środa, 17 stycznia 2018

Pilos Pudding smak Wanilia i Czekolada

Kojarzycie reklamę "Bo Paula to jest krowa..."? Nie wiem, kiedy to było, czy to była jakaś oferta, czy budyniowaty, łaciaty deser wciąż jest do kupienia. Nie interesowałam się nigdy. Desery z podziałką na część czekoladową i "białą" jak Monte zawsze mnie nieco obrzydzały i mimo, że w ogóle nie jadam waniliowych, bo ich słodycz wydaje mi się nie do przebrnięcia, ale raz jakoś mnie naszło na połączenie gluta czekoladowego z żółtym i jak chciałam kupić... jakby nie istniał.  Aż zerknęłam na reklamę w internecie, czy przypadkiem mi się to tylko nie przyśniło. Gdy "na dniach" trafiłam na jakiś zamiennik, wzięłam od niechcenia.

Pilos Pudding smak Wanilia i Czekolada to "deser budyniowy z 70 % budyniu waniliowego i 30 % budyniu czekoladowego" na bazie mleka, wyprodukowany w Niemczech dla Lidla.

Po otwarciu poczułam zapach mlecznego deseru, w którym plątały się zarówno słodko czekoladowe nuty, jak i waniliowe, o dziwo nie sztuczne. Miało to pewien dziecinny urok.

Glut okazał się gęsty, dość zbity, ale jednak wciąż budyniowo glutowaty. Po zjedzeniu sztuki miałam wrażenie, jakbym wypiła sporo tłustego mleka (kupuję tylko 2 %).

W smaku czułam mleko. Niewątpliwie dosłodzone, ale nie do stopnia cukrowości. Wyszło do bólu nijako. Można tak opisać obie części. Brakowało im wyrazistości smaków.
Żółta (przeważająca) miała posmak... nawet nie prawie-waniliowy. Nie mogę powiedzieć, by była strasznie sztuczna, waniliną też nie smakowała. Właściwie... to było żadne.
Jasnobrązowe łaty były słodkie i z odległym, prawie czekoladowym posmakiem.
Połączenie zaś, jak łatwo się domyślić, również oferowało jedynie nijakość.

Po zjedzeniu został mdły posmak, taki budyniowy (prawie waniliowy?), słodkawy i poczucie, jakbym wypiła tłuste mleko.

Całość wyszła żadna, taki mdły, mleczno-słodki glut... 100 gramów nicości to dla mnie i tak za dużo, więc pozostałe trzy kubeczki powędrowały do Mamy. Ona... jak to stwierdziła: "Zjadłam, bo zjadłam, ale dla mnie trochę za mało słodkie".


ocena: 3/10
kupiłam: Lidl
cena: 3,49 zł (za opakowanie 400 g)
kaloryczność: 109 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: 86% mleko pełne, cukier, skrobia modyfikowana, 1,6% czekolada w proszku (cukier, kakao w proszku), substancja zagęszczająca: karagen; naturalny aromat waniliowy, barwnik: karoteny

14 komentarzy:

  1. Ło, bleh, jak mogłaś to kupić? Jak chcesz poczuć smak dobrego budyniu czekoladowego, to ten nowy Zotter Milk Chocolate 80%/20% bez cukru nasuwa takie skojarzenia. Mimo, że to ciekawostka i kakao nie jest wybitne (Zotter chyba nie jest do końca przekonany do mlecznych bez cukru), to przypuszczam, że ocenisz ją znacznie wyżej niż to coś tutaj, zarówno w kategoriach czekoladowych, jak i budyniopodobnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty nigdy nie masz tak, że nachodzi Cię na coś dziwnego, tak po prostu? Nigdy przenigdy?

      Mam tego Zottera, jestem go bardzo ciekawa.

      Usuń
    2. Teraz to już coraz rzadziej :) Ten Zotter początkowo wydał mi się taki sobie, ale im więcej go jadłem, tym bardziej mi to połączenie smakowało, mimo, że samo kakao nie jest jakieś wybitne. Dziwne...

      Usuń
  2. Kiedyś moja siostra jadła takie deserki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mleczno-słodki glut w zasadzie ani trochę nie zachęca do kupna. Parę razy kupiłam deser Paula, a tak - nie kupuję takich produktów. Z tego typu deserów, słodkich jogurtów, to tylko Monte za dzieciaka kupowałam. Zdarzy się, że raz na ruski rok sobie właśnie kubeczek Monte kupię, ale zdecydowanie wolę jogurty naturalnne :) I o wiele bardziej te sojowe z Alpro, niż takie puddingi budyniowe, glutowato-ślizowate- :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że akurat ten mój "raz na ruski rok" taki okropny wyszedł.

      Usuń
  4. Pamiętam ta reklamę i bardzo dobrze wspominam deserek :) Tego nie jadłam, ale będe unikać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że dobrze wspominasz mnie akurat boli, z zazdrości. :P

      Usuń
  5. Takiej recenzji to się nie spodziewałam;) Myślałam, że to jedna z rzeczy których raczej sama z siebie byś nie kupiła a tu proszę jaka niespodzianka:) Jednak po Twojej recenzji jestem pewna, że na pewno tego nie kupię;) Budyń toleruję tylko na ciepło lub jako nadzienie w słodkiej bułce, którą jem może raz do roku;)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mój wstęp do recenzji wszystko wyjaśnia, co więcej tak normalnie, to i tych na ciepło nie lubię (chyba, bo jadłam kilkanaście lat temu?), a bułki takiej nigdy bym nie tknęła, ale właśnie... Jako ludzie czasem miewamy dziwne zachcianki.

      Usuń
  6. Nie spodziewałyśmy się puddingu u Ciebie na blogu xD
    W ogóle nas nie kręcą takie desery jak już chcemy pudding raz na jakiś czas to wybieramy z Łowicza deser z czekoladą Wedel ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nie spodziewałam, haha.
      A ten Łowicza to dla mnie jak jakaś legenda, bo nigdy go nie widziałam, tylko od Was o nim słyszę, przez co naprawdę mnie zaciekawił.

      Usuń
  7. Po komentarzach wnoszę, że nie jestem jedyną zaskoczoną wyborem produktu osobą :) W sumie nie wiem, jak się do Twojej opinii odnieść. Lubię takie deserki, ale też wiem, że potrafią być wstrętne. Na dwoje baba wróżyła. Musiałabym sama spróbować, na co jednak chwilowo się nie zanosi. W przypływie... ja wiem... prawdopodobnie braku mózgu nakupowałam drogich kaszek dla małych dzieci w 2- i 4-pakach, więc muszę powyjadać najpierw je. A, no i jeśli pamiętasz fotkę z Insta (z zakupów w Auchan), wiesz, że poza kaszkami mam jakieś sto dużych deserów. Zabij mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabiję i za Ciebie kaszek też nie zjem, a tym... nie ma co sobie głowy zaprzątać. Tak nijaki, że aż ciężko zjechać, to nie ma co.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.