czwartek, 9 kwietnia 2015

KitKat Pop Choc

Lubię od czasu do czasu obejrzeć sobie jakiś dobry film i pochrupać coś do niego. Nie łapczywie, powoli, ale też nie delektując się zbytnio i nie rozkładając przekąski na czynniki pierwsze. Nie znoszę jednak popcornu (który w końcu został stworzony, żeby go jeść właśnie do filmów), więc muszę sobie szukać innych zamienników, a słodyczowy rynek ma naprawdę wiele do zaoferowania.
KitKat'y? Lubię. Smaczne batony/wafelki, do których teraz nie pałam jakąś wielką miłością, ale uważam, że są ok. Nie kupuję tych klasycznych jednak już od wielu lat. Głównie ze względu na to, że uważam, że są ciekawsze produkty.

Dlatego, gdy tylko po raz pierwszy zobaczyłam KitKat Pop Choc, uznałam, że może warto spróbować. Ostatnio, moje przypominanie sobie klasyków skierowało mnie właśnie ku tym wafelkowym kulkom w czekoladzie.

Paczka jest dość spora i kryje całą masę kulek, o całkiem dużym rozmiarze, co już na początku pozytywnie mnie zaskoczyło.
Każda sztuka jest chrupiąca i ani zbyt twarda, ani zbyt miękka. Łatwo je podzielić na warstwy, ale niestety zgryzienie czekolady (jak lubiłam robić w przypadku Chunky) jest prawie niemożliwe. Wafelki są jak najbardziej w porządku, dobrze wypieczone i wydaje mi się, że dodają lekkiego, łatwego do przeoczenia (ale jednak!) słonawego posmaku, co wychodzi bardzo na plus. Jak na takie maleństwa, skrywają solidną ilość czekoladowego, za słodkiego kremu, w którym przesadniej tłustości, ani margarynowego posmaku się nie doszukałam.

Kulki są pokryte cienką warstwą czekolady, która nie jest niczym wykwintnym, jak to w takich produktach. Mocno słodka, mleczna i tłusta, jednak to wszystko nie przeszkadza, ze względu na jej ilość. Trzyma się solidnie, nie odpada na wszystkie strony. Można to uznać za plus, jak i za minus.

Ogółem przyjemna przekąska, jaką można sobie zjeść "do filmu" lub jako chrupiący dodatek do owsianki, jeśli lubi się takie różności dodawać (np. do kakaowej z fistaszkami, np. na czekoladowo-fistaszkowym mleku Mullera), ale nie dla mnie. Nie moja forma, jednak... jednocześnie wydaje się to zrobione bardzo dobrze i pomysłowe.


ocena: 9/10 (obiektywnie, bo wszystko, jak trzeba)
kupiłam: Kaufland
cena: 3.99 zł (chyba, bo jakaś promocja była) 
kaloryczność: 521 kcal / 100 g
czy kupię znów: może

Skład: cukier, mąka pszenna, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz palmowy, miazga kakaowa, serwatka w proszku, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, aromaty, sól, substancja spulchniająca (węglany sodu), substancje glazurujące (guma arabska, szelak), olej kokosowy z ziaren palmowych, syrop glukozowy

----------------------
Aktualizacja z dnia: 17.11.2017
Mama jest z tych, co to lubią sobie pochrupać wszelkie draże i ciastka, więc KitKat Pop Choc, czyli "chrupiące wafelki w czekoladzie mlecznej (57,8%)" przekładane kremem kakaowym od Nestle, znowu pojawiły się w moim domu. Nie planowałam do nich powrotu, bo mimo że dobre, okazały się nie w moim stylu. Jako że ogólnie postanowiłam zmierzyć się z różnymi Kit Katami, także te chciałam sobie przypomnieć, jak się mają do zwykłych Chunky i paluszków. Ku mojemu zaskoczeniu, zdążył się też zmienić skład.

Po otwarciu pachniały cukrowo-mleczną mieszanką. Intensywnie i trochę sztucznie.

