Marka własna Marque Repère Leclerc spełniała moje oczekiwania. Naprawdę przyjemna jakość, a określanie regionu w tej serii po Marque Repère Equador Collection inspiree Republique Dominicaine Noir 70 % Cacao nie wydawało się picem na wodę. Jako kolejną postanowiłam zjeść z Peru, dlatego że do wyboru miałam jeszcze Ekwador... Aż trzy różne tabliczki! Te chciałam zjeść w krótkim odstępie czasu, a na ten moment szukałam jakiejś, że tak napiszę, pojedynczej. Nie chciałam żadnej serii robić. Stąd właśnie Peru, które dziwnym trafem znalazło się w linii inspirowanej Ekwadorem. Do dziś się będę głowić, co autor miał na myśli, jak to się mówi.
(Leclerc) Marque Repère Equador Collection inspiree Perou Noir 73 % Cacao to ciemna czekolada o zawartości 73% kakao z Peru; marki własnej marketu Leclerc.
Po otwarciu poczułam charakterny, intensywny zapach ziemi, mieszającej się z soczystą cytryną. W niej bez trudu mogłam wyróżnić skórkę, pestki - lekką goryczkę. Soczystość stała na wysokim poziomie i łączyła się ze słodyczą za sprawą czekoladowego ciasta z kwaśnymi śliwkami. Może też słodszymi owocami leśnymi? Posłodzonego... wanilią? Ziemię podkreślił i w pewnym sensie wygładził węgiel, motyw czegoś palonego i zagaszonego wodą.
Tabliczka w dotyku obiecywała kremowość i może nawet miękkość, lecz była bardzo twarda. Trzaskała głośno jak suche gałęzie.
W ustach rozpływała się wolno i kremowo-maziście. Była trochę maślano tłusta, jednak podobieństwo do masła osłabiała lekka pyłkowość, do odnotowania z czasem. Nie brakowało jej też lekkiej soczystości.
W smaku pierwszą poczułam lekką, niemal zwiewną słodycz... nieco kwiatową? Waniliową! Oczami wyobraźni patrzyłam na kwiat wanilii. Rosła delikatnie, trzymała się boków i nie pchała na pierwszy plan.
Zwiewność przeszła w nienachalną soczystość... odległych owoców leśnych? Słodkich, dojrzałych, ale tak delikatnych, że niedookreślonych. Soczystość jakby napomknęła coś, że z czasem może zrobić się kwaśniej, ale na razie trzymała się słodyczy.
Tuż po tym odezwała się gorzkość. Wkroczyła poprzez motyw węgla. Nieco dalej zaznaczyło się coś - drewno? - palonego i jakiś czas temu już zagaszonego wodą. Mimo paloności, łączyło się z tym pewne poczucie wilgoci.
Za jej sprawą dołączyła ziemia. Czarna, wilgotna i charakterna. Wkroczyła na pierwszy plan, a podkreślała ją paloność. Na zasadzie kontrastu przez chwilę i ziemistość, i słodycz wybiły się na wierzch, że aż słodycz wydała mi się nieco ryzykowna, potencjalnie przytłaczająca. Gorzkość zaraz, z własnej woli, zaczęła łagodnieć, jakby oddając jej część pola do popisu.
W tle zaakcentował się kwasek. Pomyślałam o cieście ucieranym z owocami leśnymi, a potem o czekoladowym cieście z kwaśnymi śliwkami. Przez parę sekund kwaśność eksponowała się porządnie. Ciastowość podbiła też słodycz. Wanilia mieszała się z cukrem. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wzrost słodyczy miał moment kulminacyjny, a potem zaczął raczej rozchodzić się na boki, słabnąć.
Przemknęły mi karmelizowane orzechy, co słodyczy nadało poważniejszego tonu. Ta paloność sama w sobie przełożyła się na jej częściowe poskromienie.
Kwasek śliwek przywołał cytrynę. Ją jednak hamował wątek palony. Wyobraziłam sobie karmelizowaną, prażoną w palonym cukrze cytrynę. Oprócz kwaśności czuć tu więc było mocno palony wątek i sporo słodyczy. Kwaśność zdawała się właśnie nieco powstrzymywana. Zrobiła się dość niska, acz wyrazista.
Karmelizowane orzechy przedstawiły się jako orzechy laskowe i pekan. Mieszały się w karmelizowanym wątku wraz z cytryną, dodatkowo pilnując, by nie było ani za kwaśno, ani za słodko. Z tą słodyczą jednak... szło im trochę trudno, bo wanilia mieszając się z cukrem raz po raz wybijała na wierzch. Wtedy słodycz wydawała się nieco zbyt dosadna.
Gdy słodycz przybrała ten bardziej palono-karmelowy, może wręcz goryczkowato-karmelizowany wydźwięk, gorzkość wróciła z nową mocą. Ziemia tym razem wystąpiła w asyście ziół. Gorzko-cierpkie zioła rosły swobodnie na czarnej, żyznej ziemi.
Po zjedzeniu został ziołowo-ziemisty posmak i sporo słodyczy waniliowo-cukrowo-karmelizowanej, łączącej cytrynę, orzechy i kwaśne śliwki zatopione w nieco zbyt słodkim, czekoladowym cieście.
Czekolada była bardzo smaczna i ciekawa, a zarazem niezbyt skomplikowana. Pewna dobitność słodyczy spowodowała, że nad oceną się zawahałam, ale jak pomyślałam o cenie, uznałam, że trudno byłoby w takiej znaleźć równie dobrą. Wyrazista gorzkość mieszała się z nie za mocną kwaśnością, słodycz pokazała, co potrafi, ale nie przeholowała. Wanilia i motyw karmelizowania dobrze ukryły cukrowość. Karmelizowana cytryna i trochę orzechów zacnie połączyły się z odrobiną owoców leśnych i czekoladowo-śliwkowym ciastem. Wszystko to stanowiło pasujące towarzystwo dla ziemi, węgla i czegoś wilgotnego, zagaszonego, ziół. Paloność miała tu ciekawy - ten zagaszony, zawilgocony - ton.
Odlegle skojarzyła mi się z czymś... wydała mi się znajoma. Sprawdziłam, że wyprodukowano ją we Włoszech, a wtedy mnie tknęło, że trochę przypominała (Vanini) Tesco finest Peruvian 70 % Dark Chocolate.
ocena: 10/10
kupiłam: za czyimś pośrednictwem w Leclerc
cena: jakieś 8,50 zł (a dokładniej 60 za 7 różnych czekolad z tej serii, więc nie wiem, ile dokładnie za jaką)
kaloryczność: 591 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym do niej wrócić
Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, ekstrakt waniliowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.