Są takie firmy, których czekolad po prostu nie kupuję i koniec. Zwłaszcza, jeśli chodzi o tabliczki-giganty. Milka, jak Milka... czasem, gdy potrzebuję zapchać się cukrem, ciężko o coś lepszego słodszego. Do Wedla straciłam serce już lata temu. Sprzedajna marka, fatalna jakość. Wprowadzają jakieś nowości, kombinują, męczą się... a i tak zawsze jedno i to samo wychodzi. Z prostych powodów, nad kupnem wedlowskich nowości nawet się nie zastanawiam - po prostu ich nie kupuję. Moja mama ma jednak jakiś tam sentyment, a i cukier lubi, więc czasem i mi coś wpadnie. Wypraszam bardziej pod kątem recenzji, niż "łapania łakoci", dlatego, że chcę żeby na tym blogu gościły różne czekolady, dla porównań.
Ostatnio na rynku pojawiły się trzy nowe, 290-gramowe Wedle, z nadzieniem karmelowym i chrupiącymi dodatkami. Co to tam dokładniej jest, nie mam pojęcia, nie śledzę tej marki. Moja mama, znając moje zamiłowanie do kakaowych ciastek w czekoladzie (wielokrotnie polecałam jej Bellarom z ciasteczkami), zakupiła E.Wedel Chrrrup! czekoladę mleczną z nadzieniem karmelowym i ciasteczkami kakaowymi. Ta mleczna czekolada zawiera 29 % kakao. Swoją drogą... podoba mi się wygląd opakowania; jest na swój sposób urocze i ładnie zaprojektowane.
Pierwotnie otrzymałam dwa rządziki czekolady, ale po powąchaniu stwierdziłam, że jeden to i tak dużo.
Zapach był... po prostu cukrowo-czekoladowy. Pospolity, niezbyt przyjemny. Możliwe, że całkowicie zwyczajny, a na mój odbiór przełożył się wygląd kostek, według mnie paskudny i bardzo badziewny. Ostrożnie odgryzłam połówkę ogromnej, pseudo-eleganckiej kostki i... poczułam cukier.
To czekolada zaczęła się rozpuszczać, uwalniając słodko-mleczny smak tłusto-plastikowego tworu. Tłuszczu było tu sporo, ale było to mniej więcej to samo natężenie miała sztucznie mleczna proszkowość. Warto zauważyć, że sama tłustość czekolady była nawet w porządku; trochę maślana. Jechało mi tu jednak smakiem pseudo-kakao, podobnego do wyrobów czekoladopodobnych i plastiku. To wszystko oczywiście z kilogramem cukru!
Dalej było już tylko więcej cukru i tłuszczu. Czyżby nadzienie? Tłusta, znacznie gorsza, gruda, wyłaniająca się spod solidnej warstwy czekolady miała smak balansujący na granicy mleka w proszku i margaryny. Co prawda, ani jedno, ani drugie nie było specjalnie natarczywe w smaku, bo po prostu zabił je cukier, ale... tłuszcz czuło się na języku, pozostawał jeszcze długo po zniknięciu kostki. Mimo, że kostka rozpuszczała się szybko, łatwo i tłusto, było w niej coś szorstko-proszkowego i topornego, ciężkiego. O mlecznym posmaku już wspominałam, a co z karmelem? Jakoś umknął. Chyba, że karmel według Wedla to właśnie zacukrzona margaryna - w takim wypadku to taak, nadzienie jest karmelowe.
Dopiero gdy zostawiłam je w spokoju, nie gryzłam, kostka zniknęła a one zostały na języku i pochrupałam je... miały jakiś tam słodko-gorzkawy smak. Znów było to coś podobnego do kakao dla dzieci. W dobrej czekoladzie, z dobrym nadzieniem, mogłyby być fajnym urozmaiceniem konsystencji i czymś, zakreślającym np. gorzkość, sól. Jednak nie w tym przypadku.
Reasumując, Wedel nie wydał nic nowego. Gdyby mi ktoś powiedział, że to czekolada z kremem mlecznym, nadzieniem creme brulee, czy czymkolwiek innym, byłabym skłonna uwierzyć. Tu po prostu nie czułam nic, oprócz cukru i plastiku. Ciasteczka tylko tyle, że chrupały.
Dodatkowo proszkowo-tłusta konsystencja (te czynniki miały też po części wpływ na smak) i bonus w postaci wyglądu czekolady, tylko przypominają mi, dlaczego Wedla nie tykam. Ocena taka, a nie inna, bo wiem, że karmel można wykonać znacznie gorzej (idealnym przykładem jest Milka), zamiast cukru w cukrze z plastikiem i margaryną, może być margaryna, coś przeterminowanego i cukier z dodatkiem cukru.
