poniedziałek, 30 lipca 2018

J.D.Gross Trufle 56 % ciemna z musem czekoladowym i nadzieniem truflowym

Uwielbiam czekolady J.D. Gross, więc mimo sceptycznego nastawienia do tabliczek z mousse'em (uważam, że wychodzi mało mousse'owo, a przeważnie tłusto i nijako), dwie nowości, które pojawiły się jednorazowo kupiłam bez zastanowienia. Miałam zacząć od mlecznej orzechowej i to jakoś zaraz po mlecznym Grossie z mielonymi orzechami laskowymi, ale... nie wiem, w dniu, w którym zaplanowałam otworzyć nadziewaną czekoladę z mousse'em, miałam ochotę na coś po prostu kakaowego.

J. D. Gross Trufle 56 % to ciemna czekolada o zawartości 56 % kakao nadziewana 20% musem czekoladowym i 16% czekoladową masą truflową.

Po otwarciu poczułam delikatny zapach: głównie słodki, choć i ewidentnie kakaowy. Był w miarę poważny, wytrawny, ale nie tak mocno ciemnoczekoladowy, jak można by się spodziewać.

Ciemna tabliczka przy łamaniu była twarda, trzaskała. Kostki przy gryzieniu i krojeniu okazały się zwarte, ale rozdzielanie nie było niemożliwe.
Sama czekolada była tłustawa i kremowa, choć trochę zbyt twarda w skorupkowy sposób.
Skrywała dwa rodzaje nadzienia: krem na górze oraz mus na dole. Obie były tłuste: krem w zbito-maślany sposób, a mus jak otłuszczająca usta bita śmietanka. Cechowało go jednak przyjemne napowietrzenie, dzięki czemu rzeczywiście wyszedł jak mousse.
W całości kryła się też pyłkowość kakao.

Sama czekolada raczyła przede wszystkim silną słodyczą. Wyrazisty, taki wytrawniejszy smaczek kakao sprawił, że pomyślałam o syropie czekoladowym - może nawet lekko scukrzono-alkoholowym. Z racji mocnego palenia przyszły też skojarzenia z "waniliowatą" kawą. Wyszło nieźle, ale za słodko i z dziwną nutą (maślaną, która w pierwszej chwili skojarzyła mi się trochę grzybowo, jak w przypadku Zotter Mousse au Chocolat "Piura" 82 %).

Okazało się, że "dziwna nuta" przebijala się ze środka, którego smak był przede wszystkim delikatny.

Krem truflowy mimo słodyczy miał w dużej mierze truflowo-kakaowy, a więc "sucho-cierpkawy" smak, do którego wkradała się neutralna maślaność. Nie nazwałabym go wytrawnym, ale i zbyt słodkim też nie. Było trochę mdło przez dużą ilość masła, ale wciąż przyzwoicie kakaowo.

Mus wydał mi się słodszy i bardziej śmietankowy, choć wciąż w pewien sposób nijaki. Kakao zaznaczało się delikatnie, odrobinkę cierpkawo. Smakowało jak czekoladowe bite śmietanki w deserach mlecznych.

Gdy nadzienia się łączyły, czekolada do nich dołączała, całość robiła się słodka i "kakałkowa". Maślaność i śmietankowość zbijały wytrawnie kakaowy smak, przez co o gorzkość trudno. Słodycz przysłoniła wszelkie goryczko-cierpkości, choć to właśnie suchawa cierpkość pozostawała na koniec.
Oprócz niej również posmak słodyczy, tłustości i lekko kakaowy. Nie był przyjemny, zwłaszcza tłuszcz na ustach, ale nie był to też niesmak.

Całość trochę mnie zawiodła. Wyszło za tłusto, maślanie (przez co według mnie za mdło, za mało czekoladowo-kakaowo) i słodko. Odtłuszczone kakao nie ingerowało w czekoladę, a w nadzieniach nieźle się odnalazło, choć jego samego w sobie wyraźnie nie czuć. Wolałabym jednak je, niż tę całą tłuszczowość. Można zjeść, ale pod koniec już mnie trochę męczyła (dwa dni było ok, jeden już nieszczególnie). Nie miałam komu oddać, bo ciemna, a jednak nie była zła, by wyrzucić.

Od razu przypomniał mi się Lindt Creation 70 % Chocolate Mousse i o ile mousse J.D.Gross był o niebo lepszy, tak trufla i czekolada 70 % Lindta podobały mi się o wiele bardziej. Lindt nie był tak zatłuszczający i jednak mniej słodki.


ocena: 7/10
kupiłam: Lidl
cena: około 6 zł chyba? (za 182,5 g)
kaloryczność: 577 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, olej palmowy, mleko w proszku pełne, bezwodny tłuszcz mleczny, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz Shea, śmietanka w proszku, laktoza, orzechy laskowe, lecytyna słonecznikowa, ekstrakt z laski wanilii, naturalny aromat waniliowy

13 komentarzy:

  1. Czuję, że byłaby dla mnie zdecydowanie za słodka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bardzo lubimy czekolady od J.D.Gross :) Chętnie byśmy się na tą skusiły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie nie dla mnie. Nie te konsystencje i nie lidlowy poziom słodyczy. Mus to coś, co powinno rozpieszczać podniebienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jadłaś je czy piszesz na podstawie mojej recenzji? Ja mimo wszystko nie powiedziałabym, że akurat J.D.Gross wlicza się w ten typowo lidlowy poziom słodyczy.

      Usuń
    2. Nie jadłam, napisałam na podstawie Twojej recenzji. Gross ni jest TAK słodki, jak reszta czekoladowych tworów z Lidla, ale mimo tego jest. Nie każdy. Temu nie ufam. Może przez zupełnie nie moją formę.

      Usuń
    3. Ja to wielu Grossów (np. czekoladek m.in. tych a'la Merci) nie jadłam (znaczy... jadłam, ale to były powroty do już znanych, a chodzi o różne), a z czekolad innych lidlowych marek to tylko Bellarom, więc dużego rozeznania nie mam. Z ciemnych na bardzo zasładzające nie trafiłam.
      Czuję, że środek mógłby Ci odpowiadać, ale sama czekolada miała za bardzo zotterową strukturę, by Ci się spodobać.

      Usuń
  4. Kurdę tych to u siebie nie widziałam! Muszę poszukać, bo coś czuję że mnie oczaruje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, bo to był pojedynczy rzut i obecnie już by pewnie były po terminie, ale może kiedyś znów się pojawią.

      Usuń
    2. No oby oby, bo ja uwielbiam musowe nadzienia.

      Usuń
  5. A dla mnie niebo w gębie,żałuję że nie mogę kupić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie mówię, że niesmaczna, więc głupio, że tylko takie pojedyncze rzuty robią.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.