piątek, 26 czerwca 2020

Lindt Creation Exotic Pomelo mleczna z nadzieniem z pomelo i kremem czekoladowym

Lubię smak pomelo, jednak jem je bardzo rzadko. Częściowo z tego powodu, co i inne cytrusy - przez niewygodną do obrania formę. Tu jednak dochodzi jeszcze... rozmiar owocu (gigant!). No cóż, cała ja. Ja, która ciągle to poszukuje ciekawych czekolad... Czy taka okaże się dzisiaj prezentowana koleżanka niedawno jedzonego nudnego Lindta Creation Exotic Orange-Yuzu? Czekolada z pomelo to rzecz naprawdę niespotykana, jednak mój entuzjazm (jak w przypadku podlinkowanej) wzrastał i opadał. Bałam się, że będzie "za słodko i tyle", w końcu jednak czytając raczej przychylne opinie, skusiłam się. Po Yuzu jednak zaś straciłam nadzieję. Może jednak smak pomelo jest tak przyjemny, że wraz z nim nie ma mowy o nudzie? Trzymałam kciuki, oby chociaż było wyczuwalne.

Lindt Creation Exotic / Exotische Fruchte Pomelo to mleczna czekolada z nadzieniem z pomelo i grejpfruta (15%) i mousse'em czekoladowym (27%).

Po otwarciu poczułam intensywny zapach przesłodzonej, głęboko mlecznej czekolady, w której wyraźnie zaznaczyła się goryczka kakao. Mieszała się z równie wyraźną rześką nutką słodko-goryczkowatego pomelo. Po jakimkolwiek podziale (zwłaszcza kostek) nasilił się słodko-cytrusowy wątek pomelo, trochę grejpfrutowy, ale ewidentnie należący do pomelo.

Tabliczka była się w miarę konkretna. Przy łamaniu lekko pykała, a poszczególne kostki nie uginały się ani nie kruszyły. Gruba warstwa czekolady skrywała sporą ilość nadzienia czekoladowego i mniej gęstego owocowego. Lepiło się, ale raczej zachowywało zwartość.
W ustach czekolada rozpływała się w tłusto-gęsty i kremowy sposób, zalepiając zupełnie i odsłaniając nadzienia.
Mousse okazał się nie do końca mousse'em, a bardziej oleistym od czekolady, zwartym kremem o minimalnie "roztrzepanym" efekcie. Mimo że dość tłusty, nie był ciężki, bo poszedł raczej w kierunku oleiście-śmietankowym, integralnym z czekoladą (i również zalepiającym).
Krem owocowy o wiele bardziej się odróżniał. Otóż wyciskał się szybciej z racji tego, że był rzadszy i soczysty, ale przez lepkość i jakby zagęszczenie, które go cechowało, nie znikał w sekundę. Oblepiał pozostałe warstwy i trzymał się ich. Odebrałam go jako... przecierowo-owocowy, trochę zgrudkowany twór, o wysokiej soczystości i znaczącej kleistości. Nie był jednak wyjątkowo lekki czy rzadki.

W smaku czekolada zaszarżowała mocną słodyczą lekko zabarwioną wanilią i waniliną, jak również pełnym i smakowitym mlekiem. Dzięki niemu wyszła przyjemnie, ambitnie, choć nutka kakao zaznaczyła się naprawdę odlegle i subtelnie.

Czuję, że podkreśliły ją nadzienia, mimo że nimi nie przesiąkła. Po prostu dość szybko dochodziły do głosu z racji swej wyrazistości.

Owocowe przebiło się lekkim, cytrusowym kwaskiem, dołączając do niego pomelowatą słodycz i lekką cierpkość. Wyłapałam cytrynę, do głowy przyszedł mi słodko-goryczkowaty grejpfrut... przybierający na słodyczy i w końcu uderzając charakterystycznym, słodko-goryczkowatym smakiem pomelo. W pewnym momencie udało się temu owocu wyjść na prowadzenie. Nadzienie owocowe było wprawdzie bardzo słodkie i wyraziście kwaskawe, podkreślone cytryną, acz autentycznie grejpfrutowo-pomelowate.

