niedziela, 14 stycznia 2018

Vivani 92 % Cacao Panama ciemna

Marka Vivani jest mi obojętna. W asortymencie ma też smaczne tabliczki, ale wydaje mi się trochę... eko-bio-bla-bla, nie sądzę, by ich kakao było z najwyższej półki (choć złe też nie), ale ostatnio ciągle brakowało mi kakao w czekoladach, więc w dniu, w którym po tę czekoladę sięgnęłam, czułam, że może mnie usatysfakcjonować.

Vivani 92 % Cacao Panama to ciemna czekolada o zawartości 92 % kakao z Panamy słodzona cukrem kokosowym.

Po otwarciu poczułam bardzo delikatny, prosty, ale nawet przyjemny zapach. Był rześko karmelowo-kwiatowy i z odległą, mglistą sugestią brzoskwiń, wkomponowaną w dym i palone klimaty.

Przy łamaniu tabliczka wydawała z siebie pyknięcia, a w ustach rozpływała się nieprzyjemnie, bo... jakby wcale tego nie robiła. Znikała szybko, ale bez jakiegokolwiek poczucia czekoladowości. Czułam, że kawałek znajdujący się w ustach był tłusty (pozostawiał też tłustość na ustach), a tak to... wodnisty. Skojarzyło mi się to z produktami typu "pitna czekolada - wsyp proszek do kubka i zalej wodą" (nigdy nie próbowałam, ale widziałam: zdjęcie składu takiej Magnetic z internetu).

Smak okazał się zaskakująco łagodny. W pierwszej chwili poczułam sugestię dymu, ale nawet nie jakiekolwiek palenie. Na pewno nie było to gorzkie czy jakkolwiek wyraziste. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że smak był strasznie rozwodniony.

Mimo to, gdzieś z tyłu próbował przebić się delikatny kwasek... przez chwilę może nawet cierpko-taninowy, ale przez większość degustacji ukryty, ujawniający się raczej jako "sugestia owoców w tle". Poczucie to napędzała zamglona słodycz - bardzo delikatna (jak wszystkie smaki). Ona kojarzyła mi się z czymś... słodzikowo-owocowym. Rześka i troszeczkę chłodząca również wpisała się w wodnistość.

Pod koniec delikatniusieński dym (dymek?) łączył się z chłodkiem i pozostawał jako... posmak (bezsmak / lekkie poczucie?) Bardzo płaski posmak wodnistej czekolady z dążeniem do smakowania dymem i owocami.

Nie smakowała mi, bo... była prawie żadna. Strasznie płaska, delikatna. W życiu nie powiedziałabym, że miała 92 % kakao - obstawiałabym góra 60-70 % i mnóstwo tłuszczu kakaowego. Nie była też słodka, co normalnie by mnie ucieszyło, gdyby... w ogóle czymś smakowała. Tak od biedy może i bym ją zjadła, gdyby nie wodnista konsystencja i pozostawianie "świadomości tłustości". Płaska w każdej płaszczyźnie, że aż oddałam ją Mamie, która stwierdziła: "Mogę wypluć?! Fu, to ma czymś smakować? jak piołun tylko" - cokolwiek to znaczy.


ocena: 3/10
kupiłam: Kaufland
cena: 9-10 zł (za 80 g; nie kojarzę dokładnie)
kaloryczność: 648 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, cukier kokosowy

21 komentarzy:

  1. Hahaha! Mnie ją kiedyś klient poczęstował. Była to miła odmiana, bowiem wcześniej częstował mnie dziewiedziesiatka od Wawelu ;). Wolałam tłustość Vivani od proszku Wawelu. Rzeczywiście była łagodna. Zgodzę się, że Vivani jest traktowana jako niewiadomo co, bo po prostu jest łatwiej dostępna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to rzeczywiście przy Wawelu może wydać się miła. Czym klientowi tak podpadłaś? :P

      Usuń
    2. Niczym. Nie był świadom (jak wiele osób należy do grona tych, którzy kupują po prostu tabliczki z jak największą deklarowaną ilością kakao, "bo to zdrowsze")

      Usuń
    3. Chyba i tak lepsze to, niż kupowanie komuś na prezent ogromnych Milek, Wedli itd. "bo to takie ekskluzywne".

      Usuń
  2. Bardzo nie lubię wodnistości w smaku - znam tę przypadłość doskonale. Cierpią na nią zwłaszcza - lub tylko? - czekolady ciemne.

    Vivani jadłam raz, białą waniliową. Kompletny brak smaku. Szkoda kasy, czasu i kalorii (niestety nieprzyjemnie wielu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko, bo jeszcze te wszystkie wegańskie białe zamienniki, a i niektóre białe owocowe Zottery.

      Kiedyś wspomniana biała mi smakowała, ale przed nią z białych to próbowałam głównie jakieś Alpen Gold itp., a jak wróciłam do niej (dwa lata temu?), to rzeczywiście fu.

      Usuń
  3. Sam Vivani mało ciekawa, nie kupiłem jej choć jest łatwo dostępna. Za to jak napisałaś, że brakuje Ci kakao w czekoladach, to przypomniałem sobie, że mam nieodpakowaną, madagaskarską setkę Pralusa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet ja już sobie do niej dwa powroty zrobiłam. :D Mniam!

      Usuń
  4. Też mnie nie przekonują ekonalepki, mam wrażenie, że po zapłaceniu za certyfikaty nie starcza funduszy na zrobienie porządnej czekolady. A może po prostu wychodzą z założenia, że sama biodeklaracja wystarczy, żeby 'świadomy' konsument wyłożył pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo łatwiej walnąć znaczek, niż zrobić dobrą czekoladę, a przecież zysk musi być łatwy. Ech.

      Usuń
  5. Szkoda, że taka średnia. Tej nigdy nie jadłyśmy ale raczej mamy chrapkę na 99% Vivani, bo czytałyśmy kiedyś opinię, że tak dobra. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o tej czytałam dobre opinie, więc jestem sceptyczna.

      Usuń
  6. Jadłam tę czekoladę... dawno ale jadłam. Chyba nawet mam na komputerze zapisaną jej recenzję - tam musiałabym sprawdzić datę, ale wiem, ze to były "czasy", kiedy łatwiej było mnie zasłodzić.
    Jej smak za bardzo nie utkwił mi w pamięci - jedyne co zapamiętałam to to, ze mnie zawiodła. Niby 92% ale rzeczywiście bardzo słaba - maksymalnie 70% jeśli nie mniej tak jak napisałaś. Spróbowałam ale przez myśl nie przeszło mi aby do niej wrócić. Może rzeczywiście czekolada jest nijaka - jeśli smak nie zapada w pamięci i człowiek nie ma ochoty zjeść jej ponownie? I zastanawiam się czy te 92% to nie jest "pic na wodę". Z kolei jej cena 9,99zł za 80g jest zdecydowanie wygórowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam coś, że chyba u Ciebie właśnie o niej czytałam.
      Pic na wodę? Na pewno tyle kakao w niej jest, tylko może "przekręcik", że policzyli razem i miazgę, i tłuszcz.

      Usuń
    2. To jednak jest różnica

      Usuń
    3. Tak i to ogromna, a niestety robi to wielu producentów. Ja potępiam i nie widzę żadnego usprawiedliwienia. Zawsze jednak wolę sprostować. I jakby nie patrzeć, to już lepsze od np. zastąpienia miazgi proszkiem kakaowym, czy podbijanie % właśnie nim.

      Usuń
    4. To jest oszustwo i tyle... Zgadzam się, że nie ma usprawiedliwienia. Szokujące jest to, że takich "sztuczek" dokonują również producenci z tak zwanej "górnej półki", których produkty nie należą do tanich (żaden Wedel i Wawel) i ze znaczkami BIO, EKO, VEGAN... Człowiek płaci niemale pieniądze a nie dostaje w 100% "dobrego produktu". A co do kakao w czekoladzie.... to tak jakby jesc tabliczkę z niższą zawartością miazgi i zagryzac kakao z torebki - prawie to sami tylko w innej postaci

      Usuń
    5. Dokładnie! Lubię kakao, ale... właśnie po to kupuję w torebce, a czekoladę w tabliczce. Najsmaczniejsze jest to, że robią to z premedytacją, aby zarobić. Tak ciężko znaleźć producentów tworzących z pasji...

      Usuń
    6. To tak jak ktoś kiedyś napisał o jogurtach z mlekiem w proszku "Gdybym chciał jeść jogurt z mlekiem w proszku to kupiłbym sobie jogurt i zagryzał go takim lekiem".
      Czekoladę kupuję dla miazgi kakaowej a nie dla kakao i to najczęściej odtłuszczonego ale producenci lubią ciąć koszta, tylko dlaczego się tak cenią?
      Może ciężko znaleźć takich ludzi, którzy tworzą z pasji i miłości do tego co robią oraz produktów z których przygotowuja swoje wyroby, ale jednak oni są...

      Usuń
    7. Dobre z tym jogurtem.

      Ale tu już nawet nie trzeba ludzi z wielką pasją, ideami, ale po prostu uczciwych. Ja na przykład nie umiałabym oszukiwać tak jawnie ludzi, wolę być biedna i móc spojrzeć w lustro.

      Usuń
    8. Gdzie tutaj uczciwości szukać.... Teraz każdy robi tak aby wyjść najlepiej - nie każdego gryzie sumienie

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.