Na zakończenie "truflowej serii" specjalnie zostawiłam sobie te, o których czytałam na blogach i usłyszałam od mamy, że są najlepsze oraz, że tak powiem, specjalne, bo tej samej marki o smaku kawowym. Jeśli ktoś regularnie odwiedza mojego bloga, to wie, że kawę i wszystko, co z nią związane kocham całym sercem. Nie ukrywam, że miałam nadzieję na miłe zakończenie cukierkowego testu.
Odra Trufle to "cukierki mleczno-kakaowe z nutą spirytusu oblane ciemną czekoladą".
Po rozwinięciu papierka, a nawet już wcześniej, poczułam wyrazisty zapach alkoholu o ewidentnie rumowym wyrazie w towarzystwie czegoś, co nazwałabym słodką masą kakaowo-czekoladową, co (mimo że tak nie brzmi) było zaskakująco smakowite.
Warstwa czekolady na cukierku nie była bardzo gruba, a całość mogła się pochwalić zwartością i pewną solidnością, mimo że trufla była miękkawa (o wiele miększa od Śnieżki), nieco wilgotna i zarazem sucho-przemielona. Powoli się rozlepiała w ustach, w czym było coś nieco zalepiająco-gęsto-chrzęszczącego. Nie umiem tego lepiej opisać. Tylko czekolada z wierzchu wydała mi się jakaś sucha i mało czekoladowa.
W smaku najpierw poczułam niewyraźny "kakaowaty" smak czekolady z wierzchu, która była najzwyczajniej słodka i taka sobie, by już dosłownie w drugiej sekundzie w ustach rozszedł się pyszny, jakby wręcz rześki, smaczek rumu.
Wraz z tym usta zalewało alkoholowe tsunami wręcz uderzające do głowy. Dawno nie jadłam aż tak alkoholowych słodyczy, jednak ten mocarny alkohol tutaj wciąż nie miał w sobie ni krzty obrzydliwości, nie smakował spirytusem.
Na pewno przełożyła się na to czekoladowa kakaowość, kojarząca się z nasączoną alkoholem masą zrobioną z kakao i czekolady o wyrazistym smaku, oraz bardzo silna słodycz. Nie atakowała tak od razu, to moc alkoholu jakby otwierała jej drogę. Naprawdę przychodziła dopiero, gdy bohaterowie pierwszego planu (silny alkohol i wyrazista kakao-czekoladowość) zdążyli już zdobyć moje serce.
Robiło się niezwykle słodko (choć w sumie było słodko cały czas, ale odbieranie tego było... specyficzne), ale nie było w tym nic niesmacznego.
Robiło się niezwykle słodko (choć w sumie było słodko cały czas, ale odbieranie tego było... specyficzne), ale nie było w tym nic niesmacznego.
Trufle Odry bardzo mnie zaskoczyły. Okazały się wręcz nieprzyzwoicie, lecz smakowicie alkoholowe (tak w ogóle to smak rumu został świetnie oddany bez jego obecności w składzie), a przy tym wyraźnie czekoladowo-kakaowe, na taki "wytrawnawy" sposób. Silna słodycz nie odstraszała, choć pozostawał po niej (i po alkoholu) charakterystyczny posmak. Ogólnie były bardzo charakterystyczne, wyróżniające się.
Nie sądziłam, że aż tak mi posmakują, a konsystencja... wydaje mi się idealnie cukierkowo truflowa.
ocena: 9/10
kupiłam: moja Mama kupiła w Kauflandzie
cena: cena to 24,90 zł / kg
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: może kiedyś
Skład: cukier, czekolada 19,5% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyna sojowa, E476, E492; aromat), syrop glukozowy, pełne mleko w proszku, częściowo utwardzony tłuszcz palmowy, alkohol etylowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, drożdże, aromat
Odra Trufle kawowe to to "cukierki mleczno-kakaowe z kawą rozpuszczalną i nutą spirytusu oblane ciemną czekoladą".
Po rozwinięciu czarnego papierka (rany, on jest taki prosty, a taki piękny...) poczułam całkiem niezły zapach czekoladowocukierkowy z wyraźnie zaznaczoną "słodyczową" kawą.
Jeśli o konsystencję chodzi, czekolada z wierzchu była taka sama jak w klasycznej wersji, a wnętrze wydało mi się bardziej mokre. Wciąż było przemielone, powoli rozchodzące się i plastyczne z suchawo-nasączonym efektem trufli, ale momentami gładsze i po prostu mokre. Skrywało bowiem kropelki spirytusu i kawy (jak mniemam).
W smaku różnice między kawowymi, a klasycznymi są ogromne, co czuć już od kontaktu z czekoladą. Przesiąkła ona bowiem kawą, co sprawiło, że wydała mi się bardziej czekoladowa (ale wciąż na jakiś taki "cukierkowy" sposób).
Wnętrze smakowało nasilającą się kawą, która była tu niewątpliwie głównym smakiem.
Dość szybko dochodziła jednak do niej słodycz, pewna mleczność, przez co zamiast charakteru espresso, robiła się taka... "cukierkowo słodyczowa".
Nie znaczy to jednak, że nie była wyrazista, bo ogólna czekoladowość i kakao tylko ją podkręcały, a nuta alkoholu (również bardzo znacząca, ale o wiele słabsza i nie aż tak rumowa jak w przypadku klasyka) pojawiająca się, nasilająca i rozgrzewająca dopiero z czasem, sprawiała, że kojarzyło mi się to z jakimiś kawowo-czekoladowym likierem.
Dość szybko dochodziła jednak do niej słodycz, pewna mleczność, przez co zamiast charakteru espresso, robiła się taka... "cukierkowo słodyczowa".
