poniedziałek, 10 września 2018

Dolfin Noir Anis vert ciemna 60 % z anyżem zielonym

Od zaplanowania sięgnięcia po lukrecjową Naive, po głowie chodziła mi myśl o tabliczce z podobnym dodatkiem. Markę Dolfin lubię, podoba mi się to, że postawili na niespotykane dodatki. Szkoda tylko, że obecnie w Polsce trudno zdobyć ich czekolady. Mi jednak udało się je kupić ze Smaczej Jamy, w dodatku z rabatem w ramach współpracy. Jedną z nich była tabliczka z anyżem. Wydaje mi się, że wiele osób ma problem z anyżem i lukrecją - nie lubią, nie odróżniają itd. Ja wręcz uwielbiam, ale mi też nie jest łatwo wskazać jakieś wielkie różnice. Są przecież podobne w smaku, choć lukrecja wydaje mi się słodsza, a anyż ostrzejszy. Nigdy jednak nie próbowałam lukrecji tak "na czysto". Nie wiem za bardzo, gdzie i w jakiej formie mogłabym ją kupić, bo to w końcu korzeń, anyż zaś... o anyż już łatwo, ale znów: który? Popularniejszy jest gwiazdkowy (intensywniejszy w smaku), ale nie można zapomnieć o zielonym, czyli biedrzeńcu / anyżku. Mimo że bardzo podobny, jest delikatniejszy niż anyż gwiazdkowy.

Dolfin Chocolat Noir Anis vert to ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao z anyżem zielonym.

Po otwarciu poczułam wyrazisty, chłodnawy zapach anyżu wchodzący w klimaty ogólnie ziołowo-przyprawowe. Wraz ze zdecydowaną nutą słodkiej ciemnej czekolady podchodziło to pod jakiś pikantniejszy bukiet, kojarzący się wręcz z curry (takim orzechowo-kardamonowym, a więc prażono-gorzkawym za sprawą kakao).

Bardzo ciemna tabliczka była konkretna, twarda, ale wydała mi się też w pewien sposób krucha. W ustach jednak rozpływała się łatwo i kremowo gładko, nie za tłusto, a wręcz z poczuciem jakby miała nadejść pylistość (nie nadeszła). Trafiłam na całkiem sporo drobinek przypominających w strukturze i wielkości kminek - biorąc pod uwagę, że to 1%, wydało mi się, że jest ich bardzo dużo. Nie były nazbyt twarde i nie przeszkadzały mi.

Od pierwszego kęsa czekolada wydała mi się słodziutka w wytrawny sposób - niczym bardzo słodki, ciemnoczekoladowy sos. Natychmiast czuć także kakao, ale nie jako mocną gorzkość, a jedynie gorzkawą wytrawność.

Obie nuty prędko rozchodziły się po całych ustach, przy czym gorzkawość szybciej i mocniej. Była złożona, bo niemal natychmiast dokładała się do niej gorzkawość ziołowa. Reprezentowały ją suszonoziołowe przyprawy, jakby odymione, ale także smak a'la cukierki ziołowe. Ogólna słodycz bowiem uderzała w tę nutę. Cukierki, albo raczej tabletki... Anyż troszeczkę podszczypywał swoim specyficznym, chłodno korzennym smakiem. Ten chłodek nasilał się w porywach.
Kakao nie dało się jednak zagłuszyć, po połączeniu z ziołowo-anyżowym smakiem także wydało mi się wręcz odymione, mocno palone. Wróciło skojarzenie z sosem, albo bardziej syropem do kawy... w kawie?

Chłodząco-ostrawa słodycz anyżu nie wiadomo skąd przywołała wanilię. Złączyły się. Wanilia bardzo osłodziła samo kakao, ale też złączyła je z ziołami.

Przy rozgryzaniu kawałków anyż bardziej niż ziołowość serwował niemal pikantne ochłodzenie - takie wyraźnie anyżowe. Na koniec było właśnie bardziej anyżowo, choć równie bardzo słodko ciemnoczekoladowo (jak syrop).

Posmak należał do słodkiego chłodku anyżu i trwał dość długo. Wraz z nim było poczucie słodyczy, ale tej czekoladowej.

Czekolada bardzo mi smakowała. Odpowiadała mi konsystencja - czekolada dobra, dodatek w punkt. Nie wyszła ani przesadnie intensywnie, ani za delikatnie. Była jednak wyrazista, a silna słodycz tego nie zakłócała. Co prawda nie uświadczyłam silnej gorzkości, ale kakao i tak było wyczuwalne, a gorzkawa ziołowość wystarczyła w tym przypadku. Świetnie czuć dodatek, czekoladową bazę. Tabliczka wyszła naturalnie, wyraziście, ale wciąż względnie przystępnie. To niewymagająca, satysfakcjonująca czekolada.
Osobiście wolałabym czuć więcej gorzkości kakao, niż słodyczy, dałabym raczej anyż gwiazdkowy, może jeszcze ekstrakt z anyżu i więcej miazgi kakao, ale... zjadłam z przyjemnością.


ocena: 8/10
kupiłam: Smacza Jama
cena: 6,95 (dostałam rabat -50%) za 70g
kaloryczność: 534 kcal / 100 g
czy kupię znów: kiedyś może i mogłabym

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, anyż 1%, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy

7 komentarzy:

  1. Dolfin miał swoje wzloty i upadki, ta tabliczka jest zachęcająca, mimo, że tylko 60%. Szkoda, że teraz ich czekolady są dostępne tylko przez Internet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna gdzie, ale ostatnio widziałam Dolfiny stacjonarnie. Albo w Auchan, albo w Piotrze i Pawle.

      Usuń
  2. Przypominają się człowiekowi czasy młodości i buszowania po almie w poszukiwaniu ciekawostek :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie takie młodości, bo pobuszowałam trochę raptem przez dwa lata. :(

      Usuń
  3. Tym razem cena - po rabacie - ludzka, ale wcale się dziwię. Kto by chciał to-to kupić? Ach tak, Ty :D Ja zostaję przy plebsach i przy tej z przepięknym opakowaniem skomentowanej przed chwilą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekolad jest na szczęście tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.