czwartek, 10 sierpnia 2023

Millesime Chocolat Mexique Terroir Soconusco Chiapas Feves Criollo Chantutu Noir 80 % ciemna z Meksyku

Millesime zaczęły mi się już kojarzyć bardzo dobrze. Obstawiałam, że kolejna tabliczka nie będzie zaskoczeniem. Mimo że kakao z Meksyku potrafi nutami zaskakiwać. O tym konkretnym poczytałam, że zostało zebrane z południa kraju, gdzie od lat rośnie szlachetna odmiana. Raczyli się nią azteccy królowie i kapłani.

Millesime Chocolat Mexique Terroir Soconusco Chiapas Feves Criollo Chantutu Noir 80 % to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao criollo chantutu z Meksyku, z regionu Soconusco, ze stanu Chiapas.

Po otwarciu uderzył bardzo jednoznaczny zapach ciemnych, granatowych winogron. Były słodkie, acz z cierpkawo-winnym akcentem. Obok znalazły się również bardzo słodkie rodzynki i chyba trochę suszonych fig. Za nimi wlokły się upite, niemal zasładzające śliwki - także suszone. Oczami wyobraźni patrzyłam na wilgotne, maziste śliwki kalifornijskie. Zapachowi jednak nie brak rześkości. Mieszała owoce z odrobiną kwiatów. Sporo do powiedzenia miały w tej kwestii winogrona. Pomagały, podkręcając roślinną świeżość i soczystość. Dopłynęło do nich trochę soku / napoju z wiśni. Ten słodko-kwaskawy splot prezentował się na orzechowo-cynamonowym, znacząco prażonym tle. Tam znalazło się też sporo prażonych migdałów i... odrobina ciężkawego (dusznego?) marynowanego imbiru.

Tabliczka była twarda - zwłaszcza tam, gdzie była grubsza (bardzo, bardzo gruba). W momencie odgryzania kęsa, twardość uciekała przed taką... masywnością, poczucia konkretu, ale już jakby zapowiadającego miękkość.
W ustach rozpływała się w umiarkowanym tempie. Wydawała się mięknąca z zewnątrz, jakby w środku kryła twardy, konkretny, rdzeń. Ogółem wyszła średnio gęsto i tylko chwilami trochę aksamitnie. Dość szybko robiła się bardziej szorstkawa, proszkowa, ale też soczysta. Trafiło mi się w niej sporo wręcz drobinek niedomielonego kakao. Odznaczała się niską (w sumie początkowo jakby wręcz nieobecną) tłustością.

W smaku od początku dała się poznać jako gorzko-słodka za sprawą prażenia i karmelizowania, nawet odrobinki dymu.

Tuż za tym znalazł się kwasek. Błyskawicznie przeszył powyższe nuty wiśniami. Pomyślałam o owocach świeżych: zarówno bardziej, jak i mniej dojrzałych. Jak kwasek smagnął, tak się trochę zreflektował. Wiśnie przybrały na słodyczy i zmieniły się w sok, napój wiśniowy.

W tym czasie rozwinęło się prażenie. Poczułam karmelizowane i prażone migdały, a po chwili też migdały w cynamonie. Odnotowałam przy któryś trochę gorzkawych skórek, które sprawiły, że słodko-ostry cynamon też wydał mi się gorzkawy. Musiało go być bardzo dużo, bo aż lekko rozgrzewał.

Karmel... wprowadził maślany akcent, po czym zetknąwszy się z soczystymi owocami nieco przycichł. Dołączyły do niego suszone figi - delikatne, o złotym kolorze. Choć suszone, były soczyste i miękkie.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa słodycz w dużej mierze zrobiła się suszono owocowa, mimo że karmel nie odpuścił. Pojawiły się rodzynki, także soczyste i jędrne. Od nich słodycz podłapały owoce świeże.

Obok soku / napoju z wiśni pojawiły się winogrona o granatowym, niemal czarnym kolorze. Wiśnie umknęły, mignęły maliny... acz to właśnie winogrona zaczęły dominować. Z owoców przodowały dość długo. Dołączyły do nich słodkie, suszone śliwki kalifornijskie. Takie maziście-lepkie, wnoszące wątek kompotu. Wpisał się w niego też sok i/lub napój wiśniowy. Wyłapałam tu też motyw konfiturowy, dżemowy, poprzez który wemknęła się odrobina kwiatów. Przez owoce te przewinęło się też raz po raz alkoholowe ciepło.

Kwiaty wiązały się ze świeżością, acz i swoistą słodką ostrość wplotły. Rodzynki i śliwki wydały mi się przez moment nasączone procentami. Rodzynki z racji tego miały w sobie coś z goryczki... A potem kwasek odciągnął od niej uwagę. Chyba wyłapałam w nim trochę soku z cytryny. Owoce mimo wszystko nieco się uspokoiły i roztaczały esencjonalną, ciężkawą słodycz. Część suszonych zaczęła wydawać mi się aż lekko scukrzona.

Ciężka zrobiła się też gorzkość, w której rozwinął się dym. Prażona nuta wciąż miała wiele do powiedzenia za sprawą migdałów. Myślę tu o prażonych, ale już nie tylko w cynamonie, a z różnymi przyprawami korzennymi. W zasadzie może to nie tyle migdały prażone w przyprawach, co po prostu prażone migdały w towarzystwie przypraw. Z tych wyróżniłabym jeszcze goryczkowaty kardamon. Słodycz i kwiaty podsunęły też duszno-ciężkawy marynowany imbir (oczami wyobraźni patrzyłam na żółty).

Kardamon zaprosił trochę czarnej, palonej kawy. Wydała mi się jakoś związana z dymem i... ledwo uchwytna. Przyprawom łatwiej szło w utrzymaniu się, acz nie były wyraziste tak, by je ponazywać. Z czasem do nich i migdałów dołączyły różne orzechy.

Orzechy wplotły trochę maślaności, co ze słodyczą fig końcowo wyszło już delikatniej. W dodatku słodko-ostrawy, lekko goryczkowaty cynamon połączył je z prawie gubiącą się nutką kwiatów.

Po zjedzeniu został posmak ciemnych winogron i wiśni (soku?) jako słodko-kwaskawy i cierpkawy, soczysty wątek z tłem nieco... alkoholowym? Ostrym, rozgrzewającym - czy to właśnie od alkoholu czy niedookreślonych przypraw korzennych. Czułam też trochę dymu i migdało-orzechy, bardzo rozmyte.

Całość była wprost przepyszna. Granatowe winogrona i sok z wiśni, sugestie alkoholu, acz tylko za sprawą owoców i całkiem sporo gorzkości dymu, przyprawy urzekły mnie. Wyraziste migdały podkręcone innymi orzechami wyszły cudnie. Prażenie choć znaczące, nie było nachalne. Podobnie zresztą słodycz suszonych owoców (rodzynki, figi, śliwki) z wątkami kwiatów, kompotu była istotna, lecz nie zasładzająca.
Podobało mi się, jak nietłusta, nawet charakternie szorstkawa (co zgrało się z nutami smakowymi, bo dało efekt jakby była autentycznie z przyprawami była), lecz wolałabym, by rozpływała się gęściej i wolniej. To jednak niemal niezauważalny minus, na który oko mogę przymknąć.

Prażone orzechy, przyprawy i soczystość kojarzę dobrze także z GR Almendra Blanca Mexico Agrofloresta Mesoamericana 91%, a wszystko to, ale również lekka alkoholowość przypomniała mi Cluizela Plantation Mocaya 75 % Mexique / Mexico, acz... ten z charakteru nie był zbyt podobny.


ocena: 10/10
cena: 26,50 zł (dostałam zniżkę, cena półkowa to 30 zł za 70 g)
kaloryczność: 564,76 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.