Nie znaczy to jednak, że nie była wyrazista, bo ogólna czekoladowość i kakao tylko ją podkręcały, a nuta alkoholu (również bardzo znacząca, ale o wiele słabsza i nie aż tak rumowa jak w przypadku klasyka) pojawiająca się, nasilająca i rozgrzewająca dopiero z czasem, sprawiała, że kojarzyło mi się to z jakimiś kawowo-czekoladowym likierem.
Całość jest więc poważna, mocna, ale i słodka, przez co nie aż tak wytrawna jak klasyk. To pyszne trufle, ale... były już bardziej truflowo-kawowocukierkowe, niż tylko truflowe. No i jednak bez aż tak mocnego alkoholu słodycz bardziej dawała się we znaki, ale przecukrzonymi nazwać ich nie mogę.
ocena: 8/10
kupiłam: moja Mama kupiła w Kauflandzie
cena: cena to 24,90 zł / kg
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: mogę się poczęstować, ale sama nie kupię
Skład: cukier, czekolada 19 % (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyna sojowa, E476, E492; aromat), syrop glukozowy, pełne mleko w proszku, częściowo utwardzony tłuszcz palmowy, alkohol etylowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, kawa rozpuszczalna 1,6 %, aromat, drożdże
Uwielbiam te trudne. Sa idealne! Konsystencja na medal w przeciwieństwie do innych producentow. Dawno ich nie jadłam, bo jakoś w sklepach nie rzucają się w oczy. Idę dzisiaj do Kauflanda ;)
OdpowiedzUsuńTakże rzadko je widuję.
UsuńDla mnie mogłyby być o najwspanialej nawet brzmiącym smaku... trufle niet. :D Alkoholowe nuty w słodyczach skreślają je natychmiastowo.
OdpowiedzUsuńWieem. :P
UsuńWyglądają bardzo apetycznie:) jadłam je bardzo dawno temu i chyba nadszedł czas żeby przypomnieć sobie ten smak:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Naprawdę warto. ;)
UsuńNa 100% nigdy ich nie jadłyśmy ale może kiedyś na wersję bez kawy się kiedyś skusimy :-)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńO, te trufle też lubi mój tata! Nawet mamy je w naszym barku :D Specjalnie poszłam sprawdzić :P
OdpowiedzUsuńTata wie, co dobre! :D
UsuńNo ba! Najlepiej smakują z domową wiśniówką :D
UsuńBędę grymasić ja nie lubię takich dziwnych cukierków truflowych ja znam trufle,ale belgijskie,francuskie tamte to maja inną konsystencje i smak i bardziej mi odpowiadają:)
OdpowiedzUsuńTeż je znam i właśnie nie lubię. :P
Usuńmmm... lubię je... Znaczy klasyczne, bo tych kawowych nigdy nie jadłam. Widziałam je jak brałam te trufle hot z chili, ale, że niestety kawoszem nie jestem i mogłabym nie docenić ich smaku- nie wzięłam, lecz po Twojej recenzji być może to nadrobię :) Odra po raz kolejny pokazała klasę ^^
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że lubisz. :D Nadrabiaj koniecznie! Może nie jest to coś nadzwyczaj pysznego, ale naprawdę dobre cukierasy.
UsuńNo to żes mi wjechała na ambicje! Nadrobię! :D
UsuńTy chamie, tak narobić człowiekowi z rana ochoty na trufle z Odry! :D O kawowych (chyba) nawet nie wiedziałam, ale teraz będą kusić. Ciągle mam ten sam dylemat... Kupować, bo nowe lub lubię smak, czy olewać, skoro wkurza mnie forma cukierków. Jak się skuszę i kupię, to potem się męczę, żeby to zjeść. Z kolei jak nie kupię, to łażą za mną tak długo, aż kupię. Beznadzieja.
OdpowiedzUsuńKtoś tu chyba pisał, że już nic w tym tygodniu nie znajdzie... xD Mam dokładnie tak samo! Na wagę bym sobie dosłownie ze dwie sztuki kupiła, bo warto mimo wszystko. Chociaż ostatnio tak trafiły do mnie jeszcze trufle z chili Odry i leżą sobie... bo cukierki. Ale chiliiii.... to musiałam mieć, eh.
UsuńJeszcze nie zraziłam się do trufli, choć często, jeśli w tego typu cukierkach czuć jakkolwiek alkohol, to jest to właśnie ten okropny spirytus. Myślałam, że nareszcie kupiłam w Kazimierskim Składzie Towarów idealną truflę, bo nie miała w składzie spirytusu tylko brandy, ale dzisiaj ją otworzyłam i nie jestem z niej zadowolona. Gdybym nie przeczytała Twojej recenzji, pewnie nadal byłabym przekonana, że na smaczne trufle muszę wydać absurdalną kwotę w jakiejś manufakturze, a tutaj okazuje się, że mam przyzwoite cukierki niemal pod nosem.
OdpowiedzUsuńO, to muszę uważać na te, o których wspomniałaś.
UsuńWłaśnie dla mnie te Odry były ogromnym zaskoczeniem i zaliczyć je mogę do dosłownie kilku tanich słodyczy, które uważam za genialne.
Crazy sa bardzo dobre
OdpowiedzUsuńUwielbiam te trufle. Lepsze niż jakiejkolwiek innej firmy ;)
OdpowiedzUsuńSą teraz za 15.99 w Dino
OdpowiedzUsuńTylko nie wiem po co ładują w tak dobry produkt ten skiśniały olej z palmy.
OdpowiedzUsuńZ mojego punktu - też nie wiem, z punktu widzenia producenta, chcącego zarobić jak najwięcej - wiadomo.
UsuńPS Obecnie ponoć ich jakość bardzo spadła - nie mam wiedzy, jak to w praktyce, bo nie wracałam do nich dawno (i nie zamierzam).