Kupując tę czekoladę szczerze miałam na nią ochotę, ale potem jakoś... trafiłam na parę kiepskich pomarańczowych i doszłam do wniosku, że w ogóle chyba trudno, by czekolada z pomarańczą mnie usatysfakcjonowała. Kiedyś myślałam, że problem tkwi w tym, że zazwyczaj dodają kandyzowaną pomarańczę, a tej nie cierpię, ale Oxfam Fair Trade Organic Dark Orange 72 % Cocoa Chocolate pokazała mi dosadnie, że pomarańczowa czekolada nawet bez kandyzowania może mi nie leżeć.
Dzisiaj przedstawianą wzięłam na Rysy, na które wreszcie weszłam od polskiej strony. Uznałam, że gdyby była kiepska, i tak będę zbyt zadowolona z miejsca, by się tym przejąć. Gdyby zaś miała okazać się dobra, byłaby zacnym zwieńczeniem trasy. Co prawda zdjęcia porobiłam na wierzchołku słowackim, bo był prawie pusty, ale to szczegół. Ogólnie Rysy od polskiej strony wreszcie były moje, a widoczność dopisała. A czekolada... No właśnie.
Bonvita Orange 72 % Cocoa Premium Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 72 % kakao z Republiki Dominikany z pomarańczą.
Po otwarciu poczułam słodką, niezbyt soczystą pomarańczę o naturalnym, podsuszonym charakterze, nieco wyprzedzającą palono gorzką czekoladę. Była nie za mocno słodka w palono karmelowy sposób, porządnie spleciony z pomarańczą. Za palonością zaznaczył się akcent... zawilgoconego drewna i mokrych liści.
Tabliczka była twarda i przy łamaniu głośno, chrupko trzaskała. Dopiero przekrój ujawnił, iż skrywa mikroskopijne drobinki pomarańczy. Wyglądało na to, że bardzo niewiele, ale to tylko złudzenie.
W ustach czekolada rozpływała się raczej, acz nie jakoś bardzo, powoli. Wyszła maślano, jednak nie tłusto. Była zbita i bardzo długo zachowywała kształt. Wykazywała lekką proszkowość, mieszającą się z mnóstwem drobinek pomarańczy. Była bardzo nimi najeżona, nie wypuszczała ich zbyt chętnie z siebie. Z czasem serwowała za to lekką soczystość i znikała dość wodniście. I już nieco bardziej tłusto.
Kawałki były tak maleńkie, że w zasadzie nie wymagały gryzienia. W sumie nawet jakoś zbyt mocno nie zaburzały czekoladowości (niektóre bardzo ziarniste czekolady bez dodatków wychodzą podobnie). Z czekolady trudno je wydobyć, więc gryzienie obok było trudne. Za to zrobienie kęsa bez nich było niemożliwe. Próbowałam spiłować trochę samej czekolady zębami i potem w domu nożem, ale się nie dało nie trafić na pomarańczę.
Kawałki, które zostały w ustach na koniec czasem bardziej trzeszczały, czasem chrupały lub skrzypiały. Były suche i delikatne, chrupko-trzeszczące w porywach. Kilka zaś cechowała pewna twardość, a mi kojarzyły się z piaskowym cukrem. Jak pisałam, nie wymagały gryzienia, ale ja trochę je podgryzałam i tak, o tak o sobie.
W smaku najpierw poczułam nie za wysoką, ale wyraźną słodycz. Miała nieco karmelowy odcień. Rosła spokojnie, ale konsekwentnie.
Początkowo pomarańcza zaznaczyła się w oddali. Był to motyw słodkiego, ale mało soczystego, a suchego owocu. Nie wychylał się jednak.
Gorzkość odezwała się po chwili. Nie miała jednak zbyt imperatywnych zapędów. Pomyślałam o starym drewnie... drewnie zawilgoconym, zalegającym w ciemnym lesie? Gorzkość była też trochę palona i... Soczysta? Pomyślałam o grejpfrucie.
