Zotter niewątpliwie ma słabość do serników i sera, bo choć ogólnie bardzo zmienia asortyment, czekolada sernikowa / z serem zawsze jakaś jest. W ramach odświeżenia oferty na jesień 2024 wycofano Zotter Cheese + Mango Chutney / Kase + Mango-Chutney (2024), a Zotter Cheese – Walnut – Grapes (2021) zmieniono na dziś przedstawianą. Nadziewańce tego producenta już jakiś czas temu przestały budzić we mnie emocje. Sernikowe wprawdzie zawsze mi smakowały i myślałam, że ta nie będzie się jakoś specjalnie różnić od już mi znanych, ale jak zaczęłam na potrzeby recenzji przepisywać opis i skład przeszło mi przez myśl, że niestety wpisuje się w te nowe Zottery, które uważam za przekombinowane, przeładowane. Jak tutaj - wszystko fajnie, tylko no już po co ta cienka owocowa warstwa? Nijak mi nie pasowała do sernika czy do reszty elementów tej czekolady. Może po prostu potrzeba było czegoś, by warstwy... nie przesiąkły, nie przemieszały się czy coś? Jakoś mnie to sceptycznie nastawiło, ale cóż - wciąż mogłam się mile zdziwić.
Po otwarciu poczułam jednoznaczny zapach korzennego, kwaśnego sernika na spodzie z ciastek korzennych, oblanego polewą z czekolady raczej ciemnawej. Kiedy wąchałam spód, kompozycja jawiła się jako delikatniejsza, ale niewątpliwie sernikowa. Trochę też mleczna. Mleczna czekolada miała sporo do powiedzenia - wtrącając swój orzechowo-karmelowy motyw i subtelną goryczkę. Nachylając się nad wierzchem myślałam już tylko o serniku, a konkretniej o serniku ze skórką pomarańczową. Po przełamaniu jeszcze bardziej nasiliła się twarogowość i kwaśny nabiał, acz i cytrusowość bardzo czuć.
Tabliczka choć była konkretna, acz nie trzaskała, a nadzienia wydały mi się nawet w pewien sposób miękkawe. Jak się okazało, u mnie warstwy rozlokowano odwrotnie niż na stronie: nugat na dole (na stronie producenta na górze), krem sernikowy na górze.
Nawet twarda gruba czekolada nie wydawała dźwięków. Skrywała nadzienia: tłustszy i zwarty sernikowy oraz sprawiający wrażenie kruchego nugat. Kremu sernikowego ewidentnie było więcej - wykazywał zwięzłość (gdy robiłam kęsa, czasem lekko się ciągnął), ale też miękkość i mazistość. W migdałowym nugacie (na dole), wyglądającym na bardziej suchawo-zbity, widać trochę małych kawałków beżowych ciastek (okazało się, że dodano ich więcej, niż to wygląda). Nadzienia przedzielała cieniutka warstwa owocowej czekolady.
W ustach czekolada rozpływała się tłusto i kremowo. Była wyraźnie pełnomleczna i mazista. Zaraz miękła i odsłaniała miękkie kremy, spójnie się z nimi łącząc.
Nadzienia rozpływały się mniej więcej równo, w harmonii.
Krem serowy okazał się dziwnie jakby zwięzły, zgęstniały, ale bardzo plastyczny i miękki. Był gęstawy, średnio tłusty i soczysty. Rozpuszczał się soczyście i trochę wodniście. Cechowała go proszkowość, a jednak także kremowość. Doszukałam się w nim kremowo-twarogowego elementu, acz mocno twarogowy pod względem struktury nie był.
Krem / nugat migdałowy podpinał się pod czekoladę. Był nieco masywniejszy, acz też miękki i tłusty. Bardzo mazisty i bazowo chyba gładki. Urozmaiciły go jednak suchawo-twardawe kawałki ciastek.
Warstewka ze środka rozpuszczała się, kremowo wtapiając w otoczenie. Była tłusta i bardzo cieniutka. Gdy spróbowałam jej trochę osobno, wydała mi się jakby już zawilgocono-topiąca się.