Gruba warstwa czekolady była tłusta i kojarzyła się z plastikową polewą. Oddzielenie jej było dość trudne. Smakowała głównie cukrem i mlekiem, a jej czekoladowość wyszła jakoś tanio. Czułam w niej... jakiś plastik dosłownie, "cukrową sztuczność" (?).
Podobnie tanio smakował tłusty, oleisty krem. Tym razem wydał mi się bardziej nijaki i cukrowo-tłuszczowy.
Jedynie chrupkie wafle wciąż były w porządku.
Całość z racji na formę i wielkość wyszła zjadliwie, ale... strasznie słodko i tandetnie.

Może i można pochrupać, ale brak w nich czegoś, dla czego chciałoby się je chrupać. Taka sama nuda, co i paluszki. Przy tym rozmiarze jednak nie czuć tego, co przy Chunky, a mianowicie tego, jak zepsuli niegdyś dobrego KitKata.


ocena: 4/10
kupiłam: Kaufland (Mama kupiła)
cena: -
kaloryczność: 526 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz palmowy, mąka pszenna, miazga kakaowa, laktoza i białka z serwatki, serwatka w proszku, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz mleczny, lecytyna słonecznikowa, substancje glazurujące (guma arabska, szelak), syrop glukozowy, olej (kokosowy, z nasion palmowych), aromaty, sól, substancja spulchniająca (węglany sodu)

24 komentarze:

  1. jadłam i uważam, że są urocze :) moja mama uwielbia takie rzeczy i zawsze jak ją pytać co jej kupić to mi odpowiada: coś małego i dużo :D od razu sb kojarzę z tym ^^ choć od tego choć są o wiele prostsze i mnie smacznie wole poodgryzać multikeksy- opakowanie w sam raz na całą rodzinę i akademik ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że gdzieś je kiedyś jadłam i smakowały mi, jednak sama sobie bym nie kupiła, bo chyba bym je rok musiała jeść. :P

      Usuń
  2. Skąd ja je znam: http://slodkieabstrakcje.blogspot.com/2015/03/nestle-kitkat-pop-choc.html

    Nie powiem, w cenie promocyjnej mogą wydawać się bardziej przystępne :>
    Suma summarum i tak pewnie wybrałabym popcorn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, ja nienawidzę popcornu. Znaczy... tych jego łusek właściwie, bo smak - mniam!, ale niewygodnie się go je. :P

      Usuń
  3. A ja uwielbiam popcorn do filmów.

    Kit Kat Pop Choc jest u mnie na nie ze względu na rozmiar i twardszą, za to cieńszą warstwę czekolady. Taki typowy średniak. Jeśli sięgać po KK (a robić to warto, kocham KK), to tylko po klasyczny europejski rozmiar (czyli jeden baton, nie cztery paluszki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w popcornie wszystko te jego łuski psują i nie lubię go jeść. :P

      Jak ja dawno nie jadłam zwykłego KitKata... chyba będę musiała go kupić do recenzji. Albo od razu zrobię porównanie klasyka i czterech paluchów.

      Usuń
  4. kit katy lubię i to nawet bardziej niż uwielbiane przez większość marsy i snickersy z powodu wafelka. chociaż od klasycznych chyba wolę chociażby wersję white czy double caramel. mam tak samo jak Ty, w dzieciństwie kiedy te batony nie miały zbytniej konkurencji na rynku były czołowymi produktami kupowanymi przez dzieci, a raczej ich biedne mamy stąd ja też się nimi zajadałam. dzisiaj jednak jest tych słodyczy znacznie więcej i często są o wiele ciekawsze chociaż faktem jest, że takie batony jak właśnie snickers, kit kat czy mars zawsze już chyba będą tymi królami wśród batonów nie do zdetronizowania. :D jak już pisałam kit kat głównie kojarzy mi się z dzieciństwem kiedy kupowałam go na zmianę z 3bitem i niby go lubię, niby ta forma z powyższej recenzji mi odpowiada bo lubię słodycze w małych gramaturach ale jakoś mnie nie ciągnie. wynika to chyba z tego, że kojarzy mi się ten produkt z tymi dodatkami do jogurtów jak fantasia, które są w tych pojemniczkach obok, a które zazwyczaj są zupełnie bez smaku. wyjątkiem są oczywiście mullery bo tam i jogurty i dodatki są bez zarzutu. :D niemniej rozbudziłaś moją ciekawość i kupię, naprawdę kupię bo muszę się przekonać! jeżeli lubisz takie małe przegryzki to w biedrze są takie małe wafelki w trzech smakach i różnych polewach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nawet kupiłam jakiś czas temu jogurt z KitKatem, ale kuleczki zjadłam, a jogurcikiem nakarmiłam kosz na śmieci, haha.
      Lubię tę wersję z karmelem, ale z masłem orzechowym po prostu kocham!

