środa, 7 sierpnia 2019

Das Exquisite Mouse au Chocolate ciemna 50 % z nadzieniem czekoladowo-truflowym

To, że Rossmann ma swoje czekolady wiedziałam nie od dziś, jednak nigdy nie kupowałam stamtąd słodyczy, ogólnie bardzo rzadko tam bywam, toteż i nie kusiły. Raz jednak, gdy poszukiwałam smacznej ciemnej z czekoladowym / kakaowym nadzieniem, postanowiłam także propozycji tego sklepu dać szansę. Jako że moje zakupy czekolad czasem bywają dość obsesyjnie, a akurat była promocja, wyszłam z czterema różnymi tabliczkami. Poznawanie marki (o której w sumie prawie nic nie słyszałam, niewiele pamiętałam z tego, co czytałam) zaczęłam od tej, która mnie w ogóle do niej skierowała. Szczerze? Wyglądała mi na taką typową udającą wykwintną, więc efekt był wątpliwy, ale co z tego? Logika mojego działania zaś... Niech pozostanie bez komentarza.

Das Exquisite Cremig Gefullt Mouse au Chocolate Zartbitter to ciemna czekolada o zawartości 50 % kakao nadziewana czekoladowo-truflowym mousse'em (25%); powiedziałabym, że kremem (albo po prostu nadzieniem) z ajerkoniakiem.
Wyprodukowana w Niemczech dla Rossmanna.

Po otwarciu poczułam pyszny, truflowo-alkoholowy zapach. Nie była to co prawda głęboka czekoladowość z wytrawnym kakao, ale poważny i wręcz cukrowo-słodki aromat cukierków typu trufle (takie jak np. Odry).

Brzydka, acz ciemna tabliczka w dotyku wydała mi się tłusta, ale okazała się zacnie twarda i głośno trzaskająca przy łamaniu.
Przy podziale kostki do zdjęć zaskoczyła mnie forma środka. Otóż twarda i gruba czekolada skrywała... mokro-mazisty, acz zwarty i gładki krem. Przy przegryzaniu kostki na pół, cały wyciągnął się z kostki, pozostawiając drugą połówkę pustą. Na pewno nie był to mousse.
W ustach czekolada potrzebowała chwili, by zacząć się rozpuszczać, a i potem robiła to z lekkim oporem. Najpierw myślałam, że pójdzie w kierunku maślanej miękkości, ale nie. Mimo właśnie przesadnej, okropnej wręcz maślaności, okazała się bardzo wodnista. Pozornie gładka, ale z pobrzmiewającym... nawet nie pylistym, ale coś z tego rodzaju, efektem.
Nadzienie okazało się bezsprzecznie gładkie i mokro-śliskie. Było jeszcze tłustsze od czekolady, oleisto-śmietankowe i miękkie. Wyciskało się spod czekolady i rozłaziło po ustach, kojarząc się przy tym z... kremami np. do rąk. Przez tę śliskość, jego tłustość wydała mi się nie do przebrnięcia, obrzydzająca.
Czekolady było dużo, zabrakło mi zgrania, bo wyszła "miękko skorupkowo" w stosunku do wnętrza. Całość odebrałam jako tak tłustą, że cały czas aż się krzywiłam.

W smaku czekolada okazała się głównie cukrowa, a tak to bardzo delikatna, prawie żadna. Wydała mi się jakby... smakowo rozrzedzona, wodnista. Silna słodycz została wprawdzie trochę "uszlachetniona" lekką cierpkością kakao. Ta szybko dała o sobie znać dzięki nutce likieru, którą musiała przesiąknąć (co chyba dodatkowo podkreśliło wodnistość). Potem w ustach rozchodził się maślano-mdławy smak. Nie było to gorzkie, ani nawet specjalnie wytrawne.

Krem z kolei wchodził jako lekko kakaowo-likierowa sugestia. Najpierw alkohol był delikatny.
Po ustach rozszedł się smak głównie maślano-śmietankowy, ale dziwnie zgaszony, a co za tym idzie mdły. Minimum kakao zaraz też się pojawiło, ale nie było w tym głębi. Odezwała się za to bardzo słodka likierowość. I była to bardziej "słodycz likieru" / "likierowa słodycz", niż po prostu alkohol. Tego, jako uderzenia procentów, praktycznie nie czuć. Jakby był tam aromat, a nie alkohol. Takie coś właśnie wyprało nadzienie z innych smaków. Zabiło je, nie dając nic w zamian. Mieszając się z czekoladą, wyszło wodniście-czekoladowo, tak... "o smaku", tanio. Prosta alkoholowość do końca była jakoś tam wyczuwalna, gdy krem już na dobre rozlazł się po ustach.

Potem znów zatopiło się to w wodniście-maślanej mazi. Zamknięte zostało mdłą, odrobinę cierpkawą czekoladą, w której za to cukier miał się dobrze.

W posmaku pozostała tłuszczowość, rozumiana w każdym możliwym kontekście, nijaka cukrowość i likierowość bez silniejszego procentu. Lekka cierpkość została dodatkowo złagodzona maślanością. Na ustach czułam tłuszcz i dziwną śliskość kremu.

Całość, nie dość, że niezbyt smaczna, miała w sobie coś obrzydzającego. Oprócz ordynarnej, śliskiej tłustości, nawet trudno mi wypunktować, co w niej aż takiego okropnego było, ale... Nie wiem, ten śliski, wodniście "żaden" krem był obrzydliwy. Maślaność i cukrowość doprawione smakiem likieru. Mało procentu, mimo że alkohol rozegnał inne smaki. Wytrawnie przez niego też nie wyszło. Mnie zmogła tłustość, słodycz, wodnistość i w dodatku to, że chyba po prostu nie lubię ajerkoniaku. Mousse to na pewno nie był, a jakaś obleśna gruda.
Nie dałam rady więcej niż 1,5 kostki. Resztę oddałam Mamie, która lubi słodkie i tłuste czekolady, a także słodycze z ajerkoniakiem czy trufle. Bardzo smakował jej alkohol z tej czekolady, nie przeszkadzało jej, że to ciemna czekolada, ale i ją obrzydziła tłustość. Stwierdziłyśmy się, że przez konsystencję to było po prostu niezjadliwe (Mama jednak sobie nadzienie ze względu na ajerkoniak wyssała i uznała, że pasowałoby jej do mlecznej czekolady).
Gdyby ocena miała być tylko taka moja, oparta tylko na subiektywnie subiektywnych odczuciach... na szczęście (dla tej czekolady) zer nie wystawiam. Jednak jakość składników, ogół w porównaniu do tego, co jest w sklepach, cena... skłoniła mnie do wyrównania tego. Nie chcę bowiem wystraszyć np. kogoś, komu nie straszne tłuste słodycze. Myślę, że gdyby nadzienie miało strukturę cukierków typu trufle (twarde, cukrowe, ale mniej tłuste), wyszłoby zjadliwie.


ocena: 3/10
kupiłam: Rossmann
cena: 3,99 zł
kaloryczność: 546 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, śmietanka, ajerkoniak, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, syrop glukozowy, alkohol, lecytyna sojowa, lecytyna słonecznikowa, aromat

12 komentarzy:

  1. Ciekawe, czemu smak był tak kiepski, skoro skład wygląda naprawdę porządnie. Ale tłustość słodyczy też często mnie odrzuca, jak na przykład w Lindorach. Krem do rąk tez nie brzmi apetycznie :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście uważam, że nawet dobrej jakości tłuszcze mogą być złe. Po prostu "za dużo" zawsze jest złe. Tłuszcz kakaowy, śmietana... Brr.

      Usuń
  2. Widziałam ją. W ogóle mnie nie kusi i widzę że nic nie tracę

    PS Nie wiem czy wiesz ale Lidl wycofuje czekolady J.D.Gross te ciemne 70%, 81% i 65% a wprowadza nowe w nowych opakowanich w tym 95% kakao - nie patrzyłam na skład, nie porównywałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że tylko zmieniają opakowania. Hm, szkoda mi tej Amazonas 60 % (Lidl nie ma obecnie 65%), ale w sumie i tak nie kupowałam jej już dłuuugo, bo mi za słodka. Obstawiam, że 70 % to właśnie zmiana opakowania i tyle (ale sprawdzę!), bo przecież to wciąż J.D.Gross.

      Usuń
    2. Nie wiem, czy to zmiana opakowań czy inna czekolada ale wprowadzają jako nowość... w poniedziałek będę w LIdlu i sama z ciekawości sprawdzę. Z drugiej strony gdyby to była zmiana opakowania to czy te stare nie byłyby na wyprzedazy?

      Usuń
    3. Przecież to jest Gross. Zobacz, że jak zmieniali te z orzechami to kiedyś było Bellarom, teraz First Nice, a więc inna marka.

      Niekoniecznie na wyprzedaży, bo po prostu nową linię na sklepy dali już taką.

      Usuń
    4. A to już nie pamiętam... nie pamiętam tych nazw bo nie śledzę...


      Może to ten sam producent tylko opakowania inne, chociaż 60% znika

      Usuń
    5. Jestem pewna tego, co piszę, bo Bellarom cenię. Kawę też mają dobrą. First Nice to przeważnie sam cukier, więc nie kupuję tego.

      Właśnie producent ten sam. To, że 60% znika nie znaczy, że producent się zmienia. Zobacz, taki Zotter ciągle wymienia swoją ofertę, a Zotter to wciąż Zotter. 95% przecież wcześniej nie było. Obstawiam, że to związane jest z tym, że Lidl obniża zawartość cukru w produktach.

      Usuń
  3. Zapach trufli z Odry <3 Wygląd i opis nadzienia, które mimo mazistości wyszarpuje się z całości z ostki, brzmi w 100% bałtykowo. Miałabym nadzieję na alkoholowe pierdolnięcie, niemniej i tak sądzę, że bym ją polubiła. Mamę zniesmaczyła tłustość? Hmmmmm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, to bardziej 80 % Bałtyku. Czuję, że by Ci smakowała, ale mniej. Nie, aż tak mocno alkoholowa nie była, a tłustość nawet Ciebie by zmogła. No, chyba że byłabyś w stanie jeść masło łyżeczką i popijać olejem.

      Usuń
    2. Zawsze tak robię. To mój ulubiony deser. Czasem przyprószę smalcem, jak mnie najdzie na potrójnego unicorna smaku.

      Usuń
    3. Ja jeszcze skraplam ulubioną oliwą.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.