Kawałki ciastek wolałam zostawiać na koniec, a tylko raz na próbę pogryzłam obok czekolady. Wtedy były suchsze i twardsze. Ogólnie jednak też się trochę wraz z otoczeniem rozpuszczały czy raczej rozpadały częściowo. Dodano ich całkiem sporo.
Ciastka gryzione na koniec nieco nasiąkły. Robiły się jakby stwardniałe. Były mączne, niechrupiące.
W smaku czekolada roztoczyła najpierw dość wysoką, karmelową słodycz i ogrom mleka. Odnotowałam w niej lekko dymno-orzechową gorzkość. Mleczność zaraz znacząco się nasiliła - wnętrze chyba ją tak podkreśliło. Podobnie jak gorzkość - tę na zasadzie kontrastu?
Warstwy rozchodziły się prawie równo, choć serowa szybciej i bardziej zwracała na siebie uwagę. Nugat wydał mi się spokojniejszy i wręcz leniwy.
Sernikowy krem przecinał wszystko cytrusową kwaśnością. Poczułam cytrynę i pomarańczę, które zaraz nieco się wygładziły, serwując mi mocno cytrusowy - dokładniej cytrynowy - sernik ze skórką pomarańczy. Kwasek rósł wraz ze słodyczą. Pomyślałam też o jogurcie, ale wszystko to z delikatną nutą białej czekolady. Słodycz tej warstwy podbiła korzenna ciasteczkowość nugatu.
Krem spróbowany osobno był mocno cytrynowy, ale przypominał również cytrynowy jogurt i sernik ze skórką pomarańczy (w tej kolejności). Sam w sobie był mało słodki, bardziej kwaśny,
Do cytryny dołączyło jagodowo-nijakie echo. Warstewka ze środka pobrzmiewała bardzo, bardzo delikatnie. Acz wyczuwalnie - przede wszystkim słodko jagodowo, choć i ona podpięła się pod owocowy kwasek (na co chwilę trzeba było poczekać). Kiedy spróbowałam ją osobno, wydała mi się bardzo słodka i pudrowa, ale rozpoznawalnie jagodowa, a z czasem nieco kwaskawa.
Nugat dołączył do tego wszystkiego poprzez słodycz, acz drogę torował sobie korzennością. Podłączył się pod czekoladę i krem sernikowy mlecznością. Był właśnie mocno mleczny, biało czekoladowy niczym nieokreślony "biały krem" i trochę... miodowy? Przez pewien czas nawet udało mu się tym umacniać wizję twarogowego sernika, bo migdały pobrzmiewały w nim bardzo delikatnie. W dużej mierze przygłuszała je korzenność ciastek korzennych. Nasilała się wraz z wyłanianiem się ciasteczek - i ta już zaniechała podkreślania sernikowości.
Nugat spróbowany osobno był bardzo delikatny i ewidentnie przesiąkł ciasteczkami korzennymi. Spróbowany osobno jawił się jako głównie mleczny i słodki.
Ciasteczka nawet niegryzione zdradzały swoją obecność, a mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa w ogóle skupiały na sobie sporo uwagi. Wprowadziły lekko pieczony motyw. W pewnej chwili do głowy przyszedł mi sernik na spodzie z ciastek korzennych. Zdziwiłam się, jak wyraźnie czułam cynamon, goździki, kardamon w całej korzennej mieszance.
Co ciekawe, gdy wygrzebałam nożem ciasteczkowe drobinki, by spróbować je osobno, wydawały się bardziej mączno-nijakie.
Pobrzmiewająca czekolada umacniała wizję sernika - polanego sowicie polewą z czekolady... ciemnej?
Z czasem słodycz rosła ryzykownie, a sernikowość się rozmyła. Cytrusy mieszały się z korzennością. Kwaśność i ciepła pikanteria były jednak znacząco dosłodzone białą czekoladą, wanilią i chyba miodem, ale nie zabiło to sernikowego wydźwięku... w tym momencie mowa jednak o słodkim, cytrusowym serniku jogurtowym (!) ze skórką pomarańczy.
