piątek, 15 września 2017

Millano Yummy Milk Chocolate Coffee & Almond Pleasure mleczna z nadzieniem kawowo-migdałowym z alkoholem

Po podłej, obrzydliwej, niezjadliwej, piekielnej, mdłościopowodującej Yummy Peanut Pleasure na wieść, że Mama posiada jeszcze jedną Yummy, prychnęłam pogardliwie. Gdy popijałam sobie u niej niedzielną kawę, nagle na stole pojawił się talerzyk ze znajomymi kostkami. Oczywiście zrobiłam minę a'la grumpy cat i zbliżyłam nos do talerzyka, jakbym zbliżała się do czegoś, o czym na blogu o tematyce słodyczowej lepiej nie wspominać. Zapewniana przez Mamę o tym, że ta czekolada jest o niebo lepsza od poprzedniej, postanowiłam, że w sumie mogę się poświęcić i kostkę lub pół (+ perspektywa plucia) "dziabnąć".


Millano Yummy Milk Chocolate Coffee & Almond Pleasure to "czekolada mleczna z nadzieniem 50 % o smaku kawowo-migdałowym" zawierająca 25 % masy kakaowej, której producentem jest Millano-Baron.
Ja dodałabym jeszcze, że jest z alkoholem, bo to chyba dość istotne.

Po zbliżeniu się do czekolady poczułam zaskakująco silny zapach kawy, taniego, słodkiego wyrobu czekoladopodobnego przeładowanego aromatami i alkoholem, kojarzącym się trochę z cukierkami typu trufle.

Nie miałam okazji łamać czekolady, ale gdy wzięłam kostkę do ręki, wydała mi się miękka, tłusta i jakby otłuszczająca palce zaczynając się w nich rozpuszczać.

Ostrożnie ugryzłam kawałek i poczułam strasznie słodką czekoladę słodki ulepek mający udawać czekoladę, do czego po chwili doszła nuta spirytusu i kawowy akcent. Nie powiem, by przełamały słodycz, ale sprawiły, że nie miałam wrażenia, że jem sam cukier.

Tłusta czekolada szybko odsłaniała jeszcze tłustsze, mokro-miękkie i "śliskawe" nadzienie ("pomada" ze składu to chyba najtrafniejsze określenie). Czułam w nim margarynę, ale nie jako główny smak. Kojarzyło się trochę z czekoladowymi cukierkami przypominającymi trufle albo jakieś z odrobiną niby-marcepanu. Ewidentnie dużo w tym aromatów, w tym pewnie olejku migdałowego, który z migdałami ma niewiele wspólnego. Ot, takie sztucznie marcepanowe, dość znacząco alkoholowe i kawowe... Niestety, poczucie taniości nie odpuszczało, ale całość była "od biedy zjadliwa".

Na pewno było to mniej słodkie od Peanut Pleasure i bardziej adekwatne do nazwy. Co prawda nuta alkoholu mnie zaskoczyła, ucieszyłam się też, że nie czuć pseudo-owocowych posmaków - a przecież przeciery występują i w tej tabliczce.

Zakończyłam jedzenie na gryzie (mniej niż pół kostki?). To niesmaczna czekolada do przełknięcia. Osobiście nie widzę sensu kupowania i jedzenia czegoś takiego, ale jak ktoś lubi tanie i słodkie rzeczy, szuka czegoś alkoholowo-kawowego, to pewnie nie będzie aż tak narzekał. Mama stwierdziła, że jest bardzo ciekawa i "na pewno nie niesmaczna".


ocena: 4/10
kupiłam: poczęstowałam się (Mama kupiła w Lewiatanie)
cena: 5-6 zł (?) za 275g
kaloryczność: 481 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pomada (cukier, syrop glukozowy, woda), mleko w proszku odtłuszczone, tuszcz roślinny częściowo utwardzony w zmiennych proporcjach (palmowy, shea, rzepakowy, sojowy, słonecznikowy, kokosowy), serwatka w proszku, przeciery owocowe (cytrusowy, truskawkowy), ekstrakt z kawy, spirytus, sól, substancje utrzymujące wilgoć (sorbitole, glicerol), substancje zagęszczające (pektyny, agar), ekstrakt waniliowy, aromaty, tłuszcz roślinny (palmowy, shea), tłuszcz mleczny, stabilizator: inwertaza, substancja konserwująca: sorbinian potasu, emulgatory (lecytyna sojowa, mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem cytrynowym, polirycynooleinian poliglicerolu)

18 komentarzy:

  1. Zasmucę Ciebie... z tego co wiem to jest jeszcze jedna tabliczka z serii... chyba toffii ;P
    "ulepek mający udawać czekoladę", "czułam margarynę".. no wiesz.. sama pisałaś, ze nie wiadomo z jakiej epoki jest ten baron a kiedyś nasze babcie i prababcie wszystko robiły ma margarynie (polewy, ciasta i te sprawy). Ciesz się, ze baron nie pochodzi z rodziny rolników, bo wówczas mogłabyś poczuć co innego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z rodziny rolników nie, ale wiadomo, co tam jego poddani, parobkowie i inni mu do składników podorzucali? :P

      Usuń
    2. A może on sam dorzucił, bo taniej ;P

      Usuń
    3. A tam taniej... może chciał potencjalnych przeciwników politycznych kwstiujących np. jego tytuł, którzy by mogli jego majątkowi zagrozić?

      Usuń
    4. A kto tam wie jaki on ma majątek i czy w ogóle go ma xD

      Usuń
  2. nie wzbudziłaby we mnie zadnych emocji i pewnie nawet nie zwróciłabym na nią uwagę w sklepie... ale teraz? Dzięki Tobie będę spieprzać gdzie pieprz rośnie xD Dziękuję za wyświadczoną przysługę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie pieprz rośnie albo i jeszcze parę kilometrów, tak dla bezpieczeństwa.

      Usuń
  3. Powinni zmienić nazwę z Yummy na Bleh :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko z córką... Od składu aż oczy bolą!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawa i alkohol? My byśmy nawet nie dziabnęły xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Smaki kompletnie mi do siebie tutaj nie pasują. Będe unikać tych czekolad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ostrzeż rodzinę, by nikt się na nie nie naciął.

      Usuń
  7. E, tu również nie wierzę. Jesteś rozpuszczona czekoladami z wyższych półe i tyle :P

    ...a małe biedne dzieci w Afryce głodują!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpuszczona jestem, ale... trufle Odry bardzo lubię, a przecież to nic innego jak cukier ze spirytusem. :P Ta czekolada przecież też mogłaby być zrobiona jak takie jakieś trufle.

      ...dobrze, że nie czytają mojego bloga. Czego dziecko nie przeczyta, tego dziecku nie żal.

      Usuń
  8. Podeślę im adres bloga. Przeczytają na kamieniu.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.