środa, 23 sierpnia 2023

Domori Fondente Dark Chocolate 90 % Short Process Light Roasting (2022) ciemna

W przypadku marek, co do których mam pewność, że wiedzą, jak obejść się z kakao, zawartość 80-90% zawsze kusi mnie najbardziej. To w przypadku gorszych firm nie ufam takiej ilości. Wynika to z prostej przyczyny: im kakao więcej, im mniej towarzyszy mu innych produktów, tym łatwiej o wyczucie mankamentów. Podobnie też z wyczuwaniem niuansów smakowych i wszelkich pozytywów. Jako że Domori cenię, mimo pewnych dziwnych zawirowań z tożsamością marki, czułam, że w tym przypadku to na pozytywach będę mogła się skupić.

Domori Fondente Dark Chocolate 90 % Short Process Light Roasting to ciemna czekolada zawierająca 90 % kakao - krótko i lekko prażonego; niekonszowana.

Po otwarciu uderzył zapach jakby czekoladowego czerwonego wina, raczej wytrawnego. Wyobraziłam sobie takie wsiąkające w czarną ziemię oraz brownie nasączone tymże winem. Powagi dodały mu migdały o nieco marcepanowych zapędach. Poczułam także ciemne, bardzo słodkie rodzynki oraz suszone śliwki. Do tego trochę owoców świeżych, soczystych takich jak śliwki i wiśnie o wyważonej kwaśności i słodyczy. Tej chyba tchnęły jeszcze trochę kwiaty (myślałam o jakiś biało-fioletowych). Za tym wszystkim kryła się jeszcze odrobina kawy i niejednoznaczna orzechowość.

Gruba i twarda tabliczka łamała się z trudem, gdyż była bardzo twarda i masywna. Trzaskała głośno i też właśnie utwierdzając mnie w przekonaniu, że musi być bardzo masywnie-kremowa.
W ustach krótko utrzymywała masywność i twardość, po czym okazała się skora do mięknięcia. Zmieniała się w gibką, jakby nieco rozlazłą grudkę. Chwilami zasnuwała się jakby lekką pyłkową kredowością. Cechowała ją gęstość i pewna... miękka masywność. Trochę lepko pokrywała podniebienie podczas powolnego rozpływania się. Robiło to poprzez roztaczanie lepkawo-tłustawych, trochę soczystych pod koniec fal.

W smaku pierwsze polało się czerwone wino wytrawne. Było soczyste, nieco słodkie i kojarzyło się z trochę przejrzałymi wiśniami.

Owocowo-winny kwasek jednak umiejętniej przyciągnął uwagę, przeszywając całość. Potem jednak jakby wskoczył na tyły. Pomyślałam o mieszance cytrusów, z których potem wyróżniła się cytryna, by zaraz zniknąć na rzecz pomarańczy z wyraźnym motywem suszonej skórki. Może znalazły się w nich jeszcze jakieś mniej dojrzałe brzoskwinie?

Słodycz w tym czasie nabrała nieco pewności siebie. Przywodziła na myśl kwiaty śliwy, a potem same śliwki. Kwaśno-słodkie, żadne konkretne. Towarzyszyło im trochę słodko-cierpkich, miękkich wiśni. Po tym, jak rosły w siłę, śliwki zmieniły nieco wydźwięk na suszono-kwaśne oraz suszone aż mdląco słodkie - jakby dwa rodzaje obok. Potem zaś to wiśnie zaczęły przeważać.

Wino wplotło gorzkawość drewna. Skierowała moją wyobraźnię na beczki i korek od wina. Wino w zasadzie zatopiło większość owoców. Drewno z czasem rozmywało się na rzecz orzechów włoskich. A przy nich wzrosła ciastowa czekoladowość. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa czułam się, jakbym miała do czynienia z wilgotnym i mulistym, może nieco nasączonym winem brownie, bogato wypełnionym orzechami i... zrobionym np. na mące migdałowej?

Po drzewach i orzechach zadebiutowały migdały. Wyszły na pierwszy plan. Odnotowałam także akcent ziemi i paloność - to chyba kawa.

W kolejnych sekundach czarna, wilgotna ziemia nabierała mocy. Wciągnęła w siebie lekką cierpkość, kwasek, więc one na pewien czas niemal zniknęły. Ziemistość, odrobinka kawy dodały migdałom powagi, sprawiając że pochyliły się ku marcepanowi.

Słodycz zmieniła wydźwięk z kwiatowo-owocowej na bardziej karmelową. Choć wciąż czułam kwiaty i soczystość, karmel wydawał się mieszać z brownie i marcepanem... By zaobfitować w skojarzenie w krem zrobiony jedynie ze zblanszowanych, naturalnie słodkich migdałów. Niby wprowadziły pewną łagodność, ale w tle wciąż trwałą wyrazista gorzkość. Przywodziła na myśl skórę (ubrania, obicia) i zamsz - ten był specyficznie goryczkowato-słodki.

Resztki owoców zestawionych z karmelem przeszły w rodzynki. Wciąż czułam trochę śliwek... może bardziej suszono-powidlanych... lecz w tym momencie to ciemne, soczyste i goryczkowato-słodkie rodzynki były głównym owocem. Raz po raz pojawiły się w nich kwaśniejsze ukłucia.

To odrobina cytrusów zwróciła na siebie uwagę. Odrobinka cytryny, nieco więcej pomarańczy znów zasugerowały jakiś kwaskawy dżem. Brzoskwiniowy? Ukrył się jednak zaraz w bardziej ciastowo-ziemistej toni.

Po zjedzeniu czułam posmak kwaskawego, czerwonego wina i cytrusów - głównie pomarańczy oraz jakby echo kwaskawego dżemu, a także mnóstwo ziemi. Chyba kryła się w niej palona kawa. Na pewno mieszała się z marcepanem i brownie, zapewniającymi poważną stateczność.

Całość wyszła przepysznie. Odpowiednio gorzka, pełna migdałów, ziemi, marcepanu, orzechów włoskich i brownie, ze złożoną kwaśnością wina i ciemnych owoców, odrobiną cytrusów i dżemów była wielopłaszczyznowa i minimalnie słodka. Acz słodka wyraźnie za sprawą skojarzenia z brownie i w dużej mierze rodzynek, karmelu. Harmonijna, trochę mroczna, dosadna. Pełna moc, bez zbędnych złagodzeń.

Podobna do Domori Fondente Criollo 90 % Dark Chocolate z 2021, pod względem migdałowości, śliwek, brownie z karmelem, cytrusów (w podlinkowanej wyraźnie pomarańczy), ale jakby z uwypukloną powagą i takim pewnym... mrokiem? To w dzisiejszej zbudowało sporo ziemi (podlinkowana smakowała bardziej kawowo).
Charakterem, nie tyle nutami, przypominała Domori Cacao Criollo 90 % z 2017, tylko że jakby ze smakiem tej wspomnianej wyżej. Podobało mi się to.


ocena: 10/10
cena: 35 zł (cena półkowa za 75 g)
kaloryczność: 607 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.