkę soczystych rodzynek.
Batonik wcale nie wydał mi się lepiący lub tłusty. Był za to mięciutki i bardzo, bardzo przemielony (do tego stopnia, że w sumie nie ma nawet mowy o np. drobinkach migdałów), ale pełny pesteczek fig, które cudownie strzelały. Dzięki temu, mimo że miękki, cieszył chrupkością.
W smaku okazał się bardzo prosty, bo przede wszystkim owocowo słodki, ale z takim "przełamaniem".
Przede wszystkim czułam tu banany, to nie ulega wątpliwości. Najpierw pomyślałam o nich jak o zapachu "podfermentowane banany", ale z czasem wydały mi się zaskakująco świeże, a "fermentowaną" nutę z czasem przypisałam po prostu "suszonym owocom", a więc rodzynkom. Te były bardzo słodkie i w sumie... zaskoczyło mnie, jak wielką rolę tu odegrały. Zaraz po bananach, to na nie zwracałam uwagę. Słodkie, smaczne i niewątpliwie sułtańskie.
Figi podkręcały słodycz, ale same nie były aż tak mocno wyczuwalne.
Migdały w zasadzie czułam, ale były łagodne i raczej bierne. Uległy owocom.
Ten zdecydowanie smakował mi najbardziej. Ten banan, z czasem smakujący nieprawdopodobnie świeżo, wyjątkowo mi się spodobał, a i rodzynki sułtańskie przyjemnie przy nim wyszły, choć początkowo byłam trochę zła, że aż tak wpychają się na miejsce migdałów. Tych wolałabym więcej, ale i tak było ok. Wolałabym mniej przemieloną konsystencję, ale strzelające pesteczki fig tak umiliły jedzenie, że w końcu przymknęłam na to oko. Mimo niewątpliwej smakowitości, Urwisowi nie dorównał.
Sięgając po ostatni posiadany wariant miałam nadzieję, że trafi mi się coś podobnego do bananowego Urwisa od Zmiany Zmiany.
Lubs Classic Banane-Mandel to baton bananowo-migdałowy, którego 65 % stanowią owoce. Oprócz bananów są to rodzynki i figi. Ten, w odróżnieniu od wyżej opisanych waży już 40 g.
Batonik wcale nie wydał mi się lepiący lub tłusty. Był za to mięciutki i bardzo, bardzo przemielony (do tego stopnia, że w sumie nie ma nawet mowy o np. drobinkach migdałów), ale pełny pesteczek fig, które cudownie strzelały. Dzięki temu, mimo że miękki, cieszył chrupkością.
W smaku okazał się bardzo prosty, bo przede wszystkim owocowo słodki, ale z takim "przełamaniem".
Przede wszystkim czułam tu banany, to nie ulega wątpliwości. Najpierw pomyślałam o nich jak o zapachu "podfermentowane banany", ale z czasem wydały mi się zaskakująco świeże, a "fermentowaną" nutę z czasem przypisałam po prostu "suszonym owocom", a więc rodzynkom. Te były bardzo słodkie i w sumie... zaskoczyło mnie, jak wielką rolę tu odegrały. Zaraz po bananach, to na nie zwracałam uwagę. Słodkie, smaczne i niewątpliwie sułtańskie.
Figi podkręcały słodycz, ale same nie były aż tak mocno wyczuwalne.
Migdały w zasadzie czułam, ale były łagodne i raczej bierne. Uległy owocom.
Ten zdecydowanie smakował mi najbardziej. Ten banan, z czasem smakujący nieprawdopodobnie świeżo, wyjątkowo mi się spodobał, a i rodzynki sułtańskie przyjemnie przy nim wyszły, choć początkowo byłam trochę zła, że aż tak wpychają się na miejsce migdałów. Tych wolałabym więcej, ale i tak było ok. Wolałabym mniej przemieloną konsystencję, ale strzelające pesteczki fig tak umiliły jedzenie, że w końcu przymknęłam na to oko. Mimo niewątpliwej smakowitości, Urwisowi nie dorównał.
ocena: 8/10
kupiłam: sklep ze zdrową żywnością w Krakowie
cena: 4.69 zł (za 40 g)
kaloryczność: 365 kcal / 100 g, 146 kcal / batonik
czy kupię znów: raczej nie
Skład: banany (34%), migdały (23%), rodzynki sułtańskie (rodzynki, olej słonecznikowy), figi, mąka ryżowa
Widziałam je chyba kiedyś w Rossmannie, ale jakoś nie brałam :P Jednak po Twojej recenzji coś czuję, że by mi smakowały.
OdpowiedzUsuńTak czytając Twoje recenzje tego typu batonów czuję, że rzeczywiście by Ci pewnie smakowały.
UsuńTakie "meh". Opakowanie nawet mnie nie zachęca :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie smakowo wcale nie "meh".
UsuńNawet bardzo fajne miksy składników! Każdy ma coś w sobie co nas zaintrygowało :) Aroniowy zjadłybyśmy jako pierwszy, bo uwielbiamy sok z aronii i choć za bardzo jej tutaj nie czuć to wyraźna marcepanowa nuta też nas przekonuje :) Bananowy natomiast najmniej nas ciekawi, bo jednak w takim zestawieniu to mango i marchewka wydają się być ciekawsze:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nazwa nieadekwatna, ale i tak ciekawy.
UsuńTylko, że ta marchewa jakaś taka... :P
Nie widziałam ich nigdy ale raczej na zakup się nie zdecyduje bo nie lubię lepkich konsystencji czepiajacych się zębów...
OdpowiedzUsuńOne nie lepiły się do zębów ani trochę. Po prostu w dotyku były takie lepkie, jak to batony tego typu.
UsuńNajbardziej podoba mi się aroniowy marcepan, nawet jeśli smakuje wiśnią. Nie jadłam jeszcze wiśniowego raw bara. Drugie miejsce dla banana, którego kocham całym serduszkiem, a gdy na dodatek jest dojrzały i pełny smaku... mmm... :3 Ostatnie miejsce dla niemarchewkowej marchewki (użycie słowa 'surówka' obrzydziło mnie, choć surówki bardzo lubię). I tak chętnie spróbowałabym wszystkich.
OdpowiedzUsuńSpecjalnie je użyłam, bo w batonie surówkowość mnie też obrzydza.
Usuń