Czytałam, że ludziom pasuje jej degustacja z whisky lub piwem, jednak mnie taka perspektywa brzydzi. Nie wyobrażam sobie tak samo degustacji czekolady z kawą, herbatą, winem - nie i koniec. Mimo to, piwne czekolady raczej mi się podobają. Słód, jaki w Smoky Joe 70 % zaserwowała Manufaktura Czekolady był genialny, ale już Bean Geeks Beer Geek Crunch to jakaś porażka. Fajne za to były nadziewane Zottera Strong Beer czy stylizacja Vosges Smoke & Stout Caramel. Po Naive... nie wiedziałam, czego się spodziewać. Wiedziałam jedynie, że tabliczki z dodatkami w ich wykonaniu zawsze są przepyszne, że zazwyczaj mielą dodatki i mieszają je spójnie z miazgą. Jak to miało wyjść w przypadku stoutu? Wlali piwo-piwo czy słód albo... no, nie wiedziałam po prostu. Mało tego! Dopiero dzień przed degustacją odkryłam, że to w sumie (chociaż trochę) mleczna czekolada. No, i chyba dobrze wiedzieć, że kakao od kooperatywy El Ceibo.
Naive Imperial Stout Noble Beer Chocolate to ciemna mleczna czekolada o zawartości 62 % kakao z Boliwii z piwem Stout (ciemne górnej fermentacji).
Gdy tylko otworzyłam opakowanie poczułam się, jakbym wąchała wysokiej jakości czekoladowe pierniki w czekoladzie z soczystym wiśniowym dżemem czy marmoladą. Niewątpliwie cechowała ją słodycz, ale także pikanteria chili z kolei znowu podkręcająca soczystość. W jej tle przewijała się pewna alkoholowość.
Całkiem wyraźny był także zbożowy, nieco wytrawniejszy wątek. W pierwszej chwili pomyślałam o kukurydzianych chipsach tortilla z odrobiną soli, a potem ogólnie o czymś chrupiąco-kukurydzianym. W trakcie degustacji, przy słodszych etapach, myślałam o corn flaksach. Było w tym coś mleczno-maślanego, łagodzącego, ale też wytrawnego i słodowo-podwędzonego.
W ustach rozpływała się powoli, ale bardzo chętnie. Była esencjonalnie miękko-gęsta i bardzo soczysta. Odczuwalna tłustość kryła się w tej soczystości i w lekkiej aksamitnej proszkowości.
Gdy tylko kawałek trafił do ust, rozeszła się po nich pikanteria chili i pieczono-prażony motyw.
Mniej więcej w połowie dołączyła do tego goryczka bardziej ogólna, przez co rozumiem taką... bardziej naturalną. "Jakiś mocny alkohol dodany do wspomnianego czekoladowego kremu" mogłam już nazwać ciemnym piwem, przy którym wystąpiła nuta orzechowo-zbożowa. Znów mignęło mi skojarzenie z grysem kukurydzianym i słonawymi chipsami tortilla. Te mieszały się także z motywem orzechów (laskowych?). Piwo jednak zaskoczyło mnie, jak delikatnie wyszło. Trzymało się z dala od pierwszego planu, co jednak przy większych kęsach lub częściach, gdzie tabliczka była grubsza, mu się nie udało.
Delikatna gorzkość na końcówce osiadła w bardziej maślano-mlecznych klimatach, a jednocześnie... nie dające spokoju alkoholowe wiśnie wyprosiły od niej alkohol. Czekoladowe pierniki w polewie z zapachu i początku przejęły te wiśnie, wraz z alkoholem (ale właśnie osłabiając go). Podkreślała je (wiśnie) drobna goryczka i cierpkość, ale zaraz schowały się.
Poczułam piwo dosłownie w chwili znikania kęsa. To było... jak łyk piwa w temperaturze leciutko chłodnej, takiego niezbyt mocnego, ale wyrazistego. Stout? O tak.
Po wszystkim pozostał posmak piwa nawet z takim podbąbelkowanym smakowym efektem (nie umiem lepiej wyjaśnić), pierników czekoladowych nadzianych wiśniami, wiśni w alkoholu i soczystość... owocowo-alkoholowa, złożona i nie za mocna. Wszystko to podszyte było goryczką zbożową i skórkowocytrusową oraz drobną ostrością chili.
Całość wyszła bardzo ciekawie i smacznie... Na tyle harmonijnie, że dałabym się oszukać, że to ciemna o takich nutach alkoholowych i trochę "domlecznionych". Alkohol jednak... wcale tak mocno piwnie tu nie wyszedł. Końcówka wprawdzie była piwem w tabliczce, ale ogółem kojarzyła mi się raczej z winem i chrupkami kukurydzianymi. Duet wiśni i chili kocham, a wszelkie zbożowości też bardzo mi odpowiadały, a już zupełnie kupił mnie smak nadziewanych czekoladowo-alkoholowych Zotterów w formie nienadziewanej. Podkreślam jednak, że wcale nie konkretnie z Zotter Strong Beer, a ogólnie.
ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 37,99 zł (za 57g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 646 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: kakao, cukier, masło kakaowe, pełne mleko w proszku, piwo Imperial Stout (słód, chmiel, jęczmień)
Ranyyy, zapach! <3 Tylko chili do śmieci. Konsystencja ani zła, ani dobra. Znośna raczej się wydaje. "Gdy tylko kawałek trafił do ust, rozeszła się po nich pikanteria chili" - no i pobalowałyśmy :') Całość wina, mleczności, maślaności, piernikowości, a nawet intrygującej piwności wykasował paprykowy szatan.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, jak można w niczym nie lubić chili! Wiem, że można, ale... W niektórych połączeniach naprawdę wypada zacnie. W innych z kolei i ja nie chciałabym go za nic poczuć, ale no ej! Do żadnych śmieci, tylko do mnie. <3
Usuń