Także czekoladowy krem podbijał słodycz, choć on dodał także przystępną goryczkę zwykłego kakao. Nakręcała się z goryczką cytrusową. Krem czekoladowy smakował jak nieco bardziej pyliście kakaowa, acz wciąż przede wszystkim słodka czekolada. W pewnym momencie zasugerował alkoholowy wątek i pewną grzybowo-torfowo-truflową nutę, ale zaraz ogrom słodyczy i mleczność skierowały go w kierunku kakaowej bitej śmietanki. Bliżej końca (gdy smak owoców osłabł), wydał mi się trochę słodko-mdławo-kakałkowy jak jakieś tłuszczowe smarowidło kakaowe.

Pod koniec jednak śmietankowość, tłuszczowość i waniliowo-wanilinowe przesłodzenie wzięły górę. Wątek pomelo pobrzmiewał w tle, ale nie przełamał, a częściowo wpisał się w ogólne przesłodzenie.

W posmaku pozostała właśnie przesłodzona, drapiąca w gardle, czekolada o mocno mlecznym smaku z jedynie kakałkową sugestią, przy której o swoje dobijało się pomelo. Dobijało się, w dużej mierze ulegając słodyczy. Goryczki i kwaskawej soczystości jednak nie zabrakło nawet po zjedzeniu.
Mimo że już po kostce czułam się trochę zacukrzona, jadłam dalej, bo smak był warty zasłodzenia.

To pyszna czekolada, mimo całego przesłodzenia. To... smaczne przesłodzenie. Kakaowy krem był zdecydowanie dobrym wyborem, bo podkreślił charakter. Samo pomelo było wyczuwalne bez dwóch zdań, toteż żałuję, że tak poskąpiono owocowej warstwy, przez co owoc ten wyszedł jedynie jako nuta tłamszona przez ogólną słodycz. Przynajmniej nie było sztuczne. Ciekawie zgrało się z czekoladą i kakałkiem, dzięki czemu mimo słodyczy nie było mdło czy nudno.


ocena: 8/10
kupiłam: Allegro
cena: 11,95 zł (za 150g)
kaloryczność: 513 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, masło klarowane, koncentrat soku z pomelo i grejpfruta 6%, odtłuszczone kakao w proszku, syrop glukozowy, odtłuszczone mleko w proszku, cukier inwertowany, koncentrat soku cytrynowego, lecytyna sojowa, wanilina, aromat pomelo

4 komentarze:

  1. Nigdy w życiu nie jadłam pomelo, chyba nawet nie widziałam go nigdy na żywo :D w takiej czekoladzie mogłoby jednak wyjść ciekawie, zwłaszcza że nie wyszło sztucznie i że wyraźnie czuć smak pomelo. Trochę przeraża mnie tylko grejpfrut bo go nie znoszę :p ale skoro ogólnie czekolada jest smacznie przesłodzona, to może i ta goryczka owoców by mi nie przeszkadzała :D
    Btw chyba zapomniałaś podlinkować tę czekoladę z yuzu we wstępie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często jest przecież w marketach... Takie wielkie, zawsze w cytrusach, przy grejpfrutach. Nic, serio? :P To jakby słodziutki i delikatny grejpfrut.

      Dzięki, już podlinkowałam.

      Usuń
  2. Kupiłam pomelo raz. W Tesco chyba, a jeśli nie, w innym supermarkecie. Bardzo fajne, jak zresztą większość cytrusów. Czekoladę mogłabym zjeść z uwagi na mleczną Lindta, a nie pomelo (wolałabym świeży owoc). Btw, jadłam je na tyle dawno, że nie rozpoznałabym jego smaku w słodyczach, jogurcie, soku, czymkolwiek. Całość o dziwo bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jadłam je bardzo dawno (w latach można liczyć), ale mi się wydaje, że mam taką pamięć do smaków, że bez problemu jak już coś poczuję, to sobie przypominam. I... ono ma przecież taki smaczek, że byś poczuła, że to np. nie cytryna czy grejpfrut. Tak myślę.
      W sumie fajna, więc nie wiem, dlaczego "o dziwo". Cytrusy na słodko w słodyczach przecież lubisz. A to na pewno nie było kwachowate czy coś.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.