poniedziałek, 25 grudnia 2017

Jordi's White Chocolate & Cocoa Nibs biała z nibsami

Specjalnie kazałam czekać Hershey's cookies 'n' cream, niż (i tak nie) zamierzałam, chcąc "pokazać jej", jak powinna prezentować się i (przede wszystkim!) smakować przeurocza czekolada-dalmatyńczyk. Przynajmniej miałam nadzieję, że tak będzie. Czekolada bowiem strasznie zaciekawiła mnie parę miesięcy wcześniej, kiedy to składałam gigantyczne zamówienie. Z czasem zaciekawienie osłabło, ale... nadal liczyłam na niezły kąsek, "bo taki inny", mimo że nie jestem wielbicielką białych czekolad, a dodatek nibsów rzadko kiedy mi w pełni pasuje.

Jordi's Chocolate White Chocolate & Cocoa Nibs to mleczna czekolada z nibsami, czyli kawałkami prażonych ziaren kakao.

Gdy tylko otworzyłam folię poczułam mocny kwasek kakao, jego niemal soczystą nutkę, co bardzo mnie zaskoczyło. Zaczęłam wąchać tabliczkę z każdej strony i zapach ziaren kakao wciąż dominował, mimo że wiadomo która strona pachniała też maślaną białą czekoladą. Było to dość kontrastowe, ale i dziwnie spójne, a na pewno bardzo kuszące!

Przy łamaniu tabliczka wydała mi się konkretna, kilka nibsów odpadło, ale większość mocno się trzymała. Było ich tak dużo, że odpadanie wcale nie szkodziło. Właściwie... wolałabym, żeby tych nibsów było mniej, chyba... chociaż nie wiem, myślę, że recenzja smaku wszystko wyjaśni.

W ogóle miałam problem z tym, jak jeść tę czekoladę. Nibsami do dołu było okropnie, bo czułam głównie je, ale wydawało mi się, że "jakieś słodkie masło" je opływa, zupełnie nie czuć było białoczekoladowości, nie miałam poczucia, że jem czekoladę, a nibsy z polewą. Czekoladą do dołu... to z kolei czułam jej smak, a sama miałam poczucie pewnej sztywności, bo kawałek najeżony nibsami tak dziwnie leżał w ustach... Kręcenie i wysysanie całości powodowało rozwalanie się, "bałagan w ustach" i efekt podobny do "nibsy w polewie".
Czekolada przypominała właśnie taką tłustą, źle rozpuszczającą się i z lekko proszkowym efektem polewę.
Nibsy miały cudowną strukturę, bo były naturalnie miękkawo-soczyste (nie były ostre lub twarde, by bać się o zęby), a przy tym chrupiące.

Już od pierwszego kęsa czekolada raczyła naturalnym smakiem głównie masła, ale też mleka. Wydała mi się trochę bardziej mleczna od Darjeeling, ale też głównie maślana, z tym że tu maślaność była zwykła. Słodycz przy tym nie odegrała dużej roli i całość wydała mi się jakaś... mdło-maślana i kiepska po prostu.

Wszystko to zostało podporządkowane nibsom. Było jedynie tłem dla nich. Nierozgryzane bardzo szybko roztaczały swój niekwaśny, gorzkawo dymno-palony smaczek. Trochę dziwnie było tak czuć kakao w towarzystwie białej czekolady.
W połączeniu z maślano-mlecznymi, słodkimi nutami na chwilę zrobiło się zaskakująco czekoladowo, jednak gdy już w trakcie rozpuszczania się czekolady zaczynałam rozgryzać nibsy, robiło się coraz mniej czekoladowo, a bardziej gorzkawo, z wyczuwalnym "drzewnym popiołem".
Gdy czekolada znikała prawie zupełnie, a ja skupiałam się na reszcie nibsów, rozgryzałam je dokładnie, ze smaku kakao poszły w jednoznaczny smak... piwa (co mi akurat się podobało).

To "piwne" nibsy zostawały w posmaku, z pewnym "poczuciem tłustości nie wiadomo czego".
Jak już, to z chęcią wyłuskałabym wszystkie nibsy i zjadła je osobno jako ciekawostkę (bo nie lubię jeść różnego rodzaju chrupaczy), ponieważ czekolada mi nie smakowała.

To jednak niewątpliwie ciekawa tabliczka, mająca niezły moment (ten "czekoladowy"), ale będąca według mnie... beznadziejną czekoladą. To raczej twór do chrupania, nibsy. Nibsy z tłustą, mdłą polewą. Osobiście nie lubię orzechów itp. w czekoladzie, nie lubię takich rzeczy jeść (rozpuszczać? rozgryzać od razu? ...). Trzeba przyznać, że to bardzo dobrze zrobione nibsy, ale już w kwestii czekolady... przez ilość tych intensywnych, smakowitych nibsów trudno coś o niej powiedzieć. Wydała mi się przy nich nijaka i wręcz polewowa. Może to kontrast, a może po prostu taka była.
Nie zjadłam nawet połowy, a jedzenie tego po prostu mnie zmęczyło. Resztę oddałam Mamie, która miała takie same wnioski.
Zupełnie nie smakowała mi ta czekolada. Co z tego, że nibsy były dobre, jak to miała być czekolada z nibsami, a nie nibsy w okropnej polewie?
Pójdę nawet dalej i stwierdzę, że nie widzę sensu jedzenia takowej czekolady w równym stopniu co Hershey's. Obie mają przyjemny dodatek, są z pomysłem, ale co z tego, skoro nie smakują, jak trzeba? Tu dodatkowo cena jest zabójcza, bo Hershey's w USA to półka "batoników i gum do żucia przy kasie".

Tak swoją drogą, obecnie ta czekolada ma zmieniony skład, kolejność składników jest inna: nibsy trafiły na sam koniec. Czyżbym nie tylko ja miała z tą tabliczką taki problem? I... ciekawe, czy czekoladę zmienili, bo jeśli nie, to dalej kiepsko. Ja na pewno nie mam zamiaru tego sprawdzać.


ocena: 4/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 20 zł (za 50g; chyba ze zniżką)
kaloryczność: 634 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: tłuszcz kakaowy, ziarno kakao, mleko w proszku, cukier trzcinowy

7 komentarzy:

  1. Czyli w sumie nibsy, a biała masa tylko przeszkadzała :) Od nibsów lepsze jest ziarno kakao prażone w całości - ziarno od Zottera też ma taki piwny posmak.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas dostałaby punkty za samo opakowanie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że się na nią nie decydowałam. Choć pewnie w górach bym przełknęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Bałagan" - dobre słowo na tę czekoladę, winszuję. W ogóle mi się nie podoba, nie jest w moim klimacie i nie chciałabym się z nią zmierzyć. W ciemno wolę tabliczkę Hershey's. Po stokroć!

    PS Coś zamieszałaś w pierwszym zdaniu, zwłaszcza we fragmencie "Specjalnie kazałam czekać Hershey's cookies 'n' cream, niż (i tak nie) zamierzałam" - wiadomo, o co cho, bo da się to wywnioskować z ogółu zdania, ale napisałaś tak, jakbyś miała chwilowy paraliż umysłu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby wiem, ale właściwie nawet nie wiem, jak miałabym to inaczej napisać. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.