Jakiś czas temu zakupiłam czekoladę zupełnie nieznanej mi niewielkiej, francuskiej manufaktury Les Chocolats de Pauline działającej od 2005 roku z inicjatywy Jean-Michel Mortreau. Oferta nie jest za duża, ale wydaje się porządna. Zwłaszcza dzisiaj opisywana czekolada, bo natychmiast przypomniała mi Zottera Labooko Peru 100 % - czy doznania będą podobne?
Po otwarciu poczułam pylisty i stateczny zapach kakao mający w sobie wiele z klimatów dymnych i niemal mięsistych, na pewno bardzo alkoholowych, ale także i słodkawych, tylko że... na sposób kojarzący się z tanimi, "bardzo ciemnymi" czekoladami. Zapach nie był ani kuszący, ani odpychający.
Wygląd i kolor natomiast już bardziej zachęcały. Głęboki brąz cieszył oko chłodnym, fioletowawym odcieniem, a w przekroju czekolada wyglądała na ziemistą, szorstką. Przekrój ten ujawnił się po przełamaniu, przy którym nie usłyszałam tak donośnego trzasku, jak się spodziewałam, ale i tak musiałam tu użyć trochę siły (tabliczka twarda, ale nie aż tak, jak na to wygląda).
W pierwszej chwili bowiem wydawał się bardzo stonowany i gorzki, ale nie tak, żeby aż mocno ściągał czy coś. Była to gorzkość dymu, prażenia... Z czasem zaczęła bardziej przypominać popiół i ziemią, spowitą jakimiś gęstymi, piaszczystymi i na pewno suchymi pyłami.
Przy tym kwasie i dymie robiło się jakoś ciepło, a to z kolei jednoznacznie kojarzyło mi się z dobrym alkoholem. Postawiłabym na mocną whisky z akcentem słodu. Przez chwilę zrobiło się niemal pikantnie, tak jakby tabliczkę wręcz przyprawiono, wychwyciłam jakiś wędzony motyw, a po chwili spłynęło "dymne wysuszenie". O tak, nadszedł kac po tej whisky, a wokół niego zebrał się dym.
Wyobraziłam sobie bar nad ranem, gdzie na poszczególnych stolikach zostały puste szklanki, niektóre poprzewracane. Gdzieś ktoś śpi pod stolikiem, kelnerki gdzieś wywiało - może na papierosa? - a ktoś inny próbuje zaleczyć kaca popijając cytrusowy sok.
Gdy kawałek czekolady znikał, w ustach pozostał posmak soku pomarańczowego i mocnego espresso, które jak widać było kolejnym punktem leczącym kaca - bardzo udanym, bo to jego wspomnienie utrzymało się najdłużej po zakończeniu degustacji.
Czekolada wydała mi się bardziej przystępna od Zottera (mam zamiar to zweryfikować, wracając do wspomnianej już piekielnej setki - może teraz nie wyda mi się aż taka mocna?), ale równie wyrazista i esencjonalna. Zakochałam się w tej nucie whisky i posmaku espresso.
Tak coś czułam, żeby Zotterowi wystawić 9 - tak, jakby 10 specjalnie na tę czekała.
ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 19 zł (za 70 g)
kaloryczność: 587 kcal / 100 g
czy znów kupię: kiedyś możliwe
Skład: miazga kakaowa
Skład: miazga kakaowa
Rzeczywiście nasze odczucia są w przeważającej mierze bardzo podobne. Trudno zapomnieć o tej czekoladzie, prawdziwym młocie :D
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej takich! <3
UsuńPodobają mi się Twoje skojarzenia po degustacji tej tabliczki.Baz wahania bym się w nią wgryzła :>
OdpowiedzUsuńMi też się podobają! I na szczęście chyba mi na całe życie w pamięć zapadły.
UsuńNie żebym była uprzedzona, ale coś czuję, że mi przypasowałoby w tej czekoladzie wyłącznie opakowanie i piękny kształt tabliczki. :P Sto to dla mnie za duże ekscesy. :D
OdpowiedzUsuńNie żeby coś, ale myślę, że byś się z nią nie polubiła i tyle. :P
UsuńNie napisali czegoś wiecej o tym kakao? Mała szansa, żeby udało się ją kupić, ale za to pojawiła się nowa setka od Zottera: Ecuador (już ją mam :)
OdpowiedzUsuńNiestety. Myślę, że jakbyś podpytał w Sekretach, mógłbyś liczyć na możliwość kupienia. :P A naprawdę warto!
UsuńZaglądałem do Sekretów, coraz bardziej się skłaniam ku złożeniu zamówienia, ale zacząłbym od Mokaya i pieprzowych Akesson's.
UsuńNaprawdę warto!
UsuńKolejny 100% szatan :D A ocena 10 mówi sama za siebie ;) Najlepiej byłoby ją od razu na świeżo porównać z Zotterem :)
OdpowiedzUsuńTakie czekolady zapisują się w pamięci na tyle dobrze, że nie potrzeba tak od razu porównywać. :P To nie wafelki, o których człowiek za moment zapomina (albo chciałby zapomnieć). xD
UsuńI tego dzisiaj potrzebowałam. Pozytywnej recenzji setki żeby utwierdzić mnie w przekonaniu, że nie zwariowałam zamawiając inną setkę na degustację. :D
OdpowiedzUsuńWow! W takich razie nie mogę się doczekać! Czyżby Ghana Manufaktury? :D
UsuńSok pomarańczowy i smak espresso mnie przekonał:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się.
UsuńYuk.
OdpowiedzUsuń