Grześki to "wafel przekładany kremem kakaowym w czekoladzie ciemnej (30,6%)".
Po otwarciu zobaczyłam skąpo oblanego czekoladą wafelka i poczułam dość silny zapach bardzo słodkiego kakao. Zdziwiłam się, bo był po prostu słodki i "taki sobie".
Tę tłustawość podkreślał smak nadzienia, bo miało w sobie "mlecznawy" (nie do końca mleczny) element, który w połączeniu z niezbyt wyrazistym kakao, silną słodyczą i smaczkiem dobrze wypieczonego (ale nie mocno wypieczonego) wafelka kojarzył mi się z jakimiś cukierkami czekoladowymi, może i michałkami czy czymś takim.
Grześki (Grzesiek!) wydał mi się bliżej nieokreślony przez wspomnianą mleczną czekoladowocukierkowość. Bardzo słodki i przyjemnie chrzęszczący może być dla kogoś dobrą przekąską na chcicę na coś słodkiego (których ja już nie miewam, tak btw.), ale na pewno nie jest czymś, co kupię ponownie.
Warto także nadmienić, że po kakaowy wafelek z czwórką i tak sięgnęłabym z większą chęcią niż po kokosowego wafelka w białej czekoladzie Milki z szóstką. Oceniam po prostu wafelki "jak na dany smak", trudno porównać kokosowy z kakaowym.
Warto także nadmienić, że po kakaowy wafelek z czwórką i tak sięgnęłabym z większą chęcią niż po kokosowego wafelka w białej czekoladzie Milki z szóstką. Oceniam po prostu wafelki "jak na dany smak", trudno porównać kokosowy z kakaowym.
ocena: 4/10
kupiłam: Tesco
cena: 1.19 zł (przeliczenie dla porównania: 3,30 zł / 100g)
kaloryczność: 522 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: czekolada 30,9% w tym 0,1% w kremie (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcze roślinne: palmowy, Shea; tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa, E476; aromat), mąka pszenna, tłuszcze roślinne: palmowy częściowo utwardzony, palmowy; mleko w proszku odtłuszczone, cukier, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 2,9%, skrobia ziemniaczana, lecytyna sojowa, substancje spulchniające: węglany sodu i węglany amonu; sól, aromat
----------------------
Prince Polo Classic to "wafelek z kremem kakaowym (49 %) oblany czekoladą ciemną (30%)".
Po otwarciu poczułam mocno kakaowo-waflowy zapach, który z kolei wydał mi się zaskakująco smakowity.
Większość uwagi skupiałam na suchych, kruchych i konkretnych warstwach waflowych. Całkiem nieźle chrupały i niwelowały poczucie tłustości, przy okazji zabijając smak kremu. Jaki był? Trudno powiedzieć; na pewno słodkawy, może i kakaowy - prawie go nie czuć. Wafle zaś kojarzyły mi się z neutralnymi, niezbyt mocno wypieczonymi, andrutami.
Jedząc Prince Polo miałam wrażenie, że jem po prostu wafle z ciemną czekoladą. Nie doszło do zasłodzenia, a i poczucie sucho-chrupkości mi się podobało. Wolałabym, żeby wafle były lepiej wypieczone, albo miało jakiś określony smak i żeby czekolada się ich trzymała, ale ogólnie, gdy starałam się w ogóle nie skupiać na kremie o okropnej konsystencji (co na szczęście było łatwe, chociaż wolałabym dobrze zrobiony krem, niż małą ilość kiepskiego, ale to szczegół), jadłam prawie ze smakiem. Był to jednak na tyle średni produkt, że wiem, że do niego nie wrócę.
ocena: 6/10
kupiłam: Tesco
cena: 1.39 zł (przeliczenie dla porównania: 2,80 zł / 100g)
kaloryczność: 530 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, mąka pszenna, olej palmowy, miazga kakaowa, serwatka w proszku, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 1,4%, skrobia ziemniaczana, olej rzepakowy, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa, E476; substancje spulchniające: węglany sodu, węglany amonu; aromaty, sól
Aktualizacja z dnia: 24.10.2024:
Prince Polo Classic to "wafelek z kremem kakaowym (48 %) oblany czekoladą ciemną (32%)"; po zmianach 2024.
Wafel trafił do mnie zupełnie przypadkiem po zakupach z ojcem. Brał go sobie, ale jak jechał ode mnie, zapomniał zabrać, a prędko miał się znowu nie zjawić. Mnie zaś naszła dzika myśl, napędzana przez dziwny sentyment. Może by tak spróbować, jak coś tak zwykłego odbiorę po latach? Tym bardziej, że zasłyszałam tekst, jakoby moje pokolenie właśnie na tym waflu się wychowało. No i tak znów wykrzywiłam się w grymasie na hasło, że "wafelek cieszy od 1955". Yhym, tylko że sto razy został zmieniony. Nawet od mojej recenzji znowu w nim gmerano. Najpierw oburzyłam się, że i tak znikomą ilość kakao obniżono, ale potem spróbowałam i przeczytałam nie tylko skład, ale i opis.
Po otwarciu poczułam mocny zapach wafla i kakao, ciemnej, acz cukrowej, czekolady. Ta czekoladowość mnie zainteresowała, mimo że wciąż - jak dawniej - dominowała waflowość.
Struktura prawie taka sama, acz warstwa kremu wydała mi się niespotykanie wręcz cienka (kiedyś była po prostu cienka). Czekolady na wierzchu nie było za dużo - na spodzie miejscami prawie prześwitywała (niby ją zwiększyli, ale jak tak o tym myślę, wciąż mogłoby być jej więcej).
Gdy dzieliłam na warstwy, krem wydał mi się strasznie, jeszcze bardziej, cukrowo-proszkowy, ale w zasadzie tak samo nijaki. Dobrze więc, że dali go jeszcze mniej, a więcej czekolady. Dzięki temu ona zdecydowanie dominowała. W nowszej wersji czekolada odegrała nieco ważniejszą rolę. Nie była to różnica kolosalna, ale jednak jakby nie patrzeć ciut więcej ciemnej czekolady, a ciut mniej mdłego kremu wyszło na dobre. Ogół jednak nie popisał się jakoś szczególnie, by przyznać mu wyższą ocenę.
ocena: 6/10
kaloryczność: 531 kcal / 100 g
----------------------
Porównanie wafelków z 2017:
Grześki, Prince Polo |
Szczerze? Myślałam, że na oba będę narzekać, a oba w sumie okazały się całkiem ok, choć nawet nie ma specjalnie za co ich chwalić. Grzesiek był według mnie o wiele za słodki (po co tak słodzić wersję w ciemnej czekoladzie, skoro jest i w mlecznej?), a Prince przypadł mi do gustu chrupkością i "wytrawnością", ale... andruty z czekoladą (nawet niezłą) to nie jest coś, co mam zamiar kupować. Prince Polo ma też ten plus, że jest tańsze, ale... a, kogo obchodzi tak groszowa sprawa.
Grześki, Prince Polo |
Grunt, to wiedzieć, na co ma się ochotę. Lekkość, krem i słodycz? Wtedy lepszy Grzechu. Suchość, chrupkość i nieprzesłodzenie? Poprosimy pana w złocie.
Nie chce mi się jednak wierzyć, że jest to szczyt, jaki można osiągnąć w wafelkowej kategorii. Niechże by się producenci wreszcie wzięli i je naprawdę dopracowali, a nie tylko pogarszają...