Trzecią kostkę, z trzech, które dostałam, rozłupałam na części i... nie dałam jej już rady.
ocena: 3/10
kupiłam: dostałam pasek od Mamy
cena: nie znam, mówiła coś o ośmiu zł
kaloryczność: 517 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie (sama nawet tej bym nie kupiła)
Skład: 50 % czekolada mleczna (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa, E476, aromat), cukier, tłuszcz palmowy, serwatka w proszku, 4,8% proszek karmelowy (mleko odtłuszczone, serwatka, cukier, masło, aromat), 2,5% ciasteczka kakaowe (mąka pszenna, cukier, olej roślinny, 9 % kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, sól, substancje spulchniające: wodorowęglan sodu, węglan potasu, wodorowęglan amonu), lecytyna sojowa, sól
kilka osób mi ją właśnie polegało, ale ja generalnie nie przepadam za czekoladkami Wedla, no i odstrasza mnie jej rozmiar. Twoja recenzja jeszcze utwierdza mnie w przekonaniu, że to czekolada nie dla mnie
OdpowiedzUsuńOkropna! Nie słuchaj tych, którzy polecają.
UsuńWidziałam te nowości Wedla i czekałam aż ktoś się skusi i zakupi ten tłuszczowo-cukrowy ulepek :P (nie zakupiłam oczywiście, bo czego innego można się spodziewać) Ta czekolada wyłącznie zasługuje na hejt i nic poza tym. Dziwię się zawsze,że i tak znajdą się fani ów marki..No cóż sentyment..
OdpowiedzUsuńPróbowałaś może jogurtów/deserów marki Sobbeke? :>
Też bym nie kupiła, ale skoro dostałam, to już nie mogłam nie zjechać na blogu.
UsuńNie, nie próbowałam. Nawet nigdy ich nie widziałam. Coś ciekawego?
http://www.soebbeke.de/joghurts/fruchtjoghurt/produkt/herbstjoghurt-karotte-zitrone.html
Usuńhttp://www.soebbeke.de/desserts/pudding.html
widziałam niektóre smaki w PiP i sklepach eko.Tylko cena nie taka..
Duży jogo10-11zł (500g) desery 4-5zł małe jogo 3,5-4 zł
Niektóre smaki ciekawe i kuszące :>
Spróbowałabym za każdą cenę! Niestety, u mnie w mieście brak zarówno PiP, jak i sklepów eko.
Usuńhmm nie jestem pewna ale może w Carrefourze są.:> dam cynk jak zobaczę ;) bd dopiero w weekend w C.
UsuńCarrefour'a także nie mam. :(
UsuńJedyna czekolada, która jest jeszcze w jakiś sposób dla mnie zjadliwa to wedel Jedynka... Powiem szczerze, że bardzo chciałabym poznać Twoją opinię na jej temat :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś trafię, że akurat u mojego taty będzie, to spróbuję. Ogólnie nie trafiłam jeszcze na zjadliwego Wedla.
UsuńHaha, też czekałam, aż ktoś w końcu opisze te powtorki :D. Gdy pierwszy raz je zobaczyłam, od razu wiedziałam, z czym te tabliczki będą się wiązać... Nawet miałam okazję ich wypróbować, bo gdy byłam jakiś czas temu na zakupach w Carrefourze, to akurat stała hostessa z degustacją. W normalnych warunkach pewnie bym się skusiła, ale jeszcze miałam w ustach posmak bodajże Zotter Loma Los Pinos i wtargnięcie wtedy na mój język czegoś tak cukrowo-margarynowego byłoby barbarzyństwem. Podziękowałam i nadal podziękuję :D.
OdpowiedzUsuńPS Za to przedwczoraj w pracy próbowałam ciasteczkową Bellarom, recenzja na początku listopada.
Taak, w takiej sytuacji też nie wzięłam nawet kostki.
UsuńZdradzisz wcześniej, jak ogólne wrażenia?
Dobre, ale 10/10 bym nie dała ;).
UsuńWow, nie sądziłam że pierwszą recenzją tego Wedla, jaką przeczytam, będzie ta twoja :P No i cóż, niczego innego sie nie spodziewałam, dzięki za zaspokojenie ciekawości ;D
OdpowiedzUsuńJa też, ale odczuwałam silną potrzebę zjechania czegoś. :D Lubię zaskakiwać, haha.
UsuńPlanowałam, ze może namówię mamę by kupiła tabliczkę na imieniny czy coś, ale chyba jednak podziękuje i wybiorę inny prezent. Przypomniał mi się Wedel Brownie i zatrzęsło mnie z obrzydzenia. Wolę kupić mniejsze tabliczki dobrej czekolady, niż wielką tablicę cukrowego plastiku.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej Ciebie ocaliłam od złej.decyzji. To dosłownie taka mniej czekoladowa Wedel Brownie.
UsuńA jak ja coś takiego powiem o czekoladzie wedla (że jest zła, niedobra, plastikowa) to od razu słyszę, że mam za dużo w d....:(
OdpowiedzUsuńOd kogo to słyszysz? Te czekolady naprawdę są w końcu okropne!
UsuńE tam, no to miejmy za dużo w dupie, zwał jak zwał :D
UsuńNiech inni żałują :>
UsuńWidziałam w kilku sklepach tą czekoladę,ale mnie nie kusiła ani troszkę . Wedla lubię tą dużą creme brulee ,ale każdy ma inny smak:) .
OdpowiedzUsuńJeśli creme brulee Ci smakowała, tej nie odebrałabyś aż tak źle, jak ja, bo to porównywalny poziom, ale... i tak nie polecam.