      Usuń
  5. Kitkat z masłem orzechowym jest naszym ulubionym :) A tak w ogóle, to kiedyś bardzo przepadałyśmy za lodami rożkami o smaku tego batona. Zawsze były takie mocno kakaowe z dużą ilością czekolady. Oj, ale byśmy sobie je teraz zjadły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Z masłem orzechowym to jeden z moich ulubionych wafelków / batonów.

      Te lody też mi smakowały, muszę je sobie przypomnieć. Chociaż coś kojarzę, że ten wafelek trochę rozmiękły był, ale może mi coś się wydaje. :P

      Usuń
    2. Właśnie nie był rozmiękły, bo był cały oblany grubą warstwą czekolady xD No chyba, że od tych kilku lat jakość się popsuła ;)

      Usuń
    3. Znaczy... ja go jadłam daaaaawno temu, to ewentualnie się poprawiła. :P

      Usuń
  6. Kiedyś uwielbiałam KitKaty i jadłam je naprawdę często, potem już mi się nieco przejadły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znudzenie tematu u mnie też. :P Chociaż dalej lubię raz na jakiś czas.

      Usuń
  7. Produkt zagadka....

    Barony - super. Masło orzechowe najlepsze. Potem biała czekolada, podwójny karmel. Reszty fajnych smaków nie znam, bo nie żyjemy w Japonii ;)

    Lody w rożku - dla mnie totalna porażka. Czekolada niskiego lotu, a i sam wefelek jakby od innego producenta.

    Pop - kurde. Pamiętam, że je jadłem. Pamiętam, że w towarzystwie Maltesers. Właśnie po to by mieć porównanie. Werdyktu nie kojarzę zupełnie :/ Albo było to, jak u Ciebie wysokie zadowolenie (9 dałbym M. więc KitKat niżej) albo totalne rozczarowanie jak w przypadku lodów.

    Pozostanę przy znajomych smakach. Nie odmówię jednak poczęstunku... przecież to w ramach odświeżenia pamięci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, ten z zieloną herbatą, czy tam o smaku jest... niezbyt smaczny. :P

      Lody? Dla mnie czekolada była ok, ale wafelek... już gorzej.

      Dla mnie Maltesers to zupełnie inna bajka, a ja staram się oceniać słodycze z innych kategorii nieco inaczej. Weźmy np. czekoladę, która ma u mnie 10 - moja ulubiona czekolada, a już wafelek z 10-tką tej czekolady mi nie zastąpi, ale z innymi waflami nie ma porównania. :P

      Usuń
  8. Czy tylko ja mam takiego pecha, że za cholerę nigdzie ich nie mogę dostać? :/ Ja tak kocham KitKat'y! Te kuleczki to smak dzieciństwa, kupowało się w automacie szkolnym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, kiedy ich szukałam, to też znaleźć nie mogłam. Przestałam - wszędzie się pojawiły. Teraz szukam kulek Lionów, bo jakiś czas temu widziałam w Almie, ale cena (ok. 8 zł) mnie odstraszyła, jako, że brałam chyba z 10 czekolad.

      Usuń
  9. Ooo właśnie! Nie próbowałam ich, ale rzeczywiście zapewne dobrze by sie spisaly jako dodatek do owsianki :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KitKatowa owsianka jest naprawdę świetna. :D Ciekawe, jak by to było z Lionem... Wersja batonowa w sumie nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie, ale w takiej formie... Muszę kiedyś upolować i tyle. ;)

      Usuń
  10. Kocham.
    Pamiętam jeszcze jak kilka lat temu była tez wersja mini Grześków i jakieś inne...

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.