Pomarańcza nasiliła się wraz ze słodyczą. Ogólnie była w jedno zmieszana z czekoladą - tej nie sposób spróbować osobno. Pomarańcza zdecydowała się na więcej - acz wciąż nie jakoś szczególnie dużo - soczystości. Spod niej wydobywały się inne owoce: grejpfrut i chyba wiśnia. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa zasugerowały odrobinkę kwasku, acz ten nie rozwinął się za bardzo.
Gorzkość za to owszem. Pomarańcza wysunęła motyw skórki. Ogólnie smak dodatku podkręcał gorzkość bazy, niezależnie ku czemu się chylił. A to było zróżnicowane w zależności od tego, jakie kawałki się wyładniały. Czasem silniejsza była skórka, czasami owoc jako całość, czasami jak sok pomarańczowy.
Bardziej bliżej końca, raz po raz przemknęło mi echo olejku pomarańczowego. Acz nie zbliżało się nawet do naturalniejszej pomarańczy. Trzymało się w oddali.
Gorzka skórka mieszała się z lekkim akcentem... Jakiegoś naparu? Wyobraziłam sobie pomarańczową zieloną herbatę, acz pobrzmiewała jakoś bez przekonania. Cytrusowy napar wplótł motyw liści i podkręcił zawilgocone drewno. Palony, coraz wątlejszy akcent nie protestował. Wszystko to było w sumie mało kwaśne, ale w końcu całkiem soczyste.
Kawałki pomarańczy - z trudem wyłuskane - gryzione obok czekolady były bardzo nijakie. Tak, że nie umiałabym w ciemno zgadnąć, co to.
Kawałki ciamkane i gryzione na koniec smakowały pomarańczą suszoną. Znów - raz bardziej słodkim miąższem, raz całym owocem (przeważnie), czasem mignął kwasek, czasem goryczka skórki.
Po zjedzeniu został mocno, ale naturalnie pomarańczowy posmak. Kojarzył mi się z sokiem z pomarańczy, ale czuć suchawy wątek suszonej pomarańczy. Nie było w niej nic nachalnego, mimo że dało się doszukać olejku. Pomarańcza mieszała się w zgodzie z odrobiną słodyczy chyba karmelu i zielono herbaciano-paloną goryczką.
Czekolada zaskoczyła mnie pozytywnie. Mimo że nie lubię tak napchanych dodatkiem czekolad, ani tak podrobionych dodatków, tutaj to się sprawdziło. Niezbyt przemawia do mnie forma - aż takie podrobienie suszonej pomarańczy... Wolałabym większe, może np. liofilizowane kawałki (jak maliny w (Leclerc) Marque Repère Equador Collection inspiree Czekolada Deserowa z Liofilizowanymi Malinami, ale... te były tak drobniusieńkie i delikatne, że nie zaburzały czekoladowości.
Wyszła znacznie lepiej niż Oxfam Fair Trade Organic Dark Orange 72 % Cocoa Chocolate - o wiele bardziej naturalnie. Obstawiam więc, że jak mielić pomarańczę suszoną, to zupełnie, czyli coś prawie jak w dziś przedstawianej, bo wtedy zlewa się w jedno z czekoladą (w Oxfam kawałki były jednak ciut większe). Olejek w dziś przedstawianej był marginalnym dodatkiem. Ogólnie ta wyszła nienachalnie, a wyraźnie pomarańczowo. Pomarańcza bardzo zgrała się z bazą i jej nutami grejpfruta, wiśni, zawilgoconego drewna i naparu - pomarańcza świetnie to podkręcała. Niska słodycz wydawała się zupełnie podporządkowana. Gorzkości nie brakowało, soczystości też nie, choć kwaśność nie była wysoka.
Większość zjadłam w górach, a to, co kończyłam w domu się obroniło.
ocena: 9/10
kupiłam: Allegro
cena: 15,47 zł
kaloryczność: 534 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, pomarańcza 5%, lecytyna słonecznikowa, naturalny aromat pomarańczowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.