piątek, 2 września 2022

(Słodki Przystanek) Beskid Venezuela Porcelana 70 % ciemna z Wenezueli

Przy Aruntam Sensory Chocolate 72% Peru Bio Dark Chocolate Piura Albino pomyślałam, że muszę sobie raz na dobre zapamiętać, że nie mam co liczyć, że czekolady z delikatnych, białych ziaren Piura mnie usatysfakcjonują, bo po prostu z zasady są łagodne. Podobnie jest z ziarnami Porcelana, które są uważane za jedne z najlepszych na świecie, cenione właśnie ze względu na łagodność, etc. I znów - z ziaren Porcelana rzadko potrafią sprostać moim oczekiwaniom, bo wolę czekoladowe siekiery. Uznałam więc, że jak najszybciej warto sprawdzić, jak je obrobił uwielbiany przeze mnie Beskid. Czasem aż mi głupio, że chyba nie umiem tych ziaren należycie docenić. Wszak Porcelana to najczystsza forma kakao Criollo. Pochodzi z południa jeziora Maracaibo w Wenezueli. Gaje porcelanowe wciąż znajdują się głównie w tym szczególnie wilgotnym miejscu i wokół niego. Obszar ten uległ jednak zmianom - rolnicy stopniowo wycinali kakao i zastępowali je znacznie mniej wymagającymi uprawami lub bydłem. Porcelana jest bowiem bardzo podatna na choroby i owady. W obawie, że wyginie, utworzono bank genetyczny Estacion Experimental Chama dla czystej Porcelany. Ta działająca plantacja poświęcona jest wyłącznie propagowaniu i zachowaniu tej  odmiany i dostarcza sadzonki rolnikom zainteresowanym ożywieniem jej.

Beskid Chocolate Venezuela Porcelana 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao Porcelana z Wenezueli; konszowana 72h.

Po otwarciu uderzył kwaśno owocowy zapach wiśni suszonych (i innych, suszonych czerwonych owoców? żurawiny?) oraz soczystej pomarańczy. Owoce jakby zatopiły się w dość wysokiej słodyczy łączącej w sobie karmel i miód, a następnie zetknęły się z goryczką palonego drewna i... słodu? Czułam też łagodzące wszystko kwiaty, echo śmietanki i jakby mało słodki nugat migdałowy.

Tabliczka przy łamaniu wydawała głośne trzaski łamanego... drewna, dość grubych gałązek. Wydała mi się akustycznie zbita. W sumie na wygląd też.
W ustach rozpływała się powoli i gładko. Zachowywała zwarty, zbity kształt, przypominając trochę chłodny kawałek masła, przybierający na kremowości. Trochę opływała lepkawymi smugami, po czy rzadkawo znikała.

W smaku pierwsza rozlała się wyrazista słodycz z palonym charakterem, przywodząca na myśl karmel zrobiony z miodu. Miodowy karmel, który wskoczył na wysoki poziom, po czym okazało się, że okrywał... słód? Palona nutka nieco się umocniła.

Słodowy wątek otworzył drogę orzechom, głównie brazylijskim. Czuć, że już zbierała się ich cała mieszanina, z chowającym się w niej... karobem?

W tym czasie jednak prędko smagnęła soczysta i kwaskawa pomarańcza. Rozniosła orzeźwiający smak cytrusów i owocową lekkość, skojarzenie z pomarańczami dojrzewającymi, skąpanymi w słońcu. Kwasek rósł za sprawą cytryny.
Owoce odnotowałam jednak także inne. O ile pomarańcza harmonijnie łączyła cytrusową kwaśność ze słodyczą, w tle pojawiły się też suszone, słodko-kwaśne czerwone owoce. Chyba wiśnie, może żurawina.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa soczyste pomarańcze wirowały na pierwszym planie, by zaraz wciągnąć w tornado smaku orzechy. Brazylijskie już nie były odosobnione, bo wsparło je sporo migdałów. Miały nieco nugatowo-maślany charakter. Słodycz tej nuty jednak zaskoczyła tym, że była przyjemnie niska. Gorzkość miała spory udział, trzymała się orzechów, jednak należała raczej do drewna... Raz po raz podszeptującego migdałom nieco poważniejszą formę, a więc subtelny olejek czy marcepan. 

