sobota, 2 września 2017

Nakd Fruit & Nut Nibbles Mint Humbug

Składając zamówienia w internetowych sklepach często zerkam na nowości i ciekawostki rozglądając się za czymś co "w sumie mogę kupić przy okazji", ale czego nigdy nie zamówiłabym osobno (bo np. uważam to za zbyt nudne). Uzupełniając zapas batonów RooBar Liquorice Chili, zdałam sobie sprawę, jak niespotykane jest połączenie surowego batona z lukrecją i chili. Wśród oklepanych zestawień składników dostrzegłam coś, co wydało mi się zestawieniem równie rzadko spotykanym. Daktyle i mięta? Dlaczego nie? Postanowiłam spróbować mimo, że forma produktu była zupełnie nie w moim guście - ileż ja bym dała, by to był batonik, a nie mikroskopijne kulki!

Nakd Fruit & Nut Nibbles Mint Humbug to surowa miętowa przekąska na bazie daktyli, orzechów i rodzynek. W zasadzie to jakby raw batonik pocięty w jakieś kulko-stożki, "pomysłowa" nowość (przynajmniej w dniu kupienia).


Po otwarciu paczki poczułam dziwny zapach, który skojarzył mi się ze "sztuczną bołką" (tak nazywam wszelkie obrzydzające mnie pączki, babki, rogale itp., np. produkty 7Day's), ale potem to pierwsze wrażenie przeszło w silną słodycz suszonych owoców oraz dziwną sztucznawą gorzkawość. Była chłodząca, więc z czasem dotarło do mnie, że to aromat miętowy, ale... jakiś mało miętowy.

Małe kawałki miały różny kształt i wielkość, ale chyba powinny być równe. Ogółem nie podoba mi się forma - drobnica, z którą nie wiadomo co zrobić, więc szybko spróbowałam, by przekonać się, że miały bardzo miękką, plastyczną konsystencję prawie gładkich, mącznych zlepków, która też mi się nie spodobała.
Już wiedziałam, że nigdy w życiu nie zanieczyściłabym tym żadnej owsianki, jaglanki, jogurtu czy czegokolwiek.

W smaku dominowała słodycz - naturalna, ale nie wyraźnie daktylowa (a liczyłam, że poczuję daktylową bazę). Podobnie wyszło z orzechami - czuć, że jakieś tam są. Jakie? Trudno powiedzieć. Oprócz tego czułam jakiś zupełnie niepasujący, nieokreślony mączny posmak kojarzący się z chlebem i z rogalami z zapachu.
Wyraźniej odznaczyły się jedynie rodzynki niosące pewną soczystość i specyficzny słodki kwasek.

Soczystość ta pasowała do pojawiającego się z czasem ochłodzenia. Chwilę zajęło, by wyłonił się miętowy smak, który wydał mi się jakiś sztuczny i dziwny. Nie obrzydliwy, ale po prostu dziwny. Myślę, że ze sztuczną miętą połączył się smak mąki i to mi jakoś tak... nie grało.

Właśnie posmak nieco mączny i sztucznej mięty pozostawał po tych kulkach.

Przekąska wydała mi się głównie dziwna. Bardzo słodka, ale nie przesłodzona, bo jednak rodzynki jakoś to przełamały. Nie było to bardzo miętowe, choć miętowość czuć. Wyjątkowo jednak rzuca się w oczy sztuczność mięty - pewnie przez połączenie z mącznością i naturalne otoczenie. Czuję, że z naturalną, bardziej ziołową albo taką ewidentnie "spożywczą" (jak z nadziewanych czekolad itp.) miętą i bez mąki mogłoby wyjść ciekawie, a tak... po prostu dziwnie, nawet nie jakoś specjalnie niesmacznie, ale... wyszło jakby ktoś chciał zrobić coś smacznego, a zostawił w połowie, bo nie wiedział co z tym zrobić. Poszczególne składniki tak się ze sobą gryzły, że skończyłam na około połowie paczuszki i chciałam czymś zagryźć.
Widzę przynajmniej, że nazwa Mint Humbug jest wyjątkowo adekwatna...


ocena: 5/10
kupiłam: AleEko
cena: 5,58 zł (za 40g; promocja)
kaloryczność: 344 kcal / 100 g; opakowanie - 137 kcal
czy znów kupię: nie

Skład: daktyle 54%, orzechy nerkowca 24%, rodzynki 19%, mąka ryżowa, naturalny aromat

21 komentarzy:

  1. Zarówno kolorystyka opakowania wyglądem kojarzy mi się z nadmuchaną czekoladą Areo, natomiast sama produkt z... może nie powiem z czym :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dobre! Taak, nawet nie trzeba pisać. :P

      Usuń
    2. Mój dziadek miał na to fajne określenie xD

      Usuń
    3. Kiedyś jak mieliśmy królika to Dziadek obserwował go w klatce - widział jak królik wcina to co wydalił. Spytał "A co to za jagódki je królik". Na początku nie wiedziałam o jakie chodzi "jagódki" xD

      Usuń
    4. Padłaś? Powstań! xD

      PS Jagódek to to raczej nie przypomina :P

      Usuń
  2. Jadłam inny wariant smakowy ale nie pamiętam jaki to był. Pomarańczowa paczuszka. Wielkość faktycznie powala szkoda kasy. Lepiej zainwestować w batona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A też był taki naaromatyzowany, a nie naturalny?

      Usuń
    2. Fu, to pewnie smak "solony karmel" też taki będzie... że też musiałam i ten kupić!

      Usuń
  3. Do tego wszystkiego wygląda jak ciasteczka dla psów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam je i czekają na test ;) Ale chyba jednak wolę wersję batoników.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już sam kształt ma ogromne znaczenie. Ja też wolę formę batonika, a takie kuleczki jakoś do mnie nie przemawiają. Szkoda, bo raw bar z dodatkiem mięty mógłby być bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Soczystość i chłodzenie mięty - o dziwo - okej, ale forma i mączność? Nie, to odpada, chyba że w ramach współpracy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ramach współpracy to nikt nie powinien tego wysyłać, bo... to raczej tylko zniechęca. :P

      Usuń
  7. Aromat miętowy od razu by nas zniechęcił :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja kupiłam z tej serii wersję Salted Caramel i choć drobna forma mi się nie podoba, to ta lekko mączna struktura już tak :D Wielkością przypomina takie duże rodzynki.
    Nie pałam wielką miłością do miętowych słodyczy, więc raczej bym się nie skusiła :D Tym bardziej, że ta mięta tutaj jest specyficzna (choć to akurat typowe dla nakd, ich aromaty są mocno dziwne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne - szkoda, że w tym negatywnym (przynajmniej w przypadku miętowego) znaczeniu.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.