poniedziałek, 18 stycznia 2021

(Słodki Przystanek) Beskid Wenezuela Sur del Lago 80 % ciemna z Wenezueli

Wyjątkowo spodobała mi się sytuacja, w której gdy tylko zostawała mi jakaś jedna czy dwie tabliczki Beskidu, wychodziły nowości, które otrzymywałam niemal natychmiast. Odkryłam, że od ich czekolad... po prostu się uzależniłam. Może i wielu odrobinkę brakowało do 10/10, ale jestem dumna z tej marki! Tym bardziej zaczął mnie cieszyć fakt, że zdecydowali się robić coraz więcej czekolad o zawartościach jakoś według mnie albo pomijanych, albo wykonywanych źle. A Beskidowi wychodziły. Gdy więc miałam akurat dwie 80tki z Wenezueli... aż mi się twarz sama uśmiechała na myśl, że będę tak mogła porównać sobie dwa regiony tegoż kraju.

Beskid Bean-to-Bar Chocolate Wenezuela Sur del Lago 80 % to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao z Wenezueli z regionu Sur del Lago.
Czas konszowania to 48 godzin.

Gdy tylko rozchyliłam papierek, uderzyły mnie słodziuteńkie, soczyste mandarynki i równie (a może jeszcze bardziej) soczyste limonki i marakuja. Te już były kwaśniejsze. Mieszały się z pomarańczą i kwaskiem nabiału: kefiru i maślanki. Przy tych ostatnich pobrzmiewało też łagodniejsze echo, które skojarzyło mi się z białymi kwiatami pomarańczy. W trakcie degustacji wywąchałam także krzaczki truskawek: zarówno białe kwiatki, jak i niedojrzałe owoce.

Przy łamaniu twarda tabliczka wydawała trzask o średniej głośności. Obstawiałam, że wyjdzie tłusto.
W ustach jednak zaskoczyła. Rozpływała się w tempie umiarkowanym, ale łatwo. Była średnio tłusta i zmieniała się w gęstawo-pylistą zawiesinę. Dla mnie może mogłaby być gęstsza, ale... uniemożliwiała to soczystość. Soczystość i taka maślankowość... a więc nie np. wodnistość, ale właśnie też nie gęstość. Minimalnie lepka, pozostawiała lekko wysuszający efekt. Na szczęście nie wyszła nazbyt ciężko.

W chwili zrobienia kęsa poczułam delikatny twaróg, który zaraz zaczął zmieniać się w twaróg nieco kwaśniejszy i maślankę; potem też kefir. Mimo że po chwili kwaśny nabiał zszedł na dalszy plan, był wyczuwalny na tyłach przez całą degustację.

Mocniejsza kwaśność pojawiła się dopiero w kolejnych sekundach. Reprezentowała orzeźwiająco soczystą marakuję i limonkę, niosące ogrom egzotyki. Na tej fali popłynął ogrom cytrusów ze słodkimi mandarynkami na czele. Soczysta słodycz nieodzownie splotła się z kwaskiem. Na ich płaszczyźnie na wierzch wypłynęły limonka i marakuja. Dominowały bardzo długo.

W tle z wolna zaczęły przewijać się stateczne, gorzkawe nuty. Poczułam leciutkie podwędzenie, dym, a także korę drzew. Korę i... drzewka pomarańczowe? Nie brakowało cierpkości, acz nie była nachalna - splatała te nuty z limonką. Dym narastał, jednak... nie łączył się z mocnym paleniem, a z pewnym chłodem. Pomyślałam o kwaskawym lesie iglastym i szczypiącej lukrecji (ale niezbyt pikantnej). Nabiał i tu się przebijał jako niemal "podgazowana" kwaskawość maślanki czy kefiru. Gorzkość zrównała się z kwaśnością, niby przypadkiem wyciskając słodycz. Popłynęło jej trochę, takiej... kwiatowo-lukrecjowej?

Cytrusy rozwijały się bez przerwy. Mniej więcej w połowie zrobiło się bardziej pomarańczowo, słodko-kwaśno. Marakuja podyktowała im specyficzną lekkość, a one (uparte!) wzbogaciły się o lekką goryczkę, więc zwróciłam uwagę na ich skórki. Zanotowałam sobie "cytrynisko", bo i jakąś cytrynę wyłapałam. Nie była jednak bardzo kwaśna czy soczysta, a właśnie goryczkowata. Niczym taka... w herbacie?

Kora i drzewa z tła zmieniły się w herbaciane fusy, wzrósł smak gorzkiego dymu. Cierpkość zawahała się, po czym razem zaczęły budować podwaliny pod kawowe tony, ale niezbyt im szło. Owocowe nuty za bardzo wciąż się tu wkradały. Pomyślałam o owocach leśnych, a raczej naparach z takowych. Może jakaś czerwona herbata... hibiskusowa? Pojawiły się truskawki o słodko-kwaśnym smaku. Kwaskawe echo nabiału cały czas pobrzmiewało w tle, tu na moment znów wychyliło się jako... maślanka truskawkowa? Kwasek wzrósł i zniknął na rzecz gorzkości.

Na sam koniec pojawiła się za to gorzkość nieco inna, bo przydymiona i ukryta, jakby... nie najświeższego już nabiału? Łączyło się to z pewnym złagodzeniem. Dym okrył też wędzenie i mocniejsze nuty, a mi do głowy przyszedł chmiel.
Po zjedzeniu został posmak nabiału właśnie, wręcz mleczność, pewna tłustawość, a także okrywający to chłodny i gorzki dym oraz cytusowo-czerwonoowocowa kwaśna soczystość.

Całość była bardzo ciekawa. ogrom nabiału i wędzono-dymne, drzewne nuty świetnie współgrały z egzotyczną kwaśnością limonki i marakui oraz cytrusów, truskawek. Herbata świetnie połączyła owoce z kawą - że nie było zgrzytów.

Niepewne nuty truskawki przywiodły na myśl syrop malinowy Franceschi 60 % Venezuela Sur del Lago, ale bez jej irytującej słodyczy; też egzotyka była wspólna. Dym, lukrecjowe orzeźwienie i twaróg na pewno, ale też kwaśne wiśnie Domori Sur del Lago Venezuela 70 % jakoś można z tą powiązać, ale... Beskid miała specyficzny, beskidowy wydźwięk. I ogrom nabiału! Za to ją pokochałam.
Akurat region Sur del Lago nie zaznaczył się w mojej pamięci jako wyjątkowo pyszny, ale... Beskid bez dwóch zdań mnie zachwycił. Mam malutkie zastrzeżenie co do struktury, ale... była tak pyszna, że wybaczam.


ocena: 10/10
kupiłam: Słodki Przystanek (dostałam)
cena: 17,90 zł (za 50 g; ja dostałam)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: tak

Skład: ziarna kakao, nierafinowany cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

PS A żeby za wesoło i za burżujsko nie było, zapraszam do "małej" aktualizacji wafelka Eti Dare to Enjoy, którego trochę zmieniono.

2 komentarze:

  1. No i proszę, w takiej kompozycji cytrusy jak najbardziej mi odpowiadają. Cudny i zapach i przyjemny smak, zwłaszcza twarogowe otwarcie. Z lukrecją i limonką się nie zapędzaj...! Konsystencja cacy. Nie dziwię się wstępowi. Sama bym popróbowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah! Jak mnie pierwsze zdanie ucieszyło. :D Dalej nieźle i... lukrecja i limonka... Cichnij, Beskid by Cię na nie nawrócił! Może by się w dymie ukryły i byś nie poczuła.
      No, i zawsze miałabyś jeszcze herbatę na koniec (oczywiście mam na myśli tę z końcowych nut!), tak na deser, na pocieszenie, na "nutową przepitkę".

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.