poniedziałek, 23 października 2017

wafelek Reese's Sticks

Ta recenzja... nie powinna powstać. Ja prawdopodobnie nie powinnam próbować tego wafelka. Jednak tak bardzo chciałam samej sobie wbić do głowy wyższość średnio-kiepskiego Kit Kata (do którego mam ogromny sentyment przez to, że niegdyś był jednym z moich ulubionych słodyczy) nad innymi podobnymi tworami, a także porównać z kauflandowym no-name'em, że... tak jakoś wyszło. 

Reese's Sticks to wafelki z kremem z masła orzechowego z mlecznoczekoladowej polewie.


W gigantycznej paczce znalazłam cztery wafelki wielkości paluszków Twixa o łącznej wadze 85 gramów.
Zagarnęłam sobie jeden - wybrałam ten z najmniejszą ilością czekolady, a resztę oddałam Mamie (znam czekoladę tej marki i bardzo jej nie lubię, a Mama nie lubi, jak wafelek spod czekolady prześwituje, więc nam obu taki układ pasował).

Po otwarciu poczułam zaskakująco smakowity, intensywny zapach masła orzechowego, co było miłym początkiem, więc z nieśmiałą nadzieją zabrałam się za próbowanie.

Już przy pierwszym kęsie niestety poraziła mnie słodycz, chwilę potem aż zadrapało w gardle. Nie znaczy to jednak, że wafelek był zrobiony z cukru i tylko z cukru. Pozwoliłam sobie trochę pobawić się nożem i porozdzielałam go.

Ogółem wafelkowe paluszki były raczej lekkie, a poszczególne warstwy waflowe miały nieco napowietrzoną strukturę, przy czym cieszyły się solidnością i chrupały naprawdę cudownie. Dobrze je wypieczono. W dużej mierze smakowały neutralnie, ale posiadały też element, przez który kojarzyły mi się z takimi najpopularniejszymi waflami do lodów na gałki, które według mnie smakują kartonowo. Nie zmienia to jednak faktu, że chrupkość była po prostu doskonała.

Między waflami znalazło się naprawdę dużo kremu (w końcu aż 45%) o tłusto-kremowej konsystencji z odrobinką proszkowości.
Zdziwiłam się, gdy poczułam w nim przede wszystkim masło orzechowe z wyrazistym smakiem fistaszków i akcentem soli. Po chwili jednak dotarła do tego i znacząca słodycz, która popsuła pierwsze wrażenie. Muszę jednak przyznać, że krem ten był całkiem niezły, choć wolałabym jeszcze więcej soli i zupełny brak słodyczy.

Słodyczy wystarczająco, a nawet nadto, dostarczała bowiem czekolada (a przypominam, że i tak wybrałam wafelek najskąpiej nią oblany!). Znam czekoladę mleczną, ciemną, białą... Poznałam nowy rodzaj: czekoladę cukrową, bo smakowała po prostu cukrem. Konsystencję miała lepszą niż w babeczkach Reese's, bo nie była takim ulepkowatym plastikiem, a po prostu tłustą paskudą topiącą się już w palcach (bo w babeczkach jest coś, co po prostu nazywają "czekoladą", a tu jednak "polewa czekoladowa"?).

Ledwo zjadłam ten mój jeden wafelek - tak okropnie był przesłodzony! Owszem, czułam i niezłe masło orzechowe, ale co z tego, skoro od cukru prawie od razu drapało w gardle? Przy tej słodyczy również bosko chrupiący wafelek stracił według mnie na znaczeniu. Szkoda, że tak zacukrzyli, bo inaczej może byłby to produkt Reese's, który nawet mi by smakował? A może, gdyby nie cukier, byłoby czuć pozostałą niepochlebną część składu? Nie wiem, ale raczej właśnie to, bo jest okropny (i żadne dodane witaminki mu nie pomogą).

Moja Mama, która ze słodyczy akurat wafelki lubi tak sobie, ale ma o wiele większą ode mnie tolerancję na słodycz, stwierdziła, że to najpyszniejsza rzecz, jaką ostatnio jadła (a już na pewno najlepszy wafelek) i mam jej "zamówić tego więcej na jakimś Allegro czy coś" na Dzień Matki. :P


ocena: 3/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 542 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: krem z masła orzechowego 45 % (orzeszki ziemne, cukier, dekstroza, tłuszcz kakaowy, utwardzone tłuszcz: olej z nasion palmowych, olej palmowy; sól, olej z nasion palmowych, strączki kukurydziane, przeciwutleniacze, E319, regulator kwasowości, kwas cytrynowy E330), polewa czekoladowa 43 % (cukier tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, laktoza, tłuszcze roślinne: palmowy, shea, słonecznikowy i/lub szafranowy; odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, serwatka w proszku, emulgatory: lecytyna sojowa, E476, sól, wanilina), wafle 12 % (wzbogacona ? mąka pszenna: mąka, witamina B3, siarczan żelaza II, monoazotan tiaminy, witamina B2, kwas foliowy; cukier, olej z nasion palmowych, lecytyna sojowa, środek spulchniający, wodorowęglan sodu

