
Haagen-Dazs ma całą paletę smaków w USA i praktycznie niemożliwe było przetestowanie ich wszystkich w ciągu jednego wyjazdu. Nie ukrywam, że nie chciałam żyć samymi lodami, tym samym chcąc spróbować jak najwięcej. Mam ogromne szczęście, że na kilka ostatnich dni udało mi się dostać mini opakowania smaków, które trochę mnie ciekawiły. Nawet bardziej, niż trochę, ale nie na tyle, bym była gotowa zjeść całe wielkie pudło na raz.
Lody waniliowe z sosem karmelowym i wafelkami w czekoladzie, Haagen-Dazs Caramel Cone, najpierw wydały mi się 'must try', potem pomyślałam, ze to w sumie nic ciekawego i miałam różne tego typu wahania. W końcu, gdy zobaczyłam opakowanie 120 ml, kupiłam bez żadnych oporów.
Otworzyłam opakowanie i zobaczyłam ciemną plamę, koloru syropu klonowego, na jasnych lodach i ciemne kawałeczki przebijające się spod spodu.
Najbardziej zaciekawiła mnie ta duża plama, więc i od niej zaczęłam.


Smaku typowego dla śmietankowych lodów jednak nie mają. Silne jest waniliowe zabarwienie, aczkolwiek do prawdziwej, słodkiej wanilii to im jeszcze dość daleko.

A tu zaskoczenie. Najpierw przez dłuższą chwilę popisywała się czekolada. Była ciemna z dość silną cierpkością, ale na tyle słodka, by nikogo do siebie nie zrazić. Dobrej jakości deserowa czekolada, odrobinę tylko tłustawa, bez suchego, czy proszkowatego dodatku. Warstwa, na różnej wielkości wafelkach, wszędzie była gruba.

Miały smak tych chrupiących, lepszej jakości, wafli do lodów, albo raczej deserów lodowych (często z sosami, rurkami z kremem itp.). Smak miał akcent dobrze wypieczonych sztuk z nutką soli, ale pozostawał waflowo stonowany, chociaż wciąż był przeciwieństwem neutralności.
Wszystko w tych lodach miało swoją rolę. Lody same w sobie były smacznym tłem, karmel nadawał palonej słodyczy, goryczka czekolady nieco ją równoważyła, tworząc znaną i uwielbianą przeze mnie fuzję. Do tego chrupiący element, który zawsze jest przez mnie mile widziany.
Żałuję, że nie miałam okazji zjeść pełnowymiarowego pudełka (znaczy lodów z nich, nie kartonu).
ocena: 10/10
kupiłam: Welgreens
cena: 1.19 $
kaloryczność: 285 kcal / 100 g, 260 kcal / 91 g (opakowanie)
czy kupię znów: z chęcią i to duże opakowanie
Skład: lody karmelowe: śmietana, odtłuszczone mleko, cukier, żółtka jaj, naturalny aromat; wafelki w czekoladzie: cukier, kawałki wafla (mąka pszenna, cukier, olej sojowy, lecytyna sojowa, sól), olej kokosowy, kakao, kakao przetwarzane (?), olej maślany, ekstrakt waniliowy; karmel: cukier, skondensowane mleko odtłuszczone, syrop kukurydziany, woda, masło (śmietana, sól), sól, pektyna, naturalny aromat, soda oczyszczona
Wszystko takie idealne i dopięte na ostatni guzik.Ale znów pojawia się problem dostępności..
OdpowiedzUsuńChyba będzie trzeba wybrać się w podróż :D
Firma sama się ogranicza i najwidoczniej nie chce zarobić, skoro tylko u siebie takie pyszności mają!
UsuńNaprawdę nie wiem czemu Haagen Dazs nie chce bardziej się rozwinąć na rynku polskim. Już by nawet rzucili te małe opakowania, tańsze, ale z większą ofertą smaków :( Tyle tracimy
OdpowiedzUsuńWłaśnie, człowiek by kupił nawet po tych "polskich" cenach, bo wiadomo, transport, produkcja itp. to kosztuje...
UsuńTakie małe to bym kupiła nawet o smaku zmutowanych malin. No dobra, może jednak nie. Ale to kupiłabym z całą pewnością. Jakieś szanse na pojawienie się w Polsce? Nie? Proza życia.
OdpowiedzUsuńTeż jestem fanką małych opakowań. :D
UsuńOczywiście, bo po co Polakom smaczne lody...
Ktoś pewnie zarzuci mi, że mam kubki smakowe niemalże jak dziecko, bo zamiast po jakieś wyszukane smaki jak bo ja wiem... tiramisu, malaga zawsze biorę karmelowe czy ciasteczkowe. Niemniej czy mnie to obchodzi? Nie. Ja to kocham takie właśnie zasładzające lody, karmel, ciastka, masło orzechowe to są moje smaki. Czyli jak sama rozumiesz też kupiłabym to pudełko, oj biegłabym z nim wręcz do kas. :D
OdpowiedzUsuńJeśli o lody chodzi to ja po prostu lubię... te z gatunku czekoladowych-karmelowych i wszystkich, podchodzących pod słodkości. Żadne tam owoce.
UsuńZ takimi to problem, żeby ich po drodze do tej kasy nie wszamać. :P
Chyba muszę sobie założyć blokadę na Twojego bloga by tu nie wchodzić i nie czytać bo mnie później szlak trafia,że takie cuda jesz a ja wczoraj zwykłe czekoladowe jadłam na kolacje:( . Lody super zjadła bym oj zjadła:)
OdpowiedzUsuńCzekoladowe też są bardzo dobre. :D
UsuńMasz szczęście, że już mi się amerykańskie recenzje kończą (jeśli o lody chodzi to jeszcze jakieś 3-4).
Nie mogę, co za pyszności. Ale by były w Polsce, to nawet nie marzę..
OdpowiedzUsuńTaak, człowiek już tylko taki zrezygnowany siedzi. Dobrze przynajmniej, że jakiekolwiek smaki Haagenów są.
UsuńŚwietnie, że umieszczono w tych lodach tyle urozmaiceń. Jestem kupiona. Bardzo mi w smak te lody, a od siebie pewnie jeszcze bym dodała jakichś owoców, w ramach wzbogacenia deseru. Pasowałoby? Czy to już profanacja i naruszenie świetności Hagen Dazs? ;|)
OdpowiedzUsuńJa osobiście owoców bym do nich nie dodała, bo coś czuję, że naruszyłoby to smak sosu, a i owoce gdzieś by tam swój bogaty smak mogły zgubić, ale ja ogólnie nie jestem fanką owoców w lodach. :P
UsuńChyba zaraz się roztopię, jak lody, które leżą za długo poza zamrażalką *o* To połączenie smakowe, jacie, ta recenzja to katowanie mojej wyobraźni :D
OdpowiedzUsuńGdybyś była Haagenami, roztapiałabyś się barrdzo długo, więc jeszcze kilka recek przetrwasz jakoś. xD
UsuńWłaśnie jest winna stanu agonii dwóch niewinnych, biednych, małych pand....
OdpowiedzUsuńMałe pudełko na pewno nie wystarczyłoby na zaspokojenie kubków smakowych, tutaj już tylko litr wchodzi w grę :P
To moment, w którym człowiek się zastanawia, na ile takie małe opakowanie jest ułatwieniem życia, a na ile torturą pt. "dlaczego tego jest tak mało?!". ;P
Usuń