Mleczna czekolada z wierzchu cały czas pobrzmiewała. Końcowo wydała mi się bardziej gorzka. Jakby tak próbowała przywołać słodycz do porządku.
Ciastkowe pozostałości gryzłam na koniec. Okazały się trochę korzenne, mało słodkie i bardzo, bardzo mączne. Po tym wszystkim jawiły się jako trochę nijakie.
Po zjedzeniu został posmak kwaskawy cytrynowo-jogurtowy, faktycznie może trochę twarogowy ale też słodko białoczekoladowy. Czułam do tego korzenność i mączność, niekoniecznie ciasteczkowość i czasem niemal nieuchwytne echo jagód. Porządnie mleczna, gorzkawa czekolada też na koniec się zaznaczyła.
Czekolada w sumie była smaczna, acz wyszła... zupełnie nie tak, jak bym chciała. Jak dla mnie była za mało jednoznacznie twarogowo-sernikowa. Gdyby to była tabliczka cytrynowo-korzenna, może mogłaby i 8 zdobyć, ale... wtedy niezbyt mnie by ciekawiła. Dużo trzeba było w niej się domyślać tego sernika. Czuć kwasek nabiału, ale jeszcze więcej czuć kwasku cytryny i pomarańczy, jogurtu. To jogurtowo-cytrusowy sernik na spodzie korzennym, który z czasem przyciągał mnóstwo uwagi. Korzenność była w porządku, choć ciasteczka same w sobie mi nie leżały - mączne i twarde, drobne... Nieatrakcyjne. Korzenność aż zagłuszyła migdały. Nugat wydawał się bardziej po prostu słodko-mleczny. To jednak umacniało sernikowość. Szkoda tylko, że sporo inne elementy musiały się starać, by coś podkręcać czy sugerować. Wystarczyło by chyba zrobić mocniej po prostu twarogowy krem? Nie podobała mi się ta jagodowa warstwa - w ogóle nie pasowała. Za nieadekwatność obniżyłam punkt, za przeładowanie, strukturę i np. dodanie tej warstwy kolejny.
Szybko zaczęła mnie nudzić, bo nie była tym, co by mi się widziało - mocno sernikową tabliczką. I 26 g (z 78) oddałam Mamie. Jej opinia: "Za nic nie czułam sernika. Czekolada mi smakowała, ale bo była przyjemnie kwaśno cytrusowa. Jak dla mnie nawet nie mocno korzenna. Najpierw myślałam, że ta kwaśność rozchodzi się od jagodowej warstwy, ale jak spróbowałam jej osobno, to się zdziwiłam, bo ta była po prostu słodka. Nie wiem, po co tyle tam tego wszystkiego Zotter napchał, bez sensu. Czuć wszystko, ale nie sernik. Ja lubię kwaskawe serniki, ale od nabiału, nie cytryny".
ocena: 6/10
kupiłam: dostałam od zotter.pl
cena: 22,49 zł (cena półkowa za 70 g - moja ważyła 78g; ja dostałam)
kaloryczność: 514 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, migdały (9%), pełne mleko w proszku, twaróg (7%), odtłuszczone mleko w proszku, syrop cukru inwertowanego, mąka żytnia, syrop skrobiowy, koncentrat soku z cytryny, słodka serwatka w proszku, jogurt z odtłuszczonego mleka w proszku, całe jaja, cały cukier trzcinowy, miód, masło, liofilizowane jagody, sproszkowana wanilia, emulgator: lecytyna sojowa, przyprawa do piernika (0,1%), emulgator: lecytyna słonecznikowa; cynamon, sól, koncentrat soku pomarańczowego, substancja spulchniająca: soda oczyszczona; proszek cytrynowy (koncentrat soku z cytryny, skrobia kukurydziana, cukier), płatki róż
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.