czwartek, 29 września 2022

Domori Fondente Criollo 90 % Dark Chocolate ciemna z Wenezueli (nowa 2021)

Idąc za ciosem, dalej na degustacje wybierałam te o najwyższych zawartościach kakao. Odnośnie dzisiaj prezentowanej to nawet nie wiem, czy motywowane to było ogromną ochotą czy raczej tym, że uznałam, iż zalega mi w komodzie zbyt długo, będąc taką niewiadomą. Wolałam szybciej sprawdzić, czym jest.

Domori Fondente Criollo 90 % Dark Chocolate to ciemna czekolada zawierająca 90 % kakao criollo (blend różnych podgatunków) z Wenezueli.

Gdy rozcięłam papierek, poczułam się, jakbym nachyliła się nad sowicie przypieczonym brownie z orzechami. Dominowały włoskie, ale możliwe, że przewinęły się tam też surowe fistaszki i migdały. Te drugie niemal na pewno, ale jakby było to ciasto np. na mące migdałowej, a wypełnione włoskimi i... z włoskimi poutykanymi na wierzchu. Orzechy wprowadziły gorzkość, a także sporo drzew. Daleko w tle pobrzmiewała cierpkość czerwonych owoców. Może czerwonych suszonych? I jakby mdławych, jasnych suszonych moreli? Ogólnie w kompozycji niewiele ich wywąchałam.

Nie za gruba tabliczka trzaskała donośnie, jakby była bardzo krucho-masywna, pełna, wręcz sprasowana i trochę jak grube, suche gałęzie. Wydawała dosłownie huki. Była bardzo twarda, a przekrój miała ziarnisty i nieco kryształkowy (te lśniły).
W ustach przez pewien czas utrzymywała twardość, po czym miękła na gibką, gęsto-zwartą grudkę jakby zbitego kremu z orzechów. Z czasem udawała masywne, gęste i maziste brownie o wysokiej, maślanej tłustości. Lepkawymi, nieco oleistymi smugami pokrywała usta, znikając w gęstawy sposób.

W smaku przywitała mnie wysoka maślaność i bułeczka ze słodkim kremem migdałowym. Możliwe, że maślana bułeczka. Na pewno grubo posmarowana kremem zrobionym z delikatnych, pewnie blanszowanych migdałów. Wyobraziłam sobie taki w wariancie biało czekoladowym, nieco śmietankowo-mlecznym. Maślaność zaprezentowała się więc właśnie ze słodkiej, niemal uroczej, ale wciąż szlachetnej strony.

Migdały po chwili z łatwością zaczęły królować na pierwszym planie. Otoczyła je gorzkość, która pojawiła się z opóźnieniem i potem jakby starała się nadrabiać. Podkreśliła migdały, już nie takie delikatne i blanszowane, a surowe, ze skórkami. Dołączyły do nich słodkawo-gorzkawe orzechy włoskie. Gorzkość rosła bez kompromisów, acz naprawdę mocna była tylko przez pewien czas.

W tle pobrzmiewały owoce, pewna słodka soczystość... Bardzo słodka, ale podporządkowana tym orzechowym tonom. Soczystym, sugestywnie kwaskawym szeptem odzywała się pomarańcza (deserowa?). Oczami wyobraźni zobaczyłam suszone plastry pomarańczy - może palono-karmelizowane? Wprowadziły ciepło... nie jednak prażenie, a... pieczenie / palenie?

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa, niczym grom z nieba, uderzyło brownie. Gorzkie od kakao, ze sporą ilością masła, a także znacząco słodkie. Słodycz wydała mi się w pierwszej chwili palono-pieczona, więc to jakieś brownie... polane karmelem? Wyobraziłam sobie, jak spływa on pomiędzy orzechy włoskie zatopione w wierzch ciasta. 

Ciasta... mazistego, lepkawego. I gęstego za sprawą daktyli, z których m.in. musiało być zrobione. Jakby jego baza była migdałowo-daktylowa... soczysta, ale też słodka. W pewnej chwili poczułam trochę śliwek suszonych kalifornijskich, ale zaraz ukryły się. Nieco lepiej poszło przebicie się słodkim, suszonym morelom... nieco mdławym, a jednak soczystym, co podkreślała pomarańczowa mgiełka.

