piątek, 22 września 2017

Amedei Toscano Black 66 % ciemna (neapolitanka)

Po Toscano Black 63 % o nutach, które zupełnie nie trafiły w mój gust od niechcenia sięgnęłam po kolejną neapolitankę, również blend, czyli mieszankę kakao. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, bo różnica w zawartości kakao była znikoma. Czy Amedei poszło na łatwiznę i zaserwuje mi znowu prawie to samo, czy trafię na coś z innej beczki? Każdy dodatkowy % kakao cieszy, ale w tym wypadku bałam się, że radość była przedwczesna.

Amedei Toscano Black 66 % to ciemna czekolada o zawartości 66 % kakao criollo i trinitario (blend) , którego pochodzenie nie zostało podane.

Po otwarciu poczułam zapach, który skojarzył mi się z "perfumowo-kwiatowym" wyrobem cukierniczym oraz opalany motyw, podchodzący bardziej pod orzechy i kawę ze zwietrzałymi przyprawami.

Bardzo ciemna neapolitanka była także strasznie twarda, trzasnęła przy łamaniu, a w ustach nie chciała zacząć się rozpuszczać przez dłuższą chwilę. Gdy już zaczęła to robić, kojarzyła mi się z czymś zmrożonym (masłem?) z proszkiem.

W pierwszej chwili w smaku wydała mi się soczysta, co dość szybko przeszło w słodką, naciąganą soczystość kiepskich marmolad i cukierków-landrynek owocowych, galaretek (nie jem takich rzeczy, ale tak mi się to jakoś kojarzyło).

Obok tego rozchodził się posmak palenia - wyraźny, ale nie neutralizujący słodyczy, a jakby się w nią wpisujący. To były zwietrzałe orzechy - być może włoskie i coś bardziej drzewnego. Przy tym z zapachu przenosiła się nuta wyrobu cukierniczego. Jakby jakieś miodowe ciasto z marmoladą albo frostingiem lub bezą różaną. Wanilia strasznie to napędzała, odrywając uwagę od kakao. Ulepkowato słodkie i nienaturalne. Bardziej syropowe, galaretkowate... w końcu przez ogólną galaretkowatość nie byłam pewna tych róż. Może to jednak maliny? Coś czerwonawego... Albo nawet coś "o smaku jabłkowym".

Potem trochę gorzkawość próbowała się przebić, ale jakby tylko podsycała skojarzenia z galaretkami i bezami - i to do tego stopnia, że mnie to po prostu obrzydziło. To był jakby palony motyw, ale... bardziej palony niż "palono kakaowy" czy jakikolwiek.

Słodki ulepek, który nie był przesłodzony, a mimo to drażnił słodyczą, bo kojarzyła się ze wszystkim, co obleśne. Galaretko-landrynki, bezy, frostingi... nawet orzechy i soczystość nie pomogły.
To nie była aż tak tragiczna czekolada, ale Amedei znowu trafiło w nuty wszystkich słodyczy, których nie cierpię. Producentowi należy się także jakaś kara za konsystencję, słodycz i to palenie, które zamiast podkreślić kakao, jakby je zabiło.


ocena: 3/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: nie

Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wanilia

11 komentarzy:

  1. charlottemadness22 września 2017 07:20

    Czekolady marki Amedei próbowałam i jakoś nutami płynącymi z zjedzonych tabliczek nie byłam usatysfakcjonowana.Pierwszy kontakt tabliczki z podniebieniem zawsze jawił się jako chłodna tafla,po chwili ujawniając syropowate i cukiernicze nuty.I właśnie.. Ten zapach...Taki właśnie zwietrzały :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to takie... jakby wyroby cukiernicze nie najwyższych lotów. I nie wiem, co też ludzie w tym widzą. Czasem mam wrażenie, że w Polsce mamy specyficzne gusta, ale w sumie... przy naszej Manufakturze Czekolady trudno się dziwić. <3

      Usuń
  2. Strasznie się nad nimi znęcasz :) Chociaż akurat 66 mi też za bardzo nie smakowało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię rzetelne recenzje. Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto wie... można znajdze swojego amatora? ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Może ktoś ją polubi ale chyba my byśmy do tych osób nie należały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś kto takie landrynki i dziwne rzeczy lubi pewnie tak, ale Wy... no właśnie. Pewnie raczej byście się ze mną zgodziły.

      Usuń
  6. Nawet gdyby miała potencjał, by mi smakować, to i tak opisałaś ją w taki sposób, że... nieee... ee... e... :D

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.