Od orzechów, migdałów i nugatu rozchodziła się też pewna łagodność... Trochę maślana... Z czasem zawładnęła nią śmietanka. Gorzkość kompozycji na pewien czas odpuściła. Pomyślałam o słodkiej bułeczce ze śmietankowym budyniem. Śmietanka i słodycz delikatnego tworu stworzyły nieziemską łagodność, mimo że owoce z tła też miały się nieźle. Może więc też jakiejś z mniej jednoznacznym farszem owocowym? Sowicie dosłodzonym miodem... Wyobraźnia podsunęła mi konkretniej jabłkowy farsz, podkręcony cytryną, ale zaraz straciłam co do niego pewność. "Dostrzegłam" czerwień jabłek, ale w zasadzie mogły to być inne czerwone owoce... na słodko... Mieszanka wiśni i malin? Wciąż w słodkiej bułeczce (drożdżówce?)?

Bułeczka i śmietanka kontynuowały jednak słodycz, w umiejętny sposób ją obrabiając. Rozbiły jej moc, tak, że nie zrobiła się za silna, mimo że wciąż była intensywna. Karmel i miód po tym złagodzeniu śmietanką wydały mi się aż kwiatowe. I wyobraziłam sobie kwiaty pomarańczy, miód pomarańczowy... Takim właśnie może posłodzono nugatowo-marcepanowego batona (może w mlecznej czekoladzie?), którego zobaczyłam oczami wyobraźni. Zrobiło się niebezpiecznie słodko, aż trochę drapiąco.

Pod koniec soczysty kwasek wrócił, tym razem wsparty goryczką.

Drewno i orzechy zarysowały jednoznaczny obraz gałęzi i konarów. Poczułam rosnącą szybko gorzkość. Było w tym coś drewniano palonego (marcepan dołożył się do budowania poważniejszego klimatu), ale już i ziemistego, nasączonego owocami. Jakby grube, powykręcane konary, korzenie porastające wilgotne, muliste tereny. Wszelkie delikatniejsze słodziaki się wystraszyły, a drewno i ziemia podkreśliły goryczkę pomarańczowej skórki. Nie miały jednak zbyt imperialistycznych zapędów... to była naturalnie słodkawa gorzkawość, przypominająca karob.

W posmaku została właśnie goryczka i cierpkość kakaowo-ziemista, jakby "karobowo-kakaowej ziemi", choć nie do końca tak czysto kakaowej (bo bardziej karobowej?), może nawet lekko kawowa, a także orzechy i kawo-słód (?)... jakby przerobione w jakąś gęstą, mulistą, ciastową masę, nasączoną kwaskiem pomarańczy i z wilgotnymi ,miękkawo-jędrnymi skórkami. Taki... charakterny, karobowy nugat może? Do tego słodki czerwony owoc się zaplątał (malina?).

Całość była pyszna. Mocno pomarańczowa, z echem kwaśniejszych wiśni i cytryn, a jednak także bardzo słodka. Miód, karmel i słodka bułeczka jednak nie zasłodziły przesadnie sprawy, bo palono-drewniane i przechodzące w ziemiste motywy dbały o charakter kompozycji. Trochę brakowało mi mocniejszej gorzkości, ale ogólny klimat i tak mi się spodobał. Ciekawe było, że w swej czekoladowości nie zdecydowała się na kakaowe uderzenie, ale w zamian zaproponowała karob.

Przypomniał mi się duet pomarańczy i mandarynek oraz placko-naleśniki Beskid Venezuela Caicara del Orinoco 70 %. Dzisiaj opisywana to głównie pomarańcze i bułeczka. W obu dużo orzechów, choć Caicara del Orinoco była bardziej gorzka dzięki kawie, a także ogólnie bogatsza w owoce. Dzisiaj przedstawiana zdecydowała się na duet drewna i śmietanki, co ogólnie wyszło łagodząco. Mimo to, to właśnie w dzisiejszej ziemistość dała o sobie znać wyraźniej, czego brakowało mi w linkowanej.
Było w niej coś z Idilio Origins 1ero Porcelana Criollo Puro ciemna 74 %, tylko że w jakby łagodniejszej i uboższej w różne owoce wersji.


ocena: 9/10
kupiłam: Słodki Przystanek (dostałam)
cena: 18,90 zł (za 60 g; ja dostałam)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: możliwe

Skład: ziarno kakao, cukier trzcinowy nierafinowany

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.