UsuńJa nie jestem fanką ciasteczek w czekoladzie mi bardzo słabo nawet smakowała ta zachwalana z Lidla:)
UsuńAa, to już inna sprawa. ;)
UsuńW życiu bym się nie domyśliła, że o tę tabliczkę chodzi! Po degustacji cukierków z Mieszanki Wedlowskiej wiem, że niektóre twarde dodatki bywają bezsmakowe (pozdrawiam Liryka), ale reszta nadzienia... no nieee, grzeszysz. Nie próbowałam, ale jestem PEWNA, że by mi smakowała. Przecie ja Wedla lubię, i karmel lubię, i dużo nadzienia lubię.
OdpowiedzUsuńTak, Tobie by smakowała - tu nie ma wątpliwości.
UsuńWidzisz... jak już w sprawie ciastek się zgodzimy (chociaż mniej więcej), to chociaż czekolada musi nas poróżnić. :P
A właśnie czekałyśmy na jakąś recenzję tych nowych tabliczek. W sumie to byłybyśmy zdziwione gdyby Ci smakowała skoro masz doświadczenie z tak wspaniałymi czekoladami ;) Jednak i tak uważamy, że Wedel jest lepszy niż Wawel :)
OdpowiedzUsuńJa mam za małe doświadczenie z Wawelem, a tamta z masłem orzechowym... ona przynajmniej miała JAKIŚ smak, a tutaj - po prostu cukier.
UsuńCiąglę się czaje na tą serię. /tak jak ten smak brzmi pospolicie, tak jestem ciekawa wersji z kukurydzą ;)
OdpowiedzUsuńOj, nie polecam. :P Wydaje mi się, że te kukurydziane chrupki nie będą wyczuwalne, skoro nawet kakaowe ciastka nie dały rady się przebić.
UsuńWiedziałam doskonale, że tak będzie. Takie ciasteczkowo, karmelowe nadzienia to zazwyczaj pięknie nazwana czekolada z cukrem. A że to Wedel i jego plastikowa czekolada to już zupełnie byłam przekonana, że będzie jak będzie. :D Z ciekawości pewnie, że bym zjadła, zwłaszcza że ja lubię czasem zjeść coś co nie ma w sobie nic absolutnie wykwintnego tylko jest właśnie takim plastikowym cukrowym czymś ale tak ot z nudów raczej.
OdpowiedzUsuńJa to mam czasem po prostu chęć wyżycia się na jakiejś czekoladzie, krytykując ją od góry do dołu na blogu, haha. :D
Usuńnie zgodzę się wcale z oceną, ale są różne gusta, Ja miałam kukurydzianą i jestem zachwycona! Recenzja miała się ukazać ndz, ale mi się usunełą :< Pojawi się pod koniec tego tygodnia, albo na początku następnego. Załamałaś mnie trochę tą oceną, bo ja tą kukurydzianą pokochałam,,,
OdpowiedzUsuńNo to czekam na recenzję. :D
UsuńTak naprawdę, to wszyscy mamy inne gusta - nie ma dwóch ludzi z takimi samymi gustami, więc nie ma co się załamywać.
dziękuję! Spodziewałam się, że napiszesz w stylu: Opanuj się kobieto! Weś... jesteś... taka i owaka...
UsuńDzięki ;) Ale przyznaję lepsze o wiele jakościowo jadłaś czekolady więc mogła wywołać właśnie na Tobie takie wrażenie. Ja pozostaję na poziomie przedszkola więc dlatego mi tak smakowała :D
Można na to spojrzeć też z tej strony: to w Twoim portfelu zostanie więcej. :P
Usuńalbo w portfelach moich znajomych :D
UsuńTo też. :D
UsuńZastanawiałam się nad jej kupnem, jej albo jakieś tam z tych nowych, właściwie to moja mama, mnie od razu odstraszył jej rozmiar. Duża tabliczka? Tylko Milka :D Ale kto wie, może ktoś sprezentuje, może sama się skuszę, wiem na pewno, ze mi smakowała by bardziej ;)
OdpowiedzUsuńMnie milka nie przekonuje, bo po paru kostkach robi się mdła. Dlatego jem przeważnie ptasie mleczko, rzadziej czekolada, ale też się zdarzy :) Jeszcze jak się od kogoś dostanie.
OdpowiedzUsuńMam ta tabliczkę u siebie, bo dostałam w prezencie od babci. Osoby ''starszej'' daty nie mogą spamiętać, że Wedla się już NIE DA JEŚĆ.Mam nadzieję, że u mnie wypadnie trochę lepiej, ale kurde, mam teraz straszne zniechęcenie do niej...
OdpowiedzUsuńNie wiem, ale sądząc po ocenach, jakie wystawiałaś poprzednim Wedlom... wątpię, by ten posmakował Ci bardziej.
UsuńNiestety ja też wątpię...dobrze, że mam 3 pomocników :D
UsuńA ja właśnie kupiłam tą czekolade Wedel karmelowa z ciasteczkami na prezent dla chłopaka :(
OdpowiedzUsuń