czwartek, 23 stycznia 2020

Pacari Orange / Naranja ciemna 60 % z Ekwadoru z pomarańczą

W dniu po zjedzeniu deseru z owocem yuzu w Sakana Sushi pomyślałam sobie, że rzeczywiście, najważniejsze jest wykonanie. Dobrze, z głową - wszystko może smakować albo wyjść tak, że człowiek doceni. Przez ten zacny azjatycki cytrus naszło mnie na jakąś cytrusową czekoladę. I to porządnie cytrusową, soczystą. W kwestii soczystości bowiem czułam lekki niedosyt. I moje myśli sobie popłynęły, że szkoda, że na rynku jest tak mało dobrych np. pomarańczowych czekolad. I tu prosto z nieba Ekwadoru spadło mi takie cudeńko: uwielbiane Pacari właśnie z pomarańczą. Parę miesięcy wcześniej zaopatrzyłam się w nowe, bardzo rześkie smaki i liczyłam, że ta właśnie chociaż zbliży się do obłędnej soczystości marakujowej Pacari 60 %.  A i nieźle już za tą marką ogółem zatęskniłam.

Pacari Orange / Naranja to ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao z Ekwadoru z ekstraktem z pomarańczy.

Gdy tylko rozcięłam papierek poczułam intensywną różaną woń zmieszaną z czarną, wilgotną ziemią. Róże przedstawiły się jako ciężkie perfumy, ale i zawilgocone z kwiaciarni... Wilgoć ziemi podkreślał soczyście-słodki, początkowo jedynie motyw cytrusów (o wiele mniej cytrynowy niż w innych Pacari). Z kolei on, jego słodycz, była podkreślona znaczącą nutą karmelu. Karmel niósł ciepło i prażoność. Z połączenia cytrusów i karmelu wychylały się delikatne pomarańcze. One rozchodziły się z ociąganiem, a gdy już to zrobiły, prezentowały owoce do granic możliwości słodkie i lekko aromatowo-galaretkowate (z taką "niby goryczką"). Zapach pomarańczy nasilał się w trakcie degustacji.

Ciemna tabliczka była wręcz kamiennie twarda, trzaskała głośno w sposób pełny, sugerując tłustość. Przekrój wydał mi się zbito-ziarnisty.
W ustach najpierw rozpływała się z lekkim oporem, ale gładko, wręcz ślisko; potem coraz łatwiej. Opływała wodnisto-soczystymi falami. Wyszła więc jak zbito-tłusta grudka, po której spływał sok / woda... Średnio to przyjemne, ale można się przyzwyczaić. Tempo miała umiarkowane, acz znikanie szło jej sprawnie.

Robiąc kęs, uderzona zostałam... delikatniusiowością. Dosłownie. Poczułam najdelikatniejszą maślaność kojarzącą się z miękkimi słodkimi bułkami i nadzieniami / mousse'ami kakaowymi na bazie masła. W takich nadzieniach zazwyczaj pojawia się grzybowa nuta - tu było coś delikatnie ziemistego. Ziemistość niosła ogrom wilgoci wręcz kwaskawo-cytrusowej. Lekki kwasek szybko ustąpił miejsca słodyczy i wtedy pojawiła się odległa pomarańcza.

Ten motyw pojawił się w zasadzie dość szybko, ale dopiero po chwili wyszło, że to ewidentnie bardzo słodka pomarańcza. Taka... nadzieniowata. O tak, croissanty czy bułeczki z nadzieniami pomarańczowymi. Słodkie dżemy i konfitury pomarańczowe...

Cała cytrusowa soczystość jednak i ziemi nie darowała. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa ziemista baza zdominowała maślaność, zostawiając sobie pomarańcze tylko jako ozdobę. Wszelkie słodkości zakryła mnóstwem gorzkawego dymu. Pojawiła się czarna kawa. Jakby ktoś te wypieki nią przepił. Przez pewien czas to właśnie soczyście-ziemista kawa dominowała (lekko muskana pomarańczą). Na wierzch wyszły ziarna kawy. Soczyste... może nie tylko ziarna kawy, ale i nibsy, może nawet słód. Jak słód, to palony, a więc... jeszcze więcej dymu.