15 komentarzy:

  1. Jeśli Ty ledwo zjadłaś to ja najprawdopodobniej odpadłabym od razu - domyślam się, ze masz wyższy próg tolerancji słodkosci :P Musieli wszystko zepsuć cukrem ;/ Tyle dobrego, że wafelek chrupki i rzeczywiście czuć masło orzechowe... no ale ten cukier... Gdyby jadł takie wafelki codziennie i w dużych ilościach to nie tylko dentysta miałby co leczyć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o dziwo mój nie ma za bardzo co ;)

      Hahaha masz rację! Ta recenzja nie powinna powstać, a Ty nie potrzebnie się katowałaś :D

      Btw, kupisz mamci? :D

      Usuń
    2. Z tą słodyczą to pewnie tak, choć jestem ciekawa jak duża u nas różnica.

      Usuń
    3. Szpilka, nie, bo pewnie już zapomniała, a kasę strasznie zdzierają za samo sprowadzanie (a myślę, że gdyby znała ceny tego, to już by jej tak nie smakowało, bo nie lubi przepłacania bez sensu), chyba że miałabym okazję w ludzkiej cenie jej to kupić. :P

      Usuń
    4. hahaha totalnie jak z moimi rodzicami! Każą mi coś kupić, a potem o tym zapominają... a szkoda przepłacać! Doskonale Cię rozumiem ;)

      Usuń
    5. Szpilko nie ma co leczyć bo ząbki tak zdrowe, czy już nie ma w czym wiercić? xD Oczywiście żartuje :) :*

      Kimiko No ciekawe :) Zauważyłam u siebie coś co może wydać się dziwne... czasem jednorazowo jakieś słodyczy jestem w stanie zjeść trochę więcej niż zazwyczaj a potem tego samego ponownie w takiej samej ilości co przedtem a czasem i nieco mniej. Nie wiem od czego to zależy. Moje kubki smakowe są zwariowane :P

      Usuń
    6. Ja w sobie uwielbiam to, że jak mi coś jest za słodkie, to ilu bym podejść nie zrobiła, to zawsze poziom słodyczy odbieram tak samo, jak mi coś za kwaśne, to tak samo. Co innego, że np. mam taki dzień, że chodzi za mną, powiedzmy, taka "chęć zasłodzenia" i poniekąd mam ochotę na coś, co mi jest za słodkie. Albo np. mogę zjeść kilka daktyli i tak to lubię się zasłodzić, ale po np. kawałku jakiegoś bardzo słodkiego słodycza mam dość i więcej przełknąć nie mogę. Moje kubki smakowe też są więc zwariowane, tylko w inny sposób. :P

      Usuń
  2. Ciekawe jak my byśmy go odebrały zwłaszcza, że jesteśmy bardzo wafelkowe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze znosić Kit Kata PB, to na pewno o wiele lepiej ode mnie.

      Usuń
  3. Mnie też nie smakowały, a liczyłam na dużo :( Zdecydowanie pozostanę przy niezastąpionej wersji babeczek i tabliczki czekolady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh, ja ich babeczek i czekolady obecnie już w ogóle nie znoszę.

      Usuń
  4. Bardzo rozbawiła mnie wstawka o Twojej mamie. Dlaczego? Dlatego, że do niedawna byłam taka sama jak ona. Znosiłam każdą ilość cukru w słodyczu, jaka by ona nie była. Ba! Kawę piłam pół na pół z mlekiem + 3 łyżeczki. Co prawda piłam je w kubkach o pojemności ok 400ml ale jednak! 3 milky waye na raz? Co to dla mnie. Teraz po połowie pewnie bym wysiadła. Odkąd ostawiłam cukier do kawy/herbaty moja tolerancja zmniejszyła się tak bardzo, że wszystkie ,,zwykłe" słodycze są dla nie za słodkie. Jedyne co mi nie przeszkadza, to ich ilość w lodach, ale może dlatego, że ja lody uwielbiam i jestem mało wymagająca. Czuje więc, że ten batonik smakowałby mi średnio... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak? :O Ja bym w życiu takiej kawy nie wypiła... to znaczy... nie smakuje mi taka po prostu. To pewnie wynika z tego, że jak byłam dzieckiem to nikt mi herbat już wtedy nie słodził i ja po prostu nie umiem pić czegoś słodkiego (chyba, że niektóre alkohole, ale tu też wybredna jestem i to nie jest takie picie jak wodę, kawę czy herbatę).
      O, właśnie! Jakoś ze słodyczą lodów się pogodziłam i nie mam aż tak bardzo z nią problemu. Może to też kwestia, że lody są zimne, a jak się je coś zimnego i słodkiego to też inaczej się to odbiera?

      Usuń
  5. Nie cierpię Reese's, ale to jest jedyny produkt, do którego z braku laku mogłabym wrócić. Cukrowość wysoka, owszem, ale i masła R. nie lubię. Mamcia sztos :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Ciebie cukrowość nie odrzuca aż tak. :>
      No a jak! :D

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.