środa, 2 stycznia 2019

Piotr i Paweł Czekolada deserowa z solą morską ciemna 60 %

Jakoś w połowie września zaczęłam trafiać na internetowe doniesienia o pustkach w sklepach Piotr i Paweł oraz domysły, że w końcu całkiem zamkną. Od razu przypomniała mi się Alma... I na dniach zrobiłam rundkę po krakowskich PiP'ach, z czego jeden już był zamknięty (trafiłam na kartkę, że "bo nie spełnialiśmy państwa oczekiwań"). Postanowiłam kupić czekolady, które widywałam tylko w tym markecie, w tym marki własnej. Trafiłam na ostatnie sztuki, więc nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Dzisiaj prezentowana miała niestety (jak na mnie) krótką datę, ale gigantycznym bryłom soli wyglądającym zza okienka nie mogłam się oprzeć.

Piotr i Paweł Czekolada deserowa z solą morską to ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao z solą morską.

Znad bardzo ciemnej, intensywnie, niemal soczyście brązowej tabliczki rozniósł się przepiękny palony zapach. Miał nieco kawowy charakter, choć sugerował też coś piernikowo-śmietankowego, a chwilami wyłapywałam bardziej ziemiście-soczyste zapędy. To była taka wilgotna głębia.

Przy łamaniu nie stawiała większego oporu, ale oczywiście nie była miękka ani nic. Kryształki soli mocno się jej trzymały.
W ustach rozpływała się aksamitnie kremowo, dość tłusto w śmietankowy sposób, w tempie umiarkowanym. Pozostawiała smugi na podniebieniu, a język raczyła solą lub odwrotnie (w zależności od tego, jak akurat obróciłam kostkę). Jako że sól wystąpiła tylko jako posypka, kawałki soli odpadały od rozpływającej się czekolady i plątały po ustach niezależnie, rozpuszczając się powoli, raz nieco szybciej od czekolady, raz dużo wolniej, co wyszło bardzo ciekawie. Sól tak rozmieszczono na tabliczce, że było też sporo miejsc bez soli - w tym przypadku także to dało interesujący efekt dynamiki.

Gdy tylko umieściłam kawałek w ustach, poczułam silną słodycz nieodzownie wymieszaną z kakao, co przełożyło się na wytrawny, ale nie gorzki, smak ciemnej czekolady. Palony motyw okazał się w niej bardzo istotny, ale nie przesadzony.

Po chwili słodycz zaczęła kojarzyć mi się z jasnym miodem, ale również gęstym syropem czekoladowym, co w połączeniu z palonym smakiem przełożyło się na piernik - mocno przypieczony (ale nie przypalony!) i właśnie miodem posłodzony (i polany syropem?).
W kęsach z dużą ilością soli doszły do tego suszone owoce: jakby pomarańcza i kwaskowate ("piwne") figi.

W tle pobrzmiewała gęsta, słodka śmietanka, a czasem mignęła kawa ze śmietanką. Wszystko to miało właśnie wilgotnie-gęsty wydźwięk.

Kiedy kawałek soli dotykał języka, kuł go niemal słonawym kwaskiem. Potem, ku mojemu zaskoczeniu, odsuwał się na dalszy plan, by znów uderzyć dopiero za jakiś czas. Słoność była wyczuwalna, ale... jak wypowiedzenie jakiegoś słowa a potem jego echo. Podkreśliła poszczególne smaki, chwilami przywoływała nawet gorzkawość. Nakręciła soczystość, leciutki kwasek. Do głowy przyszedł mi jakiś śmietankowy jogurt / deser z cytrynową nutą.

Gdy sól już zniknęła, czekolada wydawała się nieco bardziej gorzkawo-kwaskowata, ziemista. 
Gdy zaś trafiło się jej dużo, w pewnym momencie robiło się bardzo słono i to właśnie sól dominowała, aż palone nutki kakao jakoś tam się spod niej wyczołgały (raz czy dwa dopiero przy następnym kęsie, np. już bez soli). To ważne, że sól podkreślała tu kakao właśnie, a nie słodycz na zasadzie kontrastu. Bliżej końca raz i drugi poczułam kawę z pianką (jak z tym rozpuszczalnych Creme). 

Po wszystkim pozostawał posmak palono-słodki, ale wytrawnie kakaowy o niewątpliwie soczystym wydźwięku. Klimat był wilgotny, lekki. Poczucie tłustości i słodyczy zostały kompletnie rozbite. 

Słodycz wydała mi się idealnie trafiona. Trochę żałowałam, że nie czułam gorzkości, a jedynie gorzkawość, ale całość wyszła i tak przyjemnie wytrawnie. Palony, ale nie przepalony smak w tej wilgotnej konwencji bardzo mi się spodobał, a poszczególne nutki (a to piernik z miodem, a to kawa ze śmietanką, a to niecodzienne owocowe sugestie takie jak "śmietankowe coś z cytryną" czy figi), mimo że nie jakieś mocno wyraziste - też mnie zdobyły.
Niestety, raz i drugi zdarzyło się, że kawałek czekolady już zniknął, a mi w ustach zostało sporo soli. To było dość... okropne uczucie, bo nie lubię czystej słoności. Wtedy dogryzałam kawałek pozbawiony soli, ale nie lubię jeść tak szybko kęs po kęsie. To jednak szczegół. Mimo wszystko sól wyszła tu cudownie - było jej naprawdę dużo, ale nie przesoliła czekolady.

Czekolada okazała się ogromnym zaskoczeniem - była pyszna, ale mam do niej jeden zarzut: że sól dali jako posypkę i to tak wielką. Chyba wolałabym, by była wtopiona, a na pewno chciałabym tu mieć do czynienia z mniejszymi kryształkami (ale nie mniejszą ilością!). Nie podobało mi się po prostu, że raz czy dwa zostałam z solą w gębie.
Od razu przypomniała mi się J.D. Gross Ekwador 56 % ciemna z solą morską - same czekolady smakowały dość podobnie (cała ta palonosć, śmietankowość, kawa i soczystość), chociaż J.D. Gross była bardziej karmelowa, PiP miodowa. PiP cechowała jednak o wiele silniejsza słoność, która podsyciła owocowe nuty i gorzkawość. Właśnie dzięki temu powiedziałabym, że tabliczka Piotra i Pawła była lepsza, jednak... mały mankament w postaci za wielkich kawałków soli przełożył się na te same oceny.


ocena: 10/10
kupiłam: Piotr i Paweł
cena: 5,99 zł
kaloryczność: 539 kcal / 100 g
czy znów kupię: chciałabym

Skład: 98% czekolada ciemna (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, stabilizator: tristearynian sorbitolu; lecytyna sojowa), 2 %sól morska

10 komentarzy:

  1. W PiP w ogóle nie robimy zakupów ale podobno faktycznie fajne rzeczy można tam naleźć :) To ktoś może wie czy go zamykają czy nie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co mi podesłała pewna Poznanianka to ten artykuł jest pewny :) https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/prezes-marek-mietka-piotr-i-pawel-jest-juz-uratowa,51537

      Usuń
    2. Ktoś i mi mówił, że zamknięcie było prawie przesądzone, ale właśnie, że się jakoś wyratowali jednak.

      Usuń
  2. Wow! Czyli będe musiała się na nią skusić ;) Nie wiem czy u mnie będzie, bo niestety mój PiP wygląda strasznie i aż szkoda tam teraz zakupy robić :( Normalnie puste półki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzymam kciuki, żeby w tych pustkach ta czekolada jednak się gdzieś i u Ciebie kryła.

      Usuń
  3. Odnośnie PiP-ów stanęłam na etapie wiadomości, że zamknięcie to nie zagrożenie, a pewnik. Biedra wykupiła sieć i w miejscach PiP-ów będą Biedronki Premium dla arystokracji. Jak jest teraz, nie wiem i nie śledzę newsów. I tak nie robię tam zakupów.

    Muszę pisać, jak bardzo nie moja jest ta tabliczka? :D Nie dość że sól, to jeszcze w bryłach większych niż pięść. Masakroza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio coś czytałam, że się wyratowali, ale... łe.

      Co Ty na tabliczkę z soli z kawałkami czekolady?

      Usuń
    2. A po co te kawałki czekolady? Wolę od razu lizawkę dla konia.

      Usuń
    3. Jednorożce mają smakowe lizawki, bez soli.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.