Na tyłach przewijały się konfiturowato-dżemowe pomarańcze. Głównie słodkie, ale i z nutką goryczkowatości  aromatu. Palona konfitura niosła ciepło, ciepło zaś... karmel. Mimo że na przodzie działała gorzkość powyższych, tu kłębiła się słodycz. Na myśl przyszły mi marmoladkowe nadzienia różane, pachnące różanymi perfumami... Róże przy pomarańczach zyskały bardziej owocowy wydźwięk, ale i goryczka się wśród nich pałętała.

Mieszanina dymu, paloności, słodu oraz karmelu ze słodyczą pomarańczy nie surowo-świeżej, wyszła przyjemnie goryczkowata, i soczyście zasładzająca, raczej niekwaśna, co pod koniec stało się słodkim, lemoniadowym piwem. Ogólnie cytrusowym, choć może rzeczywiście ze sporym udziałem pomarańczy. Zasładzające, ale "na lato".

W posmaku pozostała cytrusowość zmieszana z nieco charakterniejszym motywem ziemi i słodu. Wróciły ziarna kawy, jakby ktoś zakończył ucztę właśnie nią i zgryzł sobie jedno czy dwa z dna kubka. Czułam soczystość, ale i maślaną tłustawość, z tym, że soczystość z czasem jakby nieco wzrosła (albo ta druga zniknęła).

Całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ponieważ była niezwykle jednoznaczna. Czułam się, jakby czekolada po prostu pokazywała mi kolejne konkretne sceny. W dodatku te smaki były takie... może nie do końca moje, ale cudownie spójne. Maślane wypieki z nadzieniami pomarańczowymi i różanymi... a jednak też ziemia, czarna kawa... Wydawać by się mogło, że kontrastowo, ale nie. Piwo... słodziutko-owocowe jakoś to połączyło. Pomarańcza nieźle wyczuwalna, w sposób nienachalny - tak, że to czekolada rządziła, nie została zagłuszona. Wysoka słodycz i dość znacząca tłustość powinny być niższe, ale i na brak gorzkości nie mogę narzekać. Soczystość była, ale trochę skąpa. Kwasku w zasadzie brak... Na szczęście charakteru nie brak. Może nie do powtórki, ale intrygująca ciekawostka.

O wiele lepsza niż Hoja Verde Orange, która wydawała się spłycona olejkiem (acz wciąż smaczna). Pacari wyszła o wiele bardziej... ekwadorsko, mniej pomarańczowo.
Muszę też przyznać, że tak czy inaczej o wiele bardziej podoba mi się czysta tabliczka z olejkiem, niż np. Pacari z dodatkami-kawałkami.


ocena: 9/10
cena: £4.29
kaloryczność: 559 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa, ekstrakt z pomarańczy (0,15%)

5 komentarzy:

  1. Jedyne kuszące dla mnie nuty to wypiek z pomarańczami i róża. Ziemia, czarna kawa czy - ci gorsza - piwo kompletnie do mnie nie przemawiaja :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie nie wiem, co napisać. Żaden element nie jest skrajnie okropny, za to połączeniu wielu obojętnych i chylących się ku złym sprawia, że nie mam nawet ochoty spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była smaczna, ale nie znalazłam w niej nic, co by mnie w jakiś szczególny sposób kupiło. Ciebie by z kolei pewnie znudziła.

      Usuń
  3. Chociaż uważam, że pomarańcze w połączeniu z czekoladą są ryzykowne, to nowego Pacari chętnie spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, chociaż osobiście żałuję, że w tym nowych cytrusowych nie ma efektu soku jak w marakujowej. A właśnie wydawałoby się, że przy takich smakach to nie takie trudne.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.