czwartek, 30 stycznia 2020

Magnetic Czekolada deserowa nadziewana lubeckim marcepanem o smaku pomarańczowym

Nie lubię kandyzowanych skórek pomarańczy (ogólnie kandyzowanie to zło) i nie mogę się pogodzić z tym, że w czekoladach praktycznie nie występują skórki niekandyzowane. A szkoda, bo właśnie same gorzkie skórki bardzo lubię. Spośród pomarańczowych czekolad jakoś nie mogę sobie "tej mojej znaleźć" (co innego nuty pomarańczy w ciemnej - te w 99 % przypadkach mi smakują), zauważyłam jednak, że o wiele lepiej sprawdzają się nadzienia. Ostatnio parę właśnie takich jadłam i dzisiaj prezentowana idealnie się wpisuje w tę "serię". Niestety jednak, po kokosowej i z marcepanem nie obstawiałam, by ta mnie zachwyciła. Obie były mi zdecydowanie za cukrowe. A może pomarańcza miała to przełamać?

Magnetic Czekolada deserowa nadziewana lubeckim marcepanem o smaku pomarańczowym to "czekolada ciemna o zawartości 53 % kakao nadziewana lubeckim marcepanem o smaku pomarańczowym (53%)" z likierem pomarańczowym, wyprodukowana przez Erasmi & Castens Lubecker Marzipan dla Biedronki na zlecenie Horst Schluckwerder OHG.

Już w chwili otwierania poczułam intensywny zapach bardziej świeżych niż marcepanowych migdałów i ogrom soczystości. Należała do słodko-kwaśnej, nieco tylko goryczkowatej pomarańczy, co okazało się idealnie spójne z również soczystym marcepanem (co oczywiście nabrało mocy po przełamaniu). Lekka cierpkawość i cukrowość zaznaczyły się w tle bliżej czekolady, zwracającej uwagę na motyw likieru / galaretek.

Tablica była konkretna, trzaskała - głównie z racji grubych warstw czekolady. Marcepan, mimo że zwarty, wyglądał na nieco rwący, ponieważ tworzyły go nieidealnie zmielone grudki.
W ustach czekolada rozpływała się kremowo, nie za tłusto, ale nieco maślanie. Mimo to, pozostawiała bardziej wodniste, acz lepiące, smugi.
Marcepan mimo że nie mocno gęsty, a rozrzedzono-grudkowy i bardzo wilgotny wyciskał się spod niej szybko, ale wcale się tak chyżo nie rozpuszczał / nie rozłaził. Był zwarto-mięsisty, lekko gumiasty. Odrobinę trzeszczał / skrzypiał dzięki świeżości migdałów. Wydawało się, że leje się z niego sok. Co więcej, z racji tego, jak trzeszczał (i dzięki smakowi), miałam wrażenie, że zawiera włókna pomarańczy i świeże, zmielone skórki owoców.

W smaku sama czekolada była wręcz cukrowo słodka, acz przywitała mnie palonym, trochę węgielnym smakiem. Cierpkość dała o sobie znać, by zaraz wejść wraz z cukrem w klimat likieru. Może trochę piernikowego, orzechowego...

Migdałowego. Oto smak migdałów z marcepanu szybko do niej dołączał. Goniła go pomarańcza, idealnie wpisana w klimat powyższych. Słodko-kwaśna, kojarząca się "zimowo".

Smak migdałów nie dał się zagłuszyć, mimo że wyszedł bardzo czysto-świeżo. Przez maślaność i aromat pomarańczy wydał mi się łagodny i nieco wręcz upudrowany, ale smakowity. Trochę tłumiła go słodycz, która ciągle rosła. Mieszała się ze słodyczą soczystych pomarańczy, a właściwie soku pomarańczowego. Leciutkie rozgrzanie wraz ze słodyczą aż drapało w gardle, a ja pomyślałam o pomarańczowo-migdałowym grzańcu lub... nasączonym cukrowym likierem pierniku pomarańczowym. Było to do bólu słodkie, cieplusie, a jednak nieco przełamane poprzez iluzję, że gdzieś tam wisi kwasek.

Bliżej końca wyłaniała się też lekka goryczka i cierpkość. Te pomarańczowe mieszały się z tanio-polewową cierpkością cukrowo-maślanej, przypalonej czekolady.

Po wszystkim pozostał posmak przypalonej, przesłodzonej, a i tak łagodnie maślanej czekolady ciemnej oraz soczystej, trochę zalatującej goryczkowato-likierowym aromatem, pomarańczy. Wspomnienie marcepana było odległe, całość jednak miała przyjemnie "zimowy", rozgrzewająco... piernikowy? wydźwięk.

Czekolada wyszła z jednej strony ciekawie i nieźle, ale... Sama nie wiem, coś mi nie grało. Cukrowo-polewowa czekolada mi nie odpowiadała, a marcepan... o tak, ten był smakowity, bo jak słodko-kwaśny i z lekką goryczką sok pomarańczowy z bardzo czystymi migdałami, odrobinką alkoholu, ale... Przeszkadzała mi słodycz. Mimo że nieco silniejsza, wydała mi się bardziej uzasadniona niż taka wyeksponowana w wersji z klasycznym marcepanem (tamta wydała mi się aż nudno-nijaka przez mieszankę cukru i delikatnych migdałów), a i na pewno niższa niż w kokosowym.
Mimo że obecnie marcepany mnie nie kręcą (pewnie dlatego klasyczna, pomijając słodycz, aż tak mnie nudziła), mimo przecukrzenia, trochę podjadłam z ochotą. Resztę oddałam Mamie, uwielbiającej marcepany i likiery, ale czekolada była jej za gorzka i "weź przestań, wcale nie taka słodka".)


ocena: 7/10
kupiłam: Biedronka
cena: 6,99 zł (za 140g)
kaloryczność: 498 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, mielone migdały (25%), likier pomarańczowy (4%), tłuszcz kakaowy, woda, naturalny aromat pomarańczowy, emulgator: lecytyny; regulator kwasowości: kwas cytrynowy; substancja utrzymująca wilgoć: inwertaza

4 komentarze:

  1. Ja całkiem lubię kandyzowane owoce (zwłaszcza ananasa) ale nie przepadam z kolei jak coś się kombinuje z marcepanem. Dla mnie najlepszy jest taki czysty, bez żadnej pomarańczy, więc na tą czekoladę raczej bym się nie skusiła :p jedyne co akceptuję w marcepanie to nugat jak w batoniku z Lidla, ale wtedy to w sumie nugat jest osobno więc marcepan pozostaje czysty :p w każdym razie dobrze że w tej czekoladzie polewa jest ciemna bo pewnie z mleczną byłoby już dużo bardziej za słodko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, niektóre mleczne potrafią być mniej słodkie od takich pseudociemnych... Dobrym przykładem są Zottery z marcepanami.

      Usuń
  2. Nie pamiętam szczegółów, ale wiem, że smakowała mi mniej niż ta bez pomarańczy, bo była za słodka. Wydaje mi się, że pachniała marcepanowo, nie zaś świeżymi migdałami. Grubość i trzaskanie zapamiętałam. O tak, to był kawał porządnej tablicy. Zwarto-mięsisty i gumow(at)y marcepan - si. Czyli jednak coś tam pamiętam. Że mniej słodka od kokosowej? Ba! Tamtą mało co przebije. Rozgrzewającego efektu nie odnotowałam na pewno, a i o piernikach nie myślałam. Myślał piernik o niedzieli, a w sobotę dżem mu ścięli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pachniała marcepanowo, ale zalatywała przy tym świeżymi. Albo tak mi się skojarzyło przez ogół w odniesieniu do czystej marcepanowej (tamta była... mocniej marcepanowa).

      Mało co przebije słodycz kokosowej? Faakt, ale! Już jutro u mnie recenzja (jaka reklama, haha) jednej z dwóch tabliczek, które próbowałam i... które były od niej o wiele słodsze! Może nie tabliczki jako całość, ale nadzienia.

      Gdyby pomarańcza nie skakała, to by marcepana nie złamała.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.