Palony wątek i gorzkość nieśmiało zasugerowały ziemię, ale kompozycja trzymała się raczej łagodności. To jakby... ziemista kawa? Coraz więcej kawy. Kolejne, gorzkawo-palone uderzenie to kawa właśnie. Czarna i intensywna, dla przełamania po tym słodko-maślanym brownie.

Soczystość od suszonych owoców przeszła z czasem w strefę bardziej cierpkawą i na moment przez "przemieszanie" niedookreśloną. Czułam czerwone owoce... Może w trochę dżemowo-syropowym sensie? Głównie chyba truskawki, ale... Myślę raczej o sproszkowanych, pudrowych liofilizowanych... Słodkich na pewno. Zasugerowały truskawkowo-białoczekoladowy krem... może truskawkową białą czekoladą (różowawego koloru)? Może z nutą karmelu - jakby ta czekolada była karmelowa z truskawkami? Na pewno jednak poprzez śmietankowo-maślany wątek splatająca się z opisywanym już brownie oraz maślaną bułeczką. Może to właśnie ją posmarowano białoczekoladowo-migdałowo-truskawkowym kremem?

Wydawało mi się, że w te słodkie twory truskawki próbują tchnąć w to kwasek, ale szło im opornie (bo były słodkie, a nie kwaśne). I jakby tak pomagała im..."umorelowiona pomarańcza"? Nagle obok truskawek pojawił się dżem morelowy z nutą deserowej pomarańczy. Był słodki, ale też cierpkawo-cytrusowy.

Pod koniec cierpkawość podpięła owoce pod kakao, które to - choć tonowane maślanością - wróciło do drzew i kawy. Jakby tak już po skończeniu maślanej bułeczki, deseru uraczyć się czarną kawą, wdychając i podziwiając piękne, stare drzewa. 

Po zjedzeniu został posmak drzewno-migdałowy, nieco cierpko pomarańczowy, ale wygładzony maślanym wątkiem. To maślane brownie z cierpkawym echem kakao i kawy. Czuć też trochę owoców, dziwaczną suchość i soczystość, jakby pochodzenia bardzo słodkich suszonych owoców (daktyli i moreli - może nie wyjątkowo jednoznacznych, ale jednak).

Całość zachwyciła mnie gorzkimi uderzeniami. Migdały, brownie i kawa były przepyszne. Orzechy włoskie i drzewa doskonale się odnalazły. Słodycz daktyli, moreli, nieoczywistych truskawek i tworów biało czekoladowych o dziwo nie wyszła za silna. Trochę owoców (odrobinka pomarańczy i może jednak w porywach truskawki) nie dodało dużo kwasku, a zadbało o soczystość. Ciekawe były pieczono-palone nuty bez wskazania na mocne prażenie kakao. Chwilami w ciemno nie powiedziałabym, że to aż 90% kakao. Mimo jednak, że taka łagodna, to była tak... Konsekwentna? Wyważona? Tak spójna i wciągająca, malująca obraz, że w trakcie degustacji wahałam się, czy nie będzie to 10. Czegoś jednak zabrakło.

Kompozycja wydała mi się jeszcze nieco złagodzoną masłem i słodszą wersją dawnej Domori Cacao Criollo 90 %. Tamta smakowała wyrazistszymi truskawkami i suszonymi owocami (morele, śliwki), ale więcej w niej np. kwaśnych owoców (marakui, jabłek). Kawa, orzechy znajome, a choć podlinkowana mignęła też charakternym chlebem na zakwasie, obie ogółem to maślane bułeczki.

Daktyle, kawa, orzechy i dżem truskawkowy to z kolei nuty prosto z 80%. W obu znalazły się suszone owoce, acz w 80% chyba wyrazistsze (figi, rodzynki). Podlinkowana dodatkowo uraczyła mnie niezwykle interesującymi nutami sezamu, była słodsza, ale na szczęście w dobrym stylu, bo karmelowo-miodowo, bananowo i suszono owocowo. Podobnie jednak smaczne w swoich kategoriach. Dzisiaj prezentowanej bliżej właśnie do niej, niż do kawowo-wiśniowej 100%, która uderzała ziemią i krajobrazem po pożarze.


ocena: 9,5/10
cena: 39 zł (za 50 g - cena półkowa)
kaloryczność: 603 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie, ale po jakiś zmianach czy coś, mogłabym wrócić, by